Home Seriale Bez sentymentu nie podchodź czyli o “Kajku i Kokoszu”

Bez sentymentu nie podchodź czyli o “Kajku i Kokoszu”

autor Zwierz
Bez sentymentu nie podchodź czyli o “Kajku i Kokoszu”

Rzad­ko się zdarza bym czuła taki dys­tans do niemal powszech­nego entuz­jaz­mu moich zna­jomych jak w przy­pad­ku ekraniza­cji „Kajko i Kokosza”. Nie dlat­ego, że nie ufałam pol­skiemu stu­dio, które na zlece­nie Net­flixa stworzyło seri­alową adap­tację, ale dlat­ego, że sam komiks (który oczy­wiś­cie czy­tałam) nie stanow­ił tak istot­nego ele­men­tu w mojej pop­kul­tur­owej biografii. Być może dlat­ego, że wychowana w kul­cie Aster­ixa, w wieku kilku lat miałam poczu­cie, że te nar­rac­je są styl­isty­cznie zbyt bliskie, a Aster­ix trafi­ał do mnie bardziej. I choć wiemy, że obie serie pow­stały zbyt blisko siebie by moż­na było Chriś­cie zarzu­cać prostą inspirację, to wciąż – wów­czas nie byłam w stanie nad tą bliskoś­cią przeskoczyć. Oznacza to ni mniej, ni więcej, że choć komiks czy­tałam to nigdy nie był on „mój”, przy­na­jm­niej nie w takim stop­niu jak wielu czytel­ników, dla których było to jed­no z pier­wszych spotkań z komik­sem w ogóle.

 

Nie mając wielkiego entuz­jaz­mu, nie miałam też wiel­kich oczeki­wań, które ekraniza­c­ja mogła­by zaw­ieść. Nie miałam też wiel­kich uprzedzeń, bo ponown­ie – to, że ja oso­biś­cie za komik­sem nie przepa­da wcale nie znaczy, że go nien­aw­idzę i zakładam, że każ­da adap­tac­ja będzie zła. Ostate­cznie po obe­jrze­niu pię­ciu odcinków mam wraże­nie, że udało się zro­bić coś bard­zo dzi­wnego. Inne słowo nie przy­chodzi mi tu do głowy.

 

Zdję­cie: Netflix/ Mate­ri­ały prasowe

 

 

Z jed­nej strony – mamy pro­dukcję, która uzna­je przy­wiązanie czytel­ników do ory­gi­nal­nych postaci i nar­racji Christy. Nie ma tu pró­by unowocześnienia his­torii a nawet – same wąt­ki prze­wod­nie brane są z najbardziej znanych zeszytów komik­sowej opowieś­ci. Na grunt seri­alowy przeszczepi­ono charak­terysty­czne powied­zon­ka i relac­je między bohat­era­mi. Dokład­nie w takim stop­niu, jaki spraw­ia, że oso­ba, która z przy­jem­noś­cią wspom­i­na komiks z lat dziecin­nych poczu­je ukłu­cie sen­ty­men­tu czy satys­fakcji.  Z drugiej strony – moż­na odnieść wraże­nie, że twór­cy seri­alu nie dostrzegli, że tworze­nie takiej pro­dukcji dla dorosłego widza, który oglą­da z sen­ty­mentem odt­worze­nie swoich ulu­bionych scen z komik­su, jest do jakiegoś stop­nia ślepą uliczką. Zwłaszcza w przy­pad­ku pro­dukcji, która jed­nak nie jest ani­macją kierowaną głównie do widza dorosłego i pozosta­je jak najbardziej w kręgu ani­macji dla dzieci.

 

Kajko i Kokosz” w tym wyda­niu może zad­owolić czter­dziesto­let­niego ojca, który z drże­niem ser­ca wspom­i­na popołud­nie z komik­sem Christy kiedy był w szkole pod­sta­wowej, ale już dla posad­zonego przed ekranem młod­szego widza, nie ofer­u­je nic szczegól­nego. Ani­mac­ja nie jest obraźli­wa, ale nie jest też szczegól­nie intere­su­ją­ca, moż­na powiedzieć, że dla wielu współczes­nych widzów może się wydawać nieco staro­mod­na i staty­cz­na. Same relac­je między bohat­era­mi – jeśli nie wychowało się na komik­sach, nie są szczegól­nie skom­p­likowane, a część humoru – cóż trą­ci myszką, zwłaszcza jeśli przy­pom­n­imy sobie jak doskonale młod­si wid­zowie reagowali w ostat­nich lat­ach na humor niejed­noz­naczny i absurdal­ny. Pięć zaprezen­towanych w pier­wszym sezonie odcinków nie tworzy jakiejś szczegól­nej więzi z bohat­era­mi – i prawdę powiedzi­awszy styl­isty­cznie i emocjon­al­nie pla­su­ją się gdzieś pomiędzy lekką drzemką a wzruszaniem ramion. Nie ma tu nic co by widza abso­lut­nie zniechę­ciło, ale jeśli ode­jmiemy ele­ment głęboko sen­ty­men­tal­ny – nie ma też nic co by wywarło niesamowite wraże­nie, które każe chcieć więcej. Nie jest chy­ba przy­pad­kiem, że najwięcej pozy­ty­wnych komen­tarzy ser­i­al zbiera od osób, które się na komik­sie wychowały – i przeży­wa­ją to co widzą przez pryz­mat włas­nych wspomnień.

 

Zdję­cie: Net­flix Mate­ri­ały Prasowe

 

No właśnie, to jest chy­ba najwięk­szy prob­lem z tą ekraniza­cją. Nie widzę by był tu jak­iś pomysł na to jak pode­jść do bohaterów współcześnie, jak zro­bić z tym – prze­cież dobrym mate­ri­ałem wyjś­ciowym, coś więcej niż tylko sen­ty­men­tal­ną wycieczkę. Musi­cie bowiem wiedzieć, że sen­ty­men­talne wyciecz­ki mają to do siebie, że choć bywa­ją miłe, to rzad­ko doda­ją coś nowego, czy pozwala­ją kole­jnym osobom czy pokole­niom zrozu­mieć fenomen. Wyda­je mi się, że sam Kajko i Kokosz dają mnóst­wo punk­tów wyjś­cia do tego by stworzyć jed­nak – z sza­cunkiem do mate­ri­ału wyjś­ciowego – coś swo­jego, współczes­nego, coś co przyg­nało­by ludzi do tego świa­ta.  Sko­ro już przy­wołałam na początku Aster­ixa to mam reflek­sję, że trochę rozu­mieli to twór­cy licznych – współczes­nych już wari­acji na tem­at bohaterów, którzy odchodzili od komik­sów Gościn­nego i Uder­zo ale nowym pokole­niom umożli­wiły zrozu­mie­nie i wejś­cie do tego fenomenu. Tego myśle­nia trochę mi przy „Kajku i Kokoszu” zabrakło.

 

I w sum­ie to jest mój chy­ba jedyny, najwięk­szy zarzut wobec całego przed­sięwz­ię­cia – które moim zdaniem wypa­da ostate­cznie dość nijako. Ser­i­al ist­nieje, pewnie fani komik­su obe­jrzą każdy odcinek, ale his­to­ria w oder­wa­niu od tego sen­ty­men­tu jest po pros­tu żad­na. Co więcej, ponieważ trze­ba było jed­nak trochę go przy­ciąć (także pod wzglę­dem humoru) to dosta­je­my odcin­ki które mają fabułę proś­ci­utką, kierowaną do widza właś­ci­wie kilkulet­niego, z żar­ta­mi, które nawet bard­zo nie baw­ią tylko co najwyżej przy­wołu­ją kul­towe tek­sty. Tylko jeśli te tek­sty nie są dla nas kul­towe (bo serio nie jest tak, że każdy mówi „lelum polelum” czy „na plas­ter­ki”) to są po pros­tu blade. Nowe ele­men­ty nie lśnią jakoś szczegól­nie (dow­cip o nowym haśle, do maczu­gi które ma zaw­ier­ać duże i małe litery oraz cyfry – no boki zry­wać) i dosta­je­my coś co moim zdaniem – jest za mało nowoczesne by uwieść widza młodego (nawet jeśli może się spodobać to wciąż — nie jest to coś co wyrośnie na dzieło kul­towe — bo jest nawet w nar­racji dziecięcej zamknięte w dość surowym schema­cie) i miejs­ca­mi nieco zbyt staro­modne i uproszc­zone by trak­tować to jako ani­mację dla dorosłych.

 

Zdję­cie: Netflix/ Mate­ri­ały prasowe

 

Tu zresztą w ogóle należało­by zwró­cić uwagę, że seri­ale ani­mowane – zwłaszcza te kierowane niekoniecznie do dzieci, przeszły w ostat­nich lat­ach niesamowicie szy­bką przemi­anę. To chy­ba widzą wszyscy – zwłaszcza ci którzy oglą­da­ją pro­dukc­je Net­flixowe kierowane jed­noz­nacznie do widza dorosłego. Pod tym wzglę­dem „Kajko i Kokosz” wyda­ją się pro­duk­tem bard­zo retro. Nie tylko pod wzglę­dem ani­macji czy inspiracji, ale samego pode­jś­cia do tego – co może zro­bić ser­i­al ani­mowany i jak szukać swo­jej wid­owni. Sama miałam wraże­nie, że braku­je tu jed­noz­nacznej decyzji. Czy idziemy wyłącznie po widza dorosłego czy próbu­je­my jed­nak stworzyć coś dla dzieci. I tak ser­i­al stoi w rozkroku. Oso­biś­cie uważam, że należało porzu­cić widza dziecięcego (dla którego bohaterowie nie są żad­nym punk­tem odniesienia) i iść w pro­dukcję całkowicie dla dorosłych – moim zdaniem była­by to tylko z zyskiem dla całego przed­sięwz­ię­cia. Nie wyk­luczam, że ser­i­al może się dzieciom podobać, ale jed­nocześnie — dziecięce gus­ta niekoniecznie oznacza­ją, że his­to­ria jest sama w sobie dobra czy że dzi­ała jako coś co może łączyć pokole­nia. Patrząc na współczes­ną ani­mację dziecięcą nie da się ukryć, że dzieją się w niej nieco ciekawsze rzeczy.

 

Kajko i Kokosz” to ser­i­al, który po pros­tu jest. Star­si fani komik­su będą pewnie zad­owoleni. Ludzie, którzy komik­su nie zna­ją – moim zdaniem nie za bard­zo mają tu szan­sę na jakieś odkrycia. Dlat­ego wbrew rozważan­iom nie wróżę pro­dukcji między­nar­o­dowej kari­ery. Nie ma tu nic takiego co miało­by spraw­ić, że wid­zowi zagraniczne­mu miał­by się zaświecić oczy. Najbardziej jed­nak zas­mu­ciło mnie to jak bard­zo cieszą się prawdzi­wi polscy komen­ta­torzy, że oto naresz­cie coś naszego, swo­jskiego i bez tych wszys­t­kich strasznych mniejs­zoś­ci, czarnoskórych i w ogóle całej tej innoś­ci. Co ostate­cznie pokazu­je najwięk­szy prob­lem — w którymś momen­cie satyra na nar­o­dowe i kul­tur­owe przy­wary stała się źródłem nar­o­dowej dumy. To każe zadawać pytanie — nie ile osób komiks czy­tało, ale ile go zrozumiało.

PS: Czy­tałam sporo narzekań na dub­bing i tego nie rozu­miem — bo sam w sobie nie jest on ani dobry ani zły — bohaterowie nie mieli wcześniej głosów więc nie ma poczu­cia, że mówią inaczej niż powin­ni. Przyz­nam, że tu mam wraże­nie, że prze­maw­ia taka klasy­cz­na potrze­ba narzeka­nia niemal na każdą pracę artys­tów dub­bin­gowych. Jeśli chodzi o głosy postaci mam wraże­nie, że nie są ani dobre ani złe — ide­al­nie takie, że nie myśli się o tym za dużo po sean­sie. Co praw­da cały czas jak mówił Kokosz miałam wraże­nie, że zaraz zacznie mówić Zborows­ki, ale to dlat­ego, że się za dużo Aster­ixa naoglą­dałam z pol­skim dubbingiem.


0 komentarz
3

Powiązane wpisy

judi bola judi bola resmi terpercaya Slot Online Indonesia bdslot
slot
slot online
slot gacor
Situs sbobet resmi terpercaya. Daftar situs slot online gacor resmi terbaik. Agen situs judi bola resmi terpercaya. Situs idn poker online resmi. Agen situs idn poker online resmi terpercaya. Situs idn poker terpercaya.

Kunjungi Situs bandar bola online terpercaya dan terbesar se-Indonesia.

liga228 agen bola terbesar dan terpercaya yang menyediakan transaksi via deposit pulsa tanpa potongan.

situs idn poker terbesar di Indonesia.

List website idn poker terbaik. Daftar Nama Situs Judi Bola Resmi QQCuan
situs domino99 Indonesia https://probola.club/ Menyajikan live skor liga inggris
agen bola terpercaya bandar bola terbesar Slot online game slot terbaik agen slot online situs BandarQQ Online Agen judi bola terpercaya poker online