Hej
Zwierz musi stwierdzić, że czas dla kultury popularnej płynie inaczej niż dla reszty świata. Czasem piosenka sprzed roku jest starociem czasem klasykiem a czasem hitem na czasie. Telefon potrafi się niekiedy zestarzeć w jedną noc ale są modele które utrzymują się na rynku kilka lat i człowiek nie czuje się jakby operował mamutem. Filmy z lat 30 niekiedy są nie do oglądania a czasem człowiek ma wrażenie że równie dobrze można było by je nakręcić zaledwie dwie dekady temu. Jest jednak jedna dziedzina popkultury która starzeje się szybciej niż cokolwiek innego – dekada jest tu widoczna na pierwszy rzut oka i co więcej różnice te są tak widoczne że niekiedy uniemożliwiają oglądanie. Tak zwierzowi chodzi o telewizję. Ostatnio zwierz z ciekawości obejrzał dwa odcinki serialu z lat 80 ( jeśli jesteście bardzo uważnymi czytelnikami bloga może zgadniecie jakiego ale wymaga to odrobiny inteligencji bo zwierz sam z siebie nigdy się nie przyzna o jaką produkcję chodzi) w każdym razie to co uderzyło zwierza to fakt że zupełnie serialu nie dało się oglądać. Wszystko począwszy od muzyki poprzez dekoracje a na aktorstwie kończąc było sztuczne. I to sztuczne w tym najgorszym możliwym stylu który mówi ci że masz do czynienia ze sztuką niedoskonałą nieudolnie tylko naśladującą rzeczywistość. Zwierz musi stwierdzić że stylistyka lat 80 niczemu nie pomaga zrobić fatalnego wrażenia ( zwierz nazywa tą dekadę okresem masowej utraty gustu i ma nadzieje że Bóg nam przebaczy) ale nie chodzi tylko o same lata 80 czy seriale. Gdy ogląddamy reklamy jeszcze sprzed dekady widzimy jak niewiele jest takich które przyciągnęły by dziś naszą uwagę – wręcz przeciwnie większość z nich jest utrzymana w zaskakująco konserwatywnej stylistyce i w niewielu tylko pojawia się humor, aluzja czy cokolwiek odbiegającego od schematu prezentacja produktu – wymienienie jego zalet- potwierdzenie funkcjonowania przez eksperta/użytkownika. Trudno stwierdzić co tutaj zaważyło na tak szybkim starzeniu się telewizji. Rzeczywiście telewizja jest młodsza od innych mediów no ale film nie jest aż o tyle starszy – jeśli pod koniec lat 30 zaczęto robić pierwsze próby telewizyjne ( zwierz nie liczy tych wszystkich wcześniejszych prób bo w ten sposób wychodzi że ludzie w XIX wieku mieli teleiwzory;) to różnica wieku między kinem a telewizją nie jest aż tak wielka. A jednak kino zdecydowanie szybciej doszło do momentu kiedy oglądanie filmu nie sprawia takiego fizycznego bólu jaki niekiedy przynosi oglądanie programów telewizyjnych sprzed kilkunastu lat. Oczywiście trzeba tu pamiętać że telewizja nie „na żywo” ( czy to nie ciekawe że kiedy telewizja przełamała już konieczność nagrywania wszystkiego na żywo od razu pojawił się swoisty fetysz przekazów na żywo które od razu zaczęto cenić wyżej? Ludzie są dziwne jak mi kiedyś oświadczono pod sklepem) jest zdecydowanie młodsza – i tu chyba kryje się odpowiedź na pytanie jakie zwierz zadał sam sobie. Jeśli przyjmiemy że świat zachodni rozstał się z telewizją emitowaną na żywo dopiero w latch 60 to na rozwój telewizji jaką dziś znamy miała zaledwie 4 dekady- co w historii popkultury jest strasznie długo ale w historii kultury ( bez pop) to tyle co mrugnięcie. Biorąc po uwagę że w programach nadal utrzymują się elementy tragicznie wręcz archaiczne ( seriale komediowe nagrywane przy widowni, talk show z biurkiem – specjalość telewizji amerykańskiej) nie trudno się dziwić że zmiany nie zawsze zachodzą szybko. Dziś oglądając seriale oczekujemy produkcji na poziomie kina w małej skali, podobnie gdy pokazuje się nam filmy telewizyjne – taryfa ulgowa którą przez lata stosowano dla tego typu produkcji ( wszyscy chyba ją stosując oglądając filmy produkcji Hallmarku – jeśli nie wiecie które to filmy to są to te które pokazuje się na jedynce w serii Okruchy Życia czy coś w tym stylu. W każdym razie jest tam mnóstwo samotnych matek i wielkich dramatów). Możecie teraz po Bondowsku unieść brew i zadać złośliwe pytanie na co zwierz tak właściwie narzeka. Skoro zmierzamy ku lepszemu zwierz nie powinien chyba żałować że nie oglądnie programów sprzed dwudziestu lat przypomina cierpienie ( nie wszystkich! Jak wszędzie są od czasu do czasu produkcje nieśmiertelne)? Otóż po pierwsze zwierz z niepkojem spogląda w przyszłość – czy za dwadzieścia lat oglądanie tego co dziś sprawia zwierzowi przyjemność też będzie taką męczarnią? Było by to dość smutne – zwierz już dziś odnosi wrażenie że np. w przypadku seriali sensacyjnych elementy strzelanin, pościgów czy bijatyk są za szybko kręcone i zwierz niekniecznie wie kto kogo właśnie wykańcza ( choć zwierz wie że zawsze zwycięży ten dobry to chciałby jednak móc sieszyć się procesem wykańczania złego) – czy za dwadzieścia lat będzie siedział przed telewizorem ( o ile takie jeszcze będą) i wkurzał swoje dzieci pytaniem o co chodzi na ekranie? Z drugiej strony zwierz nie przepada za nasuwającą się mu refleksją nad tym jak chwilowa jest telewizja. Pomijając fakt że starszy programów ( nawet świetnych) praktycznie obejrzeć się nie da to zwierz nie ma wątpliwości że coś co było jeszcze kilka lat temu nowatorskie dziś jest banalne czy też przestarzałe. A przecież my widzowie wcale się przez te kilka lat nie zmieniliśmy. To nas zmieniono.
Zwierz wie że ten ton – narzekania na to jak szybko przemija kultura popularna pojawia sie na jego blogu częściej niż często i pewnie was drodzy czytelnicy nieco nudzi. Problem polega na tym że ów blog ma niecałe dwa lata i już niektóre rzeczy o których pisał zwierz są niemodnymi starociami. I to zwierza przeraża.