Home Ogólnie Kamera na kamerę czyli 8 dokumentów po których filmy nie będą takie same

Kamera na kamerę czyli 8 dokumentów po których filmy nie będą takie same

autor Zwierz

Hej

Jeśli czyta­cie zwierza od daw­na musi­cie wiedzieć, że jego zain­tere­sowanie kinem wykracza dość daleko poza oglą­danie filmów. Zwierz nie jest fil­moz­naw­cą, ani nie ma i nie miał ambicji by być fil­mow­cem ale zawsze abso­lut­nie fas­cynowało go robi­e­nie filmów. Dlaczego? Zwierz kiedyś pisał, że to jest niesamowite ile pra­cy, wysiłku i pieniędzy idzie w robi­e­nie filmów. Co więcej — jak łat­wo stracić wszys­tko na co się z takim tru­dem pra­cow­ało. Robi­e­nie filmów nie jest jak chodze­nie po lodzie tylko bardziej jak stepowanie na zam­rożonym jeziorze w drugim tygod­niu roz­topów. Może przeży­jesz i będzie z tego wiel­ka fra­j­da ale jest równie praw­dopodob­ne że utoniesz i to jeszcze w butach do stepowa­nia. Jed­nym z ciekawszych okien na świat fil­mu są filmy doku­men­talne towarzyszące pro­dukcji fil­mu. Krę­cone trochę z nat­u­ral­nej potrze­by doku­men­tacji (pow­stawały zan­im było DVD na którym moż­na było taki film dorzu­cić w ramach dodatku) trochę z cieka­woś­ci i dla pro­mocji cza­sem pokazu­ją tą stronę fil­mu i fil­mow­ców o której zwyk­le nie myślimy. Niekiedy są dzieła­mi samy­mi w sobie. Cza­sem spraw­ia­ją, ze film nigdy nie będzie już taki sam. Dziś zwierz prezen­tu­je wam krót­ki (zwierz nie będzie kła­mał i wrzu­cał na listę trzy­godzin­nego doku­men­tu o kręce­niu Obcych którego nigdy nie zmógł) spis filmów doku­men­tal­nych o robi­e­niu filmów które koniecznie musi­cie zobaczyć

 

  Dziś zestaw­ie­nie filmów w których przyglą­damy się robi­e­niu filmów. Czyli niby zaglą­damy pod pod­szewkę ale w isto­cie oglą­damy coś zupełnie wyjąykowego

 

Trav­el­ing at night with Jim Jar­musch (reż Lea Rinal­di)- doku­ment był po częś­ci inspiracją dla tego wpisu ale zdaniem zwierza i tak by się na tej liś­cie znalazł. Niesły­chanie impresyjny doku­ment nie zaw­iera żad­nej nar­racji ani wyjaśnień. To nie jest jeden z tych dodatków w którym wszyscy siada­ją i mówią o tym jak fajnie się robiło film. Widz­imy kręce­nie różnych scen — niekiedy film kon­cen­tru­je się na detalu — jak spraw­ić by wyle­wa­ją­ca się z butel­ki krew popłynęła w tą stronę w którą chcieli­by fil­mow­cy, innym razem widz­imy jak aktorzy wraz z reży­serem omaw­ia­ją znacze­nie sce­ny, gdzie indziej mamy możli­wość przyglą­dać się pró­bie gdzie usta­la się chore­ografię aktorów — coś co jest zupełnie zapom­ni­anym ele­mentem tworze­nie fil­mu — zwłaszcza w deko­rac­jach — prze­cież nie jest wszys­tko jed­no w którą stronę pójdzie aktor, z której strony biur­ka usiądzie, co weźmie do ręki. Na koniec zaś przyglą­damy się noc­nym zdję­ciom i kotom błąka­ją­cym się na planie. Jest w tym doku­men­cie coś niesły­chanie poe­t­y­ck­iego — stanowi on doskon­ałe uzu­pełnie­nie fil­mu, a jed­nocześnie przez brak nachal­nej nar­racji daje wid­zowi wol­ną rękę na czym będzie się kon­cen­trował oglą­da­jąc ten krót­ki 45 min­u­towy doku­ment. znakomite kino o kinie — które daje do myśle­nia ale do niczego widza nie zmusza.

W filmie ujmu­ją­cy jest brak nar­racji pozwala­ją­cy wid­zowi poczuć się jak jed­na z osób na planie. Podglą­da­ją­ca ale też biorą­ca udzi­ał w wydarzeniu 

Lost in la Man­cha (reż.Kei­th Ful­ton Louis Pepe)  — chy­ba jeden z najważniejszych filmów doku­men­tal­nych o robi­e­niu filmów. Dlaczego? Bo film nie pow­stał. His­to­ria tego jak Ter­ry Gilliam mając na planie aktorów (min. John­nego Dep­pa) nie nakrę­cił swo­jej fan­tasty­cznej his­torii o Don Kiszo­cie, powin­na — jak pisał kiedyś zwierz w recen­zji — być pokazy­wana nie tylko wszys­tkim stu­den­tom szkół fil­mowych ale i wszys­tkim kry­tykom — by przy­na­jm­niej pokazać im że fakt iż jakikol­wiek film pow­sta­je jest już osiąg­nię­ciem. Ten doku­ment to zapis katas­tro­fy ale parafrazu­jąc Gre­ka zor­bę to pięk­na katas­tro­fa. Widz­imy jak niemożli­we do przewidzenia i pozornie niewielkie zdarzenia uruchami­a­ją law­inę, która ostate­cznie spraw­ia, że film nigdy nie pow­stał. Gilliam jawi się tu trochę jak fil­mowy Hiob na którego po kolei spada­ją kole­jne nieszczęś­cia. A szko­da bo te nieliczne infor­ma­c­je jakie docier­a­ją do widza o pro­dukcji brzmią naprawdę ciekaw­ie. Zwierz musi powiedzieć, że ten pamięt­nik nieist­niejącego fil­mu to jed­na z najlep­szych pro­dukcji Gillia­ma jaka kiedykol­wiek powstała.

  Zwier­zowi z jed­nej strony strasznie żal fil­mow­ca z drugiej — cóż  zwierz dużo chęt­niej obe­jrzał ten doku­ment niż obe­jrza­ł­by film

Mak­ing of Shin­ing — nakrę­cone przez Vivien Kubrick — córkę Kubric­ka doku­ment jest… trud­no to opisać  — z jed­nej strony spraw­ia wraże­nie najbardziej nat­u­ral­nego doku­men­tu z planu jaki kiedykol­wiek dostaniecie. Autor­ka po pros­tu chodzi z kamerą po planie a nawet poza nim — nagry­wa­jąc np. Jac­ka Nichol­sona myjącego zęby czy schodzącego po schodach nucącego melodię. Widać ją w odbi­ci­ach lus­ter, sły­chać jej głos, pojaw­ia się w roz­mowach. Ale całość — całość spraw­ia wraże­nie niesły­chanie sprawnie nakrę­conego impresyjnego fil­mu w których nie ma ludzi tylko bohaterowie gra­ją­cy swo­je role. Zwłaszcza Jack Nichol­son spraw­ia wraże­nie jak­by cały czas grał swo­ją rolę. Radośnie idzie przez plan i… widz­imy go na chwilę przed jed­ną z najsłyn­niejszych scen fil­mu. Trans­for­ma­c­ja akto­ra jest niesamowi­ta, z akto­ra który jeszcze przed chwilą gwiz­dał i dow­cip­kował w jed­nej chwili zamienia się w aut­en­ty­cznego sza­leń­ca. A potem widz­imy scenę z fil­mu. A to tylko kawałek. Lśnie­nie po obe­jrze­niu tego fil­mu nigdy nie będzie takie samo. To jeden z najbardziej szcz­erych, niesamow­itych doku­men­tów poświę­conych fil­mom jaki zwierz widzi­ał (doskon­ała jest roz­mowa z dziecię­cym aktorem o pieniądzach). Prawdę powiedzi­awszy — to jest po pros­tu bard­zo dobry film. Koniecznie spróbu­j­cie go zobaczyć — nawet jeśli nie przepada­cie za Lśnie­niem. Przy czym to jeden z ciekawszych doku­men­tów dla fanów Kubric­ka którzy mogą podglą­dać sławnego — i eks­cen­trycznego reży­sera który jed­nak zawsze jest nieco z boku fil­mu, w tle a jed­nocześnie zawsze wyczuwa się jego obec­ność. Fascynujące.

  Im nor­mal­niejszy wyda­je się plan Lśnienia tym bardziej jest dziwnie

Peters Jack­son Pro­duc­tion dDaries for Hob­bit and for King Kong — jed­nym z ukochanych dodatków do pro­dukcji czegokol­wiek co wyszło z pod ręki Petera Jack­sona są dzi­en­ni­ki pro­dukcji — te do Hob­bita choć pokazy­wane w sieci w krót­kich odcinkach w isto­cie składa­ją się w jed­ną ciekawą całość. Co jest w nich dobrego? Zwierz oglą­da­jąc ten film bard­zo zży­wa się z pro­dukcją pokazy­waną od każdej strony — od twór­ców broni, peruk, miniatur, po ludzi wyszuku­ją­cych w Nowej Zelandii miejs­ca do kręce­nia, po aktorów pokazy­wanych między sce­na­mi, gdzie cza­sem są bardziej intere­su­ją­cy niż w filmie. jed­nak przede wszys­tkim zwierza ujmu­je w tym sposo­bie przed­staw­ia­nia pro­dukcji fil­mowej entuz­jazm. Choć pokazu­je się trudy, przeszkody i kom­p­likac­je to z tych filmików czy po złoże­niu wszys­tkiego w całość filmów bije radość tworzenia dzieła fil­mowego. Które choć pra­cochłonne, skom­p­likowane i cza­sem kapryśne pozwala dziesiątkom ludzi na znalezie­nie dla siebie przestrzeni do artysty­cznej i kreaty­wnej pra­cy. Jed­nocześnie moż­na się z filmików dowiedzieć bard­zo dużo o tym jak wyglą­da kręce­nie fil­mu od strony logisty­cznej np. ile wysiłku trze­ba włożyć jeśli reży­serowi zamarzy się kręce­nie w trud­no dostęp­nych plen­er­ach. nawet jeśli nudzą was fil­mu Jack­sona  to zwierz całym sercem pole­ca jego dzi­en­ni­ki z pro­dukcji. Przy­na­jm­niej zdaniem zwierza nie sposób ich nie polubić.

  Dzi­en­ni­ki Jack­sona to jed­na z niewielu na tej liś­cie pozy­cji która pokazu­je radość z kręce­nia filmów

Full Tilt Boo­gie (reż. Sarah Kane) prawdę powiedzi­awszy — zdaniem zwierza każdy doku­ment o robi­e­niu filmów zaw­ier­a­ją­cy Quenti­na Taran­ti­no  jest już warty obe­jrzenia. Taran­ti­no może mieć wygląd obleśnego fac­eta siedzącego w kącie wypoży­czal­ni video (tak zwierz wie, że reżyser w takim miejs­cu kiedyś pra­cow­ał) ale kiedy zaczy­na mówić o fil­mach… cóż powiedzmy sobie szcz­erze — Taran­ti­no rozu­mie specy­fikę nar­racji fil­mowej lep­iej niż nieje­den teo­re­tyk a  w przy­pad­ku odniesienia jej do fil­mu pop­u­larnego moż­na chy­ba nazwać go ekspertem. Ale Fill Tilt Boo­gie to nie tylko dzi­en­nik pro­dukcji, czy zbiór ciekawych wywiadów — to także — ponown­ie — miejs­ca­mi bard­zo zabawny, rados­ny film pokazu­ją­cy, ze na planie każdej pro­dukcji zna­jdzie się czas na to by nakrę­cić coś jeszcze czy zachowywać się niepoważnie — zwłaszcza jeśli w jed­nej z głównych ról ma się Clooneya który jest dość powszech­nie znany z tego, że nie dość że lubi nabi­jać się sam z siebie to dodatkowo lubi się wygłu­pi­ać na planie. Poza tym Taran­ti­no i Rodriguez stanow­iąc ciekawy duet a sam film — doskonale uzu­peł­nia Od Zmierzchu do Świtu jed­ną z ulu­bionych pro­dukcji zwierza. Przy czym co ciekawe — jak na film tak w sum­ie lek­ki i niepoważne niek­tóre uwa­gi doty­czące budowanie fabuły czy kon­strukcji postaci są zaskaku­ją­co wręcz głębok­ie — wskazu­jące na to ile trze­ba się namęczyć by zro­bić coś co spraw­ia wraże­nie zro­bionego bez głęb­szej reflek­sji. Jed­nocześnie to jest w tym doku­men­cie — pokazu­ją­cym wszys­tkie kole­jne etapy pro­dukcji (łącznie z urodz­i­na­mi obsady czy impreza­mi po których skarżono się na zbyt­ni hałas) coś sur­re­al­isty­cznego — człowiek oglą­da życie, które było­by zupełnie nor­malne gdy­by nie fakt, że dzieją się na planie fil­mowym. Reży­serem doku­men­tu jest Sarah Kelly.

  Co zwierz będzie mówił, zobacz­cie open­ing filmu

 Dan­ger­ous Days: Mak­ing of Blade Run­ner (reż. Charles de Lauziri­ka) — niek­tórzy twierdzą, że nie ma lep­iej opra­cow­anego doku­men­tu poświę­conego pro­dukcji fil­mowej — trwa­ją­cy trzy i pół godziny (wypro­dukowany dopiero w 2007 do spec­jal­nego wyda­nia DVD) doku­ment jest zapisem nie tylko pro­dukcji ale wszys­tkiego co fil­mu doty­czy — nie­zlic­zone iloś­ci wywiadów, pokazanych kon­cepcji, scen niewyko­rzys­tanych, wyka­sowanych scen, scen inaczej zagranych — wszys­tko skła­da się na dodatek ide­al­ny. Może­cie się zas­tanaw­iać czy w ogóle komukol­wiek coś takiego jest potrzeb­ne. Ale praw­da jest taka, że ten doku­ment najlepiej oglą­da się… trochę w oder­wa­niu od fil­mu. Raczej jako studi­um skom­p­likowanej pro­dukcji fil­mowej na przykładzie jed­nego dzieła fil­mowego. Dzi­ała specy­ficznego bo w wielu warst­wach innowa­cyjnego ale — o czym wiemy zna­jąc his­torię kole­jnych wer­sji — niepoko­rnego nawet wobec swoich twór­ców. Zresztą jest w tej opowieś­ci o tworze­niu fil­mu mało radość czy takiego czys­tego entuz­jaz­mu — wręcz prze­ci­wnie — to pro­dukc­ja męczą­ca — aktorów, reży­sera, całą ekipę. Jak sły­chać w wywiadach — niek­tórzy po tym filmie nie chcieli mieć już nic więcej wspól­nego z całym biz­ne­sem. Dlat­ego warto obe­jrzeć doku­ment właśnie jako zapis bard­zo ciekawej trud­nej pro­dukcji fas­cynu­jącego fil­mu. A jed­nocześnie jako doskon­ałe studi­um tego jak pow­sta­je film. No i jest sporo młodego Har­risona For­da na planie — to nigdy nie jest minus.

  Blade Run­ner to film którego wszyscy mieli dość — może dlat­ego jest taki dobry

Hearts  of Dark­ness : A film­mak­er’s Apoc­a­lypse (reż: Fax Bahr George Hick­en­loop­er Eleanor Cop­po­la) — niek­tórzy twierdzą że ten doku­ment poświę­cony pro­dukcji Cza­su Apokalip­sy jest paradok­sal­nie lep­szy od samego fil­mu. Oczy­wiś­cie to trochę prze­sadą ale powiedzmy sobie szcz­erze — to jest abso­lut­nie fan­tasty­czny kawałek kina o kinie a może kina jako takiego. Cop­po­la nie mógł wiedzieć że pro­dukc­ja Cza­su Apokalip­sy będzie abso­lut­nym kosz­marem. Deko­rac­je zniszczył taj­fun, wszyscy na planie ćpali, pili albo jak w przy­pad­ku Mar­lona Bran­do tyli, i doprowadza­li się wza­jem­nie na skraj sza­leńst­wa a niek­tórzy na skraj życia (Mar­tin Sheen dostał poważnego zawału w cza­sie kręce­nia fil­mu). W wypowiedzi­ach aktorów pojaw­ia się nie tylko poczu­cie utraty kon­tak­tu z rzeczy­wis­toś­cią, ale też z reży­serem, który niekiedy pode­j­mował decyz­je doty­czące pro­dukcji bazu­jąc na włas­nych snach. Hart od Dark­ness jest doskon­ałą pro­dukcją — z jed­nej strony pokazu­jącą całkow­ity chaos pro­dukcji fil­mowej, z drugie — niesamow­ity pro­ces twór­czy — zwłaszcza ze strony Cop­poli dla którego było to — przy­na­jm­niej wów­czas dzieło życia. Przy czym to niesamowite że np.  Mar­tin Sheen był abso­lut­nie pijany w cza­sie kręce­nia pier­wszej sce­ny fil­mu że nie był w stanie ustać na nogach. prawdę powiedzi­awszy wyda­je się, ze to poczu­cie niepoko­ju jakie towarzyszy wid­zowi w cza­sie oglą­da­nia fil­mu wyni­ka między inny­mi z tego, że więk­szość aktorów rzeczy­wiś­cie była na planie w kosz­marnym stanie. To abso­lut­nie obow­iązkowa lek­tu­ra dla wszys­t­kich — prawdę powiedzi­awszy nawet dla tych którzy nie lubią fil­mu  — bo to nawet nie jest zapis pro­dukcji fil­mowej. To jest zapis his­torii grupy ludzi, którzy praw­ie osza­leli robiąc film. ale właśnie przez to, że praw­ie osza­leli zro­bili tak dobry i porusza­ją­cy film. Nigdy nie spo­jrzy­cie na Czas Apokalip­sy tak samo po obe­jrze­niu tego doku­men­tu a być może nigdy nie spo­jrzy­cie na robi­e­nie filmów w ten sam sposób. Naprawdę to jest coś abso­lut­nie niesamowitego.

Wiz­ualne streszcze­nie fabuły filmu

Bur­den of Dreams (reż. Les Blank) — to chy­ba najbardziej niepoko­ją­cy doku­ment na tej liś­cie. Her­zog wybrał się do dżungli nakrę­cić film Fitz­car­ral­do. Doku­ment teo­re­ty­cznie pokazu­je pro­dukcję ale spore frag­men­ty pro­dukcji to Her­zog który brz­mi jak najbardziej przygnębiony i depresyjny reżyser na świecie. Jego pier­wsze uwa­gi na tem­at dżungli mogą doprowadz­ić człowieka do przeko­na­nia, że autor tych słów potrze­bu­je pomo­cy spec­jal­istów, zan­im zro­bi sobie krzy­wdę. I reżyser istot­nie robi sobie krzy­wdę wybier­a­jąc tą abso­lut­nie nieprzys­ta­jącą do pro­dukcji fil­mowej przestrzeń do kręce­nia fil­mu. I tak kręce­nie fil­mu, sam film, reżyser, jego sza­lony aktor i wszys­tkie możli­we prze­ci­wnoś­ci losu  spo­tyka­ją się w jed­nym miejs­cu. zwierz nie jest fanem filmów Her­zo­ga ale to nie jest film o pro­dukcji — to jest doku­ment o… trud­no powiedzieć — o jakiejś koniecznoś­ci nawet nie tyle speł­ni­a­nia marzeń co ich wyraża­nia wobec świa­ta. Her­zog jawi się jako umęc­zony twór­ca który niekoniecznie chce robić filmy ale musi robić filmy. To właś­ci­wie spowiedź przygnębionego, depresyjnego reży­sera który nie chce robić fil­mu ale musi. Coś abso­lut­nie fas­cynu­jącego i sza­lonego w jed­nym. Zwłaszcza jeśli zestawi się to sza­leńst­wo reży­sera z całkiem log­iczny­mi argu­men­ta­mi miejs­cowej lud­noś­ci która uważa całkiem sporo pomysłów reży­sera za kre­tyńskie i na dodatek niebez­pieczne. Przy czym niek­tóre frag­men­ty — zwłaszcza te z wcią­ganiem lodzi pod górę (dokład­nie tak jak robi to bohater fil­mu) są cóż, zapisem czys­tego szaleństwa.

  Dżungla, reżyser i derpesja

To tyle od zwierza. Obe­jrze­nie tych filmów zmienia spo­jrze­nie na pro­dukcję fil­mową. Nie chodzi tu tylko o infor­ma­c­je tech­niczne ale o uświadomie­nie sobie ciężaru i trud­noś­ci związanych z pro­dukcją fil­mową. I nie chodzi o to by całować fil­mow­ców po rękach – dla zwierza to raczej abso­lut­nie fas­cynu­ją­cy zapis poświęce­nia na rzecz wyobraźni. Kiedy widzi się tych wszys­t­kich ludzi pracu­ją­cych by przekazać za pośred­nictwem jed­nego medi­um jakąś his­torię i ile widzi się deter­mi­nacji – nieza­leżnie czy to film rozry­wkowy czy poważny – by opowiedzieć tą his­torię jak najlepiej – wtedy nie sposób prze­jść obok kina obo­jęt­nie. Ale jed­nocześnie cały czas zda­je­my sobie sprawę że to jest pra­ca – nie zawsze wykony­wana dla idei, częś­ciej dla kasy – co nie zmienia fak­tu, że nawet w pop­u­larny film trze­ba włożyć pracę serce i wyobraźnie. Zwierz nie wie czy odbierze­cie te filmy podob­nie jak on, niek­tórym zaglą­danie za kulisy pro­dukcji psu­je możli­wość czer­pa­nia przy­jem­noś­ci z kine­matografii. Ale dla zwierza – cóż od zawsze im więcej udało mu się dowiedzieć o pro­dukcji tym był szczęśli­wszy. Być może odzy­wały się w zwierzu nie do koń­ca uświadomione tęs­kno­ty za planem fil­mowym. Ale bardziej praw­dopodob­nym jest fakt, że zwierz po pros­tu odczuwał fas­cy­nację jaką chy­ba w nas wszys­t­kich wzbudza wysiłek włożony w coś  tak niepotrzeb­ne­go jak sztuka.

Ps: Dziś zwierz pro­duku­je się między 14 1 15 na Geekonie – będzie mówił o Sher­locku w przestrzeni pub­licznej – zaprasza :)

5 komentarzy
0

Powiązane wpisy

judi bola judi bola resmi terpercaya Slot Online Indonesia bdslot
slot
slot online
slot gacor
Situs sbobet resmi terpercaya. Daftar situs slot online gacor resmi terbaik. Agen situs judi bola resmi terpercaya. Situs idn poker online resmi. Agen situs idn poker online resmi terpercaya. Situs idn poker terpercaya.

Kunjungi Situs bandar bola online terpercaya dan terbesar se-Indonesia.

liga228 agen bola terbesar dan terpercaya yang menyediakan transaksi via deposit pulsa tanpa potongan.

situs idn poker terbesar di Indonesia.

List website idn poker terbaik. Daftar Nama Situs Judi Bola Resmi QQCuan
situs domino99 Indonesia https://probola.club/ Menyajikan live skor liga inggris
agen bola terpercaya bandar bola terbesar Slot online game slot terbaik agen slot online situs BandarQQ Online Agen judi bola terpercaya poker online