Nawet ludzie którzy znają zwierza średnio zobaczywszy go wczoraj po całym dniu Serialconu mogli bez trudu stwierdzić że jest zmęczony a nawet bardzo zmęczony. A to tylko początek! Ale nie ma na co narzekać, zmęczenie wynikające z dobrego towarzystwa, prelekcji i zabawy to coś na co człowiek czeka.
Kraków jest inny od pozostałych miast. Zwierz kładzie się tu później, chodzi po knajpach i zawsze ma coś do roboty. Takie przedziwne miasto w którym zawsze jest tłum znajomych i dziesiątki rzeczy do załatwienia. I zwierz zawsze ma wrażenie, że z połową rzeczy się nie dąży, więc wstaje się rano, biegnie na śniadanie i zanim dopije się pierwszą kawę nagle jest już wieczór i biegnie się na jakąś szaloną kolację na mieście. Dlaczego tak jest? Trudno orzec, po prostu tu nie wypada siedzieć w czterech ścianach, więc się baluje, wędruje, wykłada i paneluje.
No i właśnie od panelu zwierz rozpoczął swój pierwszy dzień Serialconowy. Panel zapowiadał się bardzo ciekawie – rozmowa pisarzy, reżyserów i scenarzystów o tym jak produkcje filmowe i serialowe mogą czerpać z literatury i jak się przecinają te dwa światy. Zwierz musi przyznać, że wiele sobie po tym spotkaniu obiecywał i niestety – nie wszystko co chciał usłyszał. Problemem był chyba trochę brak konkretów bo paneliści rozmawiali zarówno o filmach jak i serialach, sporo o projektach jeszcze nie zrealizowanych, mało o tych które dawałby realny punkt odniesienia. Wnioski odnośnie braku adaptacji sprowadzały się do braku pieniędzy i zainteresowania wśród samych twórców. Zwierz miał problem z tą argumentacją bo w sumie czy scenariusz jest adaptacją współczesnej powieści czy niezależnym tekstem to budżet powinien się mniej więcej spinać podobnie. Inna sprawa – która nie dawała zwierzowi spokoju to fakt, że na zachodzie adaptacje i ekranizacje rządzą – zarówno w kinie popularnym jak i nieco bardziej wymagającym a w Polsce jakoś dawno nikt niczego nie ruszył, a jeśli już (jak Dom nad Rozlewiskiem) to przeszło to trochę bokiem. Ogólnie uczestnikami panelu byli ciekawi ludzie którzy mieli ciekawe rzeczy do powiedzenia. Jedyny problem, że niekoniecznie o tym co było tematem panelu i konferencji.
Potem przyszła pora na panel w którym zwierz brał udział więc nie powinien się nim zachwycać ale ponieważ najbardziej zachwycających treści dostarczyli inni, to zwierz może spokojnie stwierdzić że był naprawdę dobry. Rozmowa toczyła się wokół tropów w serialach i ogólnie polegała na tym, że zwierz mówił o takich plebejskich rzeczach jak wpływ pewnych tropów na oglądalność a jego rozmówcy – oboje ludzie nauki, podrzucali kolejne źródła znanych tropów i wskazywali, że autentycznie wszystko już było. Od Arystotelesa, przez Platona, Sokratesa, Szekspira, Bachtina i Joyce’a – co chwilę tylko padało nowe nazwisko, nowe nawiązanie i nowy pomysł na serial o Achillesie przebierającym się za kobietę (casting już się odbył zagra go Cillian Murphy). Jednocześnie udało się mówić o mężczyznach którzy cedzą zdania przez zęby, o chrząkającym Tomie Hardym i o tym że silną postać kobiecą można poznać po fryzurze. To była naprawdę fajna rozmowa skacząca od seriali, do tragedii antycznych, wracająca do Szekspira i tropów miłości romantycznej. A wszystko – przynajmniej na oko zwierza – w bardzo przyjaznej, sympatycznej atmosferze i z odpowiednią dawką dystansu i poczucia humoru. Zwierz rzekłby że to najlepszy panel na jakim był od dawna i miałby nadzieję, że będzie takich więcej – bo to było naprawdę super i chyba zarówno paneliści jak i słuchacze dobrze się na nim bawili.
Potem przyszedł czas na kolejny panel – ponownie ze zwierzem (tam gdzieś pomiędzy udało się wcisnąć obiadowe risotto w Dyni która dała dobre jedzonko) – tym razem o zjawiskach towarzyszących oglądaniu seriali, takich jak binge-watching, hate-watching, guilty-pleasure, oglądanie ironiczne i ogólnie wszystko to co składa się na kulturę oglądania telewizji. Zwierz lubi brać udział w takich rozmowach bo pokazują jak bardzo różnie rozumiemy i korzystamy z pewnych pojęć. Np. zwierz od pewnego czasu korzysta z pojęcia guilty pleasure w kontekście – produkcja na tyle słaba że wiemy, iż moglibyśmy robić w tym czasie coś jednak intelektualnie bardziej wymagającego. Co ciekawe – zwierz traktuje to poczucie winy w pewien sposób pozytywnie i uważa że nie ma nic złego w tym że się pojawia – bez niego za łatwo sobie odpuścić. Ale jakby w czasie panelu wyraźne było odejście od tego poczucia, że serial powinien w nas wywoływać poczucie winy (przy czym lista rzeczy które nie wywołują w zwierzu poczucia winy jest krótka i sprowadza się do słowa praca). Inna rzecz, to okazało się że hate-watching który zwierz uprawia namiętnie też nie jest taki popularny. No wygląda na to, że psychika zwierza nie jest jednak dobrym miernikiem wszechrzeczy (kto by się spodziewał). Natomiast panel był naprawdę fajny i dobrze się rozmawiało, choć zwierz ma przykre wrażenie, że doszło do koszmarnego zagadania pojedynczego panelisty męskiego, który wobec nadmiaru opinii się speszył. Zwierz go rozumie i ma nadzieję, że na następnym panelu lęków będzie mniej.
Pierwszy dzień Serialconu kończyła prelekcja zwierza na której starał się udowodnić że mimo, iż Victorię produkcji ITV i The Crown Netflixa dzieli 90 milionów funtów różnicy w budżecie to w sumie są to seriale zaskakująco podobne. Zwierz nie chce wam streszczać prelekcji we wpisie – poczytacie o tym w osobnym tekście (nie ważne czy to was interesuje czy nie – zwierz ma za dużo notatek żeby się zmarnowały) ale ogólnie było chyba dobrze, w każdym razie wyrobił się zwierz w czasie, obowiązkowo machał łapami i pokazał bardzo dużo zdjęć Rufusa Sewella jako lorda Melbourne, co zawsze jest pozytywne. Zwierz musi wam się przyznać, że choć uwielbia mieć prelekcje i opowiadać o rzeczach, które go interesują to jednocześnie zawsze bardzo się stresuje. Dlaczego? Głównie dlatego, że czasem ma poczucie, że jednak nie jest w stanie przekazać tych najważniejszych rzeczy, a czasem – że choć wszystko ładnie brzmi i wygląda jest kompletną bzdurą. Ogólnie zwierz wam się przyzna, że Serialcon budzi w nim lęk bo wszyscy dużo wiedzą i zwierz ma poczucie, że zaraz się wyjawi jaki jest niekompetentny. Na całe szczęście badania wskazują, że większość osób cierpi na takie poczucie, i lękać się należy tyko tych absolutnie pewnych że do wszystkiego się nadają. Przynajmniej zwierz się tym pociesza – i musi się tym pocieszać – bo przed nim jeszcze dwie prelekcje (z Myszą o porzucaniu seriali i z Martą Dziok o Mad Men) i do tego panele.
Jeśli nie braliście nigdy udziału w Serialconie to koniecznie wygospodarujcie sobie czas za rok. Zwykle odbywa się w okolicach majówki więc o wolne nie trudno. Dlaczego warto? Po pierwsze – to naprawdę jest przemiłe wydarzenie – profesjonalne ale absolutnie pozbawione jakiegokolwiek zadęcia. Po drugie to taki konwent nie konwent – plasuje się gdzieś pomiędzy festiwalem, konwentem, konferencją – no po prostu doskonałe wydarzenie dla tych którzy kochają seriale bardzo profesjonalnie i nie profesjonalnie. Jest to też miejsce gdzie rozmawiamy o serialach które niekoniecznie mają fandomy i są związane z fantasy czy sf. To jest naprawdę super – bo zwierzowi brakowało trochę takiego miejsca gdzie można porozmawiać tylko o serialach a nie o serialach w kontekście fandomu. Przy okazji – jesteście w Krakowie w czasie majówki akurat tak by załapać się jeszcze na Netia Off Camera co daje bonus w postacie uczestnictwa w festiwalu telewizyjnym. Zwierz doskonale się bawi na Serialconie już czwarty raz – zarówno jako uczestnik jak i jako osoba mająca punkty programu. Choć jest tam gdzieś dalekie marzenie by impreza tak się rozrosła by zabrakło dla niej miejsca dla zwierza. W każdym razie Serialcon ma się dobrze, jest naprawdę przyjemnie i atmosfera jest super. No i wciąż jest kameralnie więc ludzie się mieszczą w pomieszczeniach. Co jest jakimś plusem.
Pod sklepem spożywczym „Chleb praojców” który zwierz mija w drodze na Rynek ktoś właśnie śpiewa żeby się nie bać. Zwierz przymyka oczy i traktuje to jako dobrą wróżbę na jutro. Bez lęku rzuci się więc w świat Serialconowych prelekcji i paneli. Tylko się trochę wyśpi. Bo zmęczony jest zupełnie jak nie on. Tak po Krakowsku.
Ps: Dziś do listy seriali których zwierz jeszcze nie obejrzał należy dopisać Amerykańskich Bogów. Lista robi się zatrważająco długa.