Home Ogólnie Anioł i Diabeł wchodzą do Ritzu czyli o „Good Omens” od Amazon Prime

Anioł i Diabeł wchodzą do Ritzu czyli o „Good Omens” od Amazon Prime

autor Zwierz
Anioł i Diabeł wchodzą do Ritzu czyli o „Good Omens” od Amazon Prime

 Niektórzy czekali na Avengers, inni na finał Gry o Tron jeszcze inni nie mogą się doczekać kolejnego odcinka serialu o katastrofie w Czarnobylu. Ale nie ukrywajmy w 2019 roku jest tylko jedna ważna premiera (poza Detektywem Pikachu) – telewizyjna adaptacja Dobrego Omenu.  W moim małym zakątku internetu można było odnieść wrażenie, że nic ważniejszego dotychczas nie nakręcono.

Książka Prachetta i Gaimana to dla wielu jedna z tych pozycji, która wprowadziła czytelników w świat dwóch popularnych autorów. Oczywiście są tacy którzy Prachetta poznali przy „Kolorze Magii” a Gaimana przy „Sandmanie” czy „Nigdziebądź” ale mam wrażenie, że wciąż grupa osób która  z tymi pisarzami zapoznała się przez wspólne przygody Anioła i Demona w czasie Apokalipsy jest dość duża. Jednocześnie od pewnego czasu trwają dyskusje wśród fanów – czy da się w ogóle ekranizować prozę Prachetta. O ile w przypadku Gaimana mamy kilka udanych prób – jak chociażby nieco lepszy od książkowego oryginału „Stardust” czy powstający z wybojami „Amerykańscy Bogowie” (pierwszy sezon uwielbiam drugi jakoś mnie wywołał mojego zainteresowania), o tyle proza Prachetta na razie była ekranizowana głównie przez brytyjskie stacje telewizyjne. I żeby było jasne – wszyscy wiemy, że Brytyjczycy robią najlepszą telewizję, ale jednocześnie – sporo osób wyrażało przekonanie, że może nieco większy budżet i nieco większe możliwości sprawiłby, że proza jednego z najbardziej kochanych  brytyjskich autorów ożyje na ekranie. Nic więc dziwnego, że oczekiwania wobec „Good Omens” były naprawdę wysokie. Tak wysokie, że właściwie od razu można było założyć że sporo osób będzie niezadowolonych.

 

 

W wielu dyskusjach nad tym jak przenieść humor i błyskotliwość Prachetta na język filmu pojawia się podobna refleksja. U Prachetta wiele elementów humorystycznych nie wynika z tego o czym pisze ale jak to pisze. Zwłaszcza te wszystkie przypisy i rzucane mimochodem refleksje odnośnie natury ludzkiej sprawiają, że książki tego autora czyta się zawsze z przyjemnością a jednocześnie, z poczuciem że porusza się on swobodnie w świecie przez siebie wykreowanym (o którym wie dużo więcej niż nam opowiada, co tworzy cudowne poczucie, świata który naprawdę żyje). Niestety niekoniecznie da się ten element stylu i budowania świata przenieść na ekran. Zresztą w ogóle pewien rodzaj trochę absurdalnego humoru czasem ma problem kiedy przenosi się je na ekran. Ja sama mam wrażenie, że nie widziałam np. żadnej stuprocentowo satysfakcjonującej ekranizacji prozy Douglasa Adamsa, który przecież też korzystał z ironicznego humoru w swoich książkach. Oczywiście pamiętam, że „Dobry Omen” nie jest książką wyłącznie Prachetta i że wiele, jeśli nie większość pracy przyłożył do niej Gaiman. Nie mniej akurat w przypadku stylu Gaimana nie ma tam niczego co by się na ekran nie przekładało. Przynajmniej ja w jego prozie nie znalazłam takich elementów. Podczas kiedy w czasie refleksji nad prozą Prachetta często przychodziło do głowy. W każdym razie – w ekranizacji telewizyjnej czy filmowej trochę z Prachetta zginąć musi. Pytanie czy dostajemy wystarczająco dużo w zamian.

 

 

Odpowiedź moim zdaniem jest pozytywna. Oczywiście – to nie jest tak, że w chwili pojawienia się serialu telewizyjnego powinniśmy zamknąć książkę na klucz i nigdy do niej nie wracać. Nikt chyba zresztą nie sugeruje wizji w której radość z adaptacji ma przesłonić radość z lektury powieści. Tu taka dygresja  – zawsze mnie zastanawia ta złość na adaptacje, podszyta jakimś przekonaniem, że psują one książkę. Nie wiem jak zła adaptacja może zepsuć książkę. Wręcz przeciwnie może jedynie dowieść jej wartości. Dobra koniec dygresji, wróćmy do „Dobrego Omenu”. Co w nim wynagradza pewną niemożność przełożenia wszystkiego na taśmę filmową? Aktorstwo. To jest tutaj pierwszej klasy i stanowi serce całej opowieści, sprawiając, że nawet nieco gorzej napisane elementy stają się dla widza ciekawe i naładowane emocjami. David Tennant jako Crowley rusza się jak pomysłodawca scenicznej prezencji Micka Jaggera (który zapewne gdzieś w czasie budowania swojej kariery zaprzedał duszę diabłu w zamian za długie życie). Do tego uśmiecha się demonicznie, przewraca oczyma na demony które nie rozumieją jego genialnego planu pozyskania kolejnych milionów dusz, i jest najlepszą nianią pod słońcem. Przede wszystkim jednak w chwilach w których nie przypomina nieco 10 Doktora, jest niewyobrażalnie wiernym przyjacielem pewnego Anioła.  Z kolei Michael Sheen który doskonale potrafi grać ludzi bezwzględnych i emocjonalnie zamkniętych, tu nakłada na twarz swój najbardziej uroczy uśmiech i gra czyste niewinne dobro Aziraphaela. O ile Tennant gra tu jednego z tych brytyjskich rockmanów którzy mają gdzieś społeczeństwo, to Sheen doskonale odnajduje się w swojej wersji Brytyjczyka zakłopotanego własnym istnieniem. Razem zaś tworzą nie tylko komediowy ale przede wszystkim doskonały aktorski duet, który pozwala sądzić że jedyne co ocali świat przed zagładą to przyjaźń.

 

 

Na drugim planie aktorsko doskonale sprawdza się Jon Hamm jako Gabriel. Hamm mimo, że obdarzony urodą człowieka który mógłby grać Supermana z lat 50, jest w istocie doskonałym aktorem komediowym co wykorzystuje grając jednego z tych koszmarnych dupkowatych ludzi, którzy denerwują cię samym swoim perfekcyjnym istnieniem. W tle serialu przewija się jeszcze cały tłum brytyjskich ( nie tylko) aktorów którzy wpadli na chwilkę, by jak np. Mark Gatiss zagrać nazistę, Nick Offerman jako amerykański ambasadora albo jak Derek Jacobi Metatrona. Natomiast komu należy się niesamowita pochwała to dzieciakom, grającym dzieciaki . Zwłaszcza Sam Tylkor Buck grający Adama zrobił na mnie wrażenie, bo jego rola jest w sumie bardzo trudna. Musi grać zupełnie normalnego sympatycznego dzieciaka, do momentu kiedy zaczyna grać antychrysta. Fakt że wszyscy dziecięcy aktorzy dobrze się spisali przywraca mi wiarę w oglądanie seriali z dzieciakami – coś z czym zawsze mam problem. W każdym razie rzeczywiście trudno tu się do kogokolwiek przyczepić – całość aktorsko jest doszlifowana i nawet udało się pozyskać Cumberbatcha by powiedział dwa słowa jako Szatan, dopełniając krąg brytyjskości całego przedsięwzięcia. W ogóle mam takie wrażenie, że to jest dokładnie ten serial który wszyscy oglądalibyśmy na BBC (które jest chyba współproducentem), ale bogu dzięki jest Amazon Prime i nie musimy ściągać pokątnie odcinków.

 

 

Tym w czym „Dobry Omen” w wydaniu serialowym trochę kuleje to sama fabuła. Żeby było jasne – trochę w stosunku do oryginału zmieniono (najsłabiej, moim zdaniem wypadają sceny pod sam koniec) ale ogólnie duch i mechanizm opowieści pozostał ten sam. Historia Apokalipsy gdzieś w małym brytyjskim miasteczku i Anioła i Demona próbujących ją powstrzymać jest zabawna – co pisałam wcześniej – mniej więcej w takim stopniu w jakim ją zabawnie napisano. Tu przeniesiona na ekran ujawnia pewne swoje braki, czy dłużyzny, a także czasem sprawia wrażenie potraktowanej pobieżnie – zwłaszcza bliżej końca. Z drugiej jedna strony – historia broni się tam gdzie powinna tzn. wizja nadciągającej apokalipsy brzmi dziś jakoś niepokojąco bardziej na czasie niż w latach dziewięćdziesiątych, zaś opowieść o przyjaźni ponad dobrem i złem, wciąż chwyta za serce. Ostatecznie wielka walka o ocalenie ludzkości jest prywatną walką o ocalenie tego słodkiego miejsca między piekłem a niebem, gdzie anioł z demonem mogą co pewien czas pójść na lunch do Ritzu. I w sumie nawet jeśli człowiek nie zawsze kibicuje ludzkości to temu kibicować może zawsze.

 

 

 

Zresztą wiecie, to jest w ogóle taka kwestia nad którą warto się pochylić, że im większe zagrożenie rysuje się na horyzoncie, tym bardziej człowiek jako widz, przestaje być w nie zaangażowany emocjonalnie. Bo albo – zagrożenie jest zbyt wielkie by dało się cokolwiek z nim zrobić, albo przypominamy sobie, że przecież oglądamy produkcję komediową i raczej cała ludzkość nie zniknie z powierzchni ziemi. Apokalipsa to naprawdę trudny temat żeby go odpowiednio ugryźć, ilekroć jakieś seriale czy filmy z Aniołami i Demonami w tle próbują się tym zająć tylekroć fabuła zaczyna siadać. Oczywiście to nie jest jakaś wielka wada, ta obecna z tył głowy świadomość, że wszystko się dobrze skończy (wszak świadczy to tylko o tym, że jesteśmy obeznani z mechanizmami które działają popularną narracją) ale jednak zwykle dwa dni do Apokalipsy są ciekawsze niż sama Apokalipsa. Przy czym mam wrażenie, że bardziej to widać w filmach niż w samych książkach. Być może dlatego, że w książce tempo narracji dużo bardziej kształtuje sam czytelnik, a w serialu musi się poddać tempu które mu narzucają. Inna sprawa, że w serialu dużo bardziej potrafią przeszkadzać rozbudowane i czasem prowadzące właściwie donikąd wątki poboczne, które w książce pozwalają lepiej zbudować świat przedstawiony.

 

 

 

Czytałam kilka uwag odnośnie kwestii jakości produkcji. Przyznam szczerze, że rzeczywiście – to jest pod względem produkcyjnym serial który przypomina raczej najnowsze zdobycze BBC niż Gry o Tron. Przy czym – nie będę ukrywać, że absolutnie mi to nie przeszkadza. Oszczędne korzystanie z efektów specjalnych, stawianie bardziej na stroje i wystrój wnętrz, oraz na grę aktorów niż na pięknie i realistyczne oddanie ściany ognia czy demonicznych oczu, jest czymś do czego jestem przyzwyczajona i zupełnie nie mam z tym problemu. Zwłaszcza, że akurat by cieszyć się tą historią doskonałe efekty specjalne nie są za bardzo potrzebne. Zdecydowanie bardziej bawią te momenty w których udaje się nam wyłapać jakiś pozostawiony z przypisu w książce żart. Inna sprawa mam wrażenie, że wszystko co powinno tu zagrać, zagrało, choć ja mam, co podkreślam, naprawdę nisko postawioną poprzeczkę pod tym względem. Tak się kończy oglądanie Doktora z początku lat dwutysięcznych, człowiek do końca życia wie, że mogło być gorzej i że w sumie efekty nie są takie ważne.

 

 

 

„Dobry Omen” ma jednak coś co przynajmniej w moim świecie stawia go dużo wyżej od produkcji potencjalnie lepszych. Jest miły. Siadając do oglądania kolejnych odcinków (cudem udało się oglądanie rozłożyć na dwa dni), miałam poczucie, że obejrzę historię która nie wytrąci mnie z równowagi, zagraną przez aktorów którzy naprawdę znają się na swoim fachu i podlaną humorem, który będzie nieco bardziej wyrafinowany niż w amerykańskich sitcomach. Czułam się równie bezpiecznie, jak w tedy kiedy zasiadam do oglądania kolejnych odcinków Doktora Who, przy których wiem, że jednak poniżej pewnego poziomu produkcja nie spadnie. Uwielbiam to uczucie (które zwykle ma u mnie stempel BBC), i nie oddałabym go za nic w świecie. I to jest chyba właśnie to miejsce w którym w swojej głowie odstawiam Dobry Omen. Kiedy następnym razem ktoś kto będzie szukał dobrej rozrywki, która nie wytrąci go z równowagi i zapewni kilka godzin w świecie którym chce się być podpowiem mu Dobry Omen. I będę wiedziała, że cieszyć się będą zarówno Anioły jak i Demony.

Ps: Polecałam wczoraj na FP, ale myślę, że dodam opinię jeszcze tutaj – na Netflix jest bardzo miła komedia romantyczna „Always be my maybe” z doskonałym cameo Keanu Reveesa. Wybitne kino to nie jest ale naprawdę przyjemnie się ogląda. Zwłaszcza jeśli znamy zasady i ograniczenia gatunku jakim jest komedia romantyczna.  Więc polecam.

 

PS2: Uwaga rozwiązanie konkursu o grę planszową: Aleksandra Zawadka wygrywa KingDomino z dodatkiem, za wielką miłość do Elronda a Anna Kopeć wygrywa QueenDomino za nowe podejście do postaci Księciunia z Gumisiów. Obie osoby proszę o mailowe przekazanie adresu i numeru telefonu na adres zwierzpopkulturalny@gmail.com.

1 komentarz
0

Powiązane wpisy

slot
slot online
slot gacor
judi bola judi bola resmi terpercaya Slot Online Indonesia bdslot
Situs sbobet resmi terpercaya. Daftar situs slot online gacor resmi terbaik. Agen situs judi bola resmi terpercaya. Situs idn poker online resmi. Agen situs idn poker online resmi terpercaya. Situs idn poker terpercaya.

Kunjungi Situs bandar bola online terpercaya dan terbesar se-Indonesia.

liga228 agen bola terbesar dan terpercaya yang menyediakan transaksi via deposit pulsa tanpa potongan.

situs idn poker terbesar di Indonesia.

List website idn poker terbaik. Daftar Nama Situs Judi Bola Resmi QQCuan
situs domino99 Indonesia https://probola.club/ Menyajikan live skor liga inggris
agen bola terpercaya bandar bola terbesar Slot online game slot terbaik agen slot online situs BandarQQ Online Agen judi bola terpercaya poker online