Hej
Zwierz ma czasem wrażenie, że myślicie że nie lubi aktorek. Że ich nie dostrzega, nie wygląda w produkcjach, nie szanuje, nie uwielbia. Rzeczywiście, zwierz złapał się nad tym, że poświęca mi bez porównania mniej miejsca niż aktorom. A przecież to nieprawda, że zwierz aktorek nie lubi. Wręcz przeciwnie – każdy kto potrafi na ekranie przykuć jego uwagę, cieszy się miłością i szacunkiem ze strony zwierza – płeć, wiek i wygląd jest drugorzędny. Nie mniej zwierz złapał się na pewnej prawidłowości. Postanowił z nią walczyć i będzie częściej pisał o aktorkach. Dziś na pierwszy rzut idzie chyba obecnie ulubiona aktorka zwierza czyli Emma Thompson.
Dla leniwych – skrót tekstu w jednym gifie
Anglicy mają zaskakujący sposób rekrutowania aktorów. Część przechodzi przez ich doskonałe szkoły aktorskie by wyjść z nich z narzędziami potrzebnymi do tego by podbijać świat a w przerwach grać Szekspira. Druga droga jest tylko odrobinę bardziej ekscentryczna – wystarczy iść do jednej z najlepszych brytyjskich szkół – Oxford albo Cambridge (zwłaszcza do Cambridge) załapać się do tamtejszej trupy komediowej – i proszę zaledwie kilka lat później podbija się świat w przerwach grając Szekspira. Emma Thompson, mimo, że jest córką aktorów wybrała właśnie tą drugą drogę. Tak się złożyło, że w słynnej komediowej grupie Footlights występowało wówczas jeszcze dwóch młodych studentów, którzy związali się z show biznesem – Hugh Laurie i Stephen Fry (z Lauriem zresztą przez krótki czas Thompson się umawiała. Jak pisał Fry w swoich pamiętnikach był mocno sceptycznie nastawiony do dziewczyny współlokatora, dopóki jej nie poznał i sam się z nią nie zaprzyjaźnił niemal od razu). Obaj twierdzą dziś że o ile oni mieli poczucie, że tylko się wygłupiają o tyle w przypadku Thompson jakoś wszyscy zakładali, że gdzieś na końcu jej drogi znajdą się filmy, sztuki i cały worek nagród. Co prawda łatwo im tak dziś mówić ale trzeba przyznać, że właściwie – od lat osiemdziesiątych niemal z każdą kolejną rolą wiadomo było że aktorka daleko zajdzie. Co chyba w przypadku ludzi utalentowanych nie powinno jakoś bardzo dziwić.
Początkowo wydawało się jednak, że angielska scena zyskała kolejną aktorkę komediową – programy takie jak Alfresco (jeśli jesteście szalonymi fanami brytyjskiej kultury popularnej to znajdziecie ten komediowy serial w kawałkach na youtubie i na amazonie), czy też komediowy serial Tutti Frutti zapewne dla wielu były potwierdzeniem, olbrzymiego komediowego talentu Thompson. Do tego jeszcze występ przez 15 miesięcy w jednym musicalu (Me and My Girl) dopełniał wizji młodej, całkiem ładnej i zdolnej aktorki od ról niepoważnych. I rzeczywiście – skoczmy teraz odrobinę w przód – trzeba Emmie Thompson przyznać, że nigdy nie straciła swojego talentu komediowego i zdecydowanie nigdy nie zapomniała korzystać z niego w swoich rolach dramatycznych. Co zdaniem zwierza jest po części powodem dla którego jest tak lubiana. Nie chodzi bowiem jedynie o powszechnie cenioną wszechstronność ale o to, że umiejętnie wykorzystywana gra komediowymi gestami czasem pomaga stworzyć zdecydowanie dramatyczną postać. Zwłaszcza że Thompson nigdy nie specjalizowała się w slapsticku, tylko w humorze inteligentnym, miejscami ironicznym (ok nawet bardzo ironicznym) i zdecydowanie opartym na słowie. Jej role przepełnione ironicznym dystansem do samej siebie, staną się w późniejszych latach jej kariery znakiem rozpoznawczym aktorki.
Wróćmy jednak do rozwoju kariery bo tu pojawia się serial istotny z dwóch powodów. To Fortunes of War. Historia młodego angielskiego małżeństwa, które II wojna światowa zastaje w Bukareszcie to taka typowa tocząca się wolno produkcja BBC. Serial miał jednak dla kariery Thompson znaczenie z dwóch powodów. Pierwszy – widzowie, którzy mogli ją dotychczas kojarzyć z produkcji komediowych dostrzegli, że oto aktorka ma do zaoferowania zdecydowanie więcej. Zwierz widział Fortunes of War dwa razy (za każdym razem oglądał serial dla innego aktora) i musi powiedzieć, że był pod wrażeniem tego, jak już wtedy Thompson udawało się to co stało się potem elementem stałym jej gry – stworzenie postaci inteligentnej, łatwej do polubienia a jednocześnie najwięcej wyrażającej nie w słowach, ale drobnych gestach i spojrzeniach. Nic dziwnego, że aktorka dostała za swoją rolę BAFTA. Ale nie tylko z tego powodu Fortunes of War okazało się dla Thompson istotne. Spotkała też na planie Kennetha Branagha, swojego późniejszego męża. Jak pisał Branagh w swoich pamiętnikach w czasie kręcenia serialu był niemal całkowicie pochłonięty planowaniem swojego Henryka V i ponoć spędzał większość czasu zanudzając swoją przyszłą żonę szczegółami produkcji.
Zwierz mówił że oglądał Fortunes of War dla dwóch aktorów – pierwszy raz dla Branagha drugi dla młodziutkiego Ruperta Gravesa
Spotkanie z Branaghem zaowocowało jedną z ciekawszych współpracy brytyjskiego kina początku lat 90. W Henryku V Thompson zagrała jedynie kilka scen – w tym tą ostatnią – zaskakująco komediową po całym filmie pełnym polityki i przemocy. Potem spotkała się z mężem na scenie w kilku produkcjach min. w Królu Learze. W reżyserowanym przez Judi Dench – Look Back in Anger (sztuka została nagrana na DVD i można ją kupić na amazonie – zwierz wie bo ma) Branagh i Thompson zagrali młode kłócące się małżeństwo. Choć sztuka daje więcej miejsca do popisu aktorowi grającemu sfrustrowanego męża to jednak Thompson jest doskonała w roli jego równie nieszczęśliwej żony. Kiedy po sukcesie Henryka V zaproponowano Branaghowi jego pierwszy Hollywoodzki film ten natychmiast zdecydował się obsadzić w głównej roli Thompson. Ponoć amerykańskie studio filmowe kręciło nosem, do chwili kiedy zorientowali się, że mają do czynienia nie tyle z mężem załatwiającym pracę żonie co z reżyserem nie chcącym się rozstać z jedną z najbardziej obiecujących aktorek swojego pokolenia. Zresztą nawet wiele lat po rozwodzie Branagh na komentarzu reżyserskim do filmu nie przestał się zachwycać grą swojej byłej żony. Dead Again, to film nie do końca udany, dziś oglądany właściwie przez wielbicieli aktorów, reżysera lub samego gatunku. Nie zmienia to jednak faktu, że nazwiska aktorów stały się w Stanach znane i zapewne gdyby para zdecydowała się zostać mogliby oboje kontynuować amerykańskie kariery. Dlaczego się tak nie stało? Derek Jacobi który także grał w Dead Again pisał w swoich wspomnieniach że Emma Thompson jako aktorka zupełnie pozbawiona próżności nie miała szans utrzymać się w szalonym świecie Hollywood.
Mówić można rzeczy różne ale spotkanie z Branaghem na pewno przyśpieszyło karierę Thompson. Między innymi dlatego, że widać w ówczesnych filmach Branagha jego zachwyt nie tyle żoną co znakomitą aktorką
Nie zmienia to jednak faktu, że po wspólnych produkcjach Thompson była już aktorką dość powszechnie uznawaną za zdolną i wszechstronną. Nie mniej można się było spodziewać, że minie jeszcze sporo czasu zanim jej nazwisko stanie się powszechnie kojarzone z brytyjskim kinem. Stało się jednak inaczej. Wszystko za sprawą dość niespodziewanego hitu jakim był film Powrót do Howard’s End duetu Merchant Ivory (zupełnie na marginesie – zwierz musi wam kiedyś o tym znakomitym duecie napisać wpis). Thompson zagrała jedną z głównych postaci filmu którego powolna narracja urzeka widza (oczywiście tylko takiego który powolnej narracji lubi się dać uwieść) i udało się jej nie zniknąć w tłumie innych doskonałych aktorów i postaci. Zagrała swoją niezależną i inteligentną bohaterkę – z doskonałym wyczuciem. Jednocześnie Thompson pokazała swój chyba największy talent – umiejętność zagrania postaci równocześnie silnych i wrażliwych, inteligentnych i idealistycznych. A przede wszystkim budzących natychmiastową sympatię widza. Przy okazji okazało się też, że jest doskonałą filmową partnerką dla Anthonego Hopkinsa. Mimo różnicy wieku, chemia między aktorami była na ekranie tak silna i wyraźna, że widzom nie pozostaje nic innego jak przyjąć wszystko co dzieje się pomiędzy bohaterami za prawdziwe i naturalne. Film cieszył się powodzeniem, zaś na aktorów posypał się deszcz nagród. Min. Oscary – w tym jeden dla Emmy Thompson za najlepszą Pierwszoplanową role kobiecą.
Powrót do Howard’s End to jedna z tych produkcji, która z innymi, gorszymi aktorami mogłaby nudzić. A tak jest to jeden z najlepszych filmów jaki zwierz zna
Wielbiciele porównań i spisków zwykli twierdzić, że to właśnie owa statuetka – zdobyta wcześniej od ambitnego męża miała się przyczynić do rozstania. Wszak skoro Branagh miał być nowym Olivierem powinien być podobnie jak Laurence zazdrosny o większe sukcesy żony. Wydaje się jednak, że parę mimo wszystko podzieliło co innego niż artystyczna zazdrość. Przed rozstaniem Thompson zagrała jeszcze w dwóch filmach Branagha. O ile Przyjaciele Petera to film uroczy ale jednak należący przede wszystkim do Stephna Fry, o tyle Wiele Hałasu o Nic wydaje się filmem ukradzionym przez Thompson wspaniałej obsadzie. Trudno się zresztą dziwić – gra tu postać niemal skrojoną pod jej możliwości aktorskie – niezależną, inteligentną i dowcipną ale też miejscami melancholijną. Choć dziś Wiele Hałasu o Nic jest dla wielu widzów sztuką trudną do oglądania z racji nieco innego podejścia do kwestii tego co dyskredytuje kobietę to dobrze zagrana rola Beatrice jest na wskroś współczesna. Zwierz widział wiele wystawień tej sztuki ale w żadnym aktorkom grającym postać wygadanej córki właściciela majątku nie udało się tak dobrze zagrać skrytego pod pewnością siebie smutku czy melancholii które czynią tą postać zdecydowanie ciekawszą. Przy czym zdaniem zwierza zdecydowanie pomaga tu aktorce reżyseria, wyraźnie wyróżniająca jej postać, stawiająca ją chyba nawet wyżej niż Benedicta. Zgodnie ze specyficzną klątwą jaka czeka na małżeństwa które grają główne role w Much Ado About Nothing. Był to ostatni film jaki Thompson nakręciła z Branaghem. Choć nie jest to do końca prawda – biorąc pod uwagę, że w Wielkiej Brytanii jest tylko sześcioro aktorów para jeszcze dwa razy spotkała się w jednej produkcji. Oboje wystąpili w filmie Radio na Fali Richarda Curtisa (najwyraźniej po rozwodzie ich znajomi nie wybrali tylko jednej strony) i oboje pojawili się w serii filmów o Harrym Potterze. Trzeba jednak przyznać, że w żadnym z tych filmów nie pojawili się na planie razem.
Thompson udało się w tej jednej scenie – bez zmiany tekstu pięknie rozegrać postać która właśnie dzięki odpowiedniej grze staje się nie tylko współczesna, ale i melancholijna.
Ponoć nie da się dwa razy wejść do tej samej rzeki. Jednak Okruchy Dnia pokazują, że można wejść do rzeki płynącej równolegle i mieć z tego równie dużo profitów. Ponownie na planie spotkali się Marchant i Ivory oraz grający wcześniej małżeństwo w Powrocie do Howard’s End Emma Thompson i Anthony Hopkins. Ktokolwiek widział ten film opowiadający o codziennym życiu wiernych służących pewnego sympatyzującego z nazistami arystokraty jest jednym z najciekawszych i najbardziej frustrujących filmów jakie można obejrzeć. Wszystko zaś za sprawą doskonałej gry aktorów którzy odgrywają na ekranie frustrujący dla widza obraz nieodwzajemnionych uczuć, i powstrzymywanych emocji. O ile film opiera się przede wszystkim na znakomitej grze Anthonego Hopkinsa (zwierz ostatnio przejrzał niemal całą jego filmografię i jego zdaniem to jest chyba jego najlepsza rola) to jednak bez ciepłej, spokojnej i nieco wycofanej gry Thompson cała skomplikowana konstrukcja oparta o to, że widz widzi co bohaterowie czują, zaś oni nigdy swoich emocji nie wyznają, nie sprawdziłaby się w filmie. Sama aktorka (która swoją role oparła min. o wspomnienia swojej babci która była służącą) twierdziła dość słusznie że bardziej niż o emocjach jest to film o tym jak praca służącego odbija się na psychice człowieka zmieniając jego priorytety i sposób patrzenia na świat. Okruchy dnia okazały się ponownie olbrzymim sukcesem wśród widowni i krytyki. Jednocześnie sama Thompson znalazła się w specyficznej sytuacji. Drugi film w którym pojawiła się w tym samym roku – W Imię Ojca okazał się równym sukcesem artystycznym. I tak w tym samym roku aktorka była nominowana do Oscara za role pierwszoplanową w jednym filmie i drugoplanową w kolejnym. Choć statuetek nie otrzymała to można było tą sytuację potraktować jako potwierdzenie, komu należy się tytuł – pierwszej brytyjskiej aktorki kina lat 90.
To chyba jedna z najlepiej pokazująca geniusz filmu scena Okruchów Dnia. Jest tu wszystko – doskonała gra, powstrzymane emocje, chemia między aktorami, i frustracja widza
Od aktorek które dochodzą do tego momentu w swojej karierze nie wymaga się już wiele – oczywiście studia filmowe kuszą wysokobudżetowymi filmami ( w przypadku Emmy Thompson był to Junior ze Schwarzeneggerem, produkcja mająca specyficzny status jednocześnie nieudanej i całkiem lubianej) a scenarzyści podrzucają doskonałe ale w sumie podobne do wcześniejszych ról scenariusze (Carrington to film doskonały ale jakoś wpisujący się w ciąg produkcji gdzie Thompson gra bohaterki kochające nieodwzajemnionym uczuciem) ale nic wielkiego właściwie się nie dzieje. Aktorki się starzeją zaczynają grać kobiety w średnim wieku, a potem ról jest co raz mniej aż zostają tylko te dla Meryl Streep. Tymczasem w karierze Emmy Thompson nastąpił niespodziewany zwrot. Napisała scenariusz do adaptacji Rozważnej i Romantycznej Jane Austen. Ponoć zrobiła to między innymi po to by jakoś zwalczyć depresje w którą popadła po rozstaniu z mężem (co jednak wydaje się o tyle powodem jedynie dodatkowym, że już wcześniej rozmawiała z producentami o możliwości adaptacji którejś z książek Austen). Studio sporo ryzykowało – nie dość że zatrudniło do roli scenarzystki aktorkę która nigdy wcześniej nie napisała żadnego scenariusza, to na dodatek zatrudniło reżysera z Tajwanu. Jakby tego było mało Thompson zdecydowała się zagrać rolę starszej siostry Elinor mimo, że była sporo starsza od książkowej bohaterki. Produkcja miała więc szansę albo osiągnąć sukces, albo stać się dość spektakularną porażką. Jak wszyscy wiemy, Rozważna i Romantyczna nie tylko okazała się sukcesem ale też jedną z najwyżej ocenianych filmowych adaptacji prozy Austen. Sama aktorka wyszła z planu filmowego z samymi sukcesami. Nie dość, że posypały się na nią nagrody za najlepszy scenariusz adaptowany (dostała min. Oscara i Złotego Globu) to na planie poznała swojego drugiego męża Grega Wise.
Prawdopodobnie najlepsza mowa dziękczynna na rozdaniu nagród jaką kiedykolwiek wygłoszono na Złotych Globach
Po takich triumfach i nagrodach można już przebierać w rolach i projektach. Co ciekawe właśnie ten moment wybrała aktorka by zająć się rodziną i grać mniejsze role w mniejszych filmach. I jak to często bywa są to jedne z najciekawszych ról w jej dorobku. Przede wszystkim warto zwrócić uwagę na niewielki film Winter Guest – debiutującego w roli reżysera Alana Rickmana. Historia przedstawiona w filmie jest prosta. Jeden dzień w niewielkim nadmorskim miasteczku, gdzie świeżo owdowiała kobieta stara się jakoś ułożyć sobie życie i pragnącą jej pomóc matką ( w tej roli wystąpiła matka Emmy Thompson Phyllida Law), dwóch chłopców urywa się ze szkoły, dwie starsze panie jada na pogrzeb a młodzi ludzie włóczą się po mieście w poszukiwaniu wrażeń nie wydaje się wciągająca. Ale ten kameralny film – oparty na interakcjach między bohaterami i na zderzeniu ich problemów z otaczającą ich przestrzenią (fascynującego i niebezpiecznego skutego lodem morza) jest dla widza niesłychanie satysfakcjonujący. Przede wszystkim naprawdę psychologiczną którą znaleźć można w interakcjach postaci i na poetyckie zakończenie każące postrzegać wydarzenia przedstawione w filmie w sposób raczej metaforyczny. Równie ciekawą niewielką rolą z okresu przełomu lat 90 i dwutysięcznych jest rola Thompson w telewizyjnym filmie Wit (po polsku film pokazywano jako Dowcip choć trzeba przyznać, że to płaskie tłumaczenie). Historia umierającej na raka surowej badaczki poezji metafizycznej to popis na jednego aktora. Bohatera grana przez Thompson nie jest łatwa do polubienia, nieprzyjemna, zdystansowana, zasadnicza, nie szukająca bliskości nawet w chwili kiedy staje się jasne że nie zostało jej wiele życia. Ale dzięki popisowej, stosowanej grze scena po scenie stajemy się nie tylko obojętnymi świadkami kolejnych etapów choroby (a właściwie wyniszczającego leczenia), ale powiernikami i w końcu bezradnymi ale zaangażowanymi bliskimi umierającej bohaterki. Zwierz swego czasu wpadł na genialny pomysł by obejrzeć ten film w pociągu. Czym wywołał niemałe zamieszanie bo poryczał się w pociągu tak strasznie że wszyscy siedzący z nim w przedziale byli albo przekonani, że właśnie poniósł ciężką osobistą stratę albo, że jest wariat.
Wśród tych w sumie niewielkich ról w jakich pojawiła się w latach dwutysięcznych warto wspomnieć jeszcze dwie. Pierwsza to oczywiście ta obowiązkowa słodko gorzka rola w Love Actually gdzie ponownie zagrała u swojego przyjaciela Richarda Curtisa otoczona aktorami z którymi już wcześniej spotykała się na planie (zwłaszcza z Alanem Rickmanem z którym się przyjaźni i z którym zawsze dobrze wypada w każdej produkcji – jeśli nie jesteście jeszcze tego pewni obejrzyjcie cudowną adaptację wiersza Song of lunch). Jak twierdzi sama aktorka jej w sumie niewielka rola jest jednym z jej najczęściej komentowanych występów filmowych. Trzeba zresztą przyznać, że zwierz należy do grupy osób, która wyznacza aktorskie ścieżki jak płakać na filmie. Jej stłumiony płacz w pustym pokoju, kiedy uświadamia sobie zdradę męża, to jeden z tych zaskakująco poważnych i smutnych momentów, które sprawiają że film złożony z komediowych i romantycznych klisz stał się tak popularny (zgodnie z receptą Curtisa na każą produkcję – trochę smutku do masy śmiechu by otrzymać mieszankę idealną). Drugą niewielką rolą która cieszyła się uznaniem widzów i fanów była rola znerwicowanej, pisarki cierpiącej na brak pomysłów z Stranger Than Fiction. Tym co widzowie (w tym zwierz) zapamiętali z filmu była niesamowita chemia pomiędzy postacią graną przez Dustina Hoffmana a postacią graną przez Thompson. Mimo, że jest to tylko jedna scena w całym filmie to wspólna gra aktorów pozostawiła niedosyt. Niestety film który miał go zaspokoić – Last Chance Harvey okazał się produkcją nieudaną, mimo że rzeczywiście wcześniej wydawało się, że nie da się tu stracić okazji na ciekawy film obyczajowy.
Emma Thompson była doskonała w Stranger than Fiction – niewątpliwie w graniu znerwicowanej autorki pomógł fakt, że aktorka sama pisze
Kiedy ponownie mogło się wydawać, że Thompson zadomowiła się w niewielkich ale nagradzanych rolach (zwłaszcza że chętnie zatrudniało ją HBO np. w Aniołach w Ameryce) aktorka wykonała kolejną woltę. Tym razem po dziewięciu latach starań udało się jej doprowadzić do realizacji filmu na postawie jej własnego scenariusza. Produkcja opowiadała o Ninani McPhee – niesłychanie brzydkiej opiekunce do dzieci, która przybywa zająć się gromadką bardzo niegrzecznych pociech pewnego wdowca. Im grzeczniej zachowują się dzieci tym ładniej wygląda ich opiekunka. Produkcja – mimo, że zdaniem zwierza wpisująca się we wszystkie schematy kina familijnego – odniosła spory sukces i doczekała się także kontynuacji. Jednocześnie oba filmy okazały się potwierdzeniem tego co można było podejrzewać już od czasów Rozważnej i Romantycznej – Thompson okazała się równie utalentowaną aktorką co scenarzystką. Co ciekawe sukcesy scenopisarskie spotkały się z występami Thompson w filmach o nieco większym budżecie. O występ aktorki w Brave (gdzie podkładała głos pod królową jako jedyna mówiąc z angielskim akcentem) został powszechnie ciepło przyjęty to już jej występy w filmach takich jak min. Faceci w Czerni czy Piękne Istoty okazały się chybione. Dziwi zwłaszcza jej dość przeszarżowana rola w Pięknych Istotach gdzie początkowo gra nawet ciekawą postać by pod koniec filmu być równie nieznośna jak cała reszta obsady tej niezbyt udanej produkcji.
Zwierz jest za stary na filmy o Niani McPhee ale trzeba przyznać że cieszyły się one sporym powodzeniem
Co ciekawe jednak w ostatnim roku o Thompson znów było głośno a to za sprawą Saving Mr. Banks gdzie zagrała autorkę Mary Poppins P.L. Travers. Krytycy którzy po nieudanym występie w Pięknych Istotach zastanawiali się jak tak słaba rola odbije się na karierze aktorki mogli się ugryźć w język. Rola Thompson w Saving Mr. Banks była jedną z tych które niemal od razu uznano za Oscarowe. Sama aktorka dostała niemal wszystkie możliwe nominacje poza właśnie tą Oscarową. Mimo, że zwierz uważa jej role w filmie za doskonałą (z jednej strony nie przepadamy za jej stanowczą i niesympatyczną bohaterką z drugiej kibicujemy jej z całego serca) to jednak rozumie, że mogła zaginąć w ogólnej miałkości całej produkcji. Nie mniej w sezonie nagród aktorka po raz kolejny dała o sobie przypomnieć jako o najmniej próżnej i skorej do zabawy przedstawicielce show biznesu. Jej nonszalanckie podejście do czerwonego dywanu, zabawne przemowy w trakcie rozdania nagród i przezabawne wywiady sprawiły, ze widzowie zaczęli się zastanawiać czy nie można by aktorki co roku wyróżniać zestawem nominacji tylko po to by móc ją oglądać na czerwonych dywanach.
Niewiele jest aktorów na świecie, którzy mają tyle nominacji do różnych nagród, że istnieje osobne hasło w Wikipedii poświęcone wyłącznie takiej liście. Emma Thompson do tej zaszczytnej kategorii należy. Co więcej należy też do zdecydowanie węższego grona aktorek których kariera nie załamała się nagle po przekroczeniu najpierw czterdziestego potem pięćdziesiątego roku życia. Zdaniem niektórych krytyków jest to kwestia urody aktorki – choć śliczna Thompson nigdy nie była obsadzana w rolach ślicznotek co oznaczało, że starzenie się nie odebrało jej głównego powodu dla którego pojawiała się na ekranie. Odkładając na bok ten sposób myślenia o obecności aktorek w filmach zwierz widzi inną przyczynę tego że kariera Thompson wcale się nie zwija. Po pierwsze od samego początku udawało się aktorce grać role w których wiek jej postaci nie był tak strasznie ważny. Choć jej bohaterki były młode to jednak dzięki inteligencji i dowcipowi zawsze dobrze zdawały sobie sprawę z tego co dzieje się wokół nich i wydawały się starsze niż w rzeczywistości. Thompson udało się przez całą karierę zebrać kolekcję ciekawych i nie jednowymiarowych postaci, które grać można w każdym wieku. Do tego właściwiej jej sposób gry – oparty na budowaniu postaci zawsze inteligentnych, wrażliwych i w sumie łatwych do polubienia, sprawdza się na każdym etapie kariery. Dodatkowo warto przypomnieć wspomniane na samym początku umiejętne łączenie elementów komediowych i dramatycznych, co w sumie sprawia, że większość granych przez aktorkę postaci zdaje się być prawdziwa i naturalna. Jednocześnie zadziałał – bo zawsze działa – olbrzymi dystans aktorki do samej siebie – to dokładnie ta osoba, która powie w wywiadzie, że zagrała w filmie bo całkiem dobrze płacą, i przyzna, że w przeżyciu na planie filmowym bardzo pomaga alkohol. Te wszystkie cechy sprawiają, że tak naprawdę za każdym razem idąc na film z Emmą Thompson widz idzie z dwóch powodów. Po pierwsze by zobaczyć nową ciekawą rolę, po drugie spotkać się z osobą która wydaje się sympatyczna i inteligenta. A jak wiadomo wszyscy chcemy mieć takich znajomych.
No właśnie – przywilejem dobrej aktorki jest odrzucanie takich scenariuszy. Ale nie znaczy, że dla wszystkich aktorek wystarczy dobrych ról
Kariera Emmy Thompson jest zdaniem zwierza doskonałym przykładem na to, że aktor zawsze zyskuje gdy oprócz talentu dostanie także w pakiecie inteligencję. Bo o ile talent odpowiada za jakość gry o tyle inteligencja wydaje się kluczowa przy doborze repertuaru. Prawdą jest że kariera Thompson nie składa się z samych doskonałych filmów, ale też trudno znaleźć na liście zagranych przez nią ról postać banalną, nieciekawą czy schematyczną. Wręcz przeciwnie – wydaje się że Thompson udało się ze współczesnego kina brytyjskiego i w nieco mniejszym stopniu amerykańskiego wyłowić te role kobiece, które dają grającej je aktorce zdecydowanie więcej do zagrania niż tylko kolejną nieszczęśliwą żonę czy heroinę kolejnego romansu. Nawet w Rozważnej i Romantycznej, jej bohaterka przeżywa swój romans inaczej niż zakładają to schematy, a w filmach gdzie miłość jej bohaterek jest nie odwzajemniona częściej bardziej cierpią mężczyźni niż kobiety. Jednocześnie zawsze w takim przypadku zwierz zadaje sobie pytanie czy taki model kariery nie jest możliwy tylko w nielicznych przypadkach. Nie dlatego, że brakuje zdolnych aktorek ale dlatego, że brakuje dla nich ról. Kiedy już wielkie aktorki swojego pokolenia wezmą to co najciekawsze co zostaje dla całej reszty? Pewne jest jeszcze to, że taka kariera jak Thompson ma w sobie coś wybitnie angielskiego. Bo to angielskie kino – nawet przy swoich nie małych wadach – potrafi wyławiać talenty i dawać im odpowiednią pożywkę. A potem tylko czekać aż zjawi się ktoś tak ciekawy i utalentowany jak Emma Thompson i przyglądać się jak ciszą się wszyscy od krytyków, przez widzów po zwierze. Zwłaszcza zwierze.
Ps: Czy wiecie że zwierz czekał trzy miesiące by napisać ten wpis? Tyle minęło od wpisu o Riwierze dla Dwojga gdzie pojawiła się Emma Thompson. Zwierz chciał o niej napisać już wtedy ale doszedł do wniosku, że z jakiegoś powodu nie może. I tak trzy miesiące przekładał ten wpis. Być może dlatego jest taki długi.
Ps2: Zwierz nie obiecuje żadnego cyklu bo już chyba wiecie, że zwierz ma na to zbyt dziurawą pamięć, ale ponieważ ktoś zwrócił zwierzowi uwagę, że takich wpisów prawie w blogosferze nie ma to może zwierz będzie sięgał po takie filmowe sylwetki aktorów nieco częściej