Home Seriale Pochwała dobrego o sobie mniemania czyli o “Hollywood”

Pochwała dobrego o sobie mniemania czyli o “Hollywood”

autor Zwierz
Pochwała dobrego o sobie mniemania czyli o “Hollywood”

Hol­ly­wood” Ryana Mur­phy to ser­i­al, który oglą­dałam z mieszan­iną fas­cy­nacji i pogłębi­a­jącej się frus­tracji. Fas­cy­nacji – bo ostate­cznie to pro­dukc­ja osad­zona w świecie fil­mu, który jak może dostrzegliś­cie trochę mnie intere­su­je, i frus­tracji – bo to taki rodzaj his­torii, który najwięcej mówi o oso­bie, która ją opowia­da. A mówi rzeczy, z który­mi niekoniecznie mogę się zgodzić.

Ten post zaw­iera spoil­ery odnośnie prze­wod­niej myśli seri­alu ale nie mówi za wiele o tym co robią w nim konkretne postaci. 

 

SAEED ADYANI/NETFLIX

 

Zacznę od pewnej deklaracji — wiem, że dla częś­ci osób cała przed­staw­iona poniżej anal­iza nie będzie miała sen­su bo trak­tu­ją ser­i­al jako bajkę czy real­izm mag­iczny. Mogę się z tym zgodz­ić, podob­nie jak mogę się zgodz­ić z tym, że nie każ­da alter­naty­w­na his­to­ria ma obow­iązek uwzględ­ni­ać wszys­tkie przed­staw­ione przeze mnie aspek­ty. Jed­nocześnie jed­nak doszłam do wniosku, że “Hol­ly­wood” doty­ka takiego sposobu mówienia o przeszłoś­ci, który wywołu­je we mnie wiele emocji i byłabym w pewien sposób nieucz­ci­wa wzglę­dem samej siebie gdy­bym tych moich zas­trzeżeń nie sformułowała.

 

Choć w swoim sce­nar­iuszu twór­cy korzys­ta­ją z prawdzi­wych postaci (np. jed­nym z bohaterów na pier­wszym planie jest Rock Hud­son) to jed­nak mamy tu do czynienia z his­torią alter­naty­wną. Dość szy­bko ori­en­tu­je­my się, że oglą­damy taką specy­ficzną mieszankę fak­tów i reflek­sji nad tym „co by było, gdy­by”. A tu Mur­phy zas­tanaw­ia się co by się stało, gdy­by w samym środ­ku lat czter­dzi­estych w cza­sie rozk­witu „Stu­dio sys­tem” wydarzenia ułożył­by się tak, że pow­stał­by film ze zróżni­cow­aną pod wzglę­dem pochodzenia i ori­en­tacji sek­su­al­nej obsadą. I to nie gdzieś na mar­gin­e­sie zain­tere­sowań, ale w wielkiej wytwórni, która tworzyć kole­jną taką samą pro­dukcję dała nagle szan­sę grupie młodych twór­ców na zro­bi­e­nie czegoś zupełnie nowego.

 

SAEED ADYANI/NETFLIX

 

 

Zan­im prze­jdę do moich rozważań nad pisaniem alter­naty­wnej wer­sji kul­tur­owych dziejów chci­ałabym się na chwilę zatrzy­mać po pros­tu nad tym jak ser­i­al jest napisany. Otóż bowiem to jest jeden z najwięk­szych prob­lemów, nieza­leżnie od tego co sądzi się o zabawach Murphy’ego z his­torią. Cała opowieść roz­gry­wa się w reali­ach kine­matografii lat powo­jen­nych. To realia współczes­ne­mu wid­zowi obce, podob­nie jak niekoniecznie zna on nazwiska i osiąg­nię­cia wszys­t­kich postaci pojaw­ia­ją­cych się na ekranie. Nawet jeśli są to postaci ważne i nada­jące kolory­tu całej opowieś­ci. Twór­cy sta­ją więc przed specy­ficznym prob­le­mem – zan­im mogą się pobaw­ić w zmieni­an­ie świa­ta muszą wyjaśnić jak ten świat funkcjonu­je. Przed­staw­ie­nie wid­zom kon­tek­stu zdarzeń jest kluc­zowe (cho­ci­aż­by po to by mogli docenić to co twór­cy doda­ją od siebie) ale niezbyt proste. I tu wchodzi mój najwięk­szy zarzut – otóż ser­i­al zapoz­na­je nas z realia­mi w sposób niesamowicie toporny. W pier­wszych odcinkach zna­jdziemy scenę, gdzie właś­ci­ciel wytwórni tłu­maczy swoim pod­wład­nym, że nigdy nie było fil­mu, który by zaro­bił i miał dużą dys­try­bucję, którego sce­nar­iusz napisał czarnoskóry. To jest sce­na niewyobrażal­nie sztucz­na – bo prze­cież niko­mu, zwłaszcza tak wysoko w branży nie trze­ba było tego tłu­maczyć. Więcej – taka sce­na sugeru­je, że to nie była oczy­wis­tość. A prze­cież na tym pole­ga ta wiel­ka różni­ca w men­tal­noś­ci, że rzeczy, które dla nas nie są oczy­wiste były oczywiste.

 

 

To oczy­wiś­cie tylko jeden przykład, ale takich scen w których ludzie tłu­maczą sobie wza­jem­nie jak dzi­ała świat jest dużo więcej. W jed­nym kosz­marnie napisanym mono­logu aktor­ka gra­ją­ca Vivien Leigh właś­ci­wie streszcza swo­ją kari­erę tak, jak­by czy­tała hasło z Wikipedii, jest to nie tylko słabo napisane, ale też zupełnie nien­at­u­ralne. Takich momen­tów zna­jdzie się w seri­alu więcej – głównie dlat­ego, że cała pro­dukc­ja nie tyle wprowadza nas do świa­ta lat czter­dzi­estych tylko przez pryz­mat współczes­nej wrażli­woś­ci próbu­je nam wyjaśnić mech­a­nizmy jakie wtedy dzi­ałały. Oczy­wiś­cie to prob­lem, na który napo­ty­ka każ­da pro­dukc­ja his­to­rycz­na (ludzie kiedyś byli tak inni, że trud­no nam ich zrozu­mieć) ale tu miałam wraże­nie, że to dopisy­wanie wszys­t­kich do współczes­nej men­tal­noś­ci jest wyjątkowo pozbaw­ione niuan­sów i co więcej – pozwala­jące twór­com na dużo prost­sze nakreśle­nie alter­naty­wnej wiz­ji wydarzeń. Co w sum­ie czyni całość taką specy­ficzną kon­strukcją, która próbu­je nam pokazać wer­sję wydarzeń alter­naty­wną do rzeczy­wis­toś­ci, ale jed­nocześnie punkt wyjś­cia już jest od tej rzeczy­wis­toś­ci bez­piecznie odd­alony. Na tyle bez­piecznie, że może łat­wo powiedzieć kto jest dobry a kto zły korzys­ta­jąc z kat­e­gorii abso­lut­nie współczes­nych (bycie osobą pełną uprzedzeń rasowych nigdy nie jest dobre, ale jest czymś zupełnie innym w Ameryce lat 40 a czym innym w Ameryce w XXI wieku).

 

SAEED ADYANI/NETFLIX

 

Dru­ga sprawa, która zawsze jest dla mnie prob­lematy­cz­na to kwes­t­ia manip­u­lowa­nia przeszłoś­cią sto­sunkowo mało znaną. Podam jeden przykład, który wyda­je mi się sto­sunkowo dobrze obra­zować moje zas­trzeże­nia. W filmie pojaw­ia się aktor­ka Anna May Wong. To prawdzi­wa postać. Film naw­iązu­je do kluc­zowego momen­tu jej kari­ery, kiedy nie dostała roli w ekraniza­cji powieś­ci Pearl Buck „Ziemia bło­gosław­iona”. Film pokazu­je decyzję jako taką, która wynikała z biz­ne­sowego założe­nia, że nie moż­na obsadz­ić oso­by azjaty­ck­iego pochodzenia w głównej roli, bo nie pokaże go wiele kin i nie będzie to hit (na co jeden z bohaterów odpowia­da „Jak mogliś­cie to wiedzieć?”). Prob­lem w tym, że pro­dukc­ja ani razu nie wspom­i­na tu o ist­nie­niu zapisu z Kodek­su Haysa, który zabra­ni­ał pokazy­wa­nia na ekranie pokazy­wa­nia związków pomiędzy aktora­mi różnego pochodzenia etnicznego. Aktorce zapro­ponowano rolę dru­go­planową (którą odrzu­ciła ze wzglę­du na to, że była­by to jedy­na niesym­pa­ty­cz­na postać w całym filmie, i słusznie uznała, że nie powin­na powielać stereo­ty­pu) bo tej pier­ws­zo­planowej nie mogła zagrać w sytu­acji gdy jej męża grał biały aktor.

 

Czy jest to rasis­towskie? Jak najbardziej. Ale jed­nocześnie sam kodeks nie pow­stał w Hol­ly­wood tylko został mu narzu­cony z zewnątrz (zresztą prawdę powiedzi­awszy jakaś for­ma cen­zury oby­cza­jowej ist­ni­ała wcześniej) jako odpowiedź na to co Hol­ly­wood robiło w swoich fil­mach w lat­ach dwudzi­estych czy na początku trzy­dzi­estych (a pokazy­wało dużo, dużo więcej do czego jeszcze wrócę). To nie jest kluc­zowy ele­ment, ale bez zna­jo­moś­ci wszys­t­kich real­iów łat­wo przyjąć, że decyz­ja pode­j­mowana w stu­dio fil­mowym w lat­ach trzy­dzi­estych i dwu­tysięcznych może być tłu­mac­zona dokład­nie w tych samym kat­e­go­ri­ach. A już w ogóle o „Zie­mi bło­gosław­ionej” warto przeczy­tać, bo jej sce­nar­iusz przepisy­wano mając na uwadze nie tylko widzów amerykańs­kich, ale też reakc­je chińskie (w Google books zna­jdziecie książkę „The Chi­nese in Amer­i­ca: A His­to­ry from Gold Moun­tain to the New Mil­len­ni­um” gdzie jest dostęp­ny bard­zo ciekawy rozdzi­ał o tym jak MGM próbowało się dos­tosować i do przepisów amerykańs­kich i do władz chińskich).

 

SAEED ADYANI/NETFLIX

 

Prob­lem w tym, że ja już ustalil­iśmy – widz seri­alu na Net­flix­ie praw­dopodob­nie wie o tych cza­sach niewiele. Twór­cy zda­ją sobie z tego sprawę (bo inaczej nie tłu­maczyli­by jak ten świat dzi­ała). A jed­nocześnie – pojaw­ia­ją się duże skró­ty myślowe, czy bard­zo współczesne inter­pre­tac­je sytu­acji. I tu pojaw­ia się prob­lem – co wtedy, kiedy gramy frag­men­ta­mi prawdzi­wych his­torii, które wid­zowie słabo zna­ją i jeszcze zmieni­amy życie ist­nieją­cych osób? Ktoś może mi zarzu­cić, że to samo co tu kry­tyku­ję podobało mi się u Taran­ti­no – jed­nak zakładam, że plus minus wszyscy wiedzą, że Hitler nie zginął w kinie zabity przez amerykańskie koman­do w Niem­czech, i być może komuś obiło się o uszy, że his­to­ria bandy Man­sona zakończyła się nieco inaczej. Tu jed­nak gramy czymś co jest dużo mniej znane co znaczy, że nasze alter­naty­wne inter­pre­tac­je wydarzeń mogą stać się znane lep­iej niż te prawdzi­we. Sam widz w trak­cie trwa­nia seri­alu może mieć spory prob­lem z określe­niem co jest fan­tazją a co zostało wyciąg­nięte z prawdzi­wych dziejów Hol­ly­wood. Mam poczu­cie, że nie miałabym takich zas­trzeżeń, gdy­by twór­cy zde­cy­dowali się opowiedzieć o bohat­er­ach fik­cyjnych od A do Z.  Wtedy przy­na­jm­niej nie malałabym pewnego kon­flik­tu jaki pojaw­ia się u mnie zawsze, kiedy twór­cy tworzą alter­naty­wne wiz­je życio­rysów prawdzi­wych osób (w przy­pad­ku, kiedy wiz­ja ofic­jal­na nie jest powszech­nie znana). Zwłaszcza, że nie zapom­i­na­jmy, że to wciąż pro­dukc­ja Murphy’ego, który wręcz kocha seks, kłamst­wa i dramy. I ta melo­dra­maty­cz­na otocz­ka w połącze­niu z real­ny­mi życio­rysa­mi niekiedy wyda­je się niekoniecznie na miejscu.

 

No dobra ale załóżmy, że nie macie tych prob­lemów, ostate­cznie reflek­sje tego typu pode­jrze­wam nie spędza snu wszys­tkim siada­ją­cym do oglą­da­nia seri­alu na Net­flix. Przyjrzyjmy się założe­niu, które leży w jądrze samej opowieś­ci – brz­mi ono – gdy­by w pewnym momen­cie ludzie w Hol­ly­wood wykaza­li się odrobiną odwa­gi, his­to­ria kine­matografii a także his­to­ria społecz­na potoczyła­by się inaczej. Dlaczego? Bo kul­tura ksz­tał­tu­je ludzkie postawy a reprezen­tac­ja w uznanych dziełach kul­tu­ry ma takie znacze­nie, którego nie da się przecenić. Odpowied­nia reprezen­tac­ja na ekranie zmienia per­cepcję społeczną do tego stop­nia, że umożli­wia znaczne przyśpiesze­nie wyrówny­wa­nia szans w samym społeczeńst­wie. Jądrem seri­alu jest więc wiara w to, że kul­tura ma taki wpływ na ludzkie postawy, że jest kluc­zowym ele­mentem zmi­any społecznej. Nietrud­no się więc domyślać, że te argu­men­ty pojaw­ia­ją się we współczes­nym dyskur­sie o potrze­bie reprezen­tacji i o jej znacze­niu dla mniejs­zoś­ciowej widowni.

 

SAEED ADYANI/NETFLIX

 

Z samym założe­niem, że reprezen­tac­ja ma znacze­nie się nie kłócę – bo ma znacze­nie o czym wielokrot­nie pisałam. Nato­mi­ast pewnym prob­le­mem jest dla mnie przed­staw­iona w seri­alu wiz­ja „jed­nego wielkiego dzieła”. W tym przy­pad­ku fil­mu „Meg”, który ma na pier­wszym planie czarnoskórą aktorkę (w związku z białym bohaterem). Twór­cy wyobraża­ją sobie pow­stanie i tri­umf fil­mu a potem gład­ko prze­chodzą do tego jaki wpływ ma on na społeczeńst­wo. Wpływ olbrzy­mi – bo przekłada­ją­cy się nie tylko na zwięk­sze­nie reprezen­tacji czarnoskórych i kobiecych bohaterek, ale także na więk­szą akcep­tację dla związków homosek­su­al­nych i w ogóle – lep­szą przyszłość. Bo ludzie są się w stanie zmienić, jeśli tylko damy im szan­sę. A już na pewno wspar­cie jakie daje kul­tura pop­u­lar­na i kul­tura gwiazd potrafią wpłynąć na głęboko zin­ter­nal­i­zowane postawy. I tu właśnie moje głębok­ie zaw­iesze­nie niewiary i pew­na świado­mość, że mamy do czynienia z eskapisty­czną fan­tazją wypa­da z szyn.

 

Dlaczego? Bo choć reprezen­tac­ja ma znacze­nie, a kul­tura pop­u­lar­na i fil­mowa wpły­wa na nasze postawy to jed­nak – nie jest to takie proste. Kul­tura zmienia nasze postawy, ale nie jest zupełnie oder­wana od tego co dzieje się w dzi­ałal­noś­ci poli­ty­cznej, w nas­tro­jach społecznych, w umysłach ludzi. Kul­tura pokazu­je nowe rzeczy, ale zawsze musi mieć jakieś korze­nie w tym co się dzieje wokół niej – pozosta­je spię­ta z tym światem, z jego poli­tyką, gospo­darką, podzi­ała­mi społeczny­mi. „Meg” w seri­alu nie jest zako­rzeniona w żad­nym ruchu społecznym, w żad­nym szer­szym wydarze­niu, które powodu­je pęknię­cie ist­niejącego ładu, pewne prze­sunię­cie wartoś­ci i ogól­nie przyję­tych zasad. W seri­alu wszys­tko jest jak było, pojaw­ia się “Meg” i wszys­tko jest inaczej.  Jest czymś zupełnie „ni z grusz­ki, ni z pietrusz­ki” a jed­nak zmienia społeczeńst­wo tak jak całe dzi­ała­jące przez dekady ruchy społeczne. I to jest dla mnie kłopot. Tak kul­tura jest waż­na w zmi­an­ie społecznej, ale naprawdę nie wystar­czy jeden film, nawet obsy­pa­ny nagro­da­mi by zmienić zasady gry.  Cho­ci­aż­by dlat­ego, że możli­woś­ci kina nie były określane tylko przez samych twór­ców – jak już wspom­ni­ałam – kino lat dwudzi­estych i trzy­dzi­estych było bez porów­na­nia bardziej wyz­wolone oby­cza­jowo niż o tym pamię­tamy. Ale zostało ostate­cznie stłam­szone by nie siać zgorszenia. Bo zmieni­ały się władze, nas­tro­je społeczne, ale też – bo kul­tura przez wiele lat dość jas­no podle­gała cen­zurze (nadal do pewnego stop­nia podle­ga przez wyz­naczanie kat­e­gorii wiekowych).

 

SAEED ADYANI/NETFLIX

 

No i właśnie to mnie najbardziej boli – ta łat­wość z jaką reżyser przyp­isu­je kul­turze najważniejsze znacze­nie w zmi­an­ie społecznej spraw­ia, że zami­ast fan­tazji mam wraże­nie dosta­ję „pochwałę dobrego o sobie mnie­ma­nia”. Oglą­da­jąc ser­i­al miałam niemalże wraże­nie jak Mur­phy wzrusza sam siebie, że jest człowiekiem, który robi seri­ale które dadzą nadzieję tej czarnoskórej dziew­czynce (już pomi­jam jak kosz­mar­na jest sce­na, w której pada to zdanie, w której Eleonor Roo­sevelt jawi się jako Mat­ka Boska od reprezen­tacji). Ja wiem, że kul­tura pop­u­lar­na jest waż­na, ale wiz­ja jej kluc­zowej zbaw­i­en­nej roli na ksz­tałt świa­ta wyda­je się tak dalece prze­sad­zona, że już nawet nie satys­fakcjonu­ją­ca. Widzi­cie fan­taz­je Taran­ti­no o innym prze­biegu his­torii mają w sobie olbrzy­mi gorz­ki kom­po­nent „Robię tak w filmie, bo tak nie było w rzeczy­wis­toś­ci i jedyne co mi zosta­je to gra z kon­wencją”. W seri­alu Murphy’ego mam jed­nak poczu­cie, że nie ma tej goryczy. Jest za to samozad­owole­nie „Gdy­byś­cie poz­wo­lili mi wcześniej być takim fajnym to ja bym to wam wszys­tko urządz­ił lep­iej”. Co spraw­ia, że człowiek zaczy­na nagle się wściekać w imie­niu tych wszys­t­kich dzi­ałaczy o prawa mniejs­zoś­ci sek­su­al­nych czy tych ryzyku­ją­cych przez dekady życie w walce z rasizmem. Bo prze­cież to wszys­tko mogło załatwić Hollywood.

 

Nie ukry­wam, zda­ję sobie sprawę, że pró­ba log­icznego rozłoże­nia takiej fan­tazji może dla niek­tórych być pod­sta­wowym błę­dem inter­pre­ta­cyjnym. Wiem, że wielu widzów zakła­da, że prze­cież sko­ro to baj­ka i metafo­ra to fakt czy tak mogło­by się stać jest dru­gorzędne. I ja się z tym mogę nawet zgodz­ić. Ostate­cznie to nie jest bard­zo zako­rzenione w pró­bie real­isty­cznego odd­a­nia świa­ta. Ale jed­nocześnie – jak mówiłam – nie chodzi co film mówi tylko co mówi o swoich twór­cach. I dla mnie ta myśl, która z tego wychodzi, to niesamowite klepanie się po ple­cach, to pod­bi­janie włas­nego bęben­ka – to wszys­tko spraw­iło, że poczułam się trochę znies­mac­zona.  Miałam wraże­nie, że najbardziej ser­i­al miał polep­szyć samopoczu­cie twór­cy, który udowad­nia nam znacze­nie swo­jego dzieła. Aby to zro­bić zręcznie omi­ja wszys­tkie niewygodne realia, które pokazu­ją, że pop­kul­tura choć waż­na to nie jest jed­nak tak wszech­moc­na. To pow­iązanie zmi­an społecznych, pewnych prze­sunięć, zmi­an pokole­niowych, trendów które przy­chodzą z innych kra­jów, mech­a­nizmów – to jest coś fas­cynu­jącego, co film nieste­ty zupełnie pomija.

 

SAEED ADYANI/NETFLIX

 

Na koniec – wraca­jąc już ze świa­ta fan­tazji do świa­ta rzeczy­wis­tego – his­to­ria pokazu­je, że jed­nak kul­tura nie tylko wol­no zmienia społeczeńst­wo, ale też wol­no zmienia się sama. Nie miały wielkiego wpły­wu nagrod­zone filmy z kobi­eta­mi w głównych rolach ani nagradzanie przed­staw­icieli mniejs­zoś­ci. Jeden poje­dynczy Oscar dla pro­dukcji czy aktor­ki niewiele zmienia, podob­nie jak cza­sem niewiele zmienia jeden com­ing out, czy jed­na wyjątkowa kari­era. Musi się wydarzyć bard­zo wiele małych rzeczy, żeby dużo się zmieniło. Czy kul­tura bierze udzi­ał w tej zmi­an­ie? Tak, ale jest to zde­cy­dowanie mniej mag­iczne niż sugeru­je ser­i­al. I nie ma co się łudz­ić, że kiedyś pow­stanie film, który zmieni ser­ca ludzi z dnia na dzień. Gdy­by ten ele­ment dość gorzkiej prawdy pojaw­ił się w ostate­cznym rozlicze­niu seri­alu potrak­towałabym go zupełnie inaczej, ale ten brak spraw­ił, że jakoś nie umiem się w takiej bajce odnaleźć.

 

 

Tyle ode mnie, zgorzk­ni­ałej oso­by, której nie przekonu­ją piękne stro­je i tłumy pięknych młodzieńców i dam w pięknych stro­jach. Ser­i­al ma dobre role (najlep­sza zde­cy­dowanie Pat­ti LuPone) ale bywa też – jak to u Murphy’ego zde­cy­dowanie za bard­zo melo­dra­maty­czny. Ład­nie go nakrę­cono i jest sporo dobrze pomyślanych scen. I gdy­by tylko tak bard­zo twór­ca nie klepał się po ramie­niu może była­by go w stanie oglą­dać bez ros­nącej frus­tracji. A tak z odcin­ka na odcinek miałam coraz więk­szą ochotę wyłączyć całość i udać się do tego gorzkiego świa­ta, w którym wszys­tko jest jed­nak nieco bardziej skomplikowane.

 

PS: Tak wiem wszyscy w tym seri­alu są niesamowicie ład­ni. Na to aku­rat moż­na u Murphy’ego zawsze liczyć.

0 komentarz
4

Powiązane wpisy

judi bola judi bola resmi terpercaya Slot Online Indonesia bdslot
slot
slot online
slot gacor
Situs sbobet resmi terpercaya. Daftar situs slot online gacor resmi terbaik. Agen situs judi bola resmi terpercaya. Situs idn poker online resmi. Agen situs idn poker online resmi terpercaya. Situs idn poker terpercaya.

Kunjungi Situs bandar bola online terpercaya dan terbesar se-Indonesia.

liga228 agen bola terbesar dan terpercaya yang menyediakan transaksi via deposit pulsa tanpa potongan.

situs idn poker terbesar di Indonesia.

List website idn poker terbaik. Daftar Nama Situs Judi Bola Resmi QQCuan
situs domino99 Indonesia https://probola.club/ Menyajikan live skor liga inggris
agen bola terpercaya bandar bola terbesar Slot online game slot terbaik agen slot online situs BandarQQ Online Agen judi bola terpercaya poker online