Hej
Zwierz kontynuuje tradycje swojego końcowo rocznego ujawniania swoich upodobań. To znaczy zwierz nie ma wątpliwości że wierni czytelnicy nie znajdą w tym wpisie nic nowego ale zdaniem zwierza to dobra tradycja by pod koniec każdego roku zwierz wypowiadał się choć raz jednoznacznie o tym co lubi. Dzięki temu za jakieś dwadzieścia lat będziecie naprawdę mogli powiedzieć że wiecie o zwierzu wszystko. Dziś zwierz musi wam się zwierzyć że choć jego wiedza bazuje głównie na znajomości i obserwacji popkultury amerykańskiej tak naprawdę nie jest to jego ulubiona popkultura ( zwierz wyznaje zasadę że globalizacja to ściema i że cechy narodowe przetrwały nawet wtedy jeśli wszystkie programy w naszej telewizji są na licencji. Po prostu świat się zmniejsza ale to nie oznacza że ludzie stają się tacy sami.). Zwierz uwielbia natomiast brytyjską popkulturę ( w sumie ma na myśli głównie angielską ale ponieważ nie jest w stanie wskazać narodowości wszystkich jej twórców zdecydował się na rozszerzenie tego pojęcia). Angielska popkultura jest zasadniczo rzecz biorąc zupełnie inna od amerykańskiej a jednocześnie bardzo do niej podobna. Obie potrafią być koszmarnie głupie i obie kierują się do najszerszej widowni. Ale są także między nimi olbrzymie różnice. Nikt tak jak Brytyjczycy nie potrafią przełożyć problemów społecznych czy różnic klasowych na język popkultury — olbrzymia ilość produkowanych tam programów rozrywkowych opiera się w sumie na zestawianiu ze sobą czy obserwowaniu różnych klas społecznych — tego elementu który doskonale rozumie europejczyk brakuje w popkulturze amerykańskiej która oczywiście uwielbia pokazywać skrajności ( a właściwie w skrajność bo pokazuje chętnie luksus a biedę sobie odpuszcza) ale nigdy nie posunie się do analizy stratyfikacji społecznej w sposób rozrywkowy. Trudno się z resztą dziwić że Brytyjczycy doprowadzili ten element do mistrzostwa — jeden rzut oka na kino brytyjskie pokazuje że to co w nim najlepsze to umiejętność robienia filmów właśnie o społeczeństwie. Zwierz absolutnie uwielbia ten nie znany w innych krajach gatunek filmu w którym właściwie akcja nie jest do końca potrzebna bo najbardziej interesują nas bohaterowie którzy w sumie są pasjonujący przez to że są przeciętni. Zdaniem zwierza ten rodzaj filmów jest idealnym połączeniem tego co w kulturze wysokie i niższe — bo zachwyci się nim krytyk ale i zwykły widz nie wyjdzie znudzony — wręcz przeciwnie z przekonaniem że jego życie też nadaje się na film. No ale nie przesadzajmy w tych społecznych dywagacjach zwierza. Zwierz kocha Brytyjczyków też za to ze są sentymentalni — jeśli kiedyś pokochali Dr. Who to będą wymieniać aktorów ale nie przerwą tego cudownego serialu sf. Podobnie jeśli kiedyś przyzwyczaili się że program motoryzacyjny nazywa się Top Gear to nie przestaną go produkować nawet jeśli zupełnie zmienia formułę i wymienią wszystkich prowadzących ( z resztą powiedzcie szczerze gdzie indziej na świecie robi się ciekawe programy edukacyjne i kulinarne? Zwłaszcza te drugie są najlepsze w angielskim wydaniu). Owa sentymentalność przejawia się też w skłonności do kręcenia raz na jakiś czas wszystkiego jeszcze raz — raz na dekadę można się więc spodziewać że Brytyjczycy zekranizują jeszcze raz wszystkie powieści Austin, sztuki Szekspira, książki sióstr Bronte czy nawet przygody dzielnego Robin Hooda. co więcej nie mamy o to do nich żalu bo każda dekada potrzebuje swoich ekranizacji. Z resztą zwierz uwielbia sposób w jaki Brytyjczycy kręcą kino kostiumowe. Amerykanie biorący się za filmy kostiumowe ubierają współczesnych bohaterów w ciuchy z epoki i są niesłychanie szczęśliwi kiedy wypowiadają oni z ekranu współczesne kwestie ( z resztą nie przepadają oni za kinem kostiumowym bo podobno amerykańska widownia nie do końca rozumie różnice klasowe z przeszłości). Brytyjczycy wolą by ich bohaterowie byli jednak z epoki i zdawali sobie z tego sprawę nawet jeśli zdecydowanie mniej osób zrozumie film. Ale to nie koniec zachwytów zwierza. Jego skromnym zdaniem niezależnie od zalet aktorów amerykańskich ci brytyjscy są lepsi. Może to kwestia świetnych szkół aktorskich ( zwierz pisał kiedyś że wątpi w ich konieczność ale nie ma wątpliwości że skończenie RADA nikomu nie zaszkodzi) może faktu że są zdecydowanie bardziej zdywersyfikowani niż na zachodzie. Jeśli chcecie zobaczyć ludzi we wszystkich kształtach i rozmiarach obejrzyjcie film angielski. To tam kariery robią ludzie zarówno niezwykle piękni jak i zdecydowanie przeciętni z urody. Zwłaszcza widać to po przykładzie aktorek które tylko w Wielkiej Brytanii wyglądają jak normalne kobiety. Być może jeśli wyznacznikiem angażu do filmu staje się talent a nie uroda dostajemy właśnie takich różnych aktorów. Co więcej wydaje się że już od dłuższego czasu działa system że kiedy amerykanie naprawdę ale to naprawdę nie mogą znaleźć nikogo kto by zagrał role posyłają do Londynu po aktora by ten ową rolę dla nich zagrał i nie ma znaczenia czy jest to Scarlett czy świecący wampir. To zdaniem zwierza o czymś świadczy. Na sam koniec zwierz musi stwierdzić że pewnie jego miłość do wszystkiego co brytyjskie byłaby zdecydowanie słabsza gdyby nie angielskie poczucie humoru. Niezależnie czy ogląda się brytyjskie skecze z lat 60 czy 80 lub współczesne zawsze uderza jak cudowny jest to humor. Inteligentny, absurdalny i zdecydowanie nie dla wszystkich. To cudowna odtrutka po dowcipach które mają puentę, po poprawności politycznej produkcji amerykańskich i po wszystkim co jest tak dopasowane do gustu przeciętnego widza że traci swojego ducha. co więcej brytyjski humor wydaje się najsilniejszą i najbardziej zakonserwowaną cechą narodową. Zwróćcie uwagę że niezależnie czy oglądacie skecze Monty Pythona czy małą Brytanię zawsze pojawi się jeden niezmiennie bawiący anglików element — mężczyzna w stroju kobiety. Wszędzie indziej na świecie wyglądałby głupio ale kiedy zaczyna mówić z brytyjskim akcentem jest najzabawniejszą postacią jaką widzieliście w życiu. I zabijcie zwierza zupełnie tego nie rozumie.
Zwierz mógłby jeszcze długo zachwycać się brytyjskimi serialami i przypominać wam że to właśnie tam wymyślono wszystkie Idole, Mam talent i x‑factor które są kwintesencją współczesnej popkulltury ale zamiast tego życzy wam wszystkiego najlepszego w nowym roku. Przede wszystkim by ktoś choć raz przez te dwanaście miesięcy olśnił was swoim filmem, serialem, książką czy piosenką. jeśli jednak przy okazji odniesiecie jakieś sukcesy w realnym świecie też zdaniem zwierza nic złego się nie stanie:)
Ps: Zwierz ma nadzieje dostać po tym wpisie podziękowania z ambasady angielskiej :)