Home Ogólnie Czy fantasy oznacza tylko rozrywkę? czyli zwierz o Excliburze

Czy fantasy oznacza tylko rozrywkę? czyli zwierz o Excliburze

autor Zwierz
Czy fantasy oznacza tylko rozrywkę? czyli zwierz o Excliburze

Zwierz zwyk­le pisze o pro­dukc­jach now­iut­kich i świeżut­kich. Ostat­nio jed­nak doszedł do wniosku, że takie pisanie nie pozwala mu podzielić się emoc­ja­mi jakie rodzą w nim filmy nakrę­cone już dawno. W związku z tym zwierz postanow­ił zain­au­gurować cykl w którym przyglą­da się niek­tórym swoim ulu­bionym fil­mom. Ale nie tylko  po to by o nich napisać ale wskazać jak maja się do kilku współczes­nych dyskusji fil­mowych. Na pier­wszy ogień idzie Excal­ibur – film z 1981 roku.

Excal­ibur to luź­na adap­tac­ja Le Morte d’Arthur Thomasa Mal­o­ry.  Przy czym trze­ba położyć nacisk na słowo „luźną” bo twór­cy mnóst­wo wątków wyrzu­cili, część poprzestaw­iali doda­jąc do his­torii ele­men­ty znane z innych podań o królu Arturze i miejs­ca­mi łącząc posta­cie. Nie ma w tym nic złego – ostate­cznie leg­en­da arturi­ańs­ka była opowiadana i inter­pre­towana wiele razy – zarówno w lit­er­aturze jak w malarst­wie, muzyce czy w końcu w filmie. To jed­na z tych his­torii,  która nic nie traci na tym, że opowia­da się ją wielokrot­nie – wręcz prze­ci­wnie za każdym razem okazu­je się że his­to­ria miecza, króla, magii i kra­ju doty­czy trochę czego innego. We wszys­t­kich jed­nak wer­s­jach pozosta­je mniej więcej ten sam ele­ment – tęs­kno­ta za czymś dawno min­ionym, nieuch­wyt­nym ale jed­nak wyczeki­wanym. Zresztą wyda­je się, że to jeden z tych powodów dla których leg­en­da arturi­ańs­ka tak dobrze się miewa. His­to­rie, które opowiada­ją tylko o wielkoś­ci i zwycięst­wie, szy­bko się nudzą. Tym­cza­sem dzieje Artu­ra i jego ryc­erzy to opowieść o ludzi­ach pełnych wad, którzy nawet jeśli wybrani spośród innych popeł­ni­a­ją błędy, ule­ga­ją namięt­noś­ciom i szuka­ją odkupienia.

Niech was nie odstraszą lśniące zbroje  i kostiumy z lat osiemdziesiątych - to ma sens

Niech was nie odstraszą lśniące zbro­je i kostiumy z lat osiemdziesią­tych — to ma sens

Excal­ibur jako film opowiada­ją­cy o dzie­jach króla Artu­ra i jego ryc­erzy jest filmem – przy­na­jm­niej z punk­tu typowego widza, dość dzi­wnym. Na czym pole­ga jego dzi­wność. Otóż – zgod­nie z tytułem nie śledzi on wale dziejów samego Artu­ra – kon­cen­tru­jąc się raczej na dzie­jach Excal­ibu­ra. Zaczy­namy więc od his­torii Uthera Pen­drag­o­na – ojca Artu­ra, który miał być pier­wszym wielkim królem ale zgu­biła go namięt­ność. Potem oglą­damy dzieje Artu­ra w sposób wyry­wkowy – częs­to tracąc go z oczu. Nie jest on nie tylko jed­nym bohaterem fil­mu, ale też moż­na się kłó­cić czy głównym. Nie mniej ważny będzie Par­si­fal, Lancelot, Mer­lin czy Mor­gana. Pod tym wzglę­dem, bardziej niż o królu Arturze jest to – ponown­ie zgod­nie z tytułem – his­to­ria obec­noś­ci Excal­ibu­ra wśród ludzi – miecza który wyz­nacza króla, łączy go z ludź­mi i krainą którą wła­da. Ta nieroz­er­wal­na więź wład­cy i kra­ju nie jest oczy­wista – choć pożą­dana sta­je się ele­mentem mag­icznym. Zwycięst­wo króla owocu­je obfi­toś­cią zie­mi, jego smutek i zmartwie­nie – przynosi głód i jałowość. Nie trud­no dostrzec tu mag­ię – pochodzącą od – wspom­i­nanego przez Mer­li­na smo­ka – stworzenia które jest wszędzie i wszys­tkim. A jed­nocześnie  — to prze­cież świat poszuki­wa­nia świętego graala, chrześ­ci­jańs­kich obrząd­ków i katolic­kich modłów.

Excalibur ma bardzo precyzyjny tytuł i wcale nie dotyczy Króla Artura

Excal­ibur ma bard­zo pre­cyzyjny tytuł i wcale nie doty­czy Króla Artura

Właśnie to jest najbardziej fas­cynu­jące w kon­strukcji fil­mu, który pokazu­je nam ciekawy moment w his­torii świa­ta przed­staw­ionego. Oto odchodzą już powoli stare bóst­wa i wygasa magia oraz czas czarnok­siężników takich jak Mer­lin i Mor­gana. Nad­chodzi czas ludzi i chrześ­ci­jańst­wa. Ale przez czas panowa­nia Artu­ra jeszcze na chwilę się te dwa cza­sy spo­tyka­ją. Oglą­damy więc zamknię­ty kawałek his­torii, gdzie jeszcze wielkość uzyskana dzię­ki poczy­nan­iom maga była możli­wa, gdzie uzdrowie­nie mogło przyjść po łyku z kielicha Chrys­tusa. Opowieść obe­j­mu­je cały ten świat – który rodzi się z Arturem by razem z nim ode­jść. Więk­szość opowieś­ci pokazu­je upadek albo rozk­wit. Tu mamy rozk­wit, upadek i ostate­czne zamknię­cie rozdzi­ału  — wielkim czynem, który kończy cza­sy gdy magia i reli­gia razem rządz­iły krainą.  Choć zakończe­nie może się wydawać otwarte to rzad­ko zdarza­ją się opowieś­ci które oglą­da się z takim poczu­ciem defin­i­ty­wnego koń­ca. Przy czym – być może tutaj najbardziej widać wpływ leg­endy arturi­ańskiej na Tolkiena który rzeczy­wiś­cie u siebie też pisze o końcu pewnego świa­ta, z którego – a jakże – odchodzi najpotężniejszy mag­iczny element.

Excalibur to film w którym twórcy nie boją się symboliki - nawet bardzo wyraźniej - jeśli Artur zostaje pasowany na rycerza, to w wodzie -  w scenie przypominającej nieco układ z chrztu Chrystusa

Excal­ibur to film w którym twór­cy nie boją się sym­bo­l­i­ki — nawet bard­zo wyraźniej — jeśli Artur zosta­je pasowany na ryc­erza, to w wodzie — w sce­nie przy­pom­i­na­jącej nieco układ z chrz­tu Chrystusa

Wróćmy jed­nak do fil­mu, to jest przykład na pozy­cję jed­nocześnie bard­zo wyma­ga­jącą od widza i w sum­ie dość przys­tęp­ną. Czego film wyma­ga od widza? Przede wszys­tkim by zrozu­mi­ał że sko­ro opowiadana jest leg­en­da to mamy do czynienia z nar­racją i światem bard­zo umownym. Co ciekawe mimo, że pada nazwa Korn­walii i zgadza­ją się nazwy miejs­cowe to nigdzie w całym filmie nie ma mowy o Bry­tanii.  Nie pada żad­na inna nazwa która pozwalała­by związać his­torię z real­nym regionem geograficznym Wysp. Jed­nak umowność idzie dużo dalej. Widać to przede wszys­tkim w kostiu­mach. Ryc­erze chodzą w zbro­jach. Nie byle jakich zbro­jach – wiel­kich zbro­jach pły­towych – takich z koń­ca XV wieku. Nie jest to nai­wność twór­ców czy niez­na­jo­mość fak­tów his­to­rycznych. Nikt tu prze­cież nie się­ga po his­torię prawdzi­wą, czy po jakiekol­wiek realia. Zbro­je są pięknym czytel­nym sym­bol­em – ich stan – pokazu­je stan królest­wa i króla. Gdy Artur pier­wszy raz spo­ty­ka Lancelota jego zbro­ja oczy­wiś­cie lśni tak że moż­na się w niej prze­jrzeć. Tak pięknie zbro­je ryc­erzy będą lśnić  po lat­ach upad­ku dopiero w cza­sie ostat­niej bitwy. A kiedy będą jechać w tych lśnią­cych zbro­jach, do Carminy Burany Orfa przez sad pełen przek­wita­ją­cych jabłoni to będzie to sce­na tak pięk­na że w ogóle niczego nie trze­ba tłu­maczyć wystar­czy popa­trzeć by wiedzieć, że dni Artu­ra i jego ryc­erzy są polic­zone. Ale jak pięknie polic­zone. Jed­nocześnie – zachowanie ryc­erzy jed­noz­nacznie naw­iązu­je do ustalonych zde­cy­dowanie później niż cza­sy leg­endy – zachowań ryc­er­s­kich – od pożą­danych cech ide­al­nego ryc­erza, po zwycza­je dworskie. To fas­cynu­jące spo­jrzeć na ekranie na świat ryc­erzy postępu­ją­cych po ryc­er­sku. Jed­nocześnie podob­nie jak w świecie oby­cza­jów ryc­er­s­kich jed­no zawsze prowadzi do nieszczęś­cia – miłość czy właś­ci­wie pożądanie.

O a tu mamy dwóch średnio znanych aktorów w rolach drugoplanowych (dla mniej zorientowanych - Patrick Stewart i Ciaran Hinds)

O a tu mamy dwóch śred­nio znanych aktorów w rolach dru­go­planowych (dla mniej zori­en­towanych — Patrick Stew­art i Cia­ran Hinds)

Co ciekawe – film wcale się bard­zo nie zes­tarzał. Jasne nie wszyscy będą podążać za este­tyką lat 80 (choć paradok­sal­nie jeśli weźmiemy wszys­tko co wiz­ualne w naw­ias – nie szuka­jąc w tym real­iz­mu, to pew­na kic­zowa­tość lat osiemdziesią­tych pasu­je) ale niewiel­ka ilość efek­tów spec­jal­nych spraw­ia, że pod wzglę­dem real­iza­cyjnym film wciąż robi wraże­nie. Głównie dlat­ego, że poza kilko­ma sym­bol­iczny­mi sce­na­mi które dla współczes­nego widza mogą być trudne do zniesienia (wal­ka Lancelota z samym sobą – niesły­chanie przy­pom­i­na walkę Luke’a Sky­walk­era z samym sobą w Powro­cie Jedi – oba filmy pow­stały rok po roku więc być może w lat­ach osiemdziesią­tych takie kon­frontac­je były modne) resz­ta bard­zo dobrze wpisu­je się we współczes­ną este­tykę filmów fan­tasty­cznych gdzie im więcej brudu, bło­ta i pozornego real­iz­mu wal­ki tym lep­iej. I tak jest też w Excal­iburze – krę­cony w Irlandii (jak twierdzą źródła miał spory wpływ na kine­matografię tego kra­ju – i rozpoczął kil­ka aktors­kich kari­er w kinie) nie musi się pod­pier­ać za bard­zo efek­ta­mi spec­jal­ny­mi by stworzyć kra­jo­brazy mag­iczne i kine­matograficznie „śred­niowieczne”. Jed­nocześnie mimo mnóst­wa sym­bo­l­i­ki i luźnego pode­jś­cia do cza­sów w których roz­gry­wa się his­to­ria – ele­men­ty wal­ki są właśnie bard­zo współczesne. Nawet oświ­etle­nie w wielu sce­nach dąży do takiego – bard­zo lubianego przez współczes­nego widza nat­u­ral­nego światła (to nie znaczy, że wiele filmów krę­ci się obec­nie przy nat­u­ral­nym świ­etle ale częs­to uda­je się, że światło jest naturalne).

Excalibur to opowieść zamknięta - o narodzinach,  triumfie i upadku pewnego świata

Excal­ibur to opowieść zamknię­ta — o nar­o­dz­i­nach, tri­um­fie i upad­ku pewnego świata

Oglą­danie dziś Excal­ibu­ra jest ciekawe także z tego prostego powodu że moż­na poczuć się przedzi­wnie kiedy – współcześnie – najbardziej znani aktorzy pojaw­ia­ją się na drugim i trzec­im planie. W obsadzie znaleźli się Patrick Stew­art, Cia­ran Hinds, Liam Nes­son czy  Gabriel Byrne pojaw­ia­ją się na chwilę, cza­sem w rolach tak niewiel­kich że po kilku sce­nach moż­na zapom­nieć że w ogóle w filmie byli. Nic dzi­wnego – dla częś­ci z nich były to jedne z pier­wszych ról fil­mowych (co jest zresztą ciekawe w Wielkiej Bry­tanii że wciąż role fil­mowe dla wielu aktorów przy­chodzą po scenicznych). Wśród rozpoz­nawal­nych nazwisk w obsadzie zna­j­du­je się też oczy­wiś­cie Helen Mir­ren jako pięk­na i knu­ją­ca Mor­gana. Chy­ba zresztą właśnie w roli Mor­gany najlepiej widać jak bard­zo zmieniły się cza­sy. Choć jej dzi­ała­nia są kluc­zowe dla całej his­torii to jed­nak są lata osiemdziesiąte i jej bohater­ka – choć mają­ca pełne pra­wo do zem­sty na Mer­lin­ie i niechę­ci do Artu­ra – jest postacią bladą i nawet jak na Helen Mir­ren zagraną bard­zo śred­nio. Jed­nak w sum­ie cała obsa­da bled­nie kiedy gra Nicol Williamson, wybit­ny – choć obdar­zony bard­zo trud­nym charak­terem aktor sceniczny – wys­tępu­ją­cy tu jako Mer­lin. Widzi­cie to jest Mer­lin zupełnie nieza­leżny, złośli­wy, ziry­towany ludź­mi, nieco im jed­nak zaz­droszczą­cy. Jaki cud­own­ie nie jest to kole­jny czar­o­dziej, jak bard­zo jest to isto­ta z innego cza­su, wymi­aru, świa­ta. Niemal jak kos­mi­ta. Cud­own­ie oglą­da się też rolę, która nie próbu­je rywal­i­zować z inny­mi obraza­mi czarnok­siężników, nie próbu­je prze­sadzać, ani też – nie jest ogranic­zona próbą log­icznego wyjaśnienia kim jest Mer­lin. Mer­lin jest Mer­linem. Więcej wiedzieć nie trzeba.

Bardziej niż o kimkolwiek innym jest Excalibur filmem o Merlinie

Bardziej niż o kimkol­wiek innym jest Excal­ibur filmem o Mer­lin­ie i o jego czasach,które powoli miają

Oglą­da­jąc Excal­ibur nie opuszcza­ło zwierza jed­no pytanie. Dlaczego od tego cza­su wszys­tkie wysokobudże­towe filmy o Królu Arturze uciekały zarówno do trady­cyjnych podań jak i od powa­gi. W świecie seri­ali było jed­no pode­jś­cie do poważnego potrak­towa­nia tem­atu – Camelot – który jed­nak poległ przede wszys­tkim na tym, że próbował zbyt wiele ele­men­tów napisać na nowo. Przy czym nie liczę tu ekraniza­cji Mgieł Aval­onu, która choć dobra jest ekraniza­cją, powieś­ci będącej retellingiem leg­endy – trochę za daleko upa­da nam tu jabłko. W przy­pad­ku filmów mieliśmy nato­mi­ast próbę inter­pre­tacji roman­ty­cznej (Ryc­erz Króla Artu­ra – ktoś to jeszcze pamię­ta?), mieliśmy „his­torię prawdzi­wą” (zdaniem zwierza jeden z najbardziej nieu­danych filmów na tem­at czyli Król Artur z Clivem Oven­em) czy czekamy na zde­cy­dowanie dow­cip­ną i przy­godową inter­pre­tację his­torii jaką zafun­du­je nam za kil­ka miesię­cy Guy Ritchie.  Tym­cza­sem klasy­cz­na opowieść – a właś­ci­wie klasy­cz­na wer­s­ja leg­endy – aż prosi się o kole­jny film a właś­ci­wie kole­jną inter­pre­tację. Zwłaszcza, że mimo miłoś­ci zwierza do Excal­ibu­ra jest to ewident­nie film swoich cza­sów – także pod wzglę­dem tego jak jest krę­cony. Jasne starze­je się dobrze, ale wyda­je się, że współczesne kino potrafiło­by opowiedzieć tą his­torię jeszcze raz. Zwłaszcza że – ponown­ie co zwierz już wspom­ni­ał – to jest his­to­ria do opowiada­nia po wielokroć. Czego najlep­szym przykła­dem jest fakt, że właśnie czekamy na nowy film o Królu Arturze, który jed­nak będzie się – zna­jąc życie – bał jed­nego – powagi.

Excalibur nie zestarzał się jakoś strasznie - głównie dlatego, że mało w nim efektów specjalnych.

Excal­ibur nie zes­tarzał się jakoś strasznie — głównie dlat­ego, że mało w nim efek­tów specjalnych.

No właśnie to jest chy­ba jeden z ciekawszych prob­lemów z mag­iczną otocz­ka – jeśli film się­ga po ele­men­ty fan­ta­sy częs­to pojaw­ia się prob­lem czy może­my mówić o sprawach poważnych.  Choć zdarza się to w książkach – weźmy Wład­cę Pierś­cieni – przepisy­wany na język fil­mu stracił swo­ją reflek­sję nad zmi­aną świ­ta i stał się bardziej hero­iczną przy­godą dziel­nych wojown­ików. Wal­ka dobra ze złem strasznie na ekranie wyblakła. Szczytem tego jest Hob­bit – film przeu­roczy ale jed­nocześnie – czego nie da się ukryć – przed­kłada­ją­cy rozry­wkowość nad jakąkol­wiek głębię. I tu właś­ci­wie pojaw­ia się tem­at – czy fan­tasty musi być gatunkiem rozry­wkowym? To nie jest pytanie bezpośred­nio o Króla Artu­ra choć leg­en­da o nim też stała się w ostat­nich lat­ach ofi­arą myśle­nia że tam gdzie magia i śred­niowiecze tam nie moż­na spodziewać się głębi. Tym­cza­sem cho­ci­aż­by właśnie Excal­ibur (którzy prze­cież jest filmem fan­ta­sy w takim rozu­mie­niu, że nie jest filmem his­to­rycznym i na pewno nie trzy­ma się his­to­rycznych real­iów, tworząc włas­ny świat) pokazu­je, że taka otocz­ka nie tylko nie przeszkadza w rozważa­niu nad naturą ludzką i porusza­niu tem­atów ważnych ale też tworzy dla nich ide­alne warun­ki – tam gdzie fan­tasty tam bez trudu moż­na mówić o najwyższych wartoś­ci­ach, najwięk­szych praw­dach i kwes­t­i­ach wykracza­ją­cych poza życie jed­nego człowieka – wszak w tym zaw­ies­zonym świecie jest to łatwiejsze do przełknię­cia niż w rzeczywistości.

Najbardziej wiek filmu widać w rolach kobiecych, które można było potraktować dużo lepiej.

Najbardziej wiek fil­mu widać w rolach kobiecych, które moż­na było potrak­tować dużo lepiej.

Przy czym ważne jest tu by zaz­naczyć, że nie chodzi o powagę w rozu­mie­niu tej którą moż­na zauważyć w Grze o Tron. W mojej opinii Gra o Tron nie jest fan­ta­sy poważnym, czy raczej – nie wynosi gatunku do czegoś więcej. Jasne pojaw­ia­ją się tam knowa­nia poli­ty­czne, co chwila ktoś może umrzeć czy paść ofi­arą spisku. Jed­nak w ostate­cznym rozra­chunku roszady w obozach wal­czą­cych  o tron stron­nictwach nie odb­ie­ga­ją bard­zo od tego co moż­na znaleźć w powieś­ci­ach  z wielu różnych gatunków. Nie znaczy to, że Gra o Tron jest niepoważ­na. Raczej o to, że w przełoże­niu na język seri­alu (co do książ­ki trud­no się wypowiedzieć po przeczy­ta­niu zaled­wie dwóch tomów) – nie ofer­u­je właś­ci­wie żad­nej głęb­szej reflek­sji, ani nad naturą człowieka, ani nad naturą świa­ta, ani nad niczym co by nie było łatwym do rozwiąza­nia kon­flik­tem. Jeśli powagę fil­mu czy ser­i­al utożsamimy z tym ile osób ginie czy upraw­ia seks to jasne GOT nie jest pro­dukcją niepoważną. Ale jeśli zapy­tamy się czy pro­dukc­ja fan­tasty może być o czymś więcej – a przez więcej uznamy właśnie sprawy najważniejsze, kwest­ie filo­zoficzne, głęb­sze rozważa­nia na tem­at natu­ry ludzkiej (seri­alowy GOT jest tu bard­zo bezpośred­ni i dość jed­noz­naczny). Nie chodzi o to, że wszys­tko ma być poważne tylko – dlaczego tak łat­wo zakładamy, że w fan­ta­sy – przestrzeni ide­al­nie się do tego nada­jącej – nie ma na nie miejs­ca. Zwłaszcza, że prze­cież nie trze­ba nawet być spec­jal­istą by wiedzieć – że parowane częs­to z fan­ta­sy Sci­ence Fic­tion niejed­nokrot­nie było polem do takich rozważań. Więcej – dla niek­tórych to główny powód zain­tere­sowa­nia gatunkiem i jego jedy­na słusz­na forma.

Excalibur dobrze pokazuje że sama otoczka fantasy nie oznacza że produkcja musi być czysto rozrywkowa

Excal­ibur dobrze pokazu­je że sama otocz­ka fan­ta­sy nie oznacza że pro­dukc­ja musi być czys­to rozrywkowa

Być może to kwes­t­ia budże­tu. Ekrani­zowanie leg­endy arturi­ańskiej w takiej formie w jakiej zro­biono to e Excal­iburze było do pewnego stop­nia bez­pieczne. Ludzie doskonale wiedzą o czym mowa i w sum­ie – jak pokazu­je ilość arturi­ańs­kich pro­dukcji – moż­na im opowiadać o Królu Arturze raz na jak­iś czas bez lęku że kina będą stały puste. Jed­nocześnie nie ma wąt­pli­woś­ci, ze Leg­en­da Arturi­ańs­ka należy do kul­tu­ry wysok­iej więc poruszanie poważnych tem­atów na tym polu nie tylko nie dzi­wi ale też nie przeszkadza. Pró­ba zro­bi­enia czegoś z tek­stem mniej znanym (powiedzmy sobie szcz­erze – najbardziej powszech­nie znany tekst fan­tasty – Wład­ca Pierś­cieni jest już zekrani­zowany) mogło­by być za dużym ryzykiem. Zafun­dowanie wid­zom czegoś zupełnie nie opartego na lit­er­aturze i zmusze­nie ich by uznali kostium fan­ta­sy za odpowied­ni do poważniejszej tem­aty­ki – cóż kto na to da pieniądze. Nic więc dzi­wnego że tak łat­wo fan­ta­sy stało się niewol­nikiem kina rozry­wkowego – właśnie ze wzglę­du na koszt wykre­owa­nia świa­ta który musi się zwró­cić. Szko­da bo to jed­nak jest olbrzy­mi potenc­jał – o którym łat­wo sobie przy­pom­i­na­jąc oglą­da­ją Excal­ibu­ra. Zwłaszcza te frag­men­ty do których muzykę napisali Ryszard Wag­n­er i Carl Orff. Nagle wszys­tko się tak pięknie skła­da i wręcz trud­no sobie wyobraz­ić dlaczego nie ma więcej takich produkcji.

Być może tym co jest w takiej produkcji najodważniejsze jest zakończenie - zgodne z legendą czyli z naszego punktu widzenia złe

Być może tym co jest w takiej pro­dukcji najod­ważniejsze jest zakończe­nie — zgodne z leg­endą czyli z naszego punk­tu widzenia złe

No dobra wróćmy na koniec do Excal­ibu­ra. Zwierz widzi­ał ten film wielokrot­nie (pier­wszy raz będąc dzieck­iem – z dodatkowy­mi infor­ma­c­ja­mi pod­suwany­mi przez ojca który tłu­maczył zwier­zowi o co właś­ci­wie chodzi) i dopiero niedawno zdał sobie sprawę, jak bard­zo odsta­je on od wielu innych pro­dukcji dotyka­ją­cych mitu arturi­ańskiego.  Jeśli nie widzieliś­cie – naty­ch­mi­ast musi­cie nadro­bić seans, jeśli widzieliś­cie – warto sobie przy­pom­nieć jak bard­zo ta pro­dukc­ja się nie starze­je (bło­gosław­ieńst­wo niewielu efek­tów spec­jal­nych). W każdym razie to jest dobry punkt zaczepi­enia zan­im na ekranie pojawi się kole­jny Król Artur. Ten to naprawdę co chwilę wraca z Aval­onu. Tylko rzad­ko takim jak­byśmy go chcieli widzieć.

Ps: Zwierz postanow­ił obe­jrzeć X‑men Apoc­a­lypse z komen­tarzem reży­sera by dowiedzieć się dlaczego ten film się tak nie udał. Nieste­ty w sce­nach gdzie bohaterowie mówią po pol­sku, zwierz dowiedzi­ał się, że ponoć była sce­na gdzie Fass­ben­der mówił bezbłęd­nie po pol­sku ale wylą­dowała na podłodze w mon­tażowni. Śmiem wąt­pić. Nie mniej „Hen­ryku proszę cię nie rób tego” bawi jak zawsze.

7 komentarzy
0

Powiązane wpisy

judi bola judi bola resmi terpercaya Slot Online Indonesia bdslot
slot
slot online
slot gacor
Situs sbobet resmi terpercaya. Daftar situs slot online gacor resmi terbaik. Agen situs judi bola resmi terpercaya. Situs idn poker online resmi. Agen situs idn poker online resmi terpercaya. Situs idn poker terpercaya.

Kunjungi Situs bandar bola online terpercaya dan terbesar se-Indonesia.

liga228 agen bola terbesar dan terpercaya yang menyediakan transaksi via deposit pulsa tanpa potongan.

situs idn poker terbesar di Indonesia.

List website idn poker terbaik. Daftar Nama Situs Judi Bola Resmi QQCuan
situs domino99 Indonesia https://probola.club/ Menyajikan live skor liga inggris
agen bola terpercaya bandar bola terbesar Slot online game slot terbaik agen slot online situs BandarQQ Online Agen judi bola terpercaya poker online