Hej
Jak zdążyliście się już przyzwyczaić zwierz uważa siebie za jako takiego znawcę kwestii popkulturalnych i dobrze orientuje się w tym co było jest i będzie głównym trendem w Hollywood i okolicach. Ostatnio jednak zwierz postanowił poszerzyć swoją działkę ekspertyzy o kolejne pole czyli modę. Tak zwierz postanowił że jego dość luźna wiedza nabierze jakiegoś bardziej usystematyzowanego kształtu. Cóż bowiem z tego że zwierz kojarzy wszystkie wielkie domy mody i większe marki a także mógłby pewnie bez problemu przypisać je określonej klienteli skoro nie jest już tak mocny w projektantach czy ludziach z modą związanych którzy wywierają na nią wpływ ( czyż redaktorom czasopism filmowych nie śni się po nocach ta sama pozycja i wpływ na świat mody którą ma naczelna Vogue z edycji francuskiej czy amerykańskiej).
Po co zwierzowi ta wiedza? Zupełnie po nic, nie będzie was też zadręczał wpisami o tym co jest w danym sezonie modne bo po pierwsze — jaki sens ma się zajmować modą skoro po jednym sezonie wszystko przestaje być na czasie i nic czego się raz nauczymy nie jest pewne ( mogą ci latami wmawiać że rękawy z poduchami na ramionach to zbrodnia a potem wylansować je jako hit w jednym sezonie. Bez sensu) po drugie i to będzie stanowiło właściwy temat dzisiejszego wpisu ponieważ internet pełen jest blogów o modzie .
Zwierzowi czasem wydaje się że gdy ktoś zasiada przed komputerem i nie ma żadnego pomysłu o czym pisać to wybieraj jeden z trzech tematów — kuchnię, modę i recenzje filmów. Na kuchnię i recenzje zwierz już narzekał czas więc ponarzekać na modę. Istnieją dwa rodzaje blogów o modzie. Pierwszy to całkiem sympatyczny blog informacyjny. Dziewczęta i chłopcy na całym świecie przeszukują setki innych stron internetowych by pokazać nam fajne buty których nie założymy lub omówić pokaz mody z którego i tak sobie nic nie kupimy ( ale omówić zawsze można to pierwsza zasada internetu). Zwierz uważa że takie blogi spełniają mniej więcej tą samą rolę co blogi z recenzjami filmowymi — dodają mnóstwo głosów do chóru i w sumie jest w tym coś pozytywnego ( zwierz nie ma spójnego stanowiska jak widać). Gorzej z blogami drugiego typu. To blogi tzw. szafiarek — dziewczyny ubierają się w ciuchy ( w zależności do wieku, kraju i zamożności portfela ciuchy są albo z Second Handów albo od najlepszych projektantów) odpowiednio rzecz jasna dobrane i robią sobie zdjęcia. W sumie na tym polega cała filozofia — na dzieleniu się swoimi zestawami ubrań z innymi. Zwierz wie że te blogi należą do jednych z najpopularniejszych ( H&M zaproponował współpracę jednej z takich właśnie sławnych bloggerek modowych która zrobiła dla nich nową kolekcję ale przyglądając się jej zdjęciom na blogu zwierz podejrzewa że raczej zadecydowały jej chyba rozległe znajomości) na świecie — i tu właśnie zwierz natrafia na lekki opór własnego zrozumienia dla popkultury.
Otóż zwierz rozumie że każdy chce dobrze wyglądać i pokazać się innym ludziom. To zwierza nie dziwi nawet jeśli on sam nie poświęca temu zbyt wiele czasu ( zwierz wychodzi z założenia że każda żywa istota potrzebuje pięciu minut snu więcej więc jeśli można je zaoszczędzić np. nie nakładając makijażu to jest to doskonały pomysł). Nie rozumie natomiast przyjemności w oglądaniu tego jak ktoś się ubrał przez internet? Samo oglądanie fajnych stylizacji jest nawet przyjemne (zwierz śledzi przecież The Sartorialist choć bardziej ze względów socjologicznych niż ubraniowych ) ale tak w dzień w dzień tą samą osobę w różnych ciuchach? Zwierz nie rozumie fenomenu oglądania jakiejś dziewczyny z drugiego końca Europy w fajnym swetrze. Ok. Dziewczyna ma fajny sweter i co dalej? Przecież wiadomo że po drugiej stronie tylko siedzą ludzie by stwierdzić że sweter nie jest taki fajny ( nie wiem jak w was ale we mnie najczęściej odzywa się ten paskudny głos który zna każdy internauta który podpowiada mu że jeśli ma podstawę do krytyki nie powinien się powstrzymywać. Większość z nas powstrzymuje się od krytyki przez wzgląd na osobę której mogło by być przykro ale nie za bardzo troszczymy się o ludzi których nie znamy) lub by stwierdzić że jest fajny. Nie mniej sweter nadal jest tej dziewczyny która jest gdzieś daleko i którego prawdopodobnie nigdy same nie dostaniemy ( lub sami nie dostaniemy) bo jest vintage, ręcznie robiony czy jednorazowy.
Cóż może nie bez przyczyny tak ważnym czasopismem w świecie popkultury jest Targowisko Próżności — jest to bądź co bądź ponadczasowy tytuł. Wygląda na to jednak że umysł zwierza nie podąża za resztą internetowych użytkowników którzy widzą jednak w tej rozrywce sens i to na tyle duży by bloggerzy zaczynali się liczyć w świecie mody co raz bardziej.
Co to oznacza? chyba że do swojego zadania nauczenia się kto z kim i gdzie w świecie mody współpracuje będzie trzeba dodać jeszcze kto o modzie bloguje. A może po prostu dać sobie spokój i obejrzeć jeszcze raz Diabeł ubiera się u Prady. Cudowny film szkoda że już nie modny.