Hej
Dawno dawno temu kiedy kinem rządził kodeks Hays’a przedstawianie zbrodni i przestępców w pozytywnym świetle było zabronione.W tym starym dobrym świecie przestępca musiał zostać ukarany zaś zbrodnia potępiona. Kodeks oczywiście był specyficzną formą cenzury, oraz nie pozwalał także pokazywać seksu oraz nawet namiętnych pocałunków co odbierało kinu odrobinę radości ale ogólnie rzecz biorąc chodziło o to byśmy wychodzili z kina umoralnieni a nie moralnie zbrukani ( to takie ładne słowo z którego się już zupełnie nie korzysta). Nie będzie dla was chyba żadną nowością że kodeks wyszedł z użytku już wiele lat temu. Wydaje się jednak że do dziś pewne zjawiska w kulturze filmowej są zaledwie próbą odreagowania tych mniej więcej trzydziestu lat kiedy na ekranie nikt nikogo nie kroił na kawałki, przestępcy trafiali do więzienia a dzieci przynosił bocian. I tak w ostatnich latach jednym z głównych bohaterów kultury popularnej stała się postać która wcześniej zasługiwała by na potępienie. drobny złodziejaszek, oszust, szantażysta niekiedy posuwający się nawet do morderstwa ( choć nigdy nie umyślnie raczej w skutek olbrzymich luk w ich ogólnym przestępczym planie). Istnieje jednak tylko jedna zasada – nie może to być profesjonalista, człowiek któremu się powodzi- wręcz przeciwnie naszym ulubionym przestępcą ostatnich lat jest kompletny nieudacznik, ostatni który wyciąga broń w strzelaninie, facet który chce jedynie zdobyć trochę kasy na życie a kończy kradnąc pieniądze mafii. Ważne jest też to że nigdy nie są to ludzie agresywni – żadni wytatuowani kryminaliści – prędzej ci którzy potrafią obrabować bank bez jednego strzału, albo ci którzy umieją okraść sklep grożąc pistoletem bez nabojów a potem poślizgnąć się na progu.Teoretycznie nie powinniśmy mu kibicować – stoi po niewłaściwie stronie prawa i co więcej najczęściej nie posiada cech których wymagalibyśmy od bohatera. Oczywiście nie do końca – gdzieś tam u naszych bohaterów zawsze pojawia się ta odrobina szlachetnego postępowania, która pozwala nam czuć się mniej winnymi temu, że pragniemy klęski wszystkich stróżów prawa którzy próbują go dopaść. Zwierz musi przyznać że sam bardzo lubi filmy w których kibicuje drobnym przestępcom – zwierz nie wie dlaczego – być może dlatego, że większość charakterów pisana jest tak że łatwo się z nimi identyfikować. Rzecz jasna zwierz nie ma ochoty nikogo szantażować, obrabowywać ani w ogóle nigdy nie łamać prawa ( no może poza przechodzeniem na czerwonym świetle na jednym skrzyżowaniu w mieście. Zwierz nie powie gdzie i w którym mieście bo nie należy się szczególnie przyznawać do łamania prawa) ale zagubienie bohaterów w ich przestępczym procederze przypomina mniej więcej to zagubienie jakie nie trudno sobie wyobrazić widzowi. Właśnie dlatego że nasz nieudacznik podobnie jak my ma pomysł jak złamać prawo ale kompletnie się do tego nie nadaje sprawia że w sumie bardziej zaczynamy wierzyć w działanie przepisów prawnych niż w nie wątpić. Przynajmniej zwierz oglądając większość tego typu filmów – a zdarza mu się natrafiać na takie produkcje częściej niż można było by się spodziewać – przekonuje się za każdym razem że są może idealne plany zbrodni ale nie ma zbrodni idealnej. Nie zmienia to faktu że zwierz ostatnimi czasy zastanawiał się nad kwestią tego jak tego typu bohaterzy i ich poczynania rzeczywiście wpływają na naszą moralność. Otóż zwierz musi powiedzieć że niekiedy czuje się dziwnie oglądając stężenie przemocy jakie pojawia się w dzisiejszych filmach, choć musi osobiście stwierdzić że nigdy nie miał wyrzutów sumienia kiedy kibicował przestępcy czy mafiozie – w końcu wszyscy kibicują Ojcu Chrzestnemu. Nie mniej zwierzowi wydaje się, że wbrew temu co się sugeruje oraz wbrew temu co sugerowali kilkadziesiąt lat temu autorzy kodeksu Haysa przemoc filmowa czy kibicowanie przestępcy chyba nie ma nic wspólnego z naszą moralnością. W sumie świat który nas otacza jest bez porównania mniej naładowany przemocą niż jeszcze kilkadziesiąt lat temu. Zaś stwierdzenia pojawiające się w prasie czy telewizji, że ktoś kto popełnił zbrodnię grał w daną grę czy oglądał dane filmy jest zdaniem zwierza mało sensowne- każdy ktoś ogląda, każdy ktoś w coś gra ale bardzo bardzo bardzo niewielu popełnia zbrodnie. Pozostaje jednak pytanie – skoro nie pragniemy się zdeprawować, skoro nie chcemy powielać działań naszych bohaterów to skąd taka przyjemność w oglądaniu łamania prawa? Być może dlatego że sami nigdy go nie złamiemy więc potrzebujemy jakiegoś wentyla bezpieczeństwa? A może dlatego że bohaterowie którzy zawsze postępują prawo są na dłuższą metę nudni ( no chyba że są z obcych planet, mają mnóstwo pieniędzy i mieszkają w fikcyjnych miastach). Nuda jednak nie wynika ze szlachetności ich postępowania ale z tego że zawsze wiemy co zrobią. W przypadku oglądania bohaterów mniej szlachetnych pozostaje olbrzymi margines zaskoczenia.Mogą kogoś zastrzelić, mogą ocalić życie – muszę wybrać a my mamy okazję być tego świadkami. Co więcej – niezależnie jak bardzo im kibicujemy czasem w przeciwieństwie do bohaterów szlachetnych kończą źle. Wszyscy są w stanie przypomnieć sobie filmy w których nasz bohater jednak trafia do więzienia czy zostaje zastrzelony. I choć zwierz nie przepada za takimi zakończeniami musi stwierdzić że jest to miła odmiana po oglądaniu tylu filmów w których nie musi się bać o bohaterów.
A teraz skąd zwierzowi przyszedł do głowy ów wpis – otóż zwierz obejrzał film ” Big Nothing” ( sprytni czytelnicy bloga zgadną dlaczego zwierz go oglądał) – filmu z którego jeśli obowiązywał by dawny kodeks moralności zostało by najpewniej Wielkie Nic.
Ps: Zwierz wszedł na filmweb i po ocenieniu ok. 800 filmów poczekał co zaproponuje mu ichni gustomierz który miałby mi doradzić jaki film najbardziej spodoba się zwierzowi. Gustomierz pomyślał po czym wyrzucił zwierzowi mieszankę filmów Felliniego, Antonioniego, Bergmana i inne tym podobne – czyżby zwierz był aż tak strasznie snobistyczny nawet o tym nie wiedząc?