Home Ogólnie Inaczej niż w życiu czyli o finale 10 sezonu Grey’s Anatomy

Inaczej niż w życiu czyli o finale 10 sezonu Grey’s Anatomy

autor Zwierz

Hej

Zwierz nie do koń­ca wie dlaczego oglą­da jeszcze Grey’s Anato­my. A właś­ci­wie wie – ma poczu­cie, że sko­ro obe­jrzał już tyle sezonów to prz­er­wanie seri­alu ter­az kiedy chy­ba powoli zaczy­na zbliżać się ku koń­cowi było­by trochę jak nieo­dro­bi­e­nie do koń­ca pra­cy domowej. Przy czym o ile ostat­nie dwa sezony były zdaniem zwierza nadzwycza­jnie nudne o tyle końcówka 10 sezonu zapowiadała się ekscy­tu­ją­co – San­dra Oh gra­ją­ca Cristinę – jed­ną z dwóch najważniejszych postaci dla całego seri­alu nie przedłużyła kon­trak­tu na następ­ny sezon, co oznacza­ło, że Shon­da Rhimes sce­narzys­t­ka seri­alu mogła się popisać doskon­ałym dra­maty­cznym albo lekko sen­ty­men­tal­nym skończe­niem serii. Zwłaszcza, że na pożeg­nanie bohater­ki zarez­er­wowała sobie całe cztery odcin­ki co przy­na­jm­niej zdaniem zwierza sug­erowało, że ma wid­zowi naprawdę coś ciekawego do pokaza­nia. Jed­nak sposób w jaki sce­narzys­t­ka wyprowadz­iła postać w seri­alu zdaniem zwierza doskonale pokazu­je, że nikt już za bard­zo nie ma na ten ser­i­al pomysłu (dalej spoilery).

Zaskaku­jące że w odcinku którym żeg­na się postać która jest w seri­alu od dziesię­ciu w sum­ie tak bard­zo udało się nie pokazać nic choć trochę poruszającego.

Zaczni­jmy od samego pomysłu by  momentem, w której Cristi­na decy­du­je się zmienić swo­je życie był brak nagrody za osiąg­nię­cia na polu medy­cznym. Nie chodzi nawet o fakt, że rzeczy­wiś­cie jest to ambit­na postać i pewnie chci­ała­by mieć nagrodę w kieszeni. Raczej o to, że przy pier­wszej nom­i­nacji dla młodego lekarza nikt nie był­by tak nastaw­iony na wygraną. Dodatkowo zwierz jakoś nie może uwierzyć, że niko­mu nie przyszło po drodze do głowy, że lekar­ka ze szpi­ta­la, który jest współ włas­noścą fun­dacji przyz­na­jącej nagrodę nie ma szans jej wygrać. Serio to chy­ba by każde­mu przyszło do Glowy. No ale dobra jestem w stanie przyjąć, że to mogło być dla Cristiny ważne — choć zas­tanaw­iam się czy po wszys­t­kich dra­maty­cznych prze­jś­ci­ach w Seat­tle naprawdę było­by to tak istotne. Tu zwierz miał jeszcze odrobinę cier­pli­woś­ci. Stracił ją, kiedy sce­narzys­t­ka postanow­iła ten dość zdaniem zwierza mało przekonu­ją­cy powód pod­bić sprowadza­jąc ponown­ie do seri­alu Dr Burke. Takie sprowadzanie dawno zapom­ni­anych postaci (oczy­wiś­cie wychodzą­cych z cienia, – jaka to jest strasznie stara i niepotrzeb­na sztucz­ka) by nagle ni z tego ni z owego zapro­ponowały bohater­ce pracę życia brz­mi jak pan­iczne szukanie jakiegokol­wiek pomysłu jak wyjść z sytu­acji, gdy aktor­ka nie pod­pisała kon­trak­tu na dal­sze sezony. I trochę to tak wyglą­da- Cristi­na dosta­je pracę właś­ci­wie z nie­ba – i to od razu pracę wymar­zoną nad przyję­ciem, której właś­ci­wie nie zas­tanaw­ia się zbyt dłu­go. Mimo, że ze Seat­tle nie było jej w stanie wygo­nić nic od zabój­cy z pis­to­letem po katas­trofę lot­niczą ter­az właś­ci­wie bez trudu decy­du­je się, że wyjdzie do Zurychu. I ponown­ie – zwierz nie mówi, że nie jest to zupełnie nie możli­wa decyz­ja, ale właś­ci­wie cały sezon nie stało się nic co by bohaterkę przekon­ało do wyjaz­du. Poza tym przy­na­jm­niej zdaniem zwierza wszys­tko rozwiązu­je się tu trochę Deus ex Machina.

  Zwierz musi powiedzieć, że jego zdaniem zde­cy­dowanie za mało było w odcinku scen gdzie Cristi­na naprawdę miała­by okazję się z kimś pożeg­nać, albo przy­na­jm­niej pożeg­nać się z miejscem w którym spędz­iła ostat­nie dziesięć lat (zdję­cie nie z tego odcinka)

No dobra powiecie – dla Cristiny zawsze najważniejsza była pra­ca – Seat­tle nie jest w stanie jej zag­waran­tować sukcesów naukowych, więc wsi­a­da do samolo­tu i rozpoczy­na nowe życie w ośrod­ku badaw­czym w środ­ku Europy.  Zwierz śred­nio w to wierzy (zwłaszcza, że jed­nak postać przeszła pewne przemi­any przez te wszys­tkie sezony ) ale jest gotowy przyjąć, że to jest jak­iś pomysł by Cristiny się pozbyć jej nie zabi­ja­jąc (przy czym wątkiem wybi­ja­nia swoich bohaterów Shon­da gra przez cały ostat­ni odcinek sezonu). Ale sce­narzystce do koń­ca sezonu zostały jeszcze dwa odcin­ki. Przez te dwa odcin­ki moż­na było skupić się na niesły­chanie ważnej dla seri­alu postaci i poz­wolić się jej porząd­nie ze wszys­tki­mi pożeg­nać. Zwłaszcza z Mered­ith, która nie jest po pros­tu jej najlep­szą przy­jaciółką, ale właś­ci­wie siostrą, osobą z którą dzieliła się przez dziesięć lat swo­jego życia wszys­tkim. I co? Ostat­nie dwa odcin­ki właś­ci­wie mogły­by znaleźć się w środ­ku sezonu. Pomi­ja­jąc abso­lut­nie pusty prze­dostat­ni odcinek serii dosta­je­my pożeg­nań niewiele. Jed­na krót­ka roz­mowa między przy­jaciółka­mi jest zdaniem zwierza zde­cy­dowanie zbyt pobież­na – zwłaszcza, że jed­nak chci­ało­by się usłyszeć tą pier­wszą roz­mowę po tym jak Cristi­na oświad­cza z dnia na dzień, że wyjeżdża. Rzeczy­wiś­cie miło zobaczyć bohater­ki wraca­jące do niek­tórych swoich trady­cji z pier­wszego sezonu, ale nadal szko­da, że właś­ci­wie ode­jś­cie Cristiny zajęło tak tech­nicznie jakieś dziesięć min­ut odcin­ka.  Do tego Cristi­na nie pożeg­nała się ze wszys­tki­mi bohat­era­mi, z który­mi przez tyle lat pra­cow­ała, co teo­re­ty­cznie jest nawet życiowe ale powiedzmy sobie szcz­erze, nie po to oglą­da się ser­i­al by zabrakło w nich ważnych postaci i ostate­cznych dialogów – seri­ale i filmy oglą­damy min. dlat­ego, że są w nich sce­ny których braku­je nam w życiu.

Zwierz nie do koń­ca rozu­mie po co w odcinku w którym i tak niko­go nie będzie intere­sować medy­cy­na dorzu­cać wątek “zamachu” ter­ro­rysty­cznego. Spoko­jnie moż­na by w ostat­nim odcinku pokazać ostat­ni przeszczep ser­ca wyko­nany przez Cristinę — to był­by dużo lep­szy wątek na koniec.

Jed­nak najbardziej zden­er­wował zwierza w całym tym kilku tygod­niowym pożeg­na­niu wątek Cristiny i Owe­na. Zwierz może bez bicia przyz­nać, że to był te kil­ka sezonów temu jeden z jego ulu­bionych wątków seri­alu – dwie bard­zo pasu­jące do siebie posta­cie, które nie umieją się dogadać – cóż to pali­wo napę­dowe nie jed­nej książ­ki, fil­mu czy seri­alu. Jed­nak Shon­da jakoś nigdy nie umi­ała się zde­cy­dować, co dalej – bohaterów zdążyła już pożenić i rozwieść, ale cały czas ser­i­al pisany był tak, że właś­ci­wie moż­na było żyć z założe­niem, że kiedyś się zejdą. Podob­nie oglą­dało się sezon dziesią­ty gdzie ponown­ie okazy­wało się, że bohaterowie darzą się jed­nak na tyle sil­ny­mi uczu­ci­a­mi, że np. pojaw­ie­nie się nowej ukochanej Owe­na to dla nich za dużo (zwierz nie cier­pi tego sys­te­mu Shon­dy wprowadza­nia postaci po to by je potem praw­ie naty­ch­mi­ast usunąć). I ter­az pod koniec dziesiątego sezonu nadal właś­ci­wie nic nie jest skońc­zone i rozwiązane. Ponown­ie może­cie powiedzieć – jak w życiu. Prob­lem jed­nak pole­ga na tym, że zwierz ma wraże­nie, że pisanie „jak w życiu” częs­to jest sposobem na to, żeby uciec od koniecznoś­ci jakiegoś log­icznego zakończenia zag­mat­wanego wątku czy doprowadzenia do ostate­cznej kon­frontacji bohaterów. Zresztą strasznie w tych dwóch ostat­nich odcinkach brakowało zwier­zowi takiej ostate­cznej sce­ny między Cristiną a Owen­em. Nie po to zwierz oglą­da przez pięć sezonów jak bohaterowie się ze sobą schodzą i roz­chodzą by ter­az nie mieli okazji powiedzieć sobie „do widzenia”. Zwierza brak tej sce­ny den­er­wu­je przede wszys­tkim, dlat­ego, że ma wraże­nie, iż a.) trochę sobie na nią swo­ją wier­noś­cią widza zapra­cow­ał b.) nie ma jej, bo autor­ka sce­nar­iusza naprawdę nie miała pomysłu jak ją napisać. Poza tym zwierz nie rozu­mie jak — wiedząc, że aktor­ka nie pod­pisała kon­trak­tu na jede­nasty sezon – moż­na było nie zacząć kończyć niek­tórych wątków zde­cy­dowanie wcześniej (jak np. Cristiny i Owe­na, który spoko­jnie moż­na było przez kilka­naś­cie odcinków wygasić). Zwłaszcza, że powiedzmy sobie szcz­erze, od cza­su, kiedy Mered­ith znalazła szczęś­cie i spoko­ju właś­ci­wie był to chy­ba ostat­ni z tych niesły­chanie długich i poplą­tanych wątków uczu­ciowych w seri­alu i należał mu się jak­iś koniec.

Ciągnąć wątek przez pięć sezonów i nie napisać ostat­niego dia­logu między bohat­era­mi to zdaniem zwierza czyste lenistwo

Zwierz musi się też z wami podzielić ciekawą reflek­sją, która nie koniecznie ma związek z samym Grey’s Anato­my ale sporo z pisaniem seri­alowych odcinków i pożeg­nań w XXI wieku. Cristi­na wyjeżdża do Zurychu. Inna część świa­ta, inna stre­fa cza­sowa. Bohater­ki obiecu­ją do siebie dzwonić (choć zaskaku­ją­co rzad­ko) i właś­ci­wie rozs­ta­ją się jak­by na zawsze. No właśnie biorąc pod uwagę. Inter­net, Skype, ceny biletów (dla niesły­chanie dobrze zara­bi­a­ją­cych chirurgów z pry­wat­nych klin­ki) Cristi­na nie powin­na zniknąć z życia Mered­ith aż tak bard­zo drasty­cznie jak to się sugeru­je. Znam ludzi,  którzy żyjąc właśnie w Europie i Ameryce roz­maw­ia­ją ze sobą prak­ty­cznie codzi­en­nie, widzą się częs­to przez Skype, odwiedza­ją kil­ka razy do roku.  Tym­cza­sem wraz z ode­jś­ciem aktor­ki Cristi­na nie może się już w seri­alu pojaw­ić co oznacza, że sce­narzys­t­ka  będzie miała przed sobą trudne zadanie przekon­ać widzów, że po dziesię­ciu lat­ach prawdzi­wej przy­jaźni i właś­ci­wie siostrzanych relacji przy­jaciół­ki nie spotka­ją się cho­ci­aż­by w cza­sie prz­er­wy świątecznej, a ich dni nie zaczy­na czy nie kończy wymi­ana zdań przez Skype (o tele­fonach które dziś zde­cy­dowanie bez trudu łączą dwa brze­gi świa­ta nie mówiąc). Oczy­wiś­cie nie ma w tym winy sce­narzys­tów, ale nie zmienia to fak­tu, że wszys­tkie te wyjazdy na zawsze (do kra­jów cywili­zowanych bo np. rzeczy­wiś­cie kiedy ktoś jest w szpi­talu w środ­ku Afry­ki to może mieć prob­lem z zasięgiem) stały się nieco słab­szą wymówką by się już więcej nie odzy­wać. Zresztą tego zwierz jest chy­ba najbardziej ciekawy bo teo­re­ty­cznie sko­ro Mered­ith będzie roz­maw­iać z Cristiną (która właś­ci­wie w tym ostat­nim odcinku namówiła ją do dość fun­da­men­tal­nej kłót­nie z mężem) to jej opinie powin­ny się nadal w seri­alu pojaw­iać. Chy­ba, że Shon­da uzna, że kto nie miesz­ka w Seat­tle ten nie ma żad­nego głosu.

Kiedyś życie było proste — wysyłało się bohat­era na dru­gi koniec świa­ta i on znikał.  Ter­az umaw­ian­ie się na dwa tele­fony w miesiącu brz­mi abso­lut­nie niedorzecznie w sytu­acji gdzie moż­na sie bezpłat­nie i łat­wo komu­nikować  z całego świa­ta codziennie

A jeszcze tak na koniec zwierz musi powiedzieć, że ten ostat­ni finałowy odcinek dziesiątego sezonu był po pros­tu sła­by. Teo­re­ty­czny atak ter­ro­rysty­czny, który miał spraw­ić, że będziemy się bać o życie Cristiny przez pięć min­ut w ogóle nie poruszył zwierza. Podob­nie jak strasznie zgrana i zupełnie nie potrze­ba sce­na w której Mered­ith broni potenc­jal­nie pode­jrzanego o doko­nanie zamachu pac­jen­ta – serio takich scen mieliśmy w fil­mach  i seri­alach mnóst­wo i już wiemy, że nasi dobrzy lekarze nigdy nie poz­wolą złym agen­tom czy polic­jan­tom przesłuchi­wać oso­by potrze­bu­jącej pomo­cy lekarskiej. Podob­nie zwierz nie rozu­mie dlaczego w odcinku tak strasznie zostały przed­staw­ione media – jasne kry­tykowanie mediów  przez seri­ale jest dość powszechne ale trze­ba powiedzieć, że tu było to zro­bione strasznie marnie i bard­zo na pokaz. W sum­ie w całym odcinku, który powinien pozostaw­ić widza raczej smut­nym i sen­ty­men­tal­nym była chy­ba tylko jed­na dobra sce­na  (April roz­maw­ia­ją­ca ze swo­ją teś­ciową), resz­ta zaś wypadła jak siedem­nasty odcinek siód­mego sezonu czyli coś czego człowiek zupełnie nie pamię­ta a nawet jak opuś­ci to spoko­jnie może oglą­dać ser­i­al dalej. Co smu­ci bo prze­cież wszyscy pamię­tamy jak wie­ki temu kiedy odchodzili inni bohaterowie wszyscy przyglą­dali się temu z pewnym niedowierzaniem a nawet smutkiem. Tu po pros­tu ktoś przeniósł się do innego mias­ta. I to jest właśnie prob­lem – widzi­cie zwierz cały czas pisze, że wie iż tak ukła­da się życie. Najlep­si przy­ja­ciele wyjeżdża­ją gdzie indziej, nie maja cza­su dzwonić, odwiedzać się a potem człowiek nigdy ich więcej nie widzi. Ale nie po to oglą­da się seri­ale by było jak w życiu. Zwłaszcza takie gdzie w jed­nym szpi­talu wciąż pracu­ją ludzie, do których strze­lano, wsadzano do spada­ją­cych samolotów i kazano trzy­mać w dło­ni­ach bom­bę. Sko­ro wszys­tko w seri­alu nie jest tak jak w życiu, nie ma sen­su kończyć w sposób życiowy. Nikt, bowiem tak naprawdę nie ma na to ochoty. Chce­my ostate­cznych zakończeń, wymi­an zdań, scen, w których pozwala nam się spo­jrzeć jeszcze raz na wszys­tko co się postaci w danym miejs­cu wydarzyło. Chce­my bo jeśli nie pokaże­my sobie tego w seri­alu to życie na taki ostat­ni odcinek nigdy nie da nam szans.

Ps: Zwierz powie szcz­erze, że zas­tanaw­ia się czy wró­ci do oglą­da­nia GA na 11 sezon. Z jed­nej strony – pewnie zadzi­ała mech­a­nizm „nieo­dro­bionej pra­cy domowej”,  z drugiej zwierz szcz­erze przyz­na, że już właś­ci­wie niko­go w tym seri­alu nie lubi.

Ps2: Czy macie wraże­nie, że w tym roku finały seri­ali są jakieś takie mało dra­maty­czne? Co was najbardziej z finałów ruszyło?

27 komentarzy
0

Powiązane wpisy

judi bola judi bola resmi terpercaya Slot Online Indonesia bdslot
slot
slot online
slot gacor
Situs sbobet resmi terpercaya. Daftar situs slot online gacor resmi terbaik. Agen situs judi bola resmi terpercaya. Situs idn poker online resmi. Agen situs idn poker online resmi terpercaya. Situs idn poker terpercaya.

Kunjungi Situs bandar bola online terpercaya dan terbesar se-Indonesia.

liga228 agen bola terbesar dan terpercaya yang menyediakan transaksi via deposit pulsa tanpa potongan.

situs idn poker terbesar di Indonesia.

List website idn poker terbaik. Daftar Nama Situs Judi Bola Resmi QQCuan
situs domino99 Indonesia https://probola.club/ Menyajikan live skor liga inggris
agen bola terpercaya bandar bola terbesar Slot online game slot terbaik agen slot online situs BandarQQ Online Agen judi bola terpercaya poker online