Zwierz chciałby wam dziś napisać o jednym z najdziwniejszych i najciekawszych seriali jakie widział w ostatnich latach. To produkcja o której Zwierz nie ma zielonego pojęcia co myśleć, ale jednocześnie – pokazuje, że ciekawe rzeczy dzieją się nie tylko w największych produkcjach największych stacji.
Serial o którym mowa to Mum. Produkcja komediowo obyczajowa, nadawana przez BBC. Historia jest prosta – główna bohaterka, nauczycielka pomocnicza w miejscowej szkole, ma 59 lat i właśnie została wdową. W pierwszym odcinku widzimy jak rodzina Cathy – głównej bohaterki, zbiera się na pogrzeb jej męża. Z tego co możemy wywnioskować – chorował już jakiś czas i właściwie spodziewał się śmierci. Nie mniej – umarł i bohaterka została w sytuacji której – jak możemy się spodziewać – nie planowała. W tym pierwszym odcinku poznajemy wszystkich bohaterów serialu. Niezbyt rozgarniętego syna Cathy, który ma jeszcze mniej rozgarniętą (a właściwie nie ukrywajmy, strasznie głupią) dziewczynę, młodszego brata Cathy i jego koszmarną żonę, oraz rodziców zmarłego męża, którzy są starzy i zgorzkniali. Do tego w domu pojawia się Michael, stary przyjaciel Cathy i jej męża, człowiek którego oboje znali całe życie. Od pierwszych scen nie mamy wątpliwości że Michael jest absolutnie i po uszy zakochany w Cathy.
Każdy odcinek rozgrywa się w sposób w jaki prawie nie kręci się telewizji. Otóż – są to takie bottle episodes, wszystko rozgrywa się w ciągu dwudziestu, trzydziestu minut, w niewielkim domku Cathy (z rzadka gdzie indziej). Na początku odcinka dostajemy krótkie wprowadzenie jakie są mniej więcej plany bohaterów na dany dzień, a potem obserwujemy co się dzieje. A ponieważ zwykle są to odcinki poświęcone świętom czy innym ważnym datom, to jasne jest że wszyscy schodzą się do mieszkania Cathy albo by dotrzymać jej towarzystwa albo by świętować. Taki pomysł na odcinki – gdzie wszystko toczy się w jednym miejscu, w bardzo krótkim czasie, przypomina trochę serię niewielkich przedstawień gdzie twórcy nie mogą zrobić cięcia i nagle pokazać nam bohaterów w zupełnie innym miejscu. Początkowo jest to trochę irytujące – zwłaszcza jeśli się nie wie, że taka jest formuła serialu, potem jednak nie trudno dostrzec zalety takiego pomysłu – w samym serialu nie musi się zbyt wiele dziać byśmy mogli oglądać bohaterów w sytuacjach które sporo nam mówią o ich charakterze. To takie obrazki z życia, które jednak sporo opowiadają. Wszystkie układają się w rok z życia bohaterki, która wraz z bliskimi uczy się nowego życia po śmierci jej męża.
Teoretycznie Mum to sitcom. Problem w tym, że w sumie nie jest jakoś wybitnie śmieszny Powiedziałby Zwierz, że rzadko który element jest naprawdę komediowy. Tak naprawdę w centrum opowieści są cztery relacje – Cathy i Michaela, jej brata i jego partnerki,, jej syna i jego dziewczyny i jej teściów. Każda z tych relacji pokazana jest zarówno z punktu widzenia problemów jak i tych elementów które można uznać za łączące, czy wzruszające. Komediowe elementy wynikają raczej z nieporadności bohaterów, z ich chęci zachowania pozorów (ileż tu zachowywania pozorów!) czy niekiedy głupoty. Nie mniej wbrew temu co głosi nazwa na pewno to nie jest sitcom w klasycznym znaczeniu – nie ma śmiechu z puszki, nie ma gagów. Jest co najwyżej odrobina komedii omyłek, czy niekiedy naśmiewanie się ze snobizmu. Nie mniej więcej w tym serialu scen wzruszających czy – często w niespodziewany sposób łapiących za serce. Zwierz chyba nazwałby go najchętniej serialem obyczajowym czy może nawet choć nie korzysta się często z tego określenia w przypadku seriali – komediodramatem. Na pewno jeśli chcecie zrywać boki ze śmiechu to niekoniecznie przy tej produkcji.
Po pierwsze w centrum serialu mamy niewypowiedziane uczucie. To znaczy, właśnie – nie jest to takie do końca niewypowiedziane uczucie. Zarówno Cathy jak i Michael mają się ku sobie – ale jednocześnie – oboje są już starsi znają się długo i jest nad nimi cień zmarłego męża Cathy. Dlatego oboje milczą – zupełnie jak nastolatki i choć dążą do tego by spędzać ze sobą jak najwięcej czasu i choć wyraźnie widać, że chcieliby być razem to chowają się za żartem, milczeniem czy jakąś prostą wymówką. Te emocje pomiędzy nimi stanowią serce serialu. Jednocześnie – mimo że wszyscy na około to widzą nikt nie popchnie bohaterów ku sobie. Natomiast niekiedy mogą spróbować ich rozdzielić. Ta relacja w filmie jest w jakiś sposób poruszająca, bo wiemy, że nawet gdyby bohaterowie zdecydowali się być razem nie byłoby to proste. Syn Cathy nie szanuje Michaela i uważa go za ciężar dla matki, sam Michael ma poplątane życie osobiste, i jak rozumiemy – mnóstwo własnych zobowiązań. Jednocześnie – to nie jest jakiś wielki romans. Co w sumie sprawia, że jeszcze bardziej kibicujemy bohaterom, bo jest w tej ich nieumiejętności powiedzenia czego naprawdę chcą coś bardzo realnego.
Obok tej pary/nie pary mamy małżeństwo młodszego brata Cathy – Dereka, który związał się z absolutnie koszmarną Pauline. Jak rozumiemy z informacji które podaje się nam mimochodem, Pauline miała bogatego męża i wspaniałe życie, ale została porzucona. Teraz związana z Derekiem wyraźnie tęskni za swoim dawnym życiem i wyżywa się na swoim – śmiertelnie w niej zakochamy partnerze. To ciekawy obraz związku, gdzie kobieta ciągle odrzuca mężczyznę, on jest ciągle zakochany i stara się spełnić jej zachcianki i udowodnić że jest jej godnym. Jednocześnie – żadne z nich nie chce się rozstać. Są w swoich podchodach zarówno śmieszni jak i smutni i podobnie jak bohaterowie – mają problem z opowiedzeniem o tym co czują i jakoś się ze sobą dogadać.
Z kolei syn Cathy znalazł sobie dziewczynę która jest po prostu piramidalnie głupia. Nie troszkę głupiutka tylko piramidalnie głupia, co nie zmienia faktu, że jest urocza i ma same dobre intencje. Serial trochę naśmiewa się z jej głupoty ale jednocześnie – w kilku momentach pozwala nam poznać nieco lepiej sytuację bohaterki i dowiedzieć się – skąd wzięły się jej różne cechy, rzucane mimochodem koszmarne opowieści o byłym chłopaku czy też doskonały odcinek z nieprzyjemną, wyśmiewającą córkę matką, sprawiają że przed końcem sezonu zaczynamy rozumieć, że nawet jeśli dziewczyna nie jest szczególnie bystra to nie znaczy, że jej życie zasługuje tylko na nasz śmiech. Zresztą sam serial specjalizuje się w podrzucaniu nam niekoniecznie śmiesznych informacji o bohaterach – które w jednej chwili zmieniają naszą opinię o nich. Czasem wystarczy jedna mała scena na marginesie odcinka i zupełnie inaczej patrzymy na ich relacje i zachowania zdając sobie sprawę, że wydaliśmy sądy na ich temat nie mając pełnych informacji kim są i co robią.
Ten specyficzny – słodko gorzki nastrój serialu sprawia, że trudno patrzeć na niego jak na komedię, a jednocześnie – nie jest to wielki dramat. Najwięcej w serialu jest takiego życiowego poczucia, że ludzie rzadko mówią co naprawdę czują i choć ich emocje mogą być wielkie a żale olbrzymie to ostatecznie wszyscy są dla siebie grzeczni, zwijają pragnie, a w ramach romantycznych gestów pomagają sobie wzajemnie sprzątnąć pokój przed wymianą dywanów. Muszę przyznać, że z początku był Zwierz nieco znudzony serialem ale po pewnym czasie odkryłam że ten serial wywołuje u mnie dużo więcej emocji niż mogłabym się spodziewać, być może dlatego że jest doskonale zagrany.
No właśnie kto by się spodziewał że w niewielkim brytyjskim serialu można zastać aktorów którzy właśnie byli nominowani do Oscara? Okej w sumie biorąc pod uwagę że to brytyjska produkcja – to się wcale bardzo rzadko nie zdarza. Główną rolę w serialu gra Lesley Manville która w tym roku była nominowana do Oscara za rolę w Nici Widmo. Jeśli chcecie się dowiedzieć dlaczego to wybitna aktorka to obejrzyjcie jednego wieczora najpierw Nić Widmo a potem Mum. Niby ta sama twarz, niby ta sama osoba ale trudno o dwie różniejsze od siebie postacie. Cathy w wykonaniu Manville jest sympatyczną, kobietą, która miała udane małżeństwo i nieco szaloną młodość, ale obecnie jej życie jest spokojne a ona sama znalazła się w tym wieku i w tej sytuacji że trochę wymaga się od niej by dopasowała się do schematu bycia wdową w średnim wieku. Ale nawet kiedy prowadzi dom, ogarnia rodzinę i stara się nikomu nie narzucać Cathy co pewien czas pokazuje, że ma sporo charakteru. Jednak tak naprawdę cały “dramatyzm” produkcji opiera się na tym jak Michaela gra Peter Mullan. Mullan to aktor którego ponownie Zwierz nie spodziewałby się w takiej niewielkie trochę komediowej produkcji bo to aktor znany głównie z kina art-housowego, mający w kieszeni wyróżnienie w Cannes (w 1998 roku za rolę w filmie Kena Loacha). Nie mniej jest w tym serialu i gra fenomenalnie. Jest trochę wycofany, trochę skrępowany, dowcipny i miły. Ale przede wszystkim drobnymi gestami i spojrzeniami gra wielką miłość swojego bohatera do Cathy. I to nie są wielkie rzeczy – takie drobne zmiany wyrazu twarzy gdy dostrzega, że Cathy dostała w Walentynki kartkę (nie od niego), to jak patrzy na jej zdjęcia z młodości czy w ogóle – jak rozmawia z nią za żadne skarby nie chcąc pokazać, że ewidentnie jego świat zaczyna się i kończy na niej. Ten fenomenalny duet dwójki aktorów robi z tej małej kameralnej opowieści o uczuciu w średnim wieku coś tak poruszającego, że pod koniec drugiego sezonu Zwierz intensywnie rozglądał się za chusteczkami.
Jedyny problem jaki jest z serialem to że trzeba się do niego przekonać to znaczy, że bardzo łatwo zrezygnować po jednym czy dwóch odcinkach. Bo rzeczywiście początkowo trochę trudno zrozumieć o co twórcom chodzi. Dopiero po pewnym czasie – wiecie to brytyjski serial więc jest chyba 6 odcinków w sezonie – przekonałam się do konceptu i zaangażowałam emocjonalnie. Na koniec warto wspomnieć, że twórcą serialu jest Stefan Golaszewski brytyjski twórca polskiego pochodzenia (choć w sumie z tego co rozumiem to urodził się on w Polsce więc może Polski twórca brytyjskiego wychowania?). Spokojnie akcentów polskich nie ma ale możecie kojarzyć jego poprzedni projekt Him & Her który też był bardzo specyficznym serialem i ma sporą grupę fanów. Co ciekawe Golaszewski jest w przypadku drugiego sezonu zarówno scenarzystą jak i reżyserem wszystkich odcinków co robi z tego serialu coś bardzo autorskiego. I trochę to widać bo jak wspomniałam – niewiele jest podobnych produkcji. W każdym razie polecam – ponieważ to produkcje BBC to szybko pojawiają się na płytach które za stosunkowo małe pieniądze można sobie kupić korzystając z dobrodziejstw Amazona.
Ps: Zwierz był dziś cały dzień we Wrocławiu gdzie opowiadał o bibliotekarzach w popkulturze i chyba wam podrzuci swoją prelekcję bo może to być dla was całkiem ciekawe.
PS2: Co jest cudowne w Mum to, że serial dostał trzeci sezon zanim BBC nadało drugi. To jest właśnie sposób by zachęcić Zwierza do oglądania.