Home Ogólnie Just you wait czyli czego można się nauczyć z sukcesu Hamiltona

Just you wait czyli czego można się nauczyć z sukcesu Hamiltona

autor Zwierz
Just you wait czyli czego można się nauczyć z sukcesu Hamiltona

Tegoroczne – siedemdziesiąte już – rozdanie teatralnych nagród Tonys, miało największą oglądalność od 15 lat.  Możemy spokojnie przypuszczać, że  tym razem ekscytacja nie jest związana ani z prowadzącym (James Corden był doskonały o czym jeszcze będzie*) ani z żadną z licznych filmowych gwiazd które pojawiają się w kolejnych teatralnych sezonach. W tym roku Tonys wywołały powszechną ekscytację tym czym zawsze powinny. Musicalem. Dokładnie jednym z najciekawszych musicalowych zjawisk od lat czyli Hamiltonem.

Jeśli przez ostatnie miesiące badaliście życie społeczne mrówek, albo przedzieraliście się z maczetą przez dżunglę amazońską, to możecie być nieco zaskoczeni, że największym teatralnym hitem ostatnich miesięcy jest produkcja poświęcona życiu faceta z dziesięciodolarówki. Młodzi ludzie na całym świecie zamiast buntować się przeciwko rodzicom i wyrzucać podręczniki do historii nucą piosenki o ojcach założycielach Stanów Zjednoczonych i czytają wielką jak cegła biografię Sekretarza Skarbu, która zainspirowała twórcę musicalu – Lin Manuela Mirandę, do stworzenia swojego dzieła. To jest dobry pomysł by stanąć na chwilę i zastanowić się – co na Boga się stało! Bo stworzyć broadwayowski hit to jedno, ale wyjść z nim poza granice Nowego Jorku, uczynić fenomen – także międzynarodowy – to już zupełnie inna sprawa. I właśnie nad tym zwierz chciałby się na chwilę pochylić.

Ponownie zwierz musi badaczom życia społecznego korników wyjaśnić kilka rzeczy związanych z musicalem. Po pierwsze wbrew temu co może się wydawać Hamilton nie jest musicalem tradycyjnym. To znaczy pod pewnymi względami jest bardzo tradycyjny – jak np. fakt, że jest właściwie cały śpiewany, rymowany – czyli należy do tej starszej musicalowej tradycji gdzie właściwie się nie mówi. Nie został też na siłę uwspółcześniony pod tym względem, że stroje są jak najbardziej z epoki i nie obserwujemy życia naszego bohatera w przestrzeni kosmicznej. To opowieść historyczna. Ale jednocześnie –jak w przypadku najlepszych dramatów – to rzecz bardzo współczesna. Nie tylko dlatego, że dostaliśmy tu rapowane słowa najwyższej próby (słuchanie Hamiltona to jednocześnie przyjemność i męka bo naprawdę trzeba pierwsze kilka razy uważnie słuchać by wszystko zrozumieć) ale też dlatego, że w obsadzie znajdziemy Latynosów i czarnoskórych aktorów – w głównych rolach.  Nie mniej nie należałoby się koncentrować tylko na formie – słuchając musicalu bardzo wyraźnie można dostrzec gdzie Miranda pisze nie o tej powstającej ale o współczesnej Ameryce, jak często odwołuje się do mitu tego czym Ameryka chciała i powinna być a czym się nie stała. Jednocześnie doskonale wykorzystuje atmosferę rewolucji, zmiany, przemiany. Rewolucja amerykańska nigdy nie była tak emocjonalna, wątpliwości i pragnienia ojców założycieli – tak bliskie budzącej się w młodych ludziach potrzeby zmiany.

O Hamiltonie wiele napisano  i potwierdzono jego wartość nie raz – nagroda Pulitzera, rekordowa ilość nominacji do wspominanych Tonys, każda możliwa nagroda jaką może dostać musical i jego twórca. Do tego absolutne uwielbienie fanów i międzynarodowa popularność, która sprawia, że dziś o Hamiltonie rozmawia się entuzjastycznie na całym świecie. Po części odpowiedzialny jest za to fakt, że Miranda rzeczywiście – co się rzadko zdarza – zaoferował słuchaczom dzieło naprawdę wybitne. Zarówno pod względem doskonałego libretta dramatu, jak i samej jego koncepcji. Słuchając Hamiltona nie trudno okrzyknąć Mirandę geniuszem – bo w całym musicalu nie ma dróg na skróty, nie ma niepotrzebnych uproszczeń, są za to takie rymy, że chce się zrobić pauzę i przez chwilę trwać w zachwycie że można tak naginać język do swojej woli. Oczywiście dobra obsada (nagrodzona hurtowo Tonys) też się przydaje ale nie ukrywajmy – sporo jest doskonale zaśpiewanych musicali, których nie podśpiewuje potem cały świat.

Zamiast jednak rozpływać się nad samym musicalem warto stanąć z boku i zastanowić się co tak właściwie stoi za jego popularnością, i co ta popularność oznacza. Niewątpliwie dla osób nie znających produkcji całość brzmi jak dość sztampowe marzenie wielbicieli poprawności politycznej. Niby sztuka historyczna a obsada głównie składa się z przedstawicieli mniejszości etnicznych, niby Aleksander Hamilton a tu rap.  Serio wygląda jak wydziwiony pomysł na zebranie sobie dodatkowych punktów wśród wielbicieli wszystkiego co skłania się do postulatów młodych ludzi zaangażowanych w krytykę społeczeństwa. Tylko, że nie. Hamilton nie jest dziełem wycelowanym w jedną piszczącą grupę. Jest za to przejawem kreatywności, dostrzeżenia podobieństw (nie da się ukryć, że Ameryka jest od początkiem krajem emigrantów a dziś emigracja ma inną twarz) i zagrania na odpowiednich emocjach (wydaje się, że namiętnie rapujący ojcowie założyciele są w swoim zapale dużo bliżsi swoim historycznym odpowiednikom niż gdyby śpiewali gładkie arie).  Ale jednocześnie popularność Hamiltona udowadnia, że nawet jeśli miałby to być sen zwolenników poprawności politycznej (w popularnym rozumieniu) to właśnie tak prowadzona narracja się sprawdza. Co więcej, co ważne dla historycznie czułego serduszka zwierza. Musical nie ogłupia historii, nie wycina tego co bardziej skomplikowane, jego przystępna (można się kłócić czy na pewno skomplikowany językowo rap jest przystępniejszy od piosenek ale tak się utarło) forma nie oznacza obniżani poziomu treści. Oczywiście po musicalu nie wiemy wszystkiego o Hamiltonie ale wiemy naprawdę dużo. Na pewno więcej niż po historycznych produkcjach Hollywoodzkich.

No właśnie, Hamilton jest inny. Po prostu, podjęcie ryzyka i zaoferowanie widzom czegoś, nowego, świeżego a jednocześnie bardzo współczesnego od razu się opłaciło. Wbrew temu co od dość dawna próbuje się nam wmówić, podejmowanie ryzyka może przynieść korzyść. Zwłaszcza, że Hamilton, mimo że pierwszą popularność zyskał wśród zatwardziałych fanów musicali to jednak potem szybko wyszedł z tego kręgu. Nie da się tak pobić wyników oglądalności Tonys bez przyprowadzenia przed ekrany choć pewnej grupy nowych osób. Zresztą doskonałym przykładem jest fakt, że nawet zwierz obracający się na co dzień w świecie wielbicieli musicali, dużo bardziej odczuł popularność Hamiltona niż jakiegokolwiek innego musicalu w ostatnich latach. Nie jest to więc eksperyment który poruszył serca już przekonanych. To dowód na to, że dobrze zrealizowana artystyczna wizja, nawet jeśli stoi w poprzek tego co uznaje się za najwłaściwsze dla widowni, zdobędzie popularność. A nawet popularność dużo większą niż można byłoby się spodziewać.

Zwierz nie jest w stanie nie odnieść tego wielkiego międzynarodowego (tak moi drodzy jeśli napisze się o Brodwayowskim musicalu na Facebooku, a ludzie znają słowa na pamięć, choć nigdy nie wystawiano go poza Nowym Jorkiem to mamy sukces międzynarodowy) sukcesu Hamiltona do obecnej sytuacji w branży filmowej. W świecie filmów – zwłaszcza tych popularnych często uzasadnia się konserwatywne podejście do fabuły, postaci czy kreacji świata przedstawionego właśnie tym sakramentalnym „ludzie tego chcą”. Wydawać by się mogło, że zdanie o tym, że ludzie lubią piosenki które już słyszeli potraktowano w Hollywood nie jako dowcipną uwagę, ale jako śmiertelne zagrożenie jeśli zmieni się płytę. Więc grają w kółko to samo zapewniając wszystkich dookoła że jakakolwiek zmiana oznaczać będzie porażkę. Tu możecie powiedzieć, że jednak to nie jest to samo – film i musical i że w przypadku tego drugiego więcej jednak zależy od twórcy. Zwierz nawet by się zgodził ale warto pamiętać że Hamilton jest ostatecznie musicalem który skończył na Broadway. A to oznacza, że cały projekt wymagał sporych nakładów finansowych, mnóstwa czasu i co ważniejsze – stanowi reprezentację bardzo mainstreamowej kultury. Bo przecież cały Broadway to najbardziej popowy odłam kultury teatralnej – nastawiony w dużym stopniu na tego samego widza, który jest aktywnym członkiem kultury popularnej. Jasne są pewne różnice ale jednak to są teatry niesamowicie komercyjne.

Można stwierdzić, że prawdą jest że łatwo zdecydować się na ryzyko kiedy ma się wybitnego autora (zwierz dawno nie myślał o kimś z takim podziwem jak o Mirandzie) i wyraźną wizję. To prawda, ale takie rzeczy pojawiają się dopiero wtedy kiedy dopuści się takich twórców do głosu i postawi przed szeroką widownią. Wtedy ku zaskoczeniu wszystkich, okazuje się że może i ludzie lubią piosenki które już słyszeli, ale zakochują się w piosenkach które słyszą po raz pierwszy. Bez zrozumienia tego mechanizmu nie da się chyba wydrzeć z takiej dość koszmarnej matni w której powtarza się wciąż i wciąż te same tematy i schematy z lęku, że jakiekolwiek odstąpienie od wyznaczonego schematu zaowocuje porażką. Oczywiście zwierz wie, że narzekanie na to, iż Hollywood nie chce podejmować ryzyka jest nudne. Ale Hamilton tak pięknie pokazuje, że kto nie ufa widowni, nie ryzykuje, nie daje szansy artystycznej wizji, ten potem nie zbiera słodkich owoców, sukcesu. A jeśli już to nie potrzebuje do tego tylu koszyków.

Jednocześnie, przynajmniej zdaniem zwierza, Hamilton udowadnia, że absolutnie ma sens przyciągać przede wszystkim młodych zaangażowanych widzów. Starzejąca się społeczność skupiona wokół Broadwayu już dawno nie widziała takiego poruszenia wśród młodych ludzi jak w przypadku Hamiltona. Można się uśmiechać na myśl, że tego czego współczesny młody widz potrzebował jest musical o ojcach założycielach. Można jednak dostrzec coś nieco innego. Lin Manuel Miranda mówiąc o tym dlaczego obsada produkcji wygląda tak a nie inaczej, wskazywał że tak wygląda współczesna Ameryka. Wydaje się, że to stwierdzenie spokojnie można odnieść do sukcesu musicalu. To produkcja współczesnej ameryki, kierowana do współczesnych widzów, którzy żyją we współczesnym społeczeństwie. Tym samym to co wydawać by się mogło ekscentryczne staje się bliskie, a to co może wydać się jedynie nachylaniem się ku politycznej poprawności jest w istocie próbą dotknięcia rzeczywistości społecznej. I tak jasne możemy założyć że dla farmera z Teksasu (korzystając ze stereotypów) wszystko to będzie jakąś straszną abominacją. Tylko, że farmer z Teksasu nie jest dziś aktywnym uczestnikiem życia kulturalnego. Nie ma więc powodu by uznawać go za ważniejszego niż młodego człowieka prowadzącego zaangażowane dyskusje w Internecie.

Na koniec trzeba jasno zauważyć. Takie projekty sprawdzają się tylko w jednym przypadku. Kiedy naprawdę są wynikiem autorskiej refleksji. No i kiedy są fenomenalnie dobre. Ale prawdę powiedziawszy – to tyczy się właściwie wszystkich projektów które chcą przetrwać dłużej niż jeden sezon. Prawda jest jednak taka, że Lin Manuel Miranda dokonał swoistego cudu bo naprawdę  dawno nie było tak, że ktokolwiek pisał fan fiki do dramatu który dostał Pulitzera. I siedział ocierając łzę nad biografią ojca założyciela Stanów Zjednoczonych.  Fakt, że możemy to dziś obserwować nie jest przypadkiem. Jest dowodem na to, że jeśli udzieli się widowni swoistego kredytu zaufania można dostać od niej  zdecydowanie więcej niż ktokolwiek mógł się na początku spodziewać. Zwierz ma nadzieję, że Hamilton jednak czegoś producentów filmowych i teatralnych nauczy. Just you wait, just you wait.

*Zdaniem zwierza James Corden był jednym z najlepszych od lat prowadzących Tonys. Swobodny, dowcipny, wyraźnie związany nie tylko z kinem ale też z teatrem, posiadający doświadczenie musicalowe. Zwierz zaryzykuje tezę że jego sposób prowadzenia Tonys podobał mu się dużo bardziej niż Neila Patricka Harrisa. Zwierz nie miał tak pozytywnych odczuć wobec prowadzącego chyba od czasu drugich Tonys prowadzonych przez Jackmana. Co zresztą jest zabawne bo obaj mieli bardzo podobny numer (z przechodzeniem od musicalu do musicalu). W każdym razie Corden wyrasta na jednego z ulubionych prowadzących, a jak się do tego dorzuci jego cudowne carpool kareoke które prowadzi w ramach swojego talk show to więcej zwierzowi nie potrzeba.

Ps: Zwierz nie wie czy jutro będzie notka bo idzie słuchać czterech godzin Wagnera

Ps2: Konkurs jeszcze trwa!

12 komentarzy
0

Powiązane wpisy

slot
slot online
slot gacor
judi bola judi bola resmi terpercaya Slot Online Indonesia bdslot
Situs sbobet resmi terpercaya. Daftar situs slot online gacor resmi terbaik. Agen situs judi bola resmi terpercaya. Situs idn poker online resmi. Agen situs idn poker online resmi terpercaya. Situs idn poker terpercaya.

Kunjungi Situs bandar bola online terpercaya dan terbesar se-Indonesia.

liga228 agen bola terbesar dan terpercaya yang menyediakan transaksi via deposit pulsa tanpa potongan.

situs idn poker terbesar di Indonesia.

List website idn poker terbaik. Daftar Nama Situs Judi Bola Resmi QQCuan
situs domino99 Indonesia https://probola.club/ Menyajikan live skor liga inggris
agen bola terpercaya bandar bola terbesar Slot online game slot terbaik agen slot online situs BandarQQ Online Agen judi bola terpercaya poker online