Home Film Kaligrafia to za mało czyli o problemach ze Stokerem

Kaligrafia to za mało czyli o problemach ze Stokerem

autor Zwierz

 

Hej

 

 

Rzad­ko zdarza się zwier­zowi wybrać się do kina na film z tylu różnych powodów jak te które powodowały zwierzem kiedy kupował bile­ty na film Stok­er. Po pier­wsze zwierza zain­try­gował autor sce­nar­iusza, a jest nim nikt inny tylko Went­worth Miller znany z  głównej roli w seri­alu Prison Break. Aktor które­mu wróżono wiel­ka kari­erę po sukce­sie pier­wszego sezonu seri­ali, ostat­nio dosta­je mniej ciekawych ról i zwierz był ciekawy czy może będzie kole­jnym człowiekiem w Hol­ly­wood który zabłyśnie  niespodziewanym tal­en­tem. Po drugie zwierz był niesły­chanie ciekawy jak będzie wyglą­dało kino Chan-wook Par­ka z dala od Kor­ei. Zwierz zawsze ma prob­lem z kinem azjaty­ckim bo nigdy nie wie co o nim myśleć (nie wie czy coś mu się nie podo­ba ze wzglę­du na wady fil­mu czy różnice kul­tur­owe)  i cieszy się kiedy jak­iś reżyser ułatwia mu życie kręcąc w Ameryce lub Europie. No i na koniec same zwias­tuny, które zapowiadały his­torię mroczną, niepoko­jącą i niebanal­ną. Do tego jeszcze znakomi­ty plakat, który przy­wodz­ił namyśl “Amerykańs­ki Gotyk” Woo­da. Inny­mi słowy zwierz, który zazwyczaj trzy­ma się z dala od mrocznych filmów pog­nał na seans  ciągnąć za sobą swo­jego zestre­sowanego maturą bra­ta (nic tak człowieka nie odpręża jak niepoko­jące kino psy­chol­o­goczne (nes pa?)

  Znakomi­ty plakat doskonale naw­iązu­ją­cy do znanego obrazu, jed­nocześnei chy­ba dobrze odd­a­ją­cy prob­lem pro­dukcji tak bard­zo wys­makowanej, że odwraca uwga od tego, że nic się spec­jal­nego nie dzieje.

Jed­nak już w cza­sie sean­su zwierz zdał sobie sprawę, ze o ile oglą­danie Stok­era jest dość proste (siedzisz na Sali Cin­e­ma City i starsza się nie zła­pać zapale­nia płuc przy rozkrę­conej kli­matyza­cji) to pisanie o nim może nas­tręczać pewnych trud­noś­ci. Zwierz kiedy sia­da do pisa­nia recen­zji (a właś­ci­wie kiedy rozmyśla o jakimkol­wiek filmie) dzieli swo­je reflek­sje na dwie kat­e­gorie — pier­wsza to “Jak his­to­ria została odpowiedziana” i dru­ga “Po co his­to­ria została opowiedziana”. Co ciekawe najczęś­ciej odpowiedź na drugie pytanie nie dostar­cza zwier­zowi więk­szego prob­le­mu — zwierz może się nie zgadzać z myślą prze­wod­nią, mieć zas­trzeże­nia co do kon­strukcji fabuły ale mniej więcej w więk­szoś­ci przy­pad­ków wie jaki jest cel przed­staw­ionej mu his­torii. Jed­nak oglą­da­jąc film Chan-wook Par­ka zwierz miał niepoko­jące wraże­nie, że znalezie­nie odpowiedzi na to w sum­ie dość ważne pytanie nie będzie proste. A musi­cie wiedzieć, że zwierz przy całym swoim sza­cunku dla opowieś­ci bez puen­ty i bez wyraźnego przesła­nia zawsze ma prob­lem z pro­dukc­ja­mi, które pozostaw­ia­ją go dość obojętnymi.

    Stok­er to jeden z tych trud­nych do oglą­da­nia filmów gdzie nie mamy takiego głównego bohat­era, którego było­by nam łat­wo polubić.

 

Ale zaczni­jmy od tego co  zwierz może wam bez zas­tanowienia o filmie powiedzieć. Z całą pewnoś­cią jest to film piękny. I to piękny kon­sek­went­nie — od pier­wszych kadrów (cud­owne naw­iązanie do chłop­ca wycią­ga­jącego cierń ze stopy) po ostat­nie reżyser tworzy cud­own­ie spójną wiz­ję świa­ta. Nic w tym filmie nie jest przy­pad­kowe, żadne uję­cie zbędne, żaden rek­wiz­yt niewyko­rzys­tany. Od Butów po oku­lary prze­ci­wsłoneczne, które noszą bohaterowie, wszys­tko ma znacze­nie. Podob­nie wnętrza w których roz­gry­wa się his­to­ria — uporząd­kowane, urząd­zone ze smakiem, pon­ad­cza­sowe. gdy­by nie pojaw­ia­jące się to tu to tam ele­men­ty współczes­noś­ci właś­ci­wie nie sposób było­by powiedzieć kiedy roz­gry­wa się his­to­ria. Wszys­tko co widz­imy na ekranie jest cud­own­ie pon­ad­cza­sowe i kiedy od cza­su do cza­su dosta­je­my mniej wys­makowany graficznie wątek (np. bohater­ka chodzi do zwykłego liceum) to choć nie mamy wraże­nia zgrzy­tu este­ty­cznego to jak­by całość nie pasowała do tej mrocznej his­torii. Taka spój­na wiz­ja świa­ta (dodatkowo uzu­pełniona znakomitą muzyką) z jed­nej strony stanowi najwięk­szy plus fil­mu, z drugiej tworzy atmos­ferę w której przed­staw­ione w filmie wydarzenia nie budzą zdzi­wienia. Przy­na­jm­niej dla zwierza ide­al­nie wpisały się w taką wiz­ję rzeczy­wis­toś­ci jaką pokazał nam reżyser. Być może wydarzenia i posta­cie osad­zone w nieco mniej wystyl­i­zowanej rzeczy­wis­toś­ci budz­iły­by inne uczu­cia. Tak zwierz miał wraże­nie, ze oglą­da coś poza cza­sem i przestrzenią a posta­cie nie koniecznie są ludź­mi ale raczej jakim­iś kukiełka­mi w rękach wielkiego inscenizatora.

 Świat przed­staw­iony w filmie jest dopra­cow­any w najm­niejszym detalu co budzi zach­wyt ale też dzi­ała na nieko­rzyść luk w fabule.

 

Film jest też dobrze zagrany. Mia Wasikows­ka ma niewdz­ięczną rolę gra­nia dziew­czyny, właś­ci­wie pozbaw­ionej chę­ci i umiejęt­noś­ci inter­akcji społecznych. Bohater­ka nico nas den­er­wu­je ale i fas­cynu­je, chce­my się o niej dowiedzieć jak najwięcej, prag­niemy poz­nać przy­czynę, dla której jest obdar­zona niesły­chanie czułym słuchem (gra dźwiękiem jest w filmie naprawdę genial­na) i doskon­ałym wzrok­iem. Jeśli szukać jakiegoś moty­wu prze­wod­niego tej pro­dukcji to z całą pewnoś­cią jest to doras­tanie jej bohater­ki po śmier­ci ukochanego ojca. I rzeczy­wiś­cie widać pewne zmi­any w jej zachowa­niu, choć zda­je­my sobie z tego sprawę dopiero pod sam koniec his­torii, kiedy rzeczy­wiś­cie mamy do czynienia z dziew­czyną zupełnie inną niż na początku. 

 Niepoko­jące napię­cie między Indią a jej wujem to coś co w filmie wypadło najlepiej, ale nic z tego nie wynika.

Jed­nak zdaniem zwierza film krad­nie Matthew Goode w roli tajem­niczego, dzi­wnego wuj­ka Char­liego. Goode to doskon­ały aktor , który zdaniem zwierza powinien być dużo bardziej znany niż jest bo właś­ci­wie obsad­zony w filmie nawet w małej roli nie zawodzi. Tu gra on rolę wyma­ga­jącą — po pier­wsze od początku mamy kwes­t­ionować wszys­tko co mówi i robi, pode­jrze­wać go o coś niec­nego choć nie dokład­nie wiedzieć o co. Nie jest łat­wo roz­toczyć wokół siebie aurę tajem­nic­zoś­ci i niepoko­ju nie robiąc z siebie total­nego idio­ty i nie przekracza­jąc pewnej mag­icznej grani­cy za którą gra się karykat­u­ral­nego “creepy” wuja. Good­ie sprawdza się w tym znakomi­cie — w jed­nej sce­nie jest uwodzi­ciel­s­ki, w drugiej ten sam sze­ro­ki uśmiech budzi cia­r­ki niepoko­ju na ple­cach. Jed­nocześnie jed­nak w najważniejszych i najbardziej inten­sy­wnych sce­nach korzys­ta z tak niewielu środ­ków aktors­kich, że pozwala raczej kon­cen­trować się na sce­nie a nie na nim gra­ją­cym scenę (rozu­miecie co zwierz miał na myśli?). Między nim a Mią bard­zo niepoko­ją­ca chemia — dokład­nie taka jaką mógł sobie wymarzyć sce­narzys­ta, i jaka spraw­ia, że widzi czu­je pewne dzi­wne uczu­cie dyskom­for­tu. No i co zdaniem zwierza w przy­pad­ku tego fil­mu ma znacze­nie Goode jest naprawdę bard­zo przys­to­jny. I to taką urodą ide­al­nie pasu­jącą do wys­makowanego świa­ta wyższych sfer. Pochwał nie zebrała Nicole Kid­man bo wszyscy uznali, że ta zdys­tan­sowana zim­na, ale  nieszczęśli­wa kobi­eta, którą gra, to taka jej rola na zawołanie. Tym­cza­sem Kid­man gra w filmie całkiem dobrze bo jej postać zachowu­jąc się nor­mal­nie spraw­ia wraże­nie najbardziej wyalienowanej ze wszys­t­kich. Przy czym to jej niedopa­sowanie jest wyczuwalne ale nie wiz­ualne. Jest coś takiego w jej wyglądzie co niezwyk­le dobrze pasu­je do his­torii i całego przed­staw­ionego świa­ta. Zwierz nie przepa­da za aktorką ale po raz kole­jny musi ją pochwal­ić za wybieranie ciekawych pro­jek­tów, w których nie koniecznie gra pier­wsze skrzypce.

 Jeśli jest ktoś kto w tym filmie nie popeł­nia żad­nego nawet najm­niejszego błę­du to jest to Matthew Goode. Czy zwierz musi dodawać, że to aktor ang­iel­s­ki. Chy­ba nie

 

Tyle dobrego. Gorzej z samą his­torią. Otóż zwierz nawet nie wie jak to ująć, więc wybacz­cie jeśli jego wywód nie będzie klarowny.  Ten film opowia­da his­torię, której równie dobrze mógł­by nie opowiadać. Fabuła przed­staw­ia zdarzenia, które układa­ją się w pewien ciąg ale jak­by nic z tego nie wyni­ka. Teo­re­ty­cznie jest to do pewnego stop­nia his­to­ria o dojrze­wa­niu do tego kim się jest, o odkry­wa­niu tego co jest w nas wyuc­zone i tego co jest wrod­zone, do godzenia się z jakąś naszą naturą być może z jakimś “przek­leńst­wem krwi” ale cały ten wątek jest w sum­ie na trzec­im czy czwartym planie. Co więcej nie trud­no nam tą inter­pre­tac­je roz­gryźć bo właś­ci­wie pod­suwa ją już pier­wsza sce­na. Na ekranie mamy zbiór wydarzeń i scen, z których jedne są lep­sze ( wspólne granie na pianinie) drugie gorsze (spac­er po lesie) ale właś­ci­wie to cała wartość  tej his­torii jest w tym jak to jest opowiedziane. Film jest jak dość banal­na w treś­ci pocztówka z wakacji, którą ktoś wykaligrafował sre­brną stalówką. Piękne, nawet się przy­jem­nie czy­ta ale kiedy przepisze­my to na mniej wys­makowane realia dosta­je­my coś w sum­ie banal­nego. I to co więcej, jak zwierz już wspom­ni­ał — for­ma i pewien nas­trój fil­mu spraw­ia, że owa banal­ność jeszcze bardziej nas uderza.

 Nic w tym filmie nie dzieje się nor­mal­nie, nawet czesanie włosów jest w jak­iś sposób wiz­ual­nie wys­makowane, jakieś takie niecodzi­enne, nie dzisiejsze inne. NIby dobrze ale nie do końca.

 

Zwierz wie, że nie każdy film musi mieć błyskotli­wą fabułę. Prob­lem pole­ga na tym, że (na co zwierz zwyk­le się skarży) tu ponown­ie zmarnowano potenc­jał. Najlep­sza część fil­mu budu­ją­ca uczu­cie niepoko­ju i tajem­ni­cy zosta­je zamknię­ta szy­b­ciej niż by moż­na przy­puszczać. Kiedy ewident­nie zniecier­pli­wiony budowanym przez siebie niepoko­ją­cym marazmem fil­mowych bohaterów sce­narzys­ta zaczy­na biec z his­torią dalej, wtedy widz­imy ile było nie wyko­rzys­tanych szans. Opowieść,  która mogła być bardziej skom­p­likowana, bardziej pokręt­na i jeszcze bardziej niepoko­ją­ca, w pewnym momen­cie sta­je się odrobinę banal­na. Zwłaszcza, że początku­ją­cy sce­narzys­ta ewident­nie nie pojął zasady trzy­ma­nia wszys­t­kich kart przy order­ach. Kiedy już odsła­nia przed nami meandry his­torii to robi to za szy­bko, zbyt wylewnie — nie zda­jąc sobie chy­ba sprawy, ze każ­da his­to­ria jest naj­ciekawsza wtedy kiedy się tylko domyślamy  a zaczy­na się nudz­ić kiedy wszys­tko wiemy. Bo tak naprawdę nie intere­su­je nas tak bard­zo co się stało.  Intere­su­je nas wszys­tko to czego nie potrafimy sobie nawet wyobrazić.

Zwierz musi powiedzieć, że Nicole Kid­man ma w tym sce­nie jed­ną znakomi­ty moment w którym udowad­nia, że jej bohater­ka jest chy­ba bardziej prze­myślana niż się pocza­tkowo wyda­je. NIeste­ty to jak otwieranie drzwi przez które nikt nie chce przejśc.

 

Pisząc to wszys­tko zwierz cały czas zas­tanaw­iał się czy pole­cać wam film czy nie. Wiado­mo, pro­dukc­ja ma znakomite recen­z­je, wszyscy się zach­wyca­ją, a zwierz ostat­nio cią­gle marudzi i nic mu się nie podo­ba. Ale ponown­ie — zwierz ma wraże­nie jak­by był zwod­zony. Jak­by wszys­tki­mi wiz­ual­ny­mi i aktorski­mi środ­ka­mi stara­no się odwró­cić jego uwagę od fak­tu, że opowiadana his­to­ria nie niesie za sobą wielkiego pola do reflek­sji, ze zapro­ponowana puen­ta jest w sum­ie dość banal­na, zaś prob­lem — wielokrot­nie opowiedziany na ekranie dużo lep­iej. Tak więc zwierz powie wam szcz­erze, że jego zdaniem moż­na spoko­jnie poczekać na DVD i zach­wycać się doskon­ały­mi zdję­ci­a­mi i świet­ną rolą Good­ego na małym ekranie. Bo jed­nak po dłuższym zas­tanowie­niu, zwierz dochodzi do wniosku, że nieza­leżnie od tem­atu gatunku i efek­tów chy­ba by zwierza zach­wycić film musi być o czymś albo przy­na­jm­niej próbować być o czymś. Zaś ta his­to­ria przy­na­jm­niej dla zwierza jest o niczym.  I to jest jed­nak coś czego zwierz chy­ba nie jest w stanie zupełnie wybaczyć.

 Zwierz musi powiedzieć, że jeśli ma wam pole­cić film to pole­ci przede wszys­tkim dla roli Good­ego. Bo to naprawdę znakomi­ta rola.

 

Ps: Wczo­raj roz­dano telewiz­yjne BAFTA — zwierz podrzu­ca wam listę nagrod­zonych z których najbardziej nagrod­zoną była Olivia Cole­man (co zain­spirowało zwierza do jutrze­jszego wpisu)

 

Ps2: Zgad­ni­j­cie kto dziś idzie na Iron Mana 3 ;)Są pewne zobow­iąza­nia wedle pewnych ludzi, których zwierz musi dotrzymywać ;)

 

Ps3: Zwierz przy­pom­i­na, że jutro o 18:00 moż­na posłuchać zwierza w warsza­wskim Domu spotkań z His­torią na spotka­niu poświę­conym kinu jidysz. Zwierz będzie tam wys­tępował jako historyk :)??

0 komentarz
0

Powiązane wpisy

judi bola judi bola resmi terpercaya Slot Online Indonesia bdslot
slot
slot online
slot gacor
Situs sbobet resmi terpercaya. Daftar situs slot online gacor resmi terbaik. Agen situs judi bola resmi terpercaya. Situs idn poker online resmi. Agen situs idn poker online resmi terpercaya. Situs idn poker terpercaya.

Kunjungi Situs bandar bola online terpercaya dan terbesar se-Indonesia.

liga228 agen bola terbesar dan terpercaya yang menyediakan transaksi via deposit pulsa tanpa potongan.

situs idn poker terbesar di Indonesia.

List website idn poker terbaik. Daftar Nama Situs Judi Bola Resmi QQCuan
situs domino99 Indonesia https://probola.club/ Menyajikan live skor liga inggris
agen bola terpercaya bandar bola terbesar Slot online game slot terbaik agen slot online situs BandarQQ Online Agen judi bola terpercaya poker online