Hej
Zwierz obiecywał wczoraj że nie będzie recenzował filmu ” Wieczór” nie mniej ów film sam do niego powraca najwyraźniej uznając że skoro zwierz odmawia recenzji to przynajmniej będzie musiał sobie trochę podywagować na temat. Otóż jednym z przewodnich elementów są pretensje córek ( a właściwie córki) do matki że to jej sposób na życie ( matczyny) wpłynął na ich późniejsze decyzje. Lęk przed założeniem rodziny ma tu być podyktowany prawdziwym bądź zafałszowanym wspomnieniem nieszczęśliwej w małżeństwie matki.Zwierz musi przyznać że oglądając ten film doszedł do wniosku, że wątek pretensji dorosłych już dzieci do rodziców to jeden z częściej wykorzystywanych wątków w kinematografii.
Wydaje się że współczesne kino wyznaje zasadę że za nasze życiowe poczynania jesteśmy odpowiedzialni tylko w bardzo drobnym zakresie – w dużo większym mają na nas wpływ rodzice którzy dając nam dobry lub zły przykład decydują o tym czy będziemy później szczęśliwi czy nie. Oczywiście autorzy fabuł nie byli by sobą gdyby do każdej tego typu historii nie dodawali jakiegoś suspensu. Dlatego też najczęściej rozliczenie dorosłych dzieci z rodzicami odbywa się przy łożu chorego lub umierającego rodzica lub po jego śmierci. Dopiero wtedy okazuje się że dzieci o tych swoich rodzicach nic nie wiedziały – nie znały ich romansów z przeszłości, ogromu poświęcenia jakie musieli dla nich znieść czy wykasowali sobie z pamięci wszystkie dobre wspomnienia. Ostatnio zwierz widział to w bardzo wielu odmianach – nie tylko we wspomnianym na początku ” Wieczorze” ale także w ” Co się wydarzyło w Madison Country” czy ” A ty kiedy ostatni raz widziałeś swojego ojca?”( tłumaczenie wybitnie amatorskie bo zwierz nigdy nie zetknął się z tym niezłym filmem w wersji polskojęzycznej), ” Big fish” czy w filmie ” Boskie sekrety siostrzanego stowarzyszania Ya ya”. Ta lista jest zdecydowanie dłuższa ale tym razem zwierz nie chce wymieniać ( ale wątek pojawia się np w ” Pocztówkach z nad krawędzi” i w ” Czułych słówkach” choć w nieco innej niż omawiana tu odmiana).
Co ważne pretensje zawsze ułożone są w ten sam sposób – córki mają pretensje do matek a synowie do ojców. Ta dychotomia rzadko zostaje zachwiana. Niekiedy do matek pretensje mają synowie ale bardzo rzadko pojawia się wątek córek mających pretensje do ojców ( mówimy tu o rodzinach może i z problemami ale nie patologicznych – więc odpada tu w rozważaniach zwierza cały wątek np. molestowania seksualnego)
Zwierz ogląda tego typu historie zawsze z pewnym zdziwieniem ( z wiekiem zdziwienie się pogłębia ) – otóż wydaje się że Hollywoodzka wersja naszej relacji z rodzicami jest bardziej niż nie zdrowa. Najpierw powinniśmy idealizować rodziców. Potem dostrzec cały zestaw ich wad ( najlepiej w wieku nastoletnim lub wczesno dorosłym). Ich brak zaangażowania w nasze wychowanie, czy wręcz przeciwne zbytnia w nie ingerencja powinna nas zranić raz na zawsze i nauczyć że np. posiadanie dzieci jest złe czy, że posiadanie męża nie oznacza miłości itd. Potem powinniśmy urwać z nimi wszelki kontakt i pojawić się przy łożu śmierci ( w ewentualnej wariacji oni powinni pojawić się przy naszym łożu śmierci w każdym razie ktoś musi być w czasie spotkania chory albo umierający). Dopiero dowiedziawszy się o jakiś nie znanych elementach z ich życia powinniśmy inaczej spojrzeć na ich czyny. Wtedy powinna zajść przemiana – dziecko a właściwie dorosły powinien uwolnić się spod wpływu rodziców i nareszcie szukać szczęścia optymistycznie patrząc w przyszłość.
Zwierz który sam nie ma dzieci jest absolutnie przekonany że gdyby kiedykolwiek je wychował i w tym wychowawczym dziele zawiódł to dowiedzenie się o czymś o czym się nie wiedziało niewiele by pomogło – zwłaszcza jeśli ograniczało by się to zaledwie do jednej romantycznej przygody czy wiadomości że rodzice jednak nie byli aż tak nieszczęśliwi w małżeństwie jak myśleliśmy. Przecież większość z nas nie wie wszystkiego o swoich rodzicach i jakoś z tym żyjemy niekoniecznie czując że wychowują nas obcy ludzie ( zwierz woli nie myśleć co by było gdyby wiedział wszystko o swoich rodzicach. Albo o jakiejkolwiek innej osobie.)
Co więcej wydaje się zwierzowi że w tym wątku chodzi przede wszystkim o to że w naszym świecie indywidualizmu nikt nie lubi popełniać błędu. Ta sama zasada obowiązuje w wypadkach drogowych gdzie zawsze jest winny ( nie nazywa się już tego wypadkiem) i w naszych życiowych decyzjach. Stąd zawsze muszą się znaleźć winni – skoro nie umiemy się zaangażować w związek musi to być wina naszej matki która nie kochała naszego ojca, skoro nie potrafimy sobie ułożyć życia musi to znaczyć że nie dostaliśmy odpowiednich wzorców, a może dusi nas jakieś fatalne wspomnienie z dzieciństwa. Jeśli nigdy niczego nie osiągnęliśmy to zapewne wina tego koszmarnego ojca który nie umiał dotrzeć na czas na trening piłki nożnej .
Zwierz zawsze z pewną przykrością patrzy jak ludzie z łatwością zrzucają swoje błędy na rodziców ( chodzi mu o świat filmowy) jakby bali się że przyznanie się ze sami są sobie winni było by zbyt straszne. Zwierz nie twierdzi że wychowanie nie ma wpływu na to jak się zachowujemy w późniejszym życiu. Wręcz przeciwnie – zwierz głęboko przekonany że rodzice potrafią skopać swoim dzieciom życie w sposób bardzo skuteczny. Ale filmy niekiedy wyglądają tak jakbyśmy sami nie mieli wolnej woli – jakby raz zatrute przez złych rodziców życie nie dało się odbudować nawet jeśli np. sami założyliśmy rodzinę i odcięliśmy się o toksycznych rodziców.
Co ciekawe niemal na równi oskarża się w filmach rodziców którzy po prostu sami byli nieszczęśliwi co tych którzy realnie przyczynili się do przerobienia życia dzieci na piekło czyli wszelkiego rodzaju rodziców alkoholików czy choleryków. Tym także pod koniec życia trzeba wybaczyć i stwierdzić że może było koszmarnie ale przecież to nie ich wina. Zwierz nie jest pod tym względem szczególnie surowy – nie uważa że osobę uzależnioną trzeba koniecznie potępiać ale z drugiej strony ten koszmarny przymus przebaczania wydaje się być równie szkodliwy. Bądź co bądź skoro rodzice naprawdę zniszczyli im życie to przebaczanie wydaje się jednak zbyt daleko idącą pobłażliwością.
Najgorsze jednak w tych schematycznych historiach jest to, że zwierz dostrzega w nich przekonanie, że rodzicom można przebaczyć dopiero kiedy takie przebaczenie jest jedynie pocieszeniem przed ich śmiercią. Tak jakby nigdy ale to nigdy nie można byłoby przeanalizować swoich uczuć nieco wcześniej i chwycić za słuchawkę i z rodzicem porozmawiać ( z resztą rodzice też nie powinni dzwonić i się odzywać i z miejsca uszanować że dzieci mają do nich pretensje nawet jeśli są one zupełnie nie uzasadnione).
Zwierz zastanawia się czy owe zdziwienie tym schematem przedstawiania stosunków dzieci i rodziców wynika z faktu że to jedna z tych rzeczy jaka jest właściwie nie przekładalna z kultury anglosaskiej na naszą. W Polsce wciąż jeszcze mieszka się niedaleko – najczęściej w tym samym mieście, a jeśli nie to odwiedza się rodzinę kilka razy do roku. W Stanach czy w Anglii bardzo wcześnie dzieci wyjeżdżają z domu ( jeszcze pełne młodzieńczych pretensji i dziecięcych wspomnień) i niekiedy nigdy nie wracają pojawiając się dość rzadko ( a jeśli mają pretensje to nigdy) i czują się z tym całkiem nieźle. Stąd też dużo łatwiej nie znać swoich rodziców i mieć do nich pretensje o wszystko.
Choć z drugiej strony wydaje się że konflikt rodziców i dzieci to coś czym kultura żyje od czasów ” Antygony”. Problem jednak polega na tym że w kulturze najczęściej spór toczy się o sprawy najważniejsze zaś w realnym życiu o kwestie zupełnie błahe.
ps: Zwierz pragnie poinformować swoich rodziców że jak na razie życia mu nie zmarnowali – chyba że za zmarnowane życie uznamy żałosną próbę naśladowania przez zwierza ich życiowych wyborów;)