Hej
Zwierz musi wam coś wyznać. Jest na świecie dziesiątki jeśli nie setki seriali, których nie ogląda i nawet nie wie o ich istnieniu. Dowiaduje się o nich bardzo często kiedy staną się już sławne lub też zupełnie umykają one jego świadomości. Nic w tym dziwnego biorąc pod uwagę, ile co roku produkcji pojawia się na serialowym rynku. Ale w przypadku, który zwierz chce wam opisać, jest mu wręcz głupio, że bardzo mało zabrakło by nigdy o serialu nie tylko się nie dowiedział ale też nigdy go nie obejrzał. A szkoda bo to jedna z najlepszych produkcji jaką widział od dawna i kto wie, czy nie najciekawszy kierowany do młodzieży serial jaki powstał w ostatnich latach. A chodzi o My Mad Fat Diary. Który zwierz odkrył wyłącznie dzięki tumblr.
Zwierz o mało nie przegapił jednego z najsympatyczniejszych seriali od lat. Dzięki ci fanatyczne przeglądanie tumblr
My Mad Fat Diary to serial który zdaniem zwierza spełnia kilka założeń, których nie udało się spełnić dziesiątkom produkcji przeznaczonych dla młodzieży. Opowiada o młodych ludziach i ich problemach ale w sposób na tyle naturalny i pozbawiony jednoznacznej oceny, że nawet przemycając całkiem poważne przesłanie dotyczące tego jak radzić sobie z problemami nie zmienia się nawet przez chwilę w edukacyjną pogadankę. Co więcej, udało się serial (oparty zresztą o prawdziwe i wydane pamiętniki) zasiedlić prawdziwymi postaciami, realnymi emocjami i co chyba najważniejsze – sporą galerią niejednoznacznych bohaterów. Historia jest stosunkowo prosta – otyła nastolatka Rae opuszcza szpital psychiatryczny w którym przebywała kilka miesięcy po tym jak przeżyła załamanie nerwowe. Wraca do domu matki – niewielkiego jak na Brytyjskie standardy i przekonuje się, że teraz razem z nimi pod jednym dachem mieszka jeszcze Tunezyjski ukochany jej rodzicielki. Rae zostaje dzięki swojej najstarszej i najlepszej przyjaciółce przyjęta do grupy znajomych, z którymi spędza czas. Wszystko zaś opisuje w pamiętniku, o prowadzenie którego została poproszona przez swojego terapeutę. Brzmi nudno, ale wcale nudne nie jest.
Serial każe nam (podobnie jak bohaterce) spojrzeć ba bohaterów stereotypowo – by potem odwrócić nasz punkt widzenia i zobaczyć ich wszystkich zupełnie inaczej. Jak to często w życiu bywa
Dlaczego? Po pierwsze kwestie choroby Rae potraktowano poważnie. Dziewczyna nie tylko chodzi na regularne sesje z psychologiem (które zresztą stanowią pewną klamrę serialu) ale właściwie nikt nie mówi, że wyjście ze szpitala oznacza całkowite ozdrowienie. Co więcej, Rae często wraca odwiedzić swoich znajomych, których poznała w czasie terapii, którzy stanowią całkiem sympatyczną grupę osób – wciąż jednak zmagających się z własnymi problemami. Ale nie chodzi jedynie o sam fakt, że leczenie Rae pokazuje się jako proces. Także kiedy pojawiają się pytania o to co było przyczyna załamania, scenarzyści nie idą na łatwiznę. W ostatecznym załamaniu Rae otyłość, czy wygląd wcale nie grają tak ważnej roli jak mogłoby się wydawać. Wręcz przeciwnie – serial dobrze pokazuje, że to wobec innych problemów jakie dręczą dziewczynę tylko dodatek. Przy czym serial doskonale zdaniem zwierza pokazuje, zarówno to, że osoba lecząca się psychiatrycznie może być jednocześnie najzupełniej normalna (w rozumieniu – nikt na pierwszy rzut oka się nie zorientuje i często po zachowaniu nic nie da się wywnioskować) z drugiej, że lęk przed społeczną percepcją chorób psychicznych jest jak najbardziej zrozumiały. Zwierzowi strasznie podoba się ciągła walka Rae o to czy wyznać znajomym gdzie spędziła kilka miesięcy czy też siedzieć cicho i cieszyć się opinią najnormalniejszej osoby w towarzystwie.
Scenarzystom udało się stworzyć prawdziwych bohaterów, którzy zachowują się bardzo jak prawdziwe nastolatki. Łączy ich zaś jedna wspólna cecha – nie są okrutni. Co jest cechą zdaniem zwierza zdecydowanie za często przypisywaną młodym ludziom.
Inna sprawa, że postarano się by Rae nie była samotną wyspą na liście poważnych problemów. Serial doskonale pokazuje, że młodzi ludzie mają ich nie mniej niż osoby w pełni dorosłe. Tu pozornie beztroska grupa (zwierz jest zachwycony tym, że nie pokazuje się dzieciaków zamożnych ani szczególnie uzdolnionych – ot grupę nastolatków, która myśli o muzyce, imprezach i seksie przez większość dnia) ma sporo problemów. Zwierz nie chce ich wam tu wyjawiać, bo byłyby to niszczące przyjemność oglądania spoilery, ale zwierz jest zachwycony, szacunkiem z jakim twórcy tych młodych ludzi traktują. Szacunek ten objawia się między innymi przez nie sprowadzanie ich jedynie do schematów. Ładna dziewczyna, może wcale nie być taka pewna siebie, chłopak może też źle się czuć w swoim ciele, pod przykrywką nie dbania o nic mogą kryć się jak najbardziej prawdziwe emocje. Przy czym tu dochodzimy do tych wniosków razem z Rae, która podobnie jak my szybko klasyfikuje swoich znajomych by potem ku swojemu zaskoczeniu odkryć, że są oni zupełnie inni. Zresztą taki zaskoczeń serial szykuje nam więcej. Pod tym względem ulubionym motywem jest kwestia matki Rae. Początkowo wydaje się nam to rzeczywiście najgorsza i najbardziej nieodpowiedzialna osoba na świecie. Jednak z każdym odcinkiem zaczynamy dostrzegać nieco inne niż mogło się wydawać motywacje jej działania. Sami trochę jak wściekłe nastolatki odkrywamy, ze rodzice wcale nie są zawsze przeciwko własnym dzieciom, a czasem część zachowań jest motywowana głęboką troską. A już tak zupełnie na marginesie – zwierz podziwia serial za to, że sposób w jaki należy się zachować wobec osoby, którą podejrzewamy, że chce zrobić sobie krzywdę przedstawiono wykorzystując postać, o której nikt z nas nie miał od początku dobrego zdania. Bo taki jest ten serial – starający się nam pokazać, że naprawdę nic i nikt nie jest taki prosty.
Bohaterka rzeczywiście porusza się na pograniczu dwóch światów – tego ze szpitala i tego nowych przyjaciół. Ale serial wcale nie dzieli się na szary i kolorowy, wręcz przeciwnie fajnie pokazuje jak bardzo te światy mogą się przenikać
Co zwierzowi się w serialu podoba to jeszcze jedna sprawa. Kwestia traktowania nadwagi głównej bohaterki. Po pierwsze do roli głównej wybrano naprawdę otyłą dziewczynę, której kazano biegać bez makijażu i w potarganych włosach. Zwierz jest zachwycony bo ma dość doskonale ufryzowanych, w sumie lekko tylko za grubych dziewczyn w idealnym filmowym makijażu w rolach zagubionych i zahukanych zbyt grubych nastolatek. To niesamowite jak szybko przyzwyczajamy się do tej młodej sympatycznej twarzy, która przecież wygląda tak inaczej niż te powielane w dziesiątkach seriali. Zresztą zwierz nareszcie zobaczył w serialu pewne sceny, dotyczące osoby zmagającej się z nadwagą, które wydają mu się niesamowicie prawdziwe. W drugim odcinku serialu bohaterka wyobraża sobie, jakby to było gdyby ten cały nadmiar ciała mogła z siebie zdjąć. Wtedy ze środka wychodzi śliczna szczupła dziewczyna. Zwierz ma wrażenie, że na tym polega problem – na poczuciu że jakieś prawdziwe ja jest w tym ciele uwięzionym i przekonania że to prawdziwe ja zawsze jest idealnie szczupłe. Co oczywiście zdrowym być nie może. A co do zdrowia – serial nie pokazuje Rae odchudzającej się, czy ćwiczącej – kwestia jej wagi nie jest w tym serialu najważniejsza – jest pewnym dodatkiem do problemów dziewczyny, sprawą która wciąż wpływa na jej samoocenę. Ale nie jest czymś co wymaga leczenia – ciało jest tu drugorzędne wobec psychiki, która wymaga prawdziwej atencji. Zresztą serial fajnie pokazuje, że osobą, która najczęściej postrzega Rae przez pryzmat wagi jest ona sama. Zwierzowi spodobało się jak potraktowano ten wątek, bo ma wrażenie, że rzadko pokazuje się otyłość w taki sposób. Nie czyniąc z niej problemu centralnego a jednocześnie całkowicie nie ignorując. Zwierz oglądając kilka scen miał wrażenie, że są one niesłychanie prawdziwe, i powinny coś włożyć do głowy ludziom, którzy mają zwyczaj postrzegania ludzi przez pryzmat wagi. Jednocześnie serial jest afirmujący – wszyscy zasługujemy na nowe ciekawe przeżycia w naszym życiu, i nic nie powinno nas powstrzymać. Zdaniem zwierza to bardzo dobry przekaz, który sporo dobrego może dla nastolatków z problemami zrobić.
Zwierz uwielbia w serialu fakt, że nacisk położony jest na zdrowie psychiczne bohaterki, zaś jej waga i wygląd są właściwie na drugim planie. Kiedy ma się pokazać w kostiumie myślimy, że to tylko kwestia wagi, dopiero potem okazuje się, że problem jest zdecydowanie głębszy.
No i na koniec cudowny deser. Wszystko dzieje się w latach 90. Oznacza to, że nad całą historią unosi się lekki duch nostalgii. Mamy więc muzykę o której zapomnieliśmy, że kiedykolwiek jej słuchano, ciuchy które budzą nasze przerażenie i świat który jest niby na wyciągnięcie ręki ale przecież już tak daleko od nas (akcja serialu rozgrywa się w 1996 roku więc prawie 20 lat temu!). Ale to oddalenie w czasie wpływa także na narracje. Bohaterowie nie mają komórek ani Internetu, więc cały ich świat sprowadza się do pisanych pamiętników, których nie można zostawić na widoku i telefonów do domu, które nie zawsze zdąży się odebrać. Do tego twórcy serialu zadbali o to byśmy poczuli się jak w latach 90 i każą iść naszym bohaterom na rave – rodzaj szalonej imprezy (z obowiązkowym dodatkiem narkotyków) na której Wielka Brytania spędziła większość lat 90. Zresztą skoro już przy miejscu jesteśmy – akcja rozgrywa się w Stamford w Lincolnshire, niewielkim miasteczku które ma oszałamiające 20 tys mieszkańców. Oglądając brytyjskie seriale łatwo dać się uwieść wizji zamożnej, fascynującej Anglii podczas kiedy ta nudna i niezamożna rzadziej przyciąga uwagę filmowców (choć nie do końca o czym świadczy Shameless). Zwierzowi osadzenie akcji w takich niższych (choć nie najniższych) warstwach społecznych strasznie się podoba, bo to chyba grupa o której najczęściej się zapomina – koncentrując się albo na bogactwie albo na patologii. No i jeszcze w serialu znajdują się miejscami bardzo zabawne wizualizacje wyobrażeń Rae która prowadzi (jak my wszyscy!) wewnętrzny monolog.
W serialu sporo jest sentymentu za latami 90 ale w sumie czemu się dziwić. Trochę już czasu upłynęło
Zwierz nie ma w okolicy żadnych nastolatków na wychowaniu ale gdyby miał bez chwili zastanowienia posadziłby ich przed My Mad Fat Diary. To serial, który jak mało który podchodzi do swoich bohaterów z sympatią nawet wtedy kiedy się mylą, czy zachowują idiotycznie. Jednocześnie to nie jest jedna z tych produkcji, która klepie po ramieniu i mówi, że wszystko będzie dobrze i przenosi się natychmiast do nowego problemu. Zwłaszcza biorąc pod uwagę problemy bohaterki ze zdrowiem psychicznym jest to coś bardzo cennego. A jednocześnie serial się po prostu super ogląda, sześć odcinków pierwszego sezonu zwierz połknął w jeden dzień, i przy drugim już sobie dawkuje bo nie chce zostać na głodzie. Jednocześnie zwierz jest pod wrażeniem obsady. Wszyscy grają tu doskonale, ale najbardziej zwierz musi pochwalić dwójkę aktorów. Przede wszystkim Sharon Rooney, aktorkę grającą główną rolę. Poza niewielką rólką w Sherlocku (to ta dziewczyna grała bohaterkę od wizji z Sherlockiem i Moriartym) właściwie nie ma ona doświadczenia gry w filmach. A jest fenomenalna. Jednocześnie naturalna z drugiej strony – cudownie pokazująca całą gamę emocji. Zwierz absolutnie nie rozumie, dlaczego Anglicy nawet jak biorą aktorów i aktorki bez doświadczenia to dostają w nagrodę takich super artystów a my najczęściej chodzące drewno. Tam naprawdę coś musi być w wodzie. Zwierz jest też zachwycony rolą Iana Harta jako Kestera – psychologa opiekującego się Rae. Wielu zwierz widział na ekranie doskonałych pedagogów i wspierających psychiatrów czy psychologów ale ten wzbudził w zwierzu największą sympatię. Zwierz podejrzewa, ze jakieś 90% z tego co mówi na ekranie nigdy by na prawdziwych spotkaniach z pacjentką nie padło, ale sposób w jaki te spotkania są zagrane strasznie się zwierzowi podoba.
Zwierz uwielbia tego serialowego terapeutę. I lubi że serial porusza taki temat jak konieczność „dziewczęcego” zachowywania się wobec chłopców.
Czy coś zwierzowi w serialu przeszkadza? Zwierz wyzna wam, że nic. Serio nie jest w stanie znaleźć czegoś do czego zwierz mógłby się przyczepić. Oczywiście, zwierz nie gwarantuje wam takich samych zachwytów, ale zwierz znalazł w serialu to czego nie mógł znaleźć w tylu produkcjach młodzieżowych. Coś prawdziwego. A jednocześnie nie czuł, że bohaterowie powstali tylko po to by móc zrealizować pragnienie scenarzystów by pokazać ważne problemy młodzieży. Być może dlatego, że serial powstał na podstawie wydanych pamiętników i zostało w nim sporo z tego co jest prawdziwe. W każdym razie zwierz miał miejscami wrażenie, jakby oglądał historie, które choć nigdy nie zdarzyły się mu osobiście (zwierz miał chyba najnudniejsze nastoletnie lata w historii ludzkości) ale mogły zdarzyć się obok. Scenarzyści muszą chyba myśleć podobnie bo na bohaterów spoglądają ze zdecydowaną sympatią. A tamci klną, piją, urządzają imprezy i nie koniecznie spędzają czas w szkole. A potem można wejść na oficjalna stronę gdzie pod pytaniem „Have you been affected by the show?” można znaleźć listę miejsc i telefonów, pod którymi znajdą pomoc osoby dotknięte mniej lub bardziej poruszanymi w serialu problemami. Jeśli to nie jest misja telewizji w najlepszym wydaniu to zwierz nie wie jak to nazwać.
Ps: Zwierz jakieś wieki temu pisał, że ma problem z The Perks of Being a Wallflower – niesłychanie popularnym filmem o problemach nastolatków, który powstał na podstawie równie popularnej książki. Oglądając MMFD zwierz nagle zrozumiał jaki był jeden z jego problemów z tamtą rozliczającą wszystkie problemy na raz fabułą. Te wszystkie smutne rzeczy przydarzały się perfekcyjnie wyglądającej obsadzie. Niby nic ale stawia pewną granicę między widzem a bohaterami (zwierz nie sugeruje że piękni ludzie nie są nieszczęśliwi – raczej że większość z nas jakby tak dobrze nie wygląda). W tym serialu wszyscy wyglądają boleśnie normalnie. Może stąd taka natychmiastowa sympatia zwierza.
Ps2: Jak bardzo snobistyczny będzie zwierz jeśli jutro będzie wpis o Wagnerze?