Home Seriale Duch dziejów czyli o drugim sezonie “Fundacji”

Duch dziejów czyli o drugim sezonie “Fundacji”

autor Zwierz
Duch dziejów czyli o drugim sezonie “Fundacji”

Fun­dac­ja” to doskon­ały przykład tego jak naszy­mi roz­mowa­mi o seri­alach rządzą przede wszys­tkim – długie mac­ki mar­ketingu. Nie jestem w stanie się pozbyć wraże­nia, że gdy­by ten nakrę­cony z roz­machem, ser­i­al sci­ence fic­tion zami­ast na dość nis­zowe Apple TV Plus trafił na HBO czy Net­flix to od paru tygod­ni ni roz­maw­ial­ibyśmy o niczym innym, a met­alowe crop-topy był­by w modzie. Ale ponieważ jest to ser­i­al dys­try­bułowany przez Apple to wciąż trze­ba przy­pom­i­nać światu jak fan­tasty­cz­na jest to produkcja.

 

Trochę naw­iązu­jąc do mar­ketingowych zabiegów – chci­ało­by się rzec – to ten ser­i­al, na który czekali fani „Gry o Tron” nawet o tym nie wiedząc. Jest to oczy­wiś­cie chwytli­wy slo­gan, ale im dłużej się nad tym zas­tanaw­iałam, tym bardziej dochodzę do wniosku, że całkiem uza­sad­niony. „Fun­dac­ja” daje bowiem wid­zom dokład­nie to, co kiedyś zach­wyciło nas w ekraniza­c­jach powieś­ci Mar­ti­na – mamy rozpisaną sze­roko nar­rację, wielu bohaterów, pozornie nie związane ze sobą wąt­ki, które się do siebie zbliża­ją i co ważne – dość bezkom­pro­misowe pode­jś­cie do uśmier­ca­nia bohaterów. Powiedzmy tak – jeśli chce­cie ser­i­al, w którym do niko­go nie należy się za bard­zo przy­wiązy­wać, to „Fun­dac­ja” odpowie na wasze potrzeby.

 

 

Oso­biś­cie jestem najbardziej zach­wycona cza­sową skalą seri­alu. Pomiędzy sezon­a­mi mamy przesko­ki trwa­jące pon­ad 100 lat. Dzię­ki temu może­my obser­wować, jak toczy się his­to­ria wielkiego galak­ty­cznego imperi­um i jak rozwi­ja się Fun­dac­ja, orga­ni­za­c­ja założona by pomóc Imperi­um przetr­wać mroczne cza­sy, które na pewno nade­jdą, choć trud­no co do dnia powiedzieć, kiedy. Ta wiel­ka skala pozwala twór­com na podąże­nie, za przemi­ana­mi his­to­ryczny­mi i reflek­sję nad tym co ksz­tał­tu­je his­torię. To fan­tasty­cz­na reflek­s­ja roz­gry­wa­ją­ca się w różnorod­nych i wcią­ga­ją­cych kos­micznych deko­rac­jach. Co ciekawe, jak pow­tarza wielu widzów i kry­tyków – to co w tym seri­alu najlep­sze niewiele ma wspól­nego z tym co napisał Asi­mov. Co zdarza się niezwyk­le rzad­ko by sce­narzyś­ci mieli twór­czy pomysł na ekraniza­cję, która niekoniecznie jest wier­na oryginałowi.

 

W trzec­im sezonie mamy kil­ka wątków, angażu­ją­cych pozornie niezwiązane ze sobą postaci. Mamy młodą kleryczkę nowego wyz­na­nia, które przez ostat­nie dekady powoli zacier­ało granicę pomiędzy nauką założy­ciela Fun­dacji Hariego Sel­dona a wiarą opartą bardziej o przymio­ty duchowe. To przek­sz­tał­canie się nau­ki w wyz­nanie, jest fan­tasty­cznie przed­staw­ione i pozwala na ciekawą reflek­sję nad roz­wo­jem religii. Mamy ciekawą postać krę­tacza Hobera Mal­lowa, którego życie i dzi­ała­nia teo­re­ty­cznie nie powin­ny mieć wpły­wu na his­torię, ale jak się okaże – są kluc­zowe. Oczy­wiś­cie jak zwyk­le zawita­my na dworze imper­a­to­ra Cleona. Tym razem poz­namy jego najnowsze wcie­le­nie. W tym sezonie Cleon jest człowiekiem pory­w­czym, emocjon­al­nym, ale też – prag­ną­cy­mi zmi­any. Stąd pojaw­ia się u niego pomysł – skończyć z gene­ty­czną dynas­tią i wziąć sobie żonę. Mło­da królowa Sareth  wyda­je się ide­al­ną wybranką, zwłaszcza, że doszła do władzy po śmier­ci całej swo­jej rodziny, która mogła­by mieć coś prze­ci­wko. Doda­jmy do tego Bel Riose – impe­ri­al­nego gen­er­ała, który dosta­je polece­nie poradzenia sobie z nieposłuszny­mi pod­dany­mi na krań­cach imperi­um i dosta­je­my wielowarst­wową, ale też nieoczy­wistą his­torię. A to wszys­tko bez wspom­i­na­nia o wątku Gaal Dor­nick, pro­te­gowanej Sel­dona, która stara się odpowiedzieć sobie na pytanie – co może zro­bić by załagodz­ić kole­jny kryzys, który doprowadzi do upad­ku Imperium.

 

 

Ta wielowątkowa opowieść wcią­ga przede wszys­tkim fan­tasty­cznym rozpisaniem kon­flik­tów. Każdy z bohaterów ma inne ambic­je, motywac­je i inne pode­jś­cie do nieuchron­nej zmi­any otacza­jącego ich świa­ta. Nie ukry­wam, mój ulu­biony wątek to his­to­ria imper­a­to­ra Cleona. I nie chodzi tylko o to, że Lee Pace jest tak dobry w gra­niu wzniosłych i próżnych wład­ców, że aż człowiek się zas­tanaw­ia czy nie powinien dostać jakiegoś małego królest­wa pod swe rządy. His­to­ria Cleona, to fan­tasty­cz­na reflek­s­ja nad tym jak tworzą nas nie tylko geny, ale też okolicznoś­ci w jakich się wychowal­iśmy. Jed­nak przede wszys­tkim w tym sezonie pojaw­ia się pytanie – kto naprawdę rządzi Imperi­um. Nie chcę za wiele spoilerować, ale abso­lut­nie uwiel­bi­am tą ros­nącą atmos­ferę niepoko­ju, kiedy sta­je się jasne, że Imper­a­tor nie tylko nie jest nietykalny, ale być może – niekoniecznie jest zupełnie nieza­leżny. Tak się pisze pała­cowe intry­gi, które wcią­ga­ją i skła­ni­a­ją do tego by oglą­dać więcej.

 

Ser­i­al doskonale radzi sobie też z kos­miczną skalą kon­flik­tu. Mamy tu zmi­any jakie przynosi w zarządza­niu takim kos­micznym imperi­um przełom tech­no­log­iczny. Bo właśnie zmi­any w tech­nologii są tym co może zatrząść ukła­dem, który nie zmieni­ał się od tysię­cy lat. Inna sprawa – ser­i­al fan­tasty­cznie pokazu­je jak oso­biste decyz­je, zarówno wład­ców jak i pozornie niewiele znaczą­cych jed­nos­tek, mogą wpłynąć na dzieje. Jako his­to­rycz­ka oglą­dałam ten ser­i­al z ros­ną­cym poczu­ciem, że ktoś w końcu dostrzegł ile w his­torii decyzji wyni­ka z charak­teru przy­wód­ców, ich wychowa­nia, z czyichś pory­wów ser­ca a przede wszys­tkim – z tego czego się obliczyć w poli­ty­cznych anal­izach nie da. Było w tym sezonie kil­ka scen, które w niezwyk­le satys­fakcjonu­ją­cy sposób egzem­pli­fikowały tą tezę.

 

 

Wiem, że nie wszys­tkim pasu­ją te wąt­ki seri­alu, które moż­na uznać za nieco bardziej misty­czne. W drugim sezonie dużo więcej miejs­ca poświę­camy tym mieszkań­com galak­ty­ki, którzy posiedli niezwykłe umiejęt­noś­ci umysłowe – mogą spo­jrzeć w przyszłość czy przeszłość. To rzeczy­wiś­cie ele­ment, który może nieco odstawać od takiej bard­zo poli­ty­cznej i ludzkiej strony opowieś­ci. Mam jed­nak poczu­cie, że twór­cy odpowied­nio to wyważyli, jed­nocześnie niko­mu nie przyz­na­jąc super mocy. Wręcz prze­ci­wnie – to jest taka misty­ka na prze­cię­ciu z nauką, która skła­nia do reflek­sji, gdzie jest ta grani­ca gdzie nau­ka zaczy­na brzmieć jak reli­gia. Przy czym nie jest to mój ulu­biony wątek seri­alu, ale uważam, że i tak został rozpisany dużo lep­iej niż w sezonie pierwszym.

 

Moim zdaniem sukces „Fun­dacji” to w dużym stop­niu zasłu­ga obsady. Zach­wycę się jeszcze raz tym jak gra Lee Pace, bo trze­ba przyz­nać dostał fas­cynu­jące zadanie aktorskie. Niby w ciągu ostat­nich dwóch sezonów cały czas gra Cleona ale jeśli dobrze liczę – widzieliśmy już jego cztery wcie­le­nia, które każde jest inne. Ten najnowszy Cleon jest tak fas­cynu­ją­co pyszny i okrut­ny, że nie sposób oder­wać wzroku. Jared Har­ris, stanowi swoistą króliczą łap­kę twór­ców seri­alowych. Jeśli masz Jare­da Har­risa w obsadzie będzie dobrze. Tu jako nauczy­ciel i mistyk, zna­j­du­je w tej teo­re­ty­cznie przytłacza­ją­co poważnej roli takie mały frag­men­ty humoru, które świet­nie wybrzmiewa­ją. Z nowych członków obsady genial­ny jest Ben Daniels jako impe­ri­al­ny gen­er­ał, który być może ma tylko jed­ną wadę – za bard­zo kocha swo­jego męża (w ogóle to jak ser­i­al świet­nie odbi­ja się od ziem­skiego myśle­nia o relac­jach!). Świet­na jest Isabel­la Laugh­land jako mło­da klerycz­ka, która ma przed sobą całe życie i to jej wchodze­nie w dojrza­łość zbie­ga się z wielką his­torią. Na koniec litanii (która mogła­by się jeszcze dłu­go ciągnąć) dwa nazwiska – Lau­ra Brin jako Demerzel, pokazu­je ile moż­na pokazać nie zmieni­a­jąc wyrazu twarzy, i Dim­itri Leonidas jako najlep­sza inkar­nac­ja Hana Solo, od cza­sów Hana Solo.

 

 

Fun­dac­ja” to wciąż ser­i­al trochę nis­zowy. Kto go widzi­ał, częs­to trzy­ma go w ser­cu, ale wielu widzów, nawet nie zda­je sobie sprawę, że ta wspani­ała kos­micz­na his­to­ria jest na wyciąg­nię­cie ręki. Tym­cza­sem to jest właśnie ten ser­i­al, którego wiele osób nie tylko prag­nie, ale i oczeku­je – wspani­ała odtrut­ka, na kos­miczne opowieś­ci, które zaczy­na­ją nużyć swo­ją zaskaku­ją­co małą skalą. Co ciekawe, „Fun­dac­ja” odpowia­da też na zapotrze­bowanie np. wiel­bi­cieli „Diuny”, którzy chcieli­by zobaczyć coś, gdzie reli­gia i poli­ty­ka przeci­na­ją się na każdym kroku, a wszechświat miejs­ca­mi przy­pom­i­na Imperi­um Rzym­skie czy śred­niowieczny podzi­ał świa­ta. W każdym razie – mówienia o „Fun­dacji” nigdy dość. Trzy­mam kciu­ki za kole­jny sezon i liczę, że nawet jeśli wid­zowie nie dowiozą to z cza­sem będzie to ser­i­al kul­towy. Zasługu­je cho­ci­aż­by za met­alowy crop-top imperatora.

0 komentarz
3

Powiązane wpisy

judi bola judi bola resmi terpercaya Slot Online Indonesia bdslot
slot
slot online
slot gacor
Situs sbobet resmi terpercaya. Daftar situs slot online gacor resmi terbaik. Agen situs judi bola resmi terpercaya. Situs idn poker online resmi. Agen situs idn poker online resmi terpercaya. Situs idn poker terpercaya.

Kunjungi Situs bandar bola online terpercaya dan terbesar se-Indonesia.

liga228 agen bola terbesar dan terpercaya yang menyediakan transaksi via deposit pulsa tanpa potongan.

situs idn poker terbesar di Indonesia.

List website idn poker terbaik. Daftar Nama Situs Judi Bola Resmi QQCuan
situs domino99 Indonesia https://probola.club/ Menyajikan live skor liga inggris
agen bola terpercaya bandar bola terbesar Slot online game slot terbaik agen slot online situs BandarQQ Online Agen judi bola terpercaya poker online