Hej
Zwierz znów nie miał czasu obejrzeć finału Sleepy Hollow, więc aby jakoś zabić w sobie potrzebę wejścia na tumblr i zobaczenia wszystkich spoilerów, zwierz obejrzał całe rozdanie SAG Awards. To dość nudna ceremonia, na której wszyscy twierdzą, że nigdy nie byli wcześniej tak wzruszeni (to znaczy od poprzedniego razu, kiedy byli bardzo wzruszeni). Ale zwierz nie ma zamiaru dyskutować o zwycięzcach ani o Oscarowych przewidywaniach opartych o kolejne rozdane nagrody. W czasie rozdania nagród, najciekawszym momentem było, bowiem przyznanie nagrody honorowej Ricie Moreno. To aktorka, którą na pewno kojarzycie z West Side Story. Ale wyróżnia ją jeszcze jedno. Należy ona do bardzo wąskiego klubu. Jest w nim na świecie 11 albo 14 osób. To klub amerykańskich artystów, którzy zdobyli EGOT. I dziś właśnie będzie o EGOTystach. Ludziach, którzy są utalentowani i mają na to statuetki.
Dziś będzie o ludziach, którzy zapewne mają w domu półeczkę na nagrody
Zacznijmy od rozwiązania prostego skrótu. EGOT oznacza po prostu zdobycie Emmy (nagrody za osiągnięcia telewizyjne), Grammy (nagrody muzycznej), Oscara i Tony (nagrody przyznawanej przez stowarzyszenie teatrów na Broadwayu). Teoretycznie, więc nazwiska naszych zwycięzców powinny być absolutnie i powszechnie znane – chociażby, dlatego, że zdobycie EGOTA zajmuje od kilkunastu do kilkudziesięciu lat. Co do składu klubu nie ma pewności, ponieważ nie wszyscy są pewni czy uznawać nagrody specjalne i honorowe. Zwierz jest jednak pełen dobrych uczuć, oraz podziwu dla najbardziej uzdolnionych osób (potencjalnie) amerykańskiej kultury popularnej i opowie wam dziś o wszystkich członkach tego klubu. A potem sami będziecie musieli zdecydować czy to takie prestiżowe towarzystwo.
Pierwszą osobą, która zebrała wszystkie zaszczyty jest… Richard Rogers. Tak ten sam Rogers którego zazwyczaj widzicie jako połowę duetu znakomitych autorów musicali Rogersa i Hammersteina. I właściwie to współpraca z Hammersteinem (który pisał słowa) przyniosła mu Oscara (za piosenkę „It Might as Well Be Spring” z musicalu State Fair ) Grammy przyszło do niego za muzykę z Sounds of Music i musicalu No Strings (jedyny musical jak w całości sam napisał tzn. napisał też słowa bo Hammerstein już nie żył). Zaś nagrodami Tony został wręcz obsypany – dostał ich dziewięć, w czym trzy specjalne. Przy całej swojej pracy nad musicalami Emmy przyszła do niego za skomponowanie muzyki do serialu dokumentalnego o Winstonie Churchillu. Co więcej jak już Rogers zdobył EGOT udało mu się do tej kolekcji dołączyć Pulitzera. W skali jak ważny jest Rogers dla amerykańskiej kultury popularnej (liczonej od jak się ten pan nazywa do chyba byśmy bez niego nie przetrwali) jest bliżej najwyższych wyróżnień. Imdb twierdzi, że 276 filmów użyło jego piosenek jako części soundtracku. Sam Rogers był do swoich melodii i piosenek bardzo przywiązany i zwykł krytykować tych artystów, którzy decydowali się je inaczej zaaranżować (raz wykupił nawet ogłoszenie w gazecie by zniechęcić ludzi do kupowania singla z jego przearanżowaną piosenką). Co ciekawe kompozytorski dar pozostał w rodzinie. Jego córka Mary Rogers skomponowała musical Once Upon a Matterss – komediowy musical oparty o bajkę o księżniczce na ziarnku grochu. Zwierz widział jego telewizyjną wersję z 2005 roku i bardzo poleca.
To posłuchajmy piosenki, za którą nasz pierwszy bohater dostał swojego Oscara
Kolejną osobą na liście jest Helena Haynes. Zwierz uświadomił sobie ostatnio, że istnieje duże prawdopodobieństwo, że o aktorce nie słyszeliście. Ta zaś nie tylko przeżyła 93 lata ( 1900 -1993) ale także grała w filmach przez 80. Jej pierwszy Oscar przyszedł naprawdę dawno temu, bo w 1931 roku – w swoim pierwszym dźwiękowym filmie Grzech Madelon Claudet, na piątej ceremonii rozdania Oscarów zwyciężyła za najlepszą rolę pierwszoplanową. W filmie grała kobietę, która zrobi dla swojego syna wszystko. Na następne wyróżnienie ze strony Akademii musiała czekać 39 lat, kiedy nagrodzono ją za drugoplanową rolę w katastroficznym Porcie Lotniczym (grała staruszkę podróżującą na gapę). Emmy otrzymała za udział w amerykańskiej odmianie teatru telewizji, który zwał się Schlitz Playhouse of Stars, Grammy otrzymała za najlepsze nagranie Great American Documents (jak zwierz mniema jest to odczytanie najważniejszych dokumentów w historii ameryki), Tony zaś dostała za swoje występy w sztukach Happy Birthday i Time Remebered. Helen Hayes jest typowym przykładem, że aktor nigdy nie ma dość. Mimo, że w latach 50 po śmierci swojej córki na kilka lat przestała grać powróciła pod koniec lat 50, kiedy jej astma nie pozwalała jej grać na scenie (za dużo kurzu) przerzuciła się na film. Co więcej też jest przykładem, że talent musi w każdej rodzinie znaleźć gdzieś ujście. Jej adoptowany syn James MacArthur grał w popularnym niegdyś serialu Hawaii Five – O. Wydaje się jednak, że dziś jej znaczenie dla Amerykańskiej popkultury jest dość nikłe – być może, dlatego, że jej najważniejsze osiągnięcia wiązały się ze sceną.
Jeśli się ma talent to takie przełomy jak wprowadzenie dźwięku, w karierze nie przeszkodzi.
Rita Moreno – kiedy jej bohaterka w West Side Story śpiewa „I like to be in America” można chyba te słowa spokojnie przełożyć na karierę Moreno. Swojego Oscara dostała oczywiście za West Side Story, co chyba nikogo szczególnie nie widzi. Ciekawe jest natomiast to, że swoje Emmy dostała za … gościny występ u Muppetów (serio chcecie nagrody pogadajcie z Kermitem). z kolei Grammy przypadły jej za piosenki z programu The Electric Company – komediowego show przeznaczonego dla dzieci, w którym występowała min. z młodym Morganem Freemanem. Tony przyszło zaś do niej za występ w The Ritz – brodwayowskiej komedii o mężczyźnie, który ukrył się przed mafią w gejowskiej łaźni (zrobiono też film na podstawie tej sztuki niemal z tą samą obsadą). Moreno jest często przywoływana, jako przykład, że talent jest silniejszy od wielu uprzedzeń. Podczas kiedy na większość emigrantów z Puerto Rico czekały w Stanach same przeciwności losu na nią czekała wielka kariera. Choć zwierz jest ciekawy ile osób pamięta, że jej pierwszą większą rolą była rolą Tuptim w Król i Ja. Rita Moreno jest też znana z chyba najkrótszego z możliwych przemówień na Oscarach. No i na wspominanych już SAG Award wzbudziła odpowiednie dla swojej pozycji kontrowersje, kiedy wymsknęło jej się przekleństwo. I dobrze.
Ukochane podziękowania Oscarowe zwierza.
John Gielgud – obecność na tej liście Gielguda jest doskonałym dowodem na to, że nie da się skompletować żadnej aktorskiej listy bez uwzględnienia wybitnego brytyjskiego aktora, znanego z odtwarzania ról szekspirowskich. Ale jego Oscar wcale nie przyszedł za granie jednej z wielkich Szekspirowskich ról. Dostał go za rolę drugoplanową w filmie Artur gdzie grał wiernego i inteligentnego służącego głównego bohatera. Z Kolei Tony trafiła jego ręce za występ w sztuce Oscara Wilde – Bądźmy poważni na serio. Na całe szczęście Grammy trafiła już za Szekspira – dokładniej za album Ages of Man zawierający wybrane Szekspirowskie monologi. Jako ostatnie w jego ręce trafiła Emmy za brytyjski serial Summer’s Lease – i tu ponownie mamy trop Szekspirowski, bo tytuł został zaczerpnięty z 18 Sonetu Szekspira. Jak wiadomo wszędzie należy szukać tropów polskich i tu mamy nawet jeden dość silny wszak ojciec Gielguda nazywał się swojsko Franciszek Giełgud zaś cała rodzina pochodziła z okolic Lwowa. Co więcej jego prababcią była Aniela Aszpergerowa polska przedwojenna aktorka, która we Lwowie grywała a jakże w sztukach Szekspira. No jakby sobie ci Anglicy bez polskiej emigracji poradzili to zwierz sam nie wie. A co do znaczenia? Cóż, kiedy wymienia się najwybitniejszych aktorów Szekspirowskich XX wieku trzeba uważnie strzyc uszami w jakiej kolejności ktoś wymienia Gielguda i Oliviera. To wiele o człowieku mówi.
Zwierz pozostawia was z próbką talentu recytatorskiego aktora, musicie sami zdecydować co sądzicie
A teraz nazwisko powszechnie znane, czyli Audrey Hepburn. Ta moi drodzy obecna dziś na wszystkim od parasoli po reklamy czekolady aktorka, należy do tego elitarnego grona. Swojego Oscara otrzymała oczywiście za Rzymskie Wakacje, na zawsze zmieniające trasę wycieczek po Rzymie, Tony otrzymała za rolę w sztuce Odine – opowiadającej o rycerzu, który zakochał się w leśnej nimfie. Grammy przypadło jej za najlepszy album skierowany do dzieci – Audrey Gepburn’s Enchated Tales. Najciekawsze z tego zestawienia wydaje się natomiast to, za co otrzymała Emmy – za Gardens of the Word with Audrey Hepburn, który to program jest po prostu poświęcony ogrodom. Zwierzowi ten zestaw wydaje się jak na razie najbardziej eklektyczny, ale nie da się zaprzeczyć, że aktorka wszystkie cztery nagrody zebrała. CO do samej Audrey to wciąż trwają spory czy rzeczywiście była dobrą aktorką, czy można ją rzeczywiście uznać za ikonę stylu i czy deklarujące uwielbienie dla niej dziesiątki fanów rzeczywiście kiedykolwiek przyjrzało się lepiej jej twórczości. Nie zwierzowi te spory osądzać. Ale jak następnym razem kupicie sobie kubek czy kalendarz z Audrey to przynajmniej wiecie, że poza niesłychaną fotogenicznością i szczęściem do strojów miała też sporo talentu.
Śliczna młoda Audrey odbiera swojego Oscara.
Marvin Hamlisch – jeden z tych kompozytorów, których nie sposób nie kojarzyć (nawet z twarzy). Oscarów ma aż trzy, ale ten najważniejszy to za muzykę i piosenkę The Way We Are z filmu, w którym Barabra Straisend i Robert Redford nie mogli być razem. Emmy przyszła do niego za… koncert Barbry Streisand gdzie wykonywano jego piosenki (i gdzie pełnił rolę dyrygenta), z kolei Grammy wpadło w jego ręce za… oczywiście za piosenkę The Way We Were. Natomiast Tony trafiło do niego za naprawdę doskonały o godny polecenia musical A Chorus Line, musical koncentrujący się na tych artystach, którzy w musicalach pozostają w tle. Hamlisch miał nie tylko sporo talentu, ale miał też sporo szczęścia – jego pierwszą pracą było granie na próbach Funny Girl – spektaklu z zaczynającą wówczas dopiero karierę Barbrą Streisand. Zresztą Hamlisch musiał być chyba człowiekiem lubianym – na jego pogrzebie śpiewały Barbra Streisand, Aretha Franklin i Liza Minelli, ale zwierza najbardziej chyba o jego dobrym charakterze przekonał fakt, że kiedy kompozytor potrzebował nowej nerki, oddał mu ją przyjaciel. Jeśli pamiętacie w kompozytor pojawił się w serialu Niania gdzie przekonywał tytułową bohaterkę, że to nie ona napisał The Way We Were.
Piosenka która zapewniła kompozytorowi jakiś tuzin nagród, trochę trudno się dziwić
Jonathan Tunick jest pierwsza osobą na tej liście, o której zwierz naprawdę totalnie nic nie wie, poza tym, że jest ona na tej liście. Swojego Oscara otrzymał za muzykę do musicalu A Little Night Music, Emmy za dyrygowanie muzyką w Night of 100 Stars (ponownie zwierz mniema że to jedno z tych jednorazowych wydarzeń telewizyjnych) Grammy otrzymał za najlepszą aranżację muzyki do piosenki No One is Alone. Zaś Tony otrzymał w kategorii „Best Orchestrations” do sztuki Titanic. Zwierz absolutnie nic o człowieku ponad to nie wie (tzn. przeczytał też stronę w Wikipedii, ale nie czuje się mądrzejszy). Co jest doskonałym przykładem, że można być znakomitym kompozytorem/specjalistą od aranżacji na orkiestrę, jednym z jedenastu potencjalnie najzdolniejszych ludzi w Stanach a w Wikipedii nie ma twojego zdjęcia. Może, dlatego, że dyrygent często stoi tyłem?
Nasz bohater tej piosenki nie napisał ale był odpowiedzialny za jej aranżację na orkiestrę, na potrzeby filmu.
Kolejny na naszej liście zasłużonych jest Mel Brooks. Oscara otrzymał za scenariusz do Producentów (tych pierwszych z 1968 roku), co zwierza nie dziwi, bo to jest niesamowicie śmieszny film (zobaczcie Oscar za scenariusz do komedii! Dziś takich nie rozdają), swoją pierwszą Emmy otrzymał w kategorii Variety za jednorazowe specjalne wydarzenia w telewizji, dlatego zwierz przypomni, że potem przez trzy lata od 1997 do 1999 był nagradzany za rolę w sitcomie Mad Abou You, gdzie grał wujka głównego bohatera. Serial opowiadał o młodym małżeństwie mieszkającym w Nowym Jorku (serial nadawała stacja NBC i w jednym z odcinków bohaterka wpadła nawet do kawiarni odwiedzanej przez Serialowych Przyjaciół), Tony trafiła do Mela Brooksa dopiero w 2001 roku za… Producentów. Zwierz ponownie się nie dziwi, bo ktokolwiek napisał 'Springtime for Hitler” powinien natychmiast dostać nagrodę. Zresztą za Producentów Mel Brooks dostał też Grammy choć nie swoją pierwszą – pierwszą otrzymał za album komediowy: The 2000 Year Old Man in the Year 2000 – gdzie grał najstarszego człowieka na ziemi w serii wymyślonych przez siebie skeczy. Oczywiście Mel Brooks jest kolejnym, (którym to już) dowodem na tej liście, że bez emigracji nie ma kultury. Zanim zdecydował się na swojsko brzmiące Brooks miał na nazwisko Kaminsky, co brzmi bardziej swojsko. Zaś rodzina Brooksa mieszkała przed emigracją w Gdańsk. Mel Brooks jest zdaniem zwierza jednym z najzabawniejszych komików, jakich kiedykolwiek wyprodukował amerykański przemysł rozrywkowy. No i ponownie talent w rodzinie nie umiera, bo jego syn Max Brooks jest autorem Wojny Zombie, która jak wiadomo wszyscy, którzy ją czytali jest niespodziewanie dobrą książką.
Przyjrzyjcie się Blond Naziście, odpowiedzcie sobie na pytanie „Skąd jak go znam?” ;)
Mike Nichols – z filmami Mike’a Nicholsa jest tak, że albo się je bardzo lubi albo nie może się ich znieść zwierz musi powiedzieć, że sam je uwielbia, to to są najczęściej takie porządne filmy do oglądania. Bez reżyserskich fajerwerków, ale zrealizowane inteligentnie i dające do myślenia. Swojego Oscara odebrał za reżyserię Absolwenta i tu chyba nikt się nie dziwi, z kolei pierwszą ze swoich licznych Tony otrzymał za reżyserię Boso w Parku (potem przeniesione na ekran – główne role młodego małżeństwa grali w filmie Jane Fonda i Robert Redford). Z kolei Emmy otrzymał za reżyserię znakomitego filmu Wit o umierającej na raka profesor literatury angielskiej. Główną rolę gra tam Emma Thompson zaś cały film jest absolutnie znakomity. Ciekawa jest natomiast historia jego Grammy, którą otrzymał za An Evening With Mike Nichols and Elaine May – co jest wspomnieniem jego czasów, kiedy występował, jako aktor w komediowym duecie z Elaine May. Zwierz nie chce wskazywać żadnej prawidłowości, ale Nasz bohater też nie pochodzi z amerykańskiej rodziny tylko urodził się w Niemczech, jako Mikhail Igor Peschkowsky (zwierz się zmianie nazwiska nie dziwi, nie ma Amerykanina, który by się do niego przyzwyczaił). Ale to w sumie fakt dużo mniej interesujący niż ten, że jak twierdzą ci, co się znają (umieją przeczytać drzewo genealogiczne) Nichols jest spokrewniony niezbyt daleko z Einsteinem ( a także z Gustavem Landauerem jednym z twórców anarchizmu, ale pewnie gorzej się tym chwalić na przyjęciach). Przy czym do wszystkich czytających ta notkę – zwierz nie jest jakimś wielkim demaskatorem, który wszystkim odkrywa zmiany nazwisk itp. Dla zwierza nie ma nic fajniejszego niż odkryć, że ta amerykańska kultura została stworzona przez ludzi, którzy przybili do tego nowego świata ze wszystkich zakątków świata starego.
Whoopi Goldberg – zwierz powie, szczerze, że wcale się jej na tej liście nie spodziewał, ale jest bardzo zadowolony, że się tu znalazła. Choć jej obecność na liście jest dla niektórych problematyczna (werble!). Otóż problemem jest jej Emmy, co prawda zdobyła ją za program Beyond Tara: Teh Extraordinary Life of Hattie McDaniel (program poświęcony odtwórczyni roli Mammie w Przeminęło z Wiatrem) ale była to (podobnie jak jej nagroda za The View) Daytime Emmy czyli Emmy za te programy które nadaje się w ciągu dnia. Zwierz jednak podobnie jak scenarzyści 30 Rock (których bohater chciał EGOT zdobyć) zgadza się, ze jak jest Emmy to i tak się liczy. Co do pozostałych nagród to Oscara otrzymała oczywiście za swoją rolę drugoplanową w Uwierz w Ducha (dla zwierza jedyny powód by ten film oglądać), Grammy za nagranie jej komediowego Show na Broadwayu, zaś Tony za musical Thoroughly Modern Millie, który wyprodukowała. Whoopoi Goldberg od wszystkich tu wymienionych różni jedno. Grała w Star Treku. Przez to jest od wszystkich wcześniej wymienionych fajniejsza.
Scott Rudin – ostatni z tych, którzy swojego EGOTA zdobyli bez nagród honorowych. Jeśli o nim nie słyszeliście nie musicie się przejmować. Rudin nie jest, bowiem aktorem tyko producentem. Oscara otrzymał za To nie jest Kraj dla Starych Ludzi, Emmy za program dla dzieci He Makes Me Feel Like Dancin’ Grammy za album z muzyka do The Book of Mormon (którego był producentem,) zaś Tony (pierwszą) za musical Pasja kolejne zaś za produkcje takich sztuk jak: Kopenhaga, Wątpliwości, The History Boys, Bóg Mordu czy Book of Mormon. Co właściwie tłumaczy, dlaczego udało mu się zdobyć EGOT bo to naprawdę są dobre sztuki. Obecność Scotta Rudina na tej liście pokazuje, że nie musicie być piękni, ani utalentowani – może się wam udać zdobyć cztery wyróżnienia dzięki umiejętność organizowania i sponsorowania ludzi z talentem.
Bohaterami Book of Mormon są młodzi mormońscy misjonarze wysłani na misję do niekoniecznie chętnych do nawrócenia się mieszkańców Afryki
A teraz trzy osoby które swojego EGOTa skompletowały z pomocą nagród specjalnych (takich w których nie zostaje się wybranym spośród innych kandydatów)
Barbra Streisand – podczas kiedy większości twórców zdobycie czterech nagród zajmuje lata a nawet dekady w przypadku Streisand było to zaledwie 7 lat. Jakby cały świat amerykańskiej rozrywki poczuł się niemal w obowiązku rzucić w Straisend jakąś nagrodą. Pierwsze powędrowało do niej Grammy za najlepszy album nazwany oryginalnie „The Barbra Streisand Albumę, Potem przyszło Emmy za program My Name is Barbara – program, który zawierał Barbarę Streisand śpiewającą piosenki, z kolei Oscara otrzymała zza rolę w Funny Girl. Na koniec przyszła specjalna nagroda Tony w 1970 przyznana jej jak zwierz mniema za sam fakt bycia wspaniałą Barbrą Streisand. Poza byciem najlepiej sprzedającą się piosenkarką w historii, Streisand może się też pochwalić tym, że od jej nazwiska nazwano pewne Internetowe zjawisko. Tzw. ” Streisand effect” to zjawisko przyciągnięcia uwagi, do rzeczy wcześniej w Internecie niedostrzeżonej spowodowane próbą usunięcia go z Internetu. W tym przypadku aktorka/piosenkarka chciała by fotograf dokumentujący erozję wybrzeża Malibu skasował z Internetu zdjęcie, na którym jest jej dom. Wcześniej zdjęcie zobaczyło 6 osób, w chwili, kiedy pozew stal się oficjalny zdjęcie zaczęło krążyć po Internecie. Co przyniosło odwrotny skutek do zamierzonego.
Liza Minelli – w tym przypadku to Grammy jest przyznana w kategorii Legendy, (czemu zwierz się nie za bardzo dziwi) jest tą nagrodą, która nie liczy się do końca. Pierwszą nagrodą, jaką zdobyła Liza była Tony za główną role w Musicalu Flora the Red Menace, Potem przyszedł Oscar za niezapomnianą rolę w Kabarecie i w końcu Emmy za specjalny pojedynczy program – koncert dla telewizji (Liza with a Z: A Concert for Televsion). Jak wiadomo Liza Minelli musiała stać się ważną osobą w Hollywood mając za rodziców Judy Garland i znakomitego reżysera Vincenta Minelli. Mimo, że aktorka miała w swoim życiu wiele przygód i załamań to jednak swoją ostatnia Tony zgarnęła w 2009 roku za występ złożony z jej piosenek. Co ciekawe kiedyś sama stwierdziła, że nie umie jakoś wybitnie śpiewać, ale za to wie jak zaprezentować piosenkę publiczności. I to jest doskonałe podsumowanie, dlaczego trudno od niej oderwać oczy jak śpiewa.
Zwierz musi powiedzieć, że woli taką nie zawsze doskonale zaśpiewaną piosenkę ale przy której czuje, że wykonawca opowiada historię.
Ostatni na liście jest James Earl Jones, któremu niestety brakuje tylko Oscara (otrzymał nagrodę Honorową w 2012). Pierwsza trafiła do niego nagroda Tony za najlepszą role pierwszoplanową w sztuce The Great White Hope. Potem otrzymał Grammy za Great American Documents (jak już ustaliliśmy zwierz nie jest do końca pewien, co na tych nagraniach jest), Emmy trafiła do niego za najlepszą rolę męską w serialu detektywistycznym Gabriel’s Fire. Zwierz nie wie czy wiecie, ale ojciec aktora także grał w filmach, będąc jednym z lepiej rozpoznawanych czarnoskórych aktorów w swoich czasach. Co ciekawe aktor znany ze swojego wspaniałego głosu, przez dobrych kilka lat, jako dziecko w ogóle się nie odzywał – głownie, dlatego, że się jąkał. Ciekawe jakby zareagowałby gdyby mu ktoś kiedyś powiedział, że ludzie będą płacić by posłuchać jego głosu. Ponoć jednym z największych zaskoczeń w karierze aktora był fakt, że Mufasa w filmie Król Lew, (do którego podkładał głos) ma podobną mimikę, co on. Rzeczywiście, to musi być lekkie zaskoczenie, kiedy okazuje się, że człowiek został lwem.
Jeśli macie 8 minut to posłuchajcie sobie, warto.
Jak na razie to koniec listy, ale nawet na tej liście są lepsi i gorsi, bo np. coś co Amerykanie nazywają Triple Crown of Acting (trzy nagrody Oscar, Tony i Emmy za pojedynczą rolę) mają na tej liście tylko Hayens i Moreno. Jeśli przyjrzymy się oczekującym to okaże się, że najdłuższa jest lista tych, którym brakuje Grammy – tu znajdziemy niemal same wielkie aktorskie nazwiska, z kolei najmniejszej grupie osób brakuje Emmy – i co więcej chyba Emmy najłatwiej tu zdobyć. Ogólnie jednak EGOT pozostaje ciekawą kategorią, która pokazuje, że ludzi, którzy mają talent najczęściej nic nie łączy. Poza tym, że maja talent. I trzeba powiedzieć, że zwierza eklektyczność tej listy cieszy. Bo to znaczy, że zdolności nie wybierają, może się z nimi urodzić emigrantka z Puerto Rico, Potomek emigrującej po powstaniu listopadowym do Anglii rodziny szlacheckiej, córka legend Hollywood, albo córka pielęgniarki czy kuzyn Einsteina. Innymi słowy, każdy może być utalentowany. Pytanie w takim razie jest jedno. Dlaczego nie padło na nas?
Ps: Zwierz przygotowuje się dość wcześnie na Oscary i w ramach tych przygotowań utworzył wydarzenie na facebooku, dzięki któremu (jeśli dołączycie) dostaniecie zwierzowe uwagi z nocy oscarowej bez konieczności znoszenia statusów zwierza w waszym feedzie.
Ps2: Ale dziś to już zwierz MUSI Sleepy Hollow zobaczyć. I jak zobaczy to pewnie coś napisze.