Home Ogólnie Największy przywilej świata czyli zapomnij o pieniądzach

Największy przywilej świata czyli zapomnij o pieniądzach

autor Zwierz

Poroz­maw­ia­jmy o pieniądzach. To dru­gi ulu­biony tem­at wszys­t­kich zaraz po plotkach, pogodzie, stanie dróg i ostat­nim odcinku Gry o Tron.  Zwierz jak wiado­mo ma do pieniędzy pode­jś­cia specy­ficzne. Zna­jo­mi mają na to hash­tag #nig­dyniebędzieszbo­ga­ta. Co jest doskon­ałym pod­sumowaniem pode­jś­cia zwierza do zarobków. I właśnie o tym wiszą­cym nad zwierzem brakiem mil­ionów dziś pogadamy.

Ilekroć zwierz się w coś angażu­je – warsz­taty, spotka­nia, tek­sty dla innych stron czy cza­sop­ism pojaw­ia się pytanie „Ale czy ci za to płacą” albo „Ile za to płacą” cza­sem dzwoni bib­liote­ka albo pojaw­ia się propozy­c­ja ze szkoły czy z domu kul­tu­ry od razu z infor­ma­cją, że choć udzi­ał zwierza był­by miły to nieste­ty „nie mają w tym momen­cie pieniędzy na wyna­grodze­nie”. Zdarza­ją się też propozy­c­je gdzie trze­ba coś wycenić i zwierz naprawdę wolał­by niczego nie wyce­ni­ać i w ogóle wyka­sować pieniądze z rów­na­nia. Są takie sytu­acje gdzie właś­ci­wie moż­na było­by prosić o pieniądze ale zwierz nie chce.  I to wcale nie jest takie bez sensu.

pexels-photo-2

Musimy zacząć o początku. A początek wyglą­da tak, że przez wiele lat mówie­nie o pieniądzach było skom­p­likowane. Ogól­nie w Polsce ludzie nie lubią o tym mówić, nie przepada­ją za pyta­ni­a­mi o zarob­ki  i gdy­byśmy mogli to nawet nasz szef nie wiedzi­ał­by ile dokład­nie zara­bi­am. O rodzinie czy zna­jomych nie wspom­i­na­jąc. Jed­nak w ostat­nich lat­ach ten trend się zmienił. Trochę pod wpły­wem pow­sta­ją­cych małych firm, trochę pod wpły­wem kul­tu­ry płynącej z zachodu zaczęliśmy o pieniądzach mówić. Być może trochę nawet prze­dostało się do nas protes­tanck­iego sposobu myśle­nia wedle którego kto ma więcej tego Bóg bardziej lubi. Oczy­wiś­cie nie myślimy dokład­nie w ten sposób ale sukces finan­sowy pod­skoczył na liś­cie rzeczy, które chce się osiągnąć i być z nich dum­nym. Jed­nocześnie wielu przed­staw­icieli wol­nych zawodów – dla których Inter­net  jest głównym miejscem pra­cy pod­niosło głowy i pub­licznie oświad­czyło, że koniec tego dobrego i że pisanie, zaj­mowanie się grafiką czy zdję­ci­a­mi jest pracą jak każ­da inna. Zwłaszcza nieszczęśni grafi­cy wal­czą by jedyną zapłatą przes­tał być wpis do portfolio.

money-gold-coins-finance

To nie są złe zmi­any. Umiejęt­ność mówienia o pieniądzach dobrze robi nam wszys­tkim – ludzie lep­iej wiedzą ile zara­bi­a­ją na tle a i fakt, że jakaś dzi­ałal­ność przynosi nam zys­ki przes­ta­je budz­ić wyrzu­ty sum­ienia. Dodatkowo – jak już wspom­ni­ałam – rzeczy które kiedyś stosowane były zupełnie nor­mal­nie – jak np. nie płace­nie grafikom stały się dziś  w Internecie sym­bol­em lekce­waże­nia czy­je­jś pra­cy czy próbą wył­ga­nia się od opłat za wyko­nanie zada­nia. Nie trud­no znaleźć ogłoszenia które co praw­da wyma­ga­ją od przyszłych pra­cown­ików wyso­kich kom­pe­tencji ale w zami­an ofer­u­ją wpis do CV czy ewen­tu­al­nie jakąś płat­ną pracę w przyszłoś­ci. Napięt­nowanie takich zjawisk jest słuszne bo część pra­co­daw­ców trochę zapom­ni­ała, że płace­nie za pracę to nie fan­aberia tylko obow­iązek zaś pańszczyz­na była faj­na ale się skończyła. Takie mech­a­nizmy społecznej kon­troli – zwłaszcza ze strony zatrud­ni­anych pozwala­ją nieco ograniczyć pra­co­daw­ców, którzy – co właś­ci­wie nie powin­no dzi­wić – lubią kiedy mogą nie płacić. Kto by nie chci­ał zaoszczędz­ić. Nawet jeśli to dosłown­ie grzech woła­ją­cy o pom­stę do nieba.

night-numbers-daily-almost-75300

Blo­gos­fera stała się dobrym przykła­dem tych zmi­an. Najpierw pojaw­iło się mówie­nie o pieniądzach. Ponieważ było to coś nowego, coś do odkrycia tem­at trochę zdomi­nował roz­mowę. Po pewnym cza­sie jed­nak dyskus­ja przeszła od emocjon­al­nego prz­erzu­ca­nia się kwota­mi dos­zliśmy do porozu­mienia. Kasa dla blogera nie powin­na niko­go dzi­wić, nie ma  w tym nic złego, ani wsty­dli­wego po pros­tu wykonu­je­my pracę za którą ktoś nam płaci. Dos­zliśmy więc do momen­tu kiedy teo­re­ty­cznie wszys­tko jest w porząd­ku i może­my się roze­jść do spraw ważnych to znaczy do omaw­ia­nia czy blo­gos­fera upad­nie jutro – zjed­zona przez youtu­ba czy dopiero za dwa lata. Wbrew temu co niek­tórzy sądzą blogerzy nie są bardziej zafik­sowani (obec­nie) na pieniądzach niż jakakol­wiek inna rozwi­ja­ją­ca się gru­pa zawodowa. Po pros­tu z racji tego, że sporo dyskusji toczyło się pub­licznie – sporo z takich rozmów utk­wiło w pamię­ci i do dziś poku­tu­je obraz blogera, który najpierw liczy pieniądze a potem poda­je rękę. Inna sprawa – że trochę się wszyscy daje­my wkrę­cić w przeko­nanie że za pieniądze albo w ogóle.

money-256282_640

Zaczni­jmy jed­nak od stwierdzenia które jest bard­zo ważne. Robi­e­nie rzeczy za dar­mo jest przy­wile­jem. Być może jed­nym z najpiękniejszych przy­wile­jów dostat­niego życia. Nie uważam by postawa taka była szla­chet­niejsza niż robi­e­nie rzeczy za pieniądze, nie uważam by ktokol­wiek stawał się do tego automaty­cznie lep­szy czy bardziej godzien podzi­wu. Jed­nocześnie jed­nak niepokoi mnie przeko­nanie, że pytanie o zapłatę powin­no pojaw­ić się zawsze i zawsze wysuwać się na pier­wszy plan. Głównie dlat­ego, że jest całkiem sporo sytu­acji w których albo – kogoś nie stać by nam zapłacić albo może nam zapłacić ale my nie zro­bimy się od tego jakoś wybit­nie bogat­si a dla drugiej strony oznaczać to może spory wydatek. Mówię o tym z per­spek­ty­wy oso­by, która oczy­wiś­cie doskonale zda­je sobie sprawę, że są autorzy dla których wys­tępowanie w bib­liotekach na pro­mocji włas­nej książ­ki jest źródłem utrzy­ma­nia ale ja nie widzę powodu by brać pieniądze od mojej lokalnej bib­liote­ki. Od lat tam zaglą­dam więc czemu nagle mieli­by mi zapłacić. Podob­nie nie widzę powodu dla którego nauczy­ciele ze szkoły w której przy­chodzę na jed­ną lekcję w bib­liotece, czy nauczy­ciele prowadzą­cy zaję­cia dla uchodźców mieli­by mi płacić. Albo inaczej – zda­ję sobie sprawę, że wykonu­ję tu pracę która powin­na był płat­na ale – serio nie wyobrażam sobie real­nego i ucz­ci­wego wyce­nienia jed­nej lekcji. Albo musi­ałabym zażą­dać staw­ki nauczy­ciela albo staw­ki karykat­u­ral­nie wysok­iej. Co ciekawe – jeśli przy pewnych czyn­noś­ci­ach z góry przyjmiemy, że nie chce­my za nie pieniędzy – nagle robi się dużo proś­ciej – sko­ro nigdy nie mieliśmy za to dostać pieniędzy to tego nie tracimy. Zwierz np. nigdy nie poczuł, że stracił pieniądze wys­tępu­jąc przed ucz­ni­a­mi bo nigdy nie wziął­by za to pieniędzy.

pexels-photo-3

Nie chodzi jedynie o pracę którą moż­na było­by nazwać wolon­tari­atem. Cza­sem np. Wyborcza.pl bierze jak­iś mój sta­tus z Fb i korzys­ta w swoim dziale listów. Zawsze grzecznie pyta­ją i potem zamieni­a­ją mój sta­tus w taki ład­ny list do redakcji – ze zdję­ciem. Wiele osób pyta mnie czy dosta­je za to pieniądze. Nie dosta­ję. Ale z drugiej strony – czy naprawdę muszę. W końcu już opub­likowałam raz te prze­myśle­nia za dar­mo, wykon­ałam całą pracę tylko i wyłącznie z włas­nej potrze­by podzie­le­nia się światem swoi­mi  prze­myśle­ni­a­mi, nie była to pra­ca, czy nawet jakaś spec­jal­nie kreaty­w­na dzi­ałal­ność twór­cza. Czy więc naprawdę powin­nam doma­gać się wyna­grodzenia? Oczy­wiś­cie zda­ję sobie sprawę, że może­my założyć iż na mojej pra­cy budu­je swój wiz­erunek cud­za strona. Ale czy na pewno? Prawdę powiedzi­awszy dla mnie to sposób na dotar­cie ze swoi­mi prze­myśle­ni­a­mi do innych ludzi i środowisk które doty­chczas mnie nie czy­tały. Gdy­by to był wpis na blogu nie była­by taka życ­zli­wa – bo to moja pra­ca, częs­to wysiłek i godziny spęd­zone przed kom­pem. Moje sta­tusy na fb pow­sta­ją w max pół godziny. Nawet nie wiem jak to wycenić. Zresztą – dużo lep­iej się czu­ję jak tego nie robię. Grosik za two­je myśli brz­mi ład­nie ale naprawdę nie potrze­bu­ję przeliczni­ka na złotów­ki dla wszys­tkiego co pomyślę.  Podob­nie jest z książką – choć nie powinien tego zwierz pisać – jasne że fajnie będzie na niej zaro­bić. Gdy­by wydawnict­wo mi nie zapłaciło pewnie bym zer­wała umowę czy zro­biła aferę. Ale jed­nocześnie kiedy pier­wsze pyta­nia o książkę doty­czą pieniędzy  i jakoś­ci umowy zawsze mnie to nieco dzi­wi. Fakt, że się zara­bia na lit­er­aturze niko­go nie dzi­wi i nie jest dla mnie prob­lematy­czny. Ale kogoś kto właśnie wydał powieś­ciowy debi­ut chy­ba najpierw zapy­tała o coś innego. Bo zwierz przyz­na z całą nai­wnoś­cią że naprawdę nie napisał tej książ­ki dla pieniędzy i są one miłym bonusem do bard­zo cen­nego – zupełnie innych powodów – wydarzenia. Czy to mi się opła­ca? Pewnie finan­sowo nie. Ale jakoś nigdy mi to nie przeszkadza­ło. Nie budz­iło w środ­ku nocy. Nawet kiedy stan kon­ta zbliżał się do “sucha buł­ka ubo­giego krewnego” nigdy nie myślałam “ach trze­ba było spy­tać o kasę za tą wyprawę do radia”

house-money-capitalism-fortune-12619

Fakt, że nie wyce­nia się każdej wyko­nanej pra­cy, albo cza­sem – robi się coś za dar­mo paradok­sal­nie jest bard­zo wyzwala­jące. Jasne – prze­chodzi mi obok nosa pewnie całkiem sporo możli­woś­ci zarobku, z drugiej – nie moż­na stracić tego co nigdy nie było nasze. Wiedząc, ze Wybor­cza mi nie płaci nie muszę się zas­tanaw­iać czy spodo­ba im się następ­ny tekst czy myśleć jak go ułożyć. Nie przyj­mu­jąc opłaty za wys­tąpi­enia w szkołach, bib­liotekach czy domach kul­tu­ry nie zżera mnie kosz­mar­na trema która pojaw­ia się ilekroć wys­tępu­ję na płat­nych wykładach na uni­w­er­syte­tach trze­ciego wieku. Być może to ta cien­ka granic która odd­ziela przy­jem­ność hob­by od stre­su związanego z pracą. Podob­nie nie mam prob­le­mu z tym, że nie płacą mi za przy­chodze­nie do radia czy pojaw­ian­ie się w telewiz­ji (z tym ostat­nim to o tyle niepraw­da, że zapom­ni­ałam im wysłać doku­men­tów ale to tylko jeden pro­gram tak dobrze trak­tu­je zwierza). Dlaczego? Być może odpowiedź jest bard­zo pros­ta – mam niesamow­itą fra­jdę z telewiz­yjnych  i radiowych wys­tępów. Jasne dla kogoś to jest pra­ca i powinien za nią dostawać wyna­grodze­nie i to słuszne wyna­grodze­nie. Dla mnie to przy­jem­ność, fra­j­da i prz­ery­wnik w szarym życiu. Jakkol­wiek egzal­towanie to brz­mi – czu­ję, ze wychodzę na swo­je. Zresztą cza­sem moż­na odnieść wraże­nie że wyce­ni­an­ie wszys­tkiego bywa dość kuri­ozalne. Jak­iś czas temu pewien ser­i­al reklam­ował się w fajny sposób zachę­ca­jąc ludzi by zostali daw­ca­mi organów. Pani z agencji reklam­owej zapy­tała zwierza ile kosz­towało­by self­ie zwierza z pod­pisaną deklaracją, że chce się po śmier­ci odd­ać swo­je organy innym. Zwierz sprawę prze­myślał i doszedł do wniosku, że nie ma sen­su tego wyce­ni­ać. Tak jasne to jest rekla­ma ale jed­nocześnie – jest to coś za czym zwierz opowia­da się całym sercem i wszys­tki­mi inny­mi organa­mi. Po co więc brać pieniądze za robi­e­nie czegoś co i tak by się zro­biło. I jasne — tam jest ele­ment reklam­owy, ale w tym jed­nym momen­cie był on bard­zo na drugim planie (BTW pod­pisz­cie oświad­czenia woli — to naprawdę ważne!)

dollar-1362244_640

Jak zwierz pisał – to postawa oso­by uprzy­wile­jowanej na tyle, że może sobie na to poz­wolić. Jed­nocześnie jed­nak zwier­zowi jest przykro kiedy słyszy że taka postawa „psu­je rynek”. Wiz­ja jest bowiem taka, że sko­ro moż­na znaleźć kogoś kto zro­bić coś za dar­mo odbi­ja się to na wszys­t­kich którzy chcieli­by coś wykon­ać ale za pieniądze. To rzeczy­wiś­cie jest pewien prob­lem ale nie wyda­je mi się by postawa zwierza tak naprawdę była tu kluc­zowa. Kluc­zowa jest postawa tych wszys­t­kich którzy ofer­u­ją pracę nie ofer­u­jąc za nią zarobku – wszys­tkim, a nie tylko tym którzy chcieli­by ewen­tu­al­nie z tego luk­susu sko­rzys­tać. Zresztą zwierz nie jest świę­ty (bo nic to wspól­nego ze świę­toś­ci nie ma) i oczy­wiś­cie że oczeku­je zapłaty za całkiem sporo wykony­wanych prac i współprac – zwłaszcza tych bard­zo angażu­ją­cych czy tych które wykonu­je z bard­zo jas­nym przekazem co i dla kogo ma zro­bić. Pod tym wzglę­dem zwierz jest jak wszyscy inni blogerzy.  Zresztą nawet gdy­by zwierz bard­zo chci­ał być niczym finan­sowy Conan Bar­barzyń­ca to i tak psuł­by rynek bo nieza­leżnie od tego czy płacą czy nie recen­z­ja nowego fil­mu czy seri­alu się pojawi. Na tym opiera się ten blog. To jest zresztą paradoks bo zwierz rzeczy­wiś­cie częs­to wykonu­je zupełnie za dar­mo pracę którą inni robią za pieniądze — tak na co dzień — wszak recen­zen­tom się płaci. Zwierz jed­nak o tym nie myśli bo prze­cież w skali kos­mo­su zawsze jest dzię­ki blo­gowi na plusie a nie na minusie.

business-cash-coin-concept-41301

Zwierz pisze ten wpis nie po to by postaw­ić sobie pom­nik z tanich mate­ri­ałów motywa­cyjnych ale żeby przy­pom­nieć że nie branie za coś pieniędzy też ma swo­je plusy. Dla zwierza najwięk­szym plusem jest to, że może real­i­zować swo­ją pasję w miejs­cach do których pewnie by nie poszedł gdy­by zażą­dał zapłaty – jak np. bib­liote­ki szkolne których budżet bywa niekiedy niemalże ujem­ny. Zwier­zowi jest też po pros­tu miło kiedy może powiedzieć komuś, że jeśli chce go zaprosić to nie ma prob­le­mu przyjdzie  i poroz­maw­ia. Dzię­ki temu wszyscy fajnie się czu­ją – i zaprasza­ją­ca oso­ba która częs­to nie ma budże­tu i zwierz który uwiel­bia mówić i roz­maw­iać z ludź­mi i był­by bard­zo smut­ny gdy­by taka głu­pia rzecz jak pieniądze stanęły temu na przeszkodzie. Poza tym robi­e­nie rzeczy za dar­mo tak naprawdę rzad­ko jest za dar­mo. Nie chodzi o jakieś metafizy­czne nagrody. Po pros­tu jeśli przyjmiesz że za coś nigdy nie bierzesz kasy – np. jak za wyprowadzanie psa rodz­iców, to wyprowadza­jąc psa nie tracisz pieniędzy bo nigdy byś ich nie zaro­bił. Może to skom­p­likowane ale na zwierza działa.

money-1595995_640

Wiem, że nie jesteś­cie blogera­mi i pewnie nie macie takich codzi­en­nych propozy­cji i wyzwań. Co nie zmienia fak­tu, że wal­cząc o to by rozpoz­nano naszą pracę jako wartoś­ciową i wartą zapłaty warto zadać sobie ucz­ci­we pytanie co jesteśmy skłon­ni robić bez kasy. Być może to co lubimy, może to co uzna­je­my za słuszne, może to co pozwala nam dzi­ałać na rzecz innych. Odpowiedź na pytanie – w których rejonach naszego życia zapła­ta nie jest koniecz­na, jest równie ważne co odpowiedź na pytanie za co powin­no się nam płacić. Inaczej zawsze będziemy się czuć albo przepła­cani albo nieopłaceni. A to daje pieniąd­zom zde­cy­dowanie zbyt dużą władzę nad naszym życiem. A prze­cież nie o to chodzi. Możli­wość uwol­nienia się od myśle­nia o kasie to jeden z najcu­d­own­iejszych stanów. Nieste­ty niedostęp­ny dla wszys­t­kich. Tym bardziej trze­ba dbać o te momen­ty kiedy może­my się od niej unieza­leżnić albo o niej nie myśleć.  I nie chodzi o jakaś wielką ideę wolon­tariatu. Raczej o gotowość nieprzelicza­nia wszys­tkiego na pieniądze. To daje sporo wol­noś­ci. Chy­ba że to tylko zwierz tak dzi­ała i jego filo­zofia #nig­dyniebędzieszbo­gaty ma pewne fun­da­men­talne (zawarte w nazwie) wady. Wtedy co złego to nie ja. Nie moż­na ufać ludziom udziela­ją­cym porad finan­sowych za darmo.

Ps: Dla zain­tere­sowanych – post nie pow­stał pod wpły­wem jakiegoś konkret­nego wpisu czy komen­tarza – raczej z obserwacji pewnych zjawisk wokół mnie.

Ps2: Było­by dobrze gdy­by wszyscy pra­cown­i­cy agencji reklam­owych właśnie zapom­nieli, że przeczy­tali ten post ;)

13 komentarzy
0

Powiązane wpisy

judi bola judi bola resmi terpercaya Slot Online Indonesia bdslot
slot
slot online
slot gacor
Situs sbobet resmi terpercaya. Daftar situs slot online gacor resmi terbaik. Agen situs judi bola resmi terpercaya. Situs idn poker online resmi. Agen situs idn poker online resmi terpercaya. Situs idn poker terpercaya.

Kunjungi Situs bandar bola online terpercaya dan terbesar se-Indonesia.

liga228 agen bola terbesar dan terpercaya yang menyediakan transaksi via deposit pulsa tanpa potongan.

situs idn poker terbesar di Indonesia.

List website idn poker terbaik. Daftar Nama Situs Judi Bola Resmi QQCuan
situs domino99 Indonesia https://probola.club/ Menyajikan live skor liga inggris
agen bola terpercaya bandar bola terbesar Slot online game slot terbaik agen slot online situs BandarQQ Online Agen judi bola terpercaya poker online