Hej
Dziś największa porcja zastrzeżeń ale też najtrudniejsza do zdefiniowania. Poza tym, że nagrodę dla reżysera daje się zawsze w jakiejś relacji do nagrody za najlepszy film ( czasem jako nagrodę pocieszenia czasem jako potwierdzenie drugiego wyroku) po drugie i to chyba najważniejsze zawsze trudno ocenić reżyserię- chyba nawet trudniej niż aktorstwo. Czy dobrze gdy widzimy styl reżysera czy wręcz przeciwnie lepiej gdyśmy o nim zapomnieli? Czy jesteśmy w stanie zdefiniować to co w filmie reżyserskie i oddzielić od tego co aktorskie. Dlatego tym razem zwierz będzie się tłumaczył bardziej niż zwykle bo jest boleśnie świadom subiektywności swoich zastrzeżeń. Być może z resztą rację miała Akademia, która w 1928 roku dała osobne nagrody dla reżysera filmu dramatycznego i komediowego ( ale to było tylko raz) pokazując że nawet oni nie umieją się do końca zdecydować.
1.) Zwierz zaczyna kręcić nosem już w 1938 roku ( to znaczy metaforycznie bo w 1938 roku zwierza zdecydowanie na świecie nie było) kiedy Frank Capra ulubieniec Ameryki dostał Oscara za „Cieszmy się życiem” zwierz lubi Caprę i rozumie że lubili go i Amerykanie i Akademia ale gdy ogląda się dziś „Aniołów o brudnych twarzach” to żal że Oscar za ten zaskakująco nowoczesny film nie powędrował do Michela Curtiza.
2.) W 1940 John Ford jeden z najwybitniejszych reżyserów w historii dziękował Akademii za Oscara za reżyserię ekranizacji książki Stainbecka „Grona Gniewu„. Zwierz widział film i uważa że to rzeczywiście bardzo porządna produkcja ale nie może się oprzeć wrażeniu że należało nagrodzić Georga Cukora za „Filadelfijską Opowieść” – film który zaskakuje nowoczesnością i umiejętnym wymieszaniem scen poważnych i komediowych. Nowoczesność tego filmu w dużym stopniu zależy właśnie od świetnej i bardzo „szybkiej” reżyserii
3.) Och musi się Akademia dziś wstydzić za swój wyrok w 1941 – i co więcej powinna się wstydzić. W tym roku ulubieniec Akademii John Ford ( tak drugi raz pod rząd) dostaje Oscara za „Zieloną dolinę„- i może nie było by w tym nic bardzo żenującego gdyby w tym samym roku Orson Welles wyprzedził swoje czasy o co najmniej dwie dekady kręcąc „Obywatela Kaine”. To jeden z niewielu filmów w których widzi się rękę reżysera i zwierz nie omieszka stwierdzić że jest to ręka genialna. Zwierz ma nadzieje że co roku odbywa się jakieś spotkanie na którym członkowie akademii biją się w pierś w ramach pokuty za tamtą pomyłkę.
4.) Zdaniem zwierza czasem nawet gorszy film może być przykładem wybitnej reżyserii. Stąd zastrzeżenia zwierza z roku 1950 – wtedy to nagrodę dostał Joseph L. Mankiewicz za:Wszystko o Ewie” – film absolutnie świetny bardzo przez zwierza lubiany. Ale czy na pewno to była najlepsza reżyseria tamtego roku? Gdyby to od zwierza zależało Oscar trafiłby do Billego Wildera za reżyserię „Bulwaru Zachodzącego Słońca” – filmu nowoczesnego, wykorzystującego kilka świetnych chwytów – poza tym że film opowiada nam nieboszczyk to ostatnia scena z genialną Swanson schodzącą po schodach to chyba najlepsza scena w filmie o filmie jaką zwierz widział. A gdyby to zastrzerzenia zwierza budziło w was zastrzeżenie to Oscar mógł w tamtym roku trafić do Johna Hustona za świetną „Asfaltową Dżunglę” która zawsze zwierza jakoś dziwnie wzrusza ( i zawsze datuje ją jako film dużo późniejszy co akurat w przypadku reżyserii jest zdaniem zwierza największym komplementem)
5.) Jeśli się mylić to nie indywidualnie – w 1954 Akademia pomyliła się grupowo. Zamiast dać nagrodę Alfredowi Hitchocockowi za mistrzowskie „Okno za podwórze” ( bohater się nie rusza a widownia nie może wysiedzieć) dano nagrodę Elii Kazanowi za jego „Na nadbrzeżach„. Po latach film Hitchcocka nadal jest wzorem jak kręci się filmy pełne napięcia w których pozornie nic się nie dzieje zaś film Kazana pamięta się wyłącznie dlatego, że genialnie zagrał w nim Brando.
6.) Czasem nie chodzi o efekt końcowy ale o punkt wyjścia. Oto w 1957 roku David Lean dostał Oscara za „Most na rzece Kwaii”. Zwierz wie że to film ważny, lubiany jeden z lepszych wojennych ale jeśli weźmiemy pod uwagę że Sidney Lumet nakręcił film o 12 mężczyznach zamkniętych w jednym pokoju i film ów nie jest ani nudny ani teatralny to zwierz dochodzi do wniosku że należało go nakręcić za wybitnych i wciąż poruszających „Dwunastu gniewnych ludzi” o których zwierz dopiero za trzecim podejściem zorientował się że są adaptacją sztuki
7.) Vincent Minelli jest prawdopodobnie największym w historii reżyserm musicali a ponieważ nie dano mu Oscara za Amerykanina w Paryżu ( a trzeba było choćby za dodanie piętnastominutowej sekwencji tanecznej do popularnego filmu) nagrodzono go za bardzo przeciętną „Gigi” ( serio jeden z Oscarowych fenomenów których zwierz nie rozumie – musical wygrał worek Oscarów a niczym szczególnym się nie wyróżnia). Szkoda że nagroda nie trafiła do Richarda Brooksa za jego „Kotkę na gorącym blaszanym Dachu” – film świetny i w 1958 roku wnoszący jakiś powiew nadchodzących zmian.
8) To nie wina zwierza, że niekiedy Akademia nie umie odróżnić budżetu od reżyserii. W 1959 William Wyler dostał Oscara za „Ben -Hura” – film który ma dobrą tylko jedną scenę ( wyścigi rydwanów) a poza tym jest przeraźliwie długi i koszmarnie nudny. A przecież gdyby Akademia zamiast pierwszych chrześcijan trafiła w ręce mężczyzn w strojach kobiet nagrodzono by Billiego Wildera za „ Pół żartem, pół serio” – genialną komedię która śmieszy, śmieszy i śmieszy niezależnie ile razy się ją widziało. Najwyraźniej nikt nie jest doskonały a zwłaszcza Akademia
9.) W 1961 roku na ekrany trafił najlepszy musical w dziejach czyli „West Side Story” zaś Oscar łagodnie powędrował do pary reżyserów ( przy czym jak zwierz podejrzewa jeden z nich odpowiedzialny był głównie za choreografię) Roberta Wise i Jerome Robbinsa i tu zwierz ma wątpliwość. Oczywiście choreografia jest świetna i film ogląda sie dobrze ale czy w tym akurat roku nie powinno się nagrodzić Felliniego za jego cudowne „Słodkie Życie” ( zwierz wie że tego filmu lubić nie powinien ale go uwielbia) – film w którym zdecydowanie więcej zależy od reżysera i jego wizji niż od świetnej muzyki. West Side Story poradziło by sobie z każdym innym reżyserem zaś Słodkiego Życia nie było by bez Felliniego
10.) W 1968 roku nowoczesność pukała do drzwi i miała szaleć na ulicach ale Akademia najwyraźniej postanowiła że postawi na stary porządek i nagrodziła Carola Reed za reżyserię Oliviera! ( musical na podstawie Oliviera Twista) tymczasem w tym samym roku Stanley Kubrick przekroczył nie jedną nowoczesną granicę ( dosłownie i w przenośni) swoją „Odyseją Kosmiczną 2001″ i choć zwierz podobnie jak wy zasnął przy pierwszej projekcji to po drugiej dochodzi do wniosku, że to wielka reżyserska wizja i szkoda, że nie została nagrodzona. Najwyraźniej Akademia jednak poprzestała na pierwszym wrażeniu
11.) Och ciężki to był rok 1972 – to znaczy dla Akademii a nie dla widzów. Widzowie w jednym roku dostali dwa niezaprzeczalnie genialne filmy – nowe podejście do musicalu czyli ” Kabaret” Boba Fosse i nowe podejście do filmu gangsterskiego czyli ” Ojciec Chrzestny” Francisa Forda Coppoli. Gdyby zwierz satnął przed takim wyborem po prostu dałby za wygraną i dał dwie statuetki. Akademia wybrała i Oscar poszedł do Fossa. Zdaniem zwierza powinna iść do Coppoli. Bądź co bądź nie tylko nakręcił film o mafii na, którym później swoje obyczaje wzorowała sama mafia ( podobno obraz przedstawiony przez Coppolę był tak sugestywny że każdy mafiozo chciał być jak Corleone) to jeszcze zwrócił kinu Marlona Brando.
12.) 1979 roku wszyscy ocierali łzę z policzka oglądając „Kramer vs Kramer” więc dość naturalnie nagrodę przyznano Robertowi Bentonowi za reżyserię. Szkoda że Akademia nie uwzględniła wysiłku włożonego w nakręcenie filmu inaczej Oscar trafiłby do Francisa Forda Coppoli za mordercze kręcenie ” Czasu Apokalipsy” – było to przeżycie tak straszne i tak traumatyczne ( huragany, narkotyki aktorzy wyrastający ze swoich strojów w szerz itd) że… nakręcono o nim film. Fakt że film daje się oglądać a Coppola przeżył winien zostać nagrodzony Oscarem.
13.) W 1980 w Akademii musiało chyba zasiadać więcej kobiet niż mężczyzn – tylko to tłumaczy Oscara za reżyserię ” Zwykłych Ludzi” dla Roberta Redforda tymczasem w tym samym roku Martin Scorsese dzięki czarno białej kliszy, muzyce klasycznej i Robertowi DeNiro nakręcił absolutnie wybitnego ” Wściekłego Byka”. No ale Scorsese nie wygląda jak Redford i choć podobno w tej kategorii wygląd się nie liczy to zwierz ma podjerzenie że w tamtym roku było inaczej
14.) Och jaki snobistyczny będzie teraz zwierz ale musicie mu od czasu do czasu wybaczyć. Oto w 1983 James L.Brooks dostał nagrodę za reżyserowanie łzawych „Czułych Słówek” ( matki i córki! białaczka! miłość na emeryturze!) w tym samym roku Ingmar Bergman nakręcił „Fanny i Aleksander” – film tak cudowny i wspaniały że zwierz może nawet na chwilę zapomnieć że lubienie takich produkcji jest paskudnie snobistycznie. Szkoda że ten jeden raz kiedy z filmu smutnego szweda bije ciepło nie nagrodzono jego cudownej reżyserii ( to jak przedstawia w nim dwa światy ciepły aktorskiego domu i zimny protestanckich zasad jest wspaniałe!)
15.) Czasem chodzi o zawartość reżysera w filmie – oto w roku urodzenia zwierza ( dla nie uważnych czytelników 1986) Olivier Stone zabrał do domu Oscara za świetny Pluton ale w tym samym roku David Lynch nakręcił lekko szalony ( czy tylko lekko) „Blue Velvet” – film będący kwintesencją jego stylu – zwierz nagrodziłby jego ostatni film który daje się oglądać bez panicznego zastanawiania się o co w tym do cholery chodzi. Tak w tym filmie zawartość reżysera w filmie była 100% ale najwyraźniej za duża dla Akademii.
16.) Był 1994 i świat filmu jeszcze nie otrząsnął się po Cannes gdzie Złotą Palmą cieszył się nie intelektualista z europy Kieślowski ale kinomaniak z USA czyli Quentin Tarantino ze swoim „Pulp Fiction„. Za dużo jednak było postmodernizmu w cudownym, wspaniałym i (nie jest to choć raz określenie na wyrost) kultowym filmie – za dużo nie dla zwierza ale dla Akademii która nagrodziła zdecydowanie spokojniejszy i zdecydowanie mniej postmodernistyczną reżyserię w „Forreście Gumpie” Roberta Zemeckisa. Cóż Oscary są jak pudełko czekoladek – której byś nie chciał zawsze dostajesz kokosową.
17.) Dwa lata później w 1996 jak zwierz już kiedyś wspomniał wszyscy łkali na „Angielskim Pacjencie” i w podzięce za wylane łzy nagrodzili reżysera Anthonego Minghelle– zwierz ma wątpliwości czy ów melodramat był popisem zdolnośći reżyserskich nie ma za to wątpliwości że „Fargo” Joela Coena ( Ethana też ale nie wymienił się jako reżyser) było popisem takowych. Zdaniem zwierza Fargo to najlepszy film Coenów i w sumie należały im się wówczas nagrody za wszystko
18.) Był rok 2003 i Peter Jackson dotarł do końca swojej podróży po śródziemiu. Akademia zachwycona sprawnością i przychodami jakie wygenerował film nagordziła go za reżyserię „Powrotu Króla”. Zdaniem zwierza nagroda Jacksonowi się należała kilka lat wcześniej kiedy uczynił z Wyprawy naprawdę ciekawy film ( w Powrocie Króla kroczył utartą ścieżką często się gubiąc)- zwierz rozumie intencje Akademii ale znów pominięto Coppolę. Tym razem jednak nie biednego Francisa Forda ale jego córkę Sofię – jej „Między słowami” to film idealny wizualnie, oszczędny a jednak niesłychanie poruszający. I choć zwierz chyli czoło wobec wielkości Jacksona żal mu genialnego filmu Coppoli
No zwierz się rozpisał a i tak się powstrzymywał by nie napisać ze dwa razy więcej – ograniczył sie jedynie do najważniejszych zastrzeżeń. A już jutro będziemy pastwić się nad… sountrackami. To jedna z tych rzeczy w których zwierz czuje się najmniej obiektywny ale na tym polega cała zabawa. Najlepszy film zostawimy sobie na ostatni dzień naszego cyklu.