Home Góry Mgły, czarna rozpacz i herezja czyli wpis tatrzański piąty

Mgły, czarna rozpacz i herezja czyli wpis tatrzański piąty

autor Zwierz
Mgły, czarna rozpacz i herezja czyli wpis tatrzański piąty

Rankiem zwierz nie pyta o pogodę, godz­inę, stan świa­ta i okolic bo wie, że dziś wymarsz jest punk­tu­al­ny i obow­iązkowy. Jeszcze bowiem w Warsza­w­ie mat­ka zwierza nie zważa­jąc na zmieni­a­jące się warun­ki atmos­fer­yczne kupiła bile­ty na kole­jkę na Kasprowy. Zwierz musi przyz­nać skrycie, że wiz­ja, że ktoś go pod górkę zaw­iezie rozle­wa się ciepłem po jego zbo­lałym ser­cu i jeszcze bardziej zbo­lałych łyd­kach. A poza tym kiedy schodz­imy na śni­adanie ktoś już tam jest. Trud­no się dzi­wić jest ósma piętnaście.

Kole­j­ka do kole­j­ki na Kasprowy jest lep­szym miernikiem warunk­ów atmos­fer­ycznych niż jakikol­wiek przekaz stacji mete­o­ro­log­icznej. Obser­wu­jąc tłum czeka­ją­cy posłusznie w kole­jce ciągnącej się tylko do pod­stawy schodów (prowadzą­cych do stacji dol­nej kole­j­ki) zwierz ze zdzi­wie­niem kon­statu­je, że gdy­by wnioskować po iloś­ci chęt­nych na prze­jażdżkę należało­by stwierdz­ić, że właśnie jesteśmy w środ­ku burzy z pioruna­mi. Zwyk­le bowiem kole­j­ka ciąg­nie się jeszcze bardziej mal­own­ic­zo wzdłuż dro­gi do Kuźnic. Co ciekawe, ponown­ie zwierz zaob­ser­wował, że tuż obok kole­j­ki sto­ją zupełnie przez niko­go nie oble­gane automaty w których moż­na zakupić bile­ty od ręki. Co praw­da ist­nieje możli­wość, że ich cena jest wyższa niż w kasie za to dopła­ta pozwala z satys­fakcją pomachać tym co sto­ją i czekają.

dav

Jeśli chodzi o górskie wido­ki to stac­ja na Kasprowym była dziś szczytem tego co moż­na było zobaczyć

Jaz­da kole­jką na Kasprowy co roku przekonu­je zwierza o tym, że wszelkie grzecznoś­ciowe for­muł­ki i zgodne z mirem społecznym zachowa­nia wyparowu­ją jak sen jak­iś zło­ty gdy chodzi o wepch­nię­cie się do wag­o­ni­ka kole­j­ki górskiej. W ciągu kilku­nas­tomin­u­towej prze­jażdż­ki zwierz został potrą­cony, prze­sunię­ty i potrak­towany ple­cakiem zde­cy­dowanie częś­ciej niż zdarza się to zazwyczaj. Powód jest oczy­wiś­cie jeden – jeśli nie stanie się przy samej szy­bie zro­bi­e­nie zdję­cia będzie trudne. O ile robi­e­nie zdjęć zwier­zowi nie przeszkadza o tyle ma wraże­nie, że w kole­jce górskiej zde­cy­dowanie lep­iej porzu­cić fot­ki zza szy­by i cieszyć się samą niesamow­itą jazdą, dostar­cza­jącą ślicznych widoków. Zwłaszcza że tym razem, niczym w najlep­szych hor­ro­rach, widok górskiego zbocza nagle zniknął, podob­nie jak dają­cy otuchę widok na linę kole­j­ki. Wszyscy bowiem znaleźliśmy się w mleczno­bi­ałej spomiędzy której tylko co pewien czas moż­na było wypa­trzeć skały które zdawały się niemal lewitować w mglis­tej bieli. Efekt niesamow­ity, tak jak­by nagle wszys­tko zniknęło, wcale nie prz­er­aża ale daje miłe poczu­cie kom­for­tu, jak­by ktoś raczej otulił kole­jkę mgłą niż przesłonił świat. Ale cóż z tego sko­ro brak możli­woś­ci robi­enia zdjęć spraw­ił, że wielu podróżnych zami­ast dostrzec w takiej jeździe przeży­cie czy nawet trochę przy­godę było zaw­iedzionych. Mgła bowiem nie wypa­da dobrze na zdjęciach.

dav

Opc­je ogól­nie są takie — na lewo mgła, na pra­wo mgła w dół też mgła

Po osiąg­nię­ciu szczy­tu Kasprowego stało się dość jasne że jedy­na dro­ga którą ma sens iść prowadzi w dół. Bo choć warun­ki były całkiem dobre to jed­nak wybór trasy dłuższej czy trud­niejszej w sytu­acji gdy wszelkie wido­ki które nor­mal­nie porusza­ją do głębi zosta­ją bezczel­nie schowane we mgle. Tak przy­na­jm­niej racjon­al­i­zowała mat­ka zwierza, choć praw­da jest taka, że po pros­tu zwierz miał minę zbitego mop­sa (ewen­tu­al­nie po pros­tu mop­sa bo one zawsze są smutne) na samą wzmi­ankę o tym, że miało­by być inaczej niż w dół. Wybór dro­gi okazał się zresztą bard­zo trafny bo po kilku metra­ch zwierz i jego mat­ka napotkali koz­ice. Nie jed­ną koz­ice, ale całe sta­do koz­ic, łącznie z mały­mi, które nic sobie nie robiąc skubało trawę. Być może do takiego wypadu skłonił je fakt, że wszędzie była mgła więc trud­no je było wypa­trzeć. Zwierz stworzył już w głowie całą teorię mglistych koz­ic, które korzys­ta­jąc z gorszej widocznoś­ci kryją się przed turys­ta­mi. Nieste­ty teo­ria padła kiedy jed­na z koz­ic po pros­tu stanęła na szlaku. Najwyraźniej koz­ice po pros­tu mają ludzi gdzieś.

Były goryle we mgle to są kozice we mgle. Skoro we mgle to prawie nie widać

Były goryle we mgle to są koz­ice we mgle. Sko­ro we mgle to praw­ie nie widać

Dro­ga do Murowań­ca znana jest zwier­zowi i jego matce dość dobrze i zawsze jest mniej więcej taka sama, z góry człowiek patrzy i myśli „ależ to dwa kro­ki” ale gdzieś po drodze przy­pom­i­na sobie o ist­nie­niu per­spek­ty­wy. No więc Murowaniec jest nieco dalej choć nie ma tu powodów do narzeka­nia bo rzeczy­wiś­cie dro­ga jest pięk­na i wbrew wszelkim napły­wa­ją­cym do zwierza infor­ma­cjom prak­ty­cznie pus­ta. Spokój spaceru (mat­ka zwierza z pog­a­rdą odmówiła tym kilo­metrom miana wyciecz­ki) zakłó­cała tylko kole­j­na akc­ja TOPR którą zwierz z matką obser­wowały z dale­ka. To już dru­ga akc­ja w ciągu kilku dni jaką widzi­ał zwierz, co jest ciekawe bo w sum­ie od lat jeździ w Tatry a jeszcze nigdy nie widzi­ał inter­wencji z tak bliska. I ter­az pytanie czy to przy­padek, czy ludzie są mniej ostrożni a może ter­az wzy­wa się TOPR częś­ciej. Trud­no powiedzieć ale trze­ba przyz­nać że każ­da inter­wenc­ja z udzi­ałem helikoptera wyglą­da bard­zo dra­maty­cznie, zwłaszcza w dolin­ie gdzie dźwięk bard­zo się niesie i wszyscy turyś­ci zda­ją sobie sprawę że obok nich komuś udzielana jest pomoc.

Ponoć w Tatrach koszmarny tłok ale jakoś jak na tłok to ludzi zupełnie nie ma

Ponoć w Tatra­ch kosz­marny tłok ale jakoś jak na tłok to ludzi zupełnie nie ma

W Murowańcu zwierz zapro­ponował aby – sko­ro już jesteśmy w połowie dro­gi, udać się drogą która zaw­iedzie nas do Murza­sich­la gdzie, jak powszech­nie wiado­mo, jest jed­na z najlep­szych włos­kich kna­jp w Polsce, prowad­zona przez prawdzi­wych Włochów i poda­ją­ca piz­zę i makarony dla których  warto chodz­ić po górach. Mat­ka zwierza w swo­jej łaska­woś­ci zgodz­iła się na ten plan, jak zwierz mniema tylko dlat­ego, że dawno nie szłyśmy tą drogą a mat­ka zwierza lubi przeprowadzać co pewien czas inspekc­je tatrza­ńs­kich szlaków. Ten zaś, trze­ba przyz­nać wyda­je się atrak­cyjny tylko wtedy kiedy w cza­sie spaceru rozmyśla człowiek o tej pizzy co ją skon­sumu­je na dole. I tak gnane wiz­ją porząd­nego włoskiego żar­cia jed­zonego w ogród­ku z widok­iem na szczy­ty tatr słowac­kich biegłyśmy niemal (okej szłyśmy bard­zo wol­no bo nas nogi trochę bolą) do Murza­sich­la. Najwyraźniej jed­nak zły los nie opuszcza zwierza w górach. Oto bowiem kiedy w końcu dopadłyśmy drzwi restau­racji dopadła nas infor­ma­c­ja że co praw­da tak ser­wu­je się tu najlep­sze włoskie żar­cie w tej częś­ci Europy ale z pominię­ciem wtorku i środy kiedy nie ser­wu­je się nic. Jeśli ist­nieje głębia roz­paczy to właśnie tam znalazł się zwierz. Nie ma bowiem więk­szego rozczarowa­nia niż być tak blisko dobrego jedzenia ale nie móc się nim posilić.

A miała być góra...

A miała być góra…

Jed­nocześnie nie da się tak łat­wo zgasić rozbud­zonego zapotrze­bowa­nia na kuch­nię włoską. Zew makaronu jest zbyt sil­ny by po pros­tu po powro­cie do Zakopanego udać się na bladą pier­si kur­cza­ka z gril­la, czy god­ny pożałowa­nia ziem­ni­ak piec­zony. Wobec takiego rozbud­zonego zapotrze­bowa­nia zwierz postanow­ił zwró­cić się do źródła infor­ma­cji o wszechrzeczy i zadał inter­ne­towi pytanie gdzie jest dobra włos­ka kna­j­pa w Zakopanem. Inter­net usłużnie odpowiedzi­ał. Zwierz udał się więc pod wskazane miejsce, żywiąc w duchu nadzieję, że oto jego życie ma jed­nak jak­iś sens, że słońce jed­nak wychynie zza chmur, że może nie jest tu na zie­mi tylko przy­pad­kiem. Nieste­ty okaza­ło się, że życie jest podłe i bezsen­sowne ponieważ jedze­nie było paskudne.  Spaghet­ti aglio, olio e peper­on­ci­no, zaw­ier­ało znikomą ilość surowego czosnku, właś­ci­wie nie zaw­ier­ało paprycz­ki za to pły­wało w ole­ju. Z kolei  risot­to z grzy­ba­mi smakowało jak ryż który ktoś potrak­tował kostką rosołową. Inny­mi słowy jak coś co mógł­by sobie zwierz ugo­tować sam. Co nie jest kom­ple­mentem. Widzi­cie nie ma dra­matu więk­szego nad nies­maczny posiłek w kna­jpie, bo w sum­ie człowiek tak rzad­ko ma czas i kasę by radośnie coś w kna­jpie skon­sumować, że kiedy dosta­je marne jedze­nie to czu­je się zaw­iedziony. Głównie fak­tem, że stracił jedne posiłek który mógł być dużo lepszy.

Zwierz w sumie jest ufny. Nic nie widzi a idzie.

Zwierz w sum­ie jest ufny. Nic nie widzi a idzie.

Podła­many całym tym wydarze­niem zwierz, został przez matkę swo­ją najpierw pocies­zony zdaniem „W sum­ie wyda­je mi się że dość już dziś przeszłyśmy” (tu zwierz zaczął się niepokoić że ktoś pod­mienił matkę zwierza na jak­iś nor­mal­ny mod­el) a potem wpraw­iony w prz­er­aże­nie i stu­por kiedy ta sama mat­ka na pociesze­nie zapro­ponowała lody i sama zjadła lody o smaku oscyp­ka. Widzi­cie jeśli coś powin­no zostać abso­lut­nie zakazane prawnie, koś­cielne i moral­nie to właśnie tworze­nie  lodów o smaku oscyp­ka. Wyda­je się to narusze­niem jakichś praw wszechświa­ta łącze­nie pięk­na lodów i pięk­na oscyp­ka które jak wiado­mo należą do dwóch światów – jeden słod­koś­ci dru­gi słonoś­ci. Ale to nawet nie jest naj­gorsze, zaraz potem mat­ka poin­for­mowała zwierza że jadła wcześniej lody o smaku sel­era. Zwierz nawet nie miał ser­ca jej powiedzieć, że warzyw trzy­manych za dłu­go w lodów­ce nie powin­no się ofic­jal­nie nazy­wać loda­mi. Kiedy po tych wszys­t­kich atrakc­jach zwierz bard­zo powoli i z wielkim wysiłkiem wstaw­iał z fotela (to był jed­nak błąd tam usiąść) zdał sobie sprawę, że jutro do towarzyst­wa jego i mat­ki dołączy świeży narzec­zony zwierza, który najpraw­dopodob­niej nie jest przy­go­towany na to co go czeka. Jeśli nie zwieje powinien zostać ze zwierzem już na zawsze. Przy­na­jm­niej taki jest plan.

Ps: Proszę zwier­zowi nie tłu­maczyć, że lody o słonych smakach są dobre. Zwierz nie da się przekon­ać. Na Boga trze­ba mieć jakieś zasady!

Ps2: Zwierz dziś gani­ał po górach w spod­ni­ach na lewą stronę. To ponoć oznacza masę pieniędzy. Ale chy­ba nie w przy­pad­ku zwierza.

13 komentarzy
1

Powiązane wpisy

judi bola judi bola resmi terpercaya Slot Online Indonesia bdslot
slot
slot online
slot gacor
Situs sbobet resmi terpercaya. Daftar situs slot online gacor resmi terbaik. Agen situs judi bola resmi terpercaya. Situs idn poker online resmi. Agen situs idn poker online resmi terpercaya. Situs idn poker terpercaya.

Kunjungi Situs bandar bola online terpercaya dan terbesar se-Indonesia.

liga228 agen bola terbesar dan terpercaya yang menyediakan transaksi via deposit pulsa tanpa potongan.

situs idn poker terbesar di Indonesia.

List website idn poker terbaik. Daftar Nama Situs Judi Bola Resmi QQCuan
situs domino99 Indonesia https://probola.club/ Menyajikan live skor liga inggris
agen bola terpercaya bandar bola terbesar Slot online game slot terbaik agen slot online situs BandarQQ Online Agen judi bola terpercaya poker online