Home Ogólnie Znaleźliśmy się w wieku, trudna rada… czyli o 4 sezonie Grace i Frankie

Znaleźliśmy się w wieku, trudna rada… czyli o 4 sezonie Grace i Frankie

autor Zwierz
Znaleźliśmy się w wieku, trudna rada… czyli o 4 sezonie Grace i Frankie

Nor­mal­nie Zwierz nie recen­zu­je kole­jnych sezonów seri­ali (zwłaszcza jeśli nie recen­zował poprzed­nich) ale tym razem ser­i­al dał mi tak po łbie, że postanow­iłam napisać o czwartym sezonie „Frankie i Grace”, seri­alu który niby jest śmieszny ale w sum­ie – bard­zo przygnębi­a­ją­cy. Recen­z­ja ze spoil­era­mi ale niekoniecznie taki­mi które zep­su­ją oglą­danie, choć może lep­iej nie czy­tać jak nie wiecie co było w sezonie i bard­zo nie chce­cie się dowiedzieć.

Kto nie widzi­ał poprzed­nich sezonów Frankie i Grace ten niech zasłoni oczy, kto widzi­ał niech je odsłoni a kto czy­ta wszys­tko jak leci, niech wie, że ser­i­al opowia­da o dwóch kobi­etach które mieszka­ją razem. Mieszka­ją razem ponieważ ich mężowie – po kilku dekadach oświad­czyli, że tak naprawdę są w sobie zakochani i ogóle to biorą ślub. I tak sza­lona Frankie i per­fek­cyj­na Grace zostały obie na lodzie w jesieni życia. I zamieszkały razem. Po pier­wszych sezonach gdzie musi­ały się nauczyć żyć ze sobą doszły w czwartym sezonie do momen­tu kiedy więź pomiędzy nimi jest sil­niejsza niż kiedykol­wiek. Mają wspól­ny biznes, więcej wspól­nych cech niż chci­ał­by przyz­nać i dwie rodziny, które spraw­ia­ją coraz więcej problemów.

 

W czwartym sezonie moty­wem prze­wod­nim jest – w pewnym stop­niu – kon­fron­towanie się z rzeczy­wis­toś­cią. Nasze bohater­ki doty­chczas pasowały jako ide­al­na ilus­trac­ja tezy, że wiek nie jest ogranicze­niem w życiu. Robiły co chci­ały, były całkowicie nieza­leżne i mogły założyć fir­mę, wdać się w romans, zmienić miejsce zamieszka­nia i przeży­wać swo­je fan­tasty­czne przy­gody. W czwartym sezonie mamy jed­nak – może nie zmi­anę tonu (ser­i­al zawsze był bard­zo słod­ko gorz­ki) ale takie spo­jrze­nie na ich sytu­ację z nieco innej per­spek­ty­wy. Grace ma prob­le­my z kolanem – musi prze­jść oper­ację, poza tym jest uza­leżniona od alko­holu i środ­ków prze­ci­w­bólowych. Początkowo sama oper­ac­ja wyda­je się takim ele­mentem nastaw­ionym na zbu­dowanie efek­tu kome­diowego. Bohater­ka ma prob­le­my z poruszaniem się ale niech tylko ją zope­ru­ją a będzie śmi­gać jak dawniej – prob­lem w tym, że to już nie ten wiek. Nawet zoper­owane kolano może boleć, i las­ka – którą nasza bohater­ka cały czas odrzu­ca będzie koniecznym dodatkiem, zaś wstanie z krzesła – wyzwaniem.

 

Z drugiej strony obok tych zmi­an fizy­cznych – którym już nie za bard­zo moż­na postaw­ić opór pojaw­ia się wątek, który doty­chczas nas nie zaj­mował. Czy to całkowite roztrzepanie Frankie i jej ole­wanie norm społecznych to tylko jej charak­ter zat­wardzi­ałej hipis­ki czy może – coś już nie tak z pamię­cią i to co jeszcze kil­ka lat wcześniej było uroczą cechą charak­teru jest wkrada­jącą się wred­ną staroś­cią która zmienia człowieka w nieco mniej zarad­nego niż był wcześniej. To kon­fron­towanie się ze swoim wiekiem pojaw­ia się w sezonie pod różny­mi posta­ci­a­mi – w fenom­e­nal­nej sce­nie gdzie Grace roz­maw­ia ze swoim dużo młod­szym facetem, który nigdy nie widzi­ał jej bez mak­i­jażu i doczepi­anych włosów i tego wszys­tkiego co popraw­ia urodę i pozwala zapom­nieć o różni­cy wieku, w odcinku gdzie bohaterowie boją się ode­brać tele­fon – bo po drugiej stron­ie znów infor­ma­c­ja, że ktoś umarł. No i odcinek w którym nasze bohater­ki odwiedza­ją przy­jaciółkę, pod­burza­jąc ją do bun­tu prze­ci­wko syn­owi – który umieś­cił ją w takim spec­jal­nym mieszka­niu dla seniorów, tylko po to by odkryć, że syn miał rację – mat­ka nie mogła już mieszkać sama.

 

Jed­nocześnie ten sezon pokazu­je, że w pewnym wieku – nie ma miejs­ca na mar­gin­es błę­du – wystar­czy, że raz się pomylisz, zau­fasz nie odpowied­niej oso­bie, pode­jmiesz nierozważną decyzję a zaraz zjawi się ktoś kto założy że już nie umiesz sobie poradz­ić. Trochę jak wró­cić do momen­tu kiedy jest się nas­to­latkiem – i w każdej chwili mogą przyjść rodz­ice. Wid­zowie sto­ją po stron­ie Frankie i Grace – bo prze­cież wiemy co dokład­nie się dzieje w głowach bohaterek, ale jed­nocześnie patrząc na to z boku, nie trud­no nam zrozu­mieć ich dzieci, zaniepoko­jone zachowaniem swoich matek. Ale nie chodzi tylko o nieza­leżność – to już nie pora na niepewność w sprawach ser­cowych. Widać to w wątku mężów naszych bohaterek, których małżeńst­wo nie wyglą­da jak z obraz­ka. Czy mają się roze­jść? Już nie są w tym wieku, muszą się więc w tym odnaleźć – znaleźć odpowiedź na pytanie kim są, zan­im czas minie. Bo jak­by – to już nie jest kwes­t­ia tego, że kiedyś może będzie lep­iej – jeśli nie będzie lep­iej ter­az to może już nigdy.

 

Ser­i­al wprowadza też wątek załatwia­nia swoich spraw z przeszłoś­ci – ponown­ie – kon­fron­towa­nia się z decyz­ja­mi jakie pod­jęło się w życiu. I znów nie jest tak pros­to jak­by się mogło wydawać – pewne decyz­je jakie się pod­jęło nie są do odkręce­nia, nie wystar­czy przyjść i przeprosić. A jed­nocześnie – co ser­i­al doskonale pokazu­je – są takie wydarzenia z życia które się nie deza­k­tu­al­izu­ją. Zosta­ją z człowiekiem na długie dziesię­ci­ole­cia i dopiero z per­spek­ty­wy moż­na zobaczyć, jak wydarzenia z dziecińst­wa wpły­wa­ją na to co dzieje się wiele dekad później. Wątek Frankie i jej siostry jest doskon­ały właśnie w tym, że jest okrut­ny w pokazy­wa­niu jak wydarzenia z przeszłoś­ci czy błędy jakie popełnil­iśmy (świadomie czy nieświadomie) nie są łatwe do okręce­nia czy zapom­nienia. Co się zdarzyło i uciekło – tego już nie będzie.

 

Ten smut­ny ton skon­fron­towany jest z humorem – obec­nym wszędzie w seri­alu ale też z pewny­mi prze­błyska­mi nadziei. W genial­nym odcinku „Land­line” tele­fon który cały czas dzwoni by ktoś mógł poin­for­mować że umarł kole­jny krewny, dzwoni po raz ostat­ni – z infor­ma­cją że rodzi się dziecko. Te dwa moty­wy – choć pros­to skon­fron­towane – robią jed­nak niesamowite wraże­nie – jest nam smut­no bo życie ucieka nam przez palce – ale jed­nocześnie – coś tam jest obok nas – nadzie­ja – na to, że jed­nak wszys­tko będzie się dalej krę­cić. Nadzie­ja jest zresztą moty­wem prze­wod­nim – takim kon­tra­punk­tem do tego kon­fron­towa­nia się ze śmiertel­noś­cią. Nadzie­ja, że pow­strzy­ma się innych przed pow­tarzaniem tych samych błędów. Nadzie­ja że zna­jdzie się kogoś kto w ostate­cznoś­ci nam pomoże, kogo nie będzie obchodz­ił nasz wiek. No i najważniejsza Nadzie­ja – że będziemy mieć taką Grace albo Frankie, która poda nam rękę i poz­woli uciec od tego zbliża­jącego się wid­ma śmier­ci. Przy czym nie trud­no dostrzec, że w tym momen­cie ser­i­al trochę daje nam syg­nał , że tak naprawdę – bohater­ki mają więcej szczęś­cia niż pozostali, i żyją w takim jed­nak nieco lep­szym świecie niż więk­szość starszych ludzi. Trochę ta kon­frontac­ja z rzeczy­wis­toś­cią przy­pom­i­na nam, że jest to opowieść snu­ta w świecie fantazji.

 

Trochę z boku tego prze­wod­niego wątku są his­to­rie dzieci obu małżeństw. Tym co Zwierza zawsze urzekało w tych wątkach jest fakt, że twór­cy pokazu­ją nam, że ci młodzi wcale nie radzą sobie lep­iej niż ich rodz­ice. Są niepewni, zagu­bi­eni, wściek­li na świat, emocjon­al­nie rozch­wiani. Młodość, wcale nie jawi się jako najlep­szy czas w życiu człowieka – wręcz prze­ci­wnie – patrząc na ich życie mamy poczu­cie, że może lep­iej być taką Frankie czy Grace które już więk­szość z tego mają za sobą, już wiedzą kim są i jakie są – a przy­na­jm­niej – wiedzą że mogą się pogodz­ić z tym kim są. Z drugiej strony – to niesamowite jak w wątkach dzieci głównych bohaterów odbi­ja­ją się ich prob­le­my czy lęki – zwłaszcza cór­ki Grace zda­ją się dziedz­iczyć jej prob­le­my. Jed­nak im bardziej patrzymy na tą życiową niepo­rad­ność dzieci tym częś­ciej zada­je­my sobie pytanie – czy aby na pewno im nie powinien ktoś poma­gać, czy to oni mają decy­dować o życiu Frankie i Grace? Zresztą ten wątek trud­nych relacji dzieci i rodz­iców – zwłaszcza w kon­tekś­cie starzenia się i śmiertel­noś­ci pojaw­ia się w pier­wszej częś­ci sezonu, w której Grace i Frankie poma­ga­ją swo­jej przy­jaciółce i współloka­torce odzyskać dom który prze­jęli jej pasierbowie.

 

Grace i Frankie to ser­i­al który zawsze bal­an­sował na grani­cy pro­dukcji kome­diowej i oby­cza­jowej – nie bojąc się trud­nych tem­atów i scen które przy­pom­i­nały, że w życiu nie zawsze jest śmiesznie. Nigdy jed­nak nie stanął twarzą w twarz z tym swoim najwięk­szym tem­atem czy prob­le­mem – że opowia­da o ludzi­ach którzy w każdej chwili mogą stracić nieza­leżność, głównie dlat­ego, że ich umysł i ciało nie idą już w parze. Ten poważny ton spraw­ia, że ser­i­al sta­je się bardziej aut­en­ty­czny ale też bardziej porusza­ją­cy. Zwłaszcza kiedy zdamy sobie sprawę jak niewiel­ki jest mar­gin­es błę­du na który mogą sobie poz­wolić bohaterowie, jak niewiele dzieli ich od utraty wszys­tkiego co mają. A jed­nocześnie – ich bunt – nawet jeśli daje nam nadzieję, że jeszcze stać ich na ostat­nie „hur­ra” to wciąż – przed tym oczy­wistym co je czeka nie uciekną.

 

Muszę powiedzieć, że z ostat­nich pro­dukcji Net­flixa niewiele mnie tak naprawdę poruszyło. Jasne – wiele mi się podobało a wiele nie, ale jak­by mało która dotknęła mnie jakoś bardziej sposobem prowadzenia nar­racji. Tym­cza­sem dokład­nie to robi Grace i Frankie – dając mi to co lubię najbardziej – pro­dukc­je które są bard­zo śmieszne, póki nie ori­en­tu­je­my się, że w isto­cie są bard­zo smutne. A jeszcze jeśli dodamy, że całość jest fenom­e­nal­nie zagrana, to w sum­ie niewiele więcej trze­ba. No może poza Jane Fondą która dra­maty­cznie ujaw­nia że nie jest już tak pięk­na jak była kiedyś bo heloł Jane Fon­da nadal jest piękniejsza od więk­szoś­ci kobi­et młod­szych o połowę. Najwyraźniej jed­nak to jest taki trop z którego nie sposób zrezyg­nować. W każdym razie, rzad­ko zdarza się żeby ser­i­al który był bard­zo dobry w sezonie pier­wszym umi­ał jeszcze dać wid­zowi po głowie trzy sezony później. Tu się udało. Tylko tak jakoś stra­ch człowieka oga­r­nia kiedy rozu­mie, że z każdym kole­jnym pode­jś­ciem coraz bliżej będzie nam do rozwiązań ostatecznych.

Ps: A przy okazji pre­mier na Net­flix – jeśli szuka­cie jakiegoś seri­alu który jest bard­zo lek­ki do właśnie miał pre­mierę ser­i­al Black Ligh­t­in­ing – na pod­staw­ie komik­su DC. Ser­i­al jest naprawdę – przy­na­jm­niej po pier­wszym odcinku – fajny i ma doskon­ałe tem­po. A aktor w głównej roli wyglą­da trochę jak kuzyn Idrisa Elby co nie przeszkadza w oglądaniu.

7 komentarzy
0

Powiązane wpisy

judi bola judi bola resmi terpercaya Slot Online Indonesia bdslot
slot
slot online
slot gacor
Situs sbobet resmi terpercaya. Daftar situs slot online gacor resmi terbaik. Agen situs judi bola resmi terpercaya. Situs idn poker online resmi. Agen situs idn poker online resmi terpercaya. Situs idn poker terpercaya.

Kunjungi Situs bandar bola online terpercaya dan terbesar se-Indonesia.

liga228 agen bola terbesar dan terpercaya yang menyediakan transaksi via deposit pulsa tanpa potongan.

situs idn poker terbesar di Indonesia.

List website idn poker terbaik. Daftar Nama Situs Judi Bola Resmi QQCuan
situs domino99 Indonesia https://probola.club/ Menyajikan live skor liga inggris
agen bola terpercaya bandar bola terbesar Slot online game slot terbaik agen slot online situs BandarQQ Online Agen judi bola terpercaya poker online