Home Ogólnie Na spacerku czyli zwierz górski cz. 6

Na spacerku czyli zwierz górski cz. 6

autor Zwierz
Na spacerku czyli zwierz górski cz. 6

Gdy dziś sza­cow­na mat­ka stwierdz­iła, że zwierz musi porzu­cić swój sen wasz bloger nie był zad­owolony. Bo jakże wstawać kiedy właśnie śni się nam że Idris Elba wpadł na telewiz­ję i łka nad wiado­moś­ci­a­mi o ślu­bie szwedzkiej księżnicz­ki? Budze­nie z takich snów powin­no być zakazane zwłaszcza jeśli budzik nie wskazu­je jeszcze ósmej.

WP_20150812_001

Owce. Ludzie którzy czy­tali Z dala od Zgiełku wiedzą że moż­na się spodziewać tragedii

Zwierz nie wie co stało się przy śni­ada­niu. Czy to ponure i bard­zo powolne żucie przez zwierza kanap­ki z twarożkiem (zwierz od przy­jaz­du kon­sumu­je na śni­adanie kanap­kę z twarożkiem bo to jedy­na rzecz którą jest w stanie skon­sumować o tak bar­barzyńskiej porze) czy to łzy zwierza ska­pu­jące do poran­nej kawy (okej zwierz łkał w środ­ku ale kawę pił pode­jrzanie dłu­go co by odwlec wstanie od stołu). W każdym razie mat­ka rodzi­ciel­ka zarządz­iła że dziś nie będzie próbowała przeg­nać zwierza przez gór szczy­ty tylko pójdzie z nim na spac­er. Spac­er, słowo niemalże zapom­ni­ane oznacza­jące — przy­na­jm­niej w słown­iku zwierza, nie za długą przeprawę pieszą, najczęś­ciej uli­ca­mi miast, której trasa nie jest zbyt obciąża­ją­ca i zwyk­le odby­wa się z uwzględ­nie­niem jakiegoś ciastecz­ka czy kawy. Okaza­ło się jed­nak że zwierz i sza­cow­na mat­ka mają zupełnie inne słowniki.

WP_20150812_002

Spac­er bo spac­er ale wido­ki prześliczne

Spac­er w słown­iku mat­ki oznaczał bowiem w isto­cie krótką bo krótką wycieczkę wiodącą najpierw Ścieżką pod Regla­mi do Doliny Strążyskiej a potem ścieżką nad Regla­mi do Sarniej Skały i w dół do Doliny Białego. Sama Dolina Strążys­ka to jed­no z najład­niejszych miejsc w Tatra­ch. Jeśli kiedyś wpad­niecie tylko na jeden dzień do Zakopanego to rzuć­cie wszys­tko i idź­cie na tą kró­ci­utką wycieczkę (czy właś­ci­wie żeby odd­ać matce rodzi­cielce spraw­iedli­wość spac­er). Kiedy zwierz był dzieck­iem rodz­ice zabier­ali go tam wyłącznie w dni deszc­zowe i gdy pogo­da nie pozwalała na dłuższe spac­ery. Kiedyś zwierz ułożył nawet z bratem hymn takiej wyciecz­ki, który o ile dobrze zwierz pamię­ta zaczy­nał się od słów „Już nad­szedł czas w bocie po pas iść do dolin­ki”. Jak sami widzi­cie nawet w cza­sach dziecię­cych zwierz zdawał sobie sprawę, że jego matkę rodzi­cielkę gna przez góry siła przewyższa­ją­ca zdrowy rozsądek. Sama dolina Strążys­ka zawsze jest chłod­na, nieco wilgo­t­na i pach­nie lasem. Na ścieżce kamie­nie zawsze są nieco mokre a gdy nie jest tak sucho jak tego lata strumy­ki przeci­na­ją drogę. Doliną płynie potok — tak jas­ny i prze­jrzysty że niesie w sobie pamięć cza­sów kiedy dna rzek widoczne były gołym okiem. A do tego jeśli wyjdziecie odpowied­nio wcześnie na ścieżce będzie naprawdę pus­to i czeka was chwila rozmyśla­nia nad tym jak pięknie było­by tak iść w głąb górskiego lasu zapom­i­na­jąc o wszys­tkim. Nim człowiek zdąży się poczuć dobrze w tej szem­rzącej ciszy doliny kończy się ona dość szy­bko niewielką polaną z której widać górskie szczy­ty. Moż­na tu przysiąść przy bufe­cie wyp­ić ciepłą herbatę (zwierz nadal pode­jrze­wa, że jego spoży­wa­ją­ca w tą pogodę ciepłą herbatę mat­ka jest anty­chrys­tem) i wybrać się na Giewont. Jed­nak zarówno zwierz jak i sza­cow­na mat­ka Giewon­tu bard­zo nie lubią i nawet gdy­by nie tłumy chy­ba by tam nie chodz­iły. Jeśli pójdziecie nieco dalej przed siebie czeka was niewiel­ki wodospad. Na wodospady patrzeć moż­na godz­i­na­mi, bo spada­ją­ca i pienią­ca się woda, jest czymś co uspoka­ja ducha. Kto wie, może to jak­iś ataw­izm, gdzie jest woda tam jest życie.

WP_20150812_017

Jest woda jest dobrze. Tzn nie jest dobrze bo trze­ba iść 

Po herba­cie (i wzgardze­niu szar­lotką) trze­ba się pod­nieść i iść. Mat­ka zwierza jak pamięta­cie obiecy­wała spac­er, w związku z tym fakt, że przed zwierzem roz­cią­ga się dro­ga która jest ewident­nie w górę nie budzi jego entuz­jazmem. Z każdym krok­iem zwierz nal­icza matce co raz więk­szego minusa. Co więcej sza­cow­na mat­ka kon­tynu­u­je mowy motywa­cyjne — oto np. stwierdza że prze­cież widać już Sarnią Skałę. Zapom­i­na jedynie dodać, że skałę oczy­wiś­cie widać ale zde­cy­dowanie wyżej niż miejsce w którym stoi zwierz a to znaczy że jeszcze pod górę. Co więcej w tym miejs­cu ścież­ka bez wzglę­du na pogodę zawsze jest wilgo­t­na i staw­ia­jąc kro­ki więcej myśli się o tym jakie są kosz­ty sprowadza­nia z gór człowieka który skrę­cił nogę na czer­wonej glin­ie niż o przy­jem­noś­ci płynącej z fak­tu, że nie praży się człek na słońcu. Kiedy ścież­ka kończy się rozwi­dle­niem dróg nie jest wiele lep­iej. Na niewielkiej polance słońce grze­je tak niemiłosiernie że po skon­sumowa­niu batoni­ka który zdążył już kil­ka razy zmienić stan skupi­enia nie pozosta­je nic innego jak pędz­ić pod Sarnią Skałę w nadziei że tam zna­jdzie się kawałek cienia. Jak się ma okazać płon­nej nadziei.

WP_20150812_006

Noga mat­ki nadal bardziej sty­lowa. Za to zwierz umiera w jeansach (jedyne spod­nie jakie mu zostały przed popołud­niowy­mi zakupami)

Samo pode­jś­cie pod Skałę nie jest ani długie ani strome ani szczegól­nie straszne. Jedyne co moż­na mu zarzu­cić to fakt, że drze­wa które wcześniej dawały miły cień ustępu­ją miejs­ca koso­drzewinie która nie chroni już przed słońcem. I dopiero tu zwierz odczuwa na włas­nej skórze jak gorą­cy mamy dzień. W jed­nym miejs­cu powi­etrze jest tak nagrzane że choć zwierz stara się zacz­erp­nąć powi­etrza ma wraże­nie że nie ma to żad­nego sen­su. Nato­mi­ast widok z samej Skały jest zach­wyca­ją­cy. Ten niewiel­ki skalny wys­tęp daje możli­wość spo­jrzenia zarówno na roz­cią­ga­jące się z tył górskie szczy­ty jak i spo­jrzenia w dół w kierunku mias­ta. Z tej per­spek­ty­wy Zakopane wyglą­da jak sto­sunkowo niewiel­ka osa­da i aż trud­no uwierzyć ile osób potrafi pomieś­cić w sezonie. Pod­czas pos­to­ju na szczy­cie bezczel­nie pod­słuchu­je­my roz­mowy innych turys­tów. Słyszymy więc jak lekko zaw­iedziona krótką wycieczką dziew­czy­na planu­je gdzie jeszcze moż­na było­by pójść. Siedzą­cy obok niej chłopak bła­ga ją by dała spokój, że to dopiero pier­wszy dzień i jeszcze zdążą gdzieś pójdzie. Zwierz spoglą­da na chłopa­ka ze zrozu­mie­niem. Już wie, że chłopię nie zda­je sobie sprawy że ma obok siebie demona górskiego. Tacy ludzie są niebez­pieczni dla zwykłych turys­tów. Jedyne co zakłó­ca spokój to pikanie tele­fonu komórkowego. Zwierz już chci­ał wstać i pouczyć jakąś młodą osobę by odłożyła na chwilę aparat ale stanął twarzą w twarz z panią starszą nawet od mat­ki rodzi­ciel­ki więc dał spokój.

WP_20150812_012

Bard­zo uważne oko poza szczy­ta­mi wypa­trzy też na zdję­ciu matkę rodzicielkę

Tym­cza­sem czas iść dalej. Sama Dolina Białego jest bard­zo przy­jem­na i miejs­ca­mi zachę­ca­ją­co pięk­na, zwłaszcza tam gdzie górs­ki potok wije się wzdłuż skał. Do tego kiedy ostat­nim razem wiał w tej okol­i­cy sil­ny wia­tr zwal­ił sporo drzew, i miejs­ca­mi moż­na odnieść wraże­nie, że idzie się w miejs­cu gdzie kra­jo­braz ksz­tał­tu­je tylko natu­ra. Co oczy­wiś­cie nie jest do koń­ca prawdą. Nie mniej nasze oczy wbite są głównie w drogę bo nieste­ty ponown­ie — orzeźwie­nie i cień mają swo­ją cenę i trze­ba uważać by nie zjechać w dół na glin­ie i kamieni­ach. Jed­nocześnie zwierz obser­wu­je zjawisko które jest zrozu­mi­ałe i budzi w nim sprze­ciw. Otóż wśród mija­ją­cych go ludzi naj­gorsze buty mają dzieci. Jasne kupowanie górs­kich butów dziecku to najczęś­ciej zakup na zaled­wie kil­ka dni urlopu. Ale ilość dzieci­aków w klap­kach czy san­dałkach budzi w zwierzu sprze­ciw. Zwłaszcza że zaob­ser­wował to na wszys­t­kich szlakach. Oczy­wiś­cie dzieci­a­ki wejdą, ale czy jeśli ciąg­nie się kogoś w góry (a dzieci najczęś­ciej się ciąg­nie) nie powin­no się mu zag­waran­tować przy­na­jm­niej zakry­tego obuwia? Zwierz na razie spotkał na szlaku tylko jed­ną osobę która nabaw­iła się kon­tuzji i była to dziew­czyn­ka w san­dałkach która skrę­ciła nogę. Dolina Białego kończy się szy­bko i ma tą zaletę że dzię­ki tej paskud­nej drodze pod górę wychodzi się na Ścieżkę pod regla­mi zde­cy­dowanie niżej — aku­rat by wpaść na popędzane przez kil­ka owczarków sta­do owiec. Owce idą spoko­jnie sku­bią trawę zaś psy przyglą­da­ją się im czu­jnie ale też z jakąś obec­ną we wzroku dumą. Zwierz cza­sem zas­tanaw­ia się jaka jest dokład­nie relac­ja owiec i psów. Czy psy myślą, że ich sta­do jest jakieś dzi­wnie nie kumate? Czy Owce biorą kudłate białe owczar­ki za dale­kich kuzynów z manią wielkoś­ci? I jak do tego wszys­tkiego ma się pasterz który roz­maw­ia przez komórkę jak­by nie wiedzi­ał, że powinien grać na gęślach czy robić coś równie niemod­nego i malowniczego.

WP_20150812_011

W tle Giewont a przed wami skała na której zwierz robił sobie self­ie. I żyje

Spac­er skończył się w okoli­cach pier­wszej i mat­ka rodzi­ciel­ka tonem łaskawego wład­cy poin­for­mowała zwierza że rozważyła wszys­tkie za i prze­ciw i wielce łaskaw­ie pozwala mu iść na basen. Zwierz o mało nie umarł na miejs­cu ze szczęś­cia bo nie pamię­ta kiedy zanurzył się cały w wodzie (poza prysznicem i przek­lętą wan­ną), co więcej przy 30 stop­ni­ach w cie­niu wiz­ja tapla­nia się w wodzie wydała się spełnie­niem marzeń i snów. Sam aqua­park w Zakopanem w okoli­cach godziny trze­ciej okazał się niepode­jrzani wymarły (tzn. było tam sporo ludzi ale nie tyle ile moż­na się spodziewać), więc zwierz pomoczył się, popły­wał, wygrzał w ter­ma­ch, wyz­iębił w base­nie gdzie pły­wał niepro­fesjon­al­ną żabką, pośmi­ał się z mat­ki rodzi­ciel­ki która ma grunt tylko w brodziku dla sied­mi­o­latków i w ogóle był szczęśli­wy. Co więcej ponieważ mat­ka rodzi­ciel­ka zmieś­ciła się w kostium kupi­ony 20 lat temu, a zwierz dopiął się w kostiu­mie kupi­onym jeszcze w liceum uznałyśmy, że może­my zjeść na obi­ad zupę i drugie. Stanęło na pomi­dorowej i plack­ach z bundzem oraz roz­pust­nej sałatce owocowej na kolację. Co praw­da kiedy przyszło wracać do domu mięśnie łydek sko­men­towały co sądzą o dzisiejszej por­cji wysiłku ale w górach mięśnie i zwierz gło­su nie mają więc jutro na Kasprowy i dalej gdzie oczy (mat­ki rodzi­ciel­ki) poniosą.

WP_20150812_019

Wbrew pozorom to nie plac­ki z loda­mi tylko z serem, który się kamufluje

Ps: Dzisiejszy krokomierz wskazał że zwierz przeszedł 18 kilo­metrów. Krokomierz mat­ki wysi­adł i wyszło że przeszła nie cały tysiąc kroków. Zwierz odnosi wraże­nie że w związku z tym mat­ka albo uzna dzisiejszy dzień za nie były albo jutro będzie się starała nadro­bić co by jej miesięczne pod­sumowanie wyszło właś­ci­wie. Serio ktokol­wiek dał mojej matce krokomierz powinien zginąć w piek­le. Rozbudz­ił jej ambic­je i ter­az łyd­ki zwierza płacą.

Ps2: Doszłyśmy do tego poziomu zapotrze­bowa­nia na napo­je że popi­jamy piwo zim­ny­mi napo­ja­mi. Ponoć zapowiada­ją ochłodze­nie. Zwierz by się nie pogniewał.

5 komentarzy
0

Powiązane wpisy

judi bola judi bola resmi terpercaya Slot Online Indonesia bdslot
slot
slot online
slot gacor
Situs sbobet resmi terpercaya. Daftar situs slot online gacor resmi terbaik. Agen situs judi bola resmi terpercaya. Situs idn poker online resmi. Agen situs idn poker online resmi terpercaya. Situs idn poker terpercaya.

Kunjungi Situs bandar bola online terpercaya dan terbesar se-Indonesia.

liga228 agen bola terbesar dan terpercaya yang menyediakan transaksi via deposit pulsa tanpa potongan.

situs idn poker terbesar di Indonesia.

List website idn poker terbaik. Daftar Nama Situs Judi Bola Resmi QQCuan
situs domino99 Indonesia https://probola.club/ Menyajikan live skor liga inggris
agen bola terpercaya bandar bola terbesar Slot online game slot terbaik agen slot online situs BandarQQ Online Agen judi bola terpercaya poker online