Home Ogólnie Nam strzelać nie kazano czyli zwierz o Snajperze

Nam strzelać nie kazano czyli zwierz o Snajperze

autor Zwierz
Nam strzelać nie kazano czyli zwierz o Snajperze

Sna­jper to być może jed­no z najwięk­szych fil­mowych zaskoczeń ostat­nich miesię­cy. Z jed­nej strony film Clin­ta East­woo­da wywołał liczne kon­trow­er­sje i oskarże­nia o karmie­nie widzów czys­tą pro­pa­gandą. Z drugiej strony – film ku wielkiemu zaskocze­niu pobił reko­rdy oglą­dal­noś­ci i zdobył worek nom­i­nacji do Oscarów. Pytanie tylko. Kto ma rację.

american_sniper_still

Advertisement

Niewiele jest w przy­pad­ku fil­mu do omówienia kwestii tech­nicznych czy fil­mowych. East­wood jak to East­wood nakrę­cił film tak po pros­tu od początku do koń­ca, nie dając ozdob­nikom zastąpić his­torii czy bohatera

Zacząć trze­ba od tego, że choć warto poczy­tać wszys­tkie dyskus­je jakie wokół fil­mu toczą się w USA to nie ule­ga wąt­pli­woś­ci, że u nas w kra­ju ten film oglą­da się inaczej. Nie mamy społeczeńst­wa podzielonego sto­sunkiem do wojny w Iraku i choć wysyłal­iśmy naszych żołnierzy na front to jed­nak nigdy nie trak­towal­iśmy tych wojen w kon­tekś­cie wal­ki o „najpiękniejszy kraj na świecie” jakim dla głównego bohat­era fil­mu jest Amery­ka.  Nie jesteśmy też wrzuceni w sam środek – kole­jnej w his­torii Stanów – debaty jak trak­tować weter­anów wojen­nych –  czy jak bohaterów czy też — bądź co bądź ludzi, którzy sami się na wojnę zapisali. Inne mamy też pode­jś­cie do kwestii miłoś­ci ojczyzny, macha­nia flagą przy każdej nadarza­jącej się okazji i  nasze pode­jś­cie do wojs­ka jest zde­cy­dowanie bardziej zdys­tan­sowane. Przede wszys­tkim zaś nie ma w naszych oby­wa­telach przeko­na­nia, że muszą iść i nieść dobro i demokrację. Ogól­nie zwier­zowi wyda­je się, że u nas nikt nigdzie nie chce się ruszać i wszyscy mamy dość. Z jed­nej strony spraw­ia to, że Sna­jper jest dla nas filmem, który oglą­damy nieco „przez szy­bkę” – nie trud­no nam zrozu­mieć, że budzi emoc­je (zarówno pozy­ty­wne, jak i zde­cy­dowanie negaty­wne) ale nie są to nasze emoc­je. Z drugiej – uwol­nieni od koniecznoś­ci roz­pa­try­wa­nia fil­mu wyłącznie z per­spek­ty­wy jed­nego kra­ju w danym momen­cie his­torii, rozlicza­jącego się ze swoim bohaterem wojen­nym, może­my spoko­jnie poszukać w filmie East­woo­da czegoś więcej.

american-sniper-bradley-cooper-sienna-miller1

Zdaniem zwierza więzy rodzinne zostały w filmie pokazane odrobinę za bard­zo skró­towo. Zbyt wyraźnie widać  że bohaterowie z “domowego” planu nie mają charakterów.

Jeśli szukać ciekawych tropów to nasuwa­ją się dwa. Pier­wszym z nich jest w ogóle spo­jrze­nie na to jak wyglą­da współczes­ny bohater. Chris Kyle – sna­jper który w cza­sie wojny w Iraku zabił więcej osób niż ktokol­wiek inny (a właś­ci­wie jak to się eufemisty­cznie mówi, miał więcej trafień), to postać – przy­na­jm­niej z naszego punk­tu widzenia fas­cynu­ją­ca. Bo to człowiek bez wąt­pli­woś­ci. Wychowany na niemalże ide­al­nego żołnierza —  entuz­jasty­cznie pod­chodzą­cy do wysiłku fizy­cznego, wierny, wykonu­ją­cy polece­nia, widzą­cy świat w czerni i bieli. Bóg, Ojczy­na, Rodz­i­na mniej więcej w tej kole­jnoś­ci. Będzie kochał swo­ją żonę, opiekował się młod­szym bratem i nadal wierzył, że ludzie dzielą się na trzy kat­e­gorie – jako że nie jest ani wilkiem ani owcą musi być psem paster­skim, wiernie i czu­jnie pil­nu­ją­cym sta­da.  Nie jest ani głupi ani bystry – nie zada­je zbyt wielu pytań, nie jest w stanie stać bezczyn­nie.  W nakrę­conym bard­zo wyraźnie z per­spek­ty­wy bohat­era filmie (jest w każdej sce­nie) nie ma miejs­ca nad reflek­sję nad tym co tak właś­ci­wie się wokół niego dzieje. Nawet na patri­o­ty­czne hasła jest w miarę upły­wu cza­su co raz mniej przestrzeni.  Kyle widzi rzecz pros­to – on jest tym dobrym, chronią­cym swoich przy­jaciół (chy­ba nawet bardziej niż kraj), braci z wojskowego odd­zi­ału. Oni – to źli. W ogóle Kyle wal­czy ze złem. Nie z siła­mi poli­ty­czny­mi, nie z ter­ro­ryzmem, nie z mieszkań­ca­mi Iraku. Ze złem. Zwierz musi przyz­nać, że Kyle jest w tej swo­jej abso­lut­nej pewnoś­ci siebie fas­cynu­ją­cy. Przede wszys­tkim dlat­ego, że w filmie otacza­ją go bohaterowie, którzy podob­nie jak my zada­ją pyta­nia kluc­zowe. Czy ma wyrzu­ty sum­ienia, czy nie żału­je, czy na pewno wierzy w to co robi. Fakt, że te myśli nie zaprzą­ta­ją głowy naszego super żołnierza i bohat­era wcale nie budzą podzi­wu ani nie każą spać spoko­jnie. Wręcz prze­ci­wnie nasz bohater wypa­da na postać, której wcale nie chce­my kibi­cow­ać.  Daleko mu od naszego typowego bohat­era kul­tu­ry pop­u­larnej, który choć wal­czy ze złem to nigdy nie chce przekraczać pewnych granic i który co raz częś­ciej się wacha czy nawet popa­da w obłęd. Kyle nie widzi by robił cokol­wiek złego strze­la­jąc do kole­jnych ludzi na uli­cach. Wie, że robi słusznie. Pocią­ga za spust.  Jeśli jest w tym jak­iś hero­izm to niewygod­ny, męczą­cy i budzą­cy wyrzu­ty sum­ienia. Nie u sna­jpera, ale u tych którzy oglą­da­ją jego udane akc­je. Co więcej potem śpi spoko­jnie i nam jest głu­pio bo prze­cież ci nasi którzy strze­la­ją powin­ni potem odpoku­tować ten moral­ny dylemat noc­ny­mi kosz­mara­mi i alko­holowym upo­je­niem. Tak uczy nas kul­tura pop­u­lar­na. A tu jak na złość to po naszej stron­ie wal­czy ten które­mu sum­ie­nie nie spędza snu z powiek i ter­az nie wiado­mo czy się cieszyć czy wręcz przeciwnie.

bradley-cooper-american-sniper

Istotne jest to, że przy każdym strza­le ostate­czną decyzję pozostaw­ia się samemu sna­jper­owi. Co oznacza, że to on właś­ci­wie decy­du­je czy zabi­ja czy nie

Dru­ga rzecz która rzu­ca się w oczy w cza­sie sean­su, to fakt że Kyle jest typowym człowiekiem wojny. Raz na jak­iś czas dosta­je­my wspom­nienia takich ludzi, którzy przyz­na­ją że na wojnie czu­ją się najlepiej. Film pokazu­je nam więc bohat­era, który śmieje się i czu­je doskonale pod ostrza­łem ale kiedy wraca do swo­jego spoko­jnego domu jego ciśnie­nie naty­ch­mi­ast idzie w górę. Mimo, że w domu czeka na niego żona i dwo­je dzieci to Kyle bez zas­tanowienia wyjeżdża na kole­jne wojskowe mis­je. I choć teo­re­ty­cznie za każdym razem ma dobry powód to widać, że tym czego w kra­ju braku­je mu najbardziej jest woj­na. O takich ludzi­ach rzad­ko myślimy ale są obec­ni w his­torii właś­ci­wie od zawsze. To co dla prze­cięt­nego oby­wa­tela jest najwięk­szym kosz­marem – poczu­cie ciągłego zagroże­nia, konieczność wal­ki, świado­mość obec­noś­ci wro­ga, dla nich stanowi kwin­tes­encję życia. Strze­la­ją bo muszą, ale nie ciąży na nich ten moral­ny ciężar który pewnie niejed­nej oso­bie nigdy nie poz­wolił­by pociągnąć za spust. Z takich właśnie ludzi (choć nie tylko) składa­ją się w dużej mierze armie zawodowe. To inni żołnierze niż ci których rozpoz­na­je­my czy pamię­tamy z filmów o II wojnie świa­towej czy Wiet­namie. Tam przede wszys­tkim mieliśmy spotkanie z wojną ludzi, którzy nigdy nie mieli na nią ochoty. Amerykańs­ki Sna­jper pokazu­je nam kogoś zupełnie innego. Kogoś dla kogo spokój z rodz­iną w Tek­sasie jest czymś trud­nym do wytrzy­ma­nia. Zresztą tym co daje mu jakikol­wiek spokój jest pra­ca z weter­ana­mi – łączą­ca go w jak­iś sposób z wojen­ny­mi przeżyciami.

american-sniper-4

Kyle jest fas­cynu­ją­cy jako niemalże ide­al­ny pro­dukt amerykańskiego społeczeńst­wa. Naprawdę szcz­erze wierzą­cy że nie ma lep­szego kra­ju nad Stany, stanu nad Tek­sas i życia niż w wojsku

East­wood nakrę­cił swój film spoko­jnie relacjonu­jąc kole­jne wydarzenia z życia bohat­era. Poz­na­je­my jego żonę, dzieci, kole­jne wyprawy do Iraku. Szkielet nar­ra­cyjny jest w sum­ie dość prosty – nawet poje­dynek z Mustafą (dopisany zresztą by spiąć film w całość) – Syryjskim sna­jperem wal­czą­cym po Irack­iej stron­ie nie budzi emocji. East­wood wcale nie narzu­ca się też z oceną bohat­era. Kiedy pojaw­ia­ją się określe­nia doty­czące jego „leg­en­darnoś­ci czy „bohaterst­wa” pojaw­ia się też – u samego Kyle’a poczu­cie dyskom­for­tu. Sam widz – mając obok siebie obrazy z fron­tu i podz­iękowa­nia wygłaszane gdzieś w warszta­cie samo­chodowym w Stanach Zjed­noc­zonych musi sam zde­cy­dować czy moral­ny rachunek się zgadza.  Brak wąt­pli­woś­ci samego bohat­era, wcale nie przekła­da się tak łat­wo na brak wąt­pli­woś­ci widza oglą­da­jącego jego poczy­na­nia. Co najwyżej te wąt­pli­woś­ci wzmac­nia.  Oczy­wiś­cie kiedy widzi się pod sam koniec archi­walne zdję­cia to moż­na sobie zadać pytanie – a przy­na­jm­niej zwierz chci­ał sobie zadać pytanie – czy East­wood chci­ał zagrać na tanich emoc­jach czy wręcz prze­ci­wnie zadać wid­zowie pytanie – czy wszys­tko co widzi­ał skła­da mu się w całość z tym co kończy film. Zwierz przyz­na szcz­erze, że więcej czuł pod koniec pro­dukcji dyskom­for­tu niż wzruszenia – bo amerykańs­ki sna­jper nie pasu­je do mod­elu bohat­era, a jed­nocześnie – nie moż­na przed sobą udawać że to nie taki­mi ludź­mi wygry­wa się wojny. Nieza­leżnie od tego czy słuszne czy nie (zakłada­jąc że w ogóle ten pier­wszy rodzaj ist­nieje). Jed­nocześnie ten pokaz amerykańskiego patri­o­tyz­mu i cer­e­mo­ni­ału otacza­jącego wojsko spraw­ia, że jeszcze pełniej uświadami­amy sobie, że to nie inny kraj ale inna cywilizacja.

1412258342001-XXX-AMERICAN-SNIPER-MOV-jy-2898-

Jest coś takiego w wyko­rzys­ta­niu amerykańskiej fla­gi co jest tak kul­tur­owo obce że za każdym razem kiedy pojaw­ia się w fil­mach seri­alach, czy książkach zwierz w pełni uświadamia sobie jak pozor­na jest bliskość między nami a tymi zza wielkiej wody

Zwierz musi przyz­nać, że jeśli w głowie widza pojaw­ia­ją się jakiekol­wiek wąt­pli­woś­ci odnośnie postaci, czy też pojaw­ia się chęć reflek­sji to ma to duży związek z tym jak bohat­era zagrał Bradley Coop­er. Z jed­nej strony – doskonale odd­ał na ekranie takiego typowego Tek­sańczy­ka, niekoniecznie zain­tere­sowanego czymkol­wiek poza pracą i rodz­iną, postrze­ga­jącego Amerykę jako najpiękniejszy w świecie kraj.  Kiedy mówi to wręcz sły­chać że jego świat dzieli się na czarny i biały – zresztą twór­cy fil­mu i tak potrak­towali bohat­era dość delikat­nie – określ­nie „dzikusy” w odniesie­niu do mieszkańców Iraku pojaw­ia się właś­ci­wie tylko raz – pod­czas kiedy w cza­sie lek­tu­ry wspom­nień żołnierza natra­fi­cie na nie zde­cy­dowanie więcej razy.  Tym jed­nak o co Coop­er wzbo­ga­ca postać jest trud­na do jas­nego zdefin­iowa­nia wrażli­wość. Jest coś takiego w oczach Coopera że potrafi nam pokazać być może błąka­ją­cy się gdzieś tam – mimo deklarowanej abso­lut­nej pewnoś­ci – cień wąt­pli­woś­ci. Przy czym nigdy nie spotka­cie go kiedy Coop­er jest w Stanach, pojaw­ia się u niego tylko na chwilkę od cza­su do cza­su w Iraku. Imponu­jące jest też to jak Coop­er niewielki­mi w sum­ie środ­ka­mi pokazu­je jak źle czu­je się jego bohater w domu – nie chodzi nawet o to, że coś robi, ale jest cały czas spię­ty, nieobec­ny, niechęt­ny – widać, że  nie jest sobą i nie jest u siebie. Z kolei w trak­cie wal­ki – pojaw­ia się u niego nieobec­na wcześniej swo­bo­da i pewność siebie. Trze­ba też przyz­nać Cooper­owi, że miał rację stara­jąc się jak najbardziej fizy­cznie upodob­nić do swo­jego bohat­era – jego zwal­ista syl­wet­ka doskonale pasu­je do postaci, o której ist­nie­niu wiemy od daw­na ale rzad­ko mamy okazję oglą­dać ją na ekranie. Nieste­ty dużo gorzej wypa­da Sien­na Miller gra­ją­ca żonę – ma ona uos­abi­ać wszys­tkie martwiące się o swoich mężów żony na całym świecie ale nieste­ty – za mało ją znamy by naprawdę troszczyć się o jej emoc­je. W sum­ie niewiele o niej wiado­mo, poza tym że jest matką dzieci bohat­era i się o niego martwi. Ale ponown­ie – to jest wynik nie tylko słabej gry Sien­ny Miller ale także fak­tu, że na wszys­tkie wydarzenia i posta­cie w filmie patrzymy z per­spek­ty­wy naszego bohatera.

N07A6801.dng

Ter­az pojaw­ia się pytanie — wierzymy że East­wood nakrę­cił film pro­pa­gandowy czy wręcz prze­ci­wnie — ide­al­nie wys­taw­ił do strza­łu swo­jego bohatera

Zwierz nie będzie się kłó­cił – moż­na odczy­tać Amerykańskiego Sna­jpera jako pochwałę amerykańskiego wojs­ka, wojny i w ogóle sty­lu życia. Nigdzie nie ma bezpośred­niego komen­tarza pozwala­jącego stwierdz­ić, czy East­wood tak na poważnie czy z pewną przeko­rą (a prze­cież to nie jest reżyser aż tak łopa­to­log­iczny). Przy czym zwierz ma prob­le­my ze sprowadze­niem tego fil­mu wyłącznie do takiej inter­pre­tacji. Przede wszys­tkim nieco zbyt łat­wo pok­ierować swo­ją reflek­sję nad filmem na inne tory. Więcej – sam film budzi nawet potrze­bę poszuka­nia w tej his­torii innego przesła­nia. East­wood jest w tym filmie tak wyco­fany że właś­ci­wie jed­noz­nacz­na inter­pre­tac­ja ciągu scen pozosta­je raczej w rękach widza.  Oczy­wiś­cie zwierz wie, że w Stanach trochę osób wyszło z kina deklaru­jąc że chęt­nie postrze­lali by sobie ter­az do jakichś Irak­i­jczyków ale naprawdę tacy idio­ci pewnie po każdym filmie wojen­nym chęt­nie by sobie do kogoś postrze­lali. Tym co zwierza bardziej intere­su­je to dopuszcze­nie do długiej dyskusji o wojnie (nie tylko w Iraku bo prze­cież amerykanie z woj­na­mi których nie wygry­wa­ją mają prob­le­my od lat) gło­su wcześniej praw­ie nieobec­nego (w kul­turze pop­u­larnej). Oto mamy nar­rac­je o wojnie pozbaw­ioną pewnego dys­tan­su jaki zwyk­le obiecu­je nam Hol­ly­wood, które lubi pokazy­wać moralne dylematy albo żołnierzy wraca­ją­cych do kra­ju z PTSD. Woj­na – zwłaszcza ta w Iraku doczekała się olbrzymiej reprezen­tacji w kul­turze pop­u­larnej ale właś­ci­wie praw­ie wyłącznie kry­ty­cznej. Tu mamy zaś wiz­ję ani kry­ty­cz­na ani nie – nie mamy człowieka którego human­izm woj­na zła­mała, nie mamy wąt­pli­woś­ci, mamy co praw­da wiz­ję że woj­na ma wpływ abso­lut­nie na każdego (nawet tych idą­cych na nią bez wąt­pli­woś­ci) ale daleko temu do wiz­ji wojny łamiącej duszę (nawet życie pry­watne da się odbu­dować). Nic dzi­wnego że amerykanie pobiegli do kin – bo w sum­ie pier­wszy raz od daw­na na ekranie nie kazano im się wojny wsty­dz­ić. Co  nie zmienia fak­tu, że film oglą­dany w Polsce entuz­jaz­mu raczej nie budzi (w każdym razie prowojennego).

61d77d518f3d9f74b1e29dcffc16c8c4ff8de6e9

Pal sześć strze­lanie — granie z lalką uda­jącą dziecko to musi­ało być wyzwanie

Zwierz powie wam bez ogródek. Z natu­ry jest osobą nien­aw­idzącą wojen i nie pała­jącą miłoś­cią do dzi­ałań wojen­nych. W fil­mach tego typu zawsze zada­je sobie pytanie czym różni się sna­jper jed­nej strony od sna­jpera strony drugiej i zawsze mam prob­lem by w ogóle znaleźć tych „złych”. W ogóle w zło prze­ciw które­mu się wal­czy raczej nie wierzę– wierzę w rozkazy, okolicznoś­ci i moc­ne przeko­nanie o tym że ma się rac­je. Zło i dobro nie są dla mnie kat­e­go­ri­a­mi obec­ny­mi na wojnie, a właś­ci­wie są zbyt­nim uproszcze­niem kon­flik­tu. Nawet ci którzy robią rzeczy abso­lut­nie niewyobrażal­nie okrutne nie są dla mnie war­ci tych kat­e­gorii, a właś­ci­wie nie są war­ci umieszcza­nia ich tylko w takiej kat­e­gorii. Powiedzieć, że ktoś jest zły to zdaniem zwierza odpuś­cić sobie najważniejsze pytana o przy­czyny zachowań. Pode­jrze­wam że nie jestem jedyną osobą która wojny widzieć nie chce a jeśli już to pewnie częś­ciej myśli o nich z per­spek­ty­wy cywilów a nie tych którzy mieli­by chwycić za broń. To wyda­je mi się dość powszech­na dziś per­spek­ty­wa. Spo­jrze­nie na wojnę takim zupełnie cud­zym spo­jrze­niem, jest dla mnie w pewien sposób fas­cynu­jące. Zupełnie mnie do racji bohat­era nie przekonu­je, ale w sum­ie chce zobaczyć wojnę tak jak on ją widzi. Chce posłuchać co ma do powiedzenia i chce zrozu­mieć skąd może się taka pewność brać. Cho­ci­aż­by po to by upewnić się dlaczego we mnie jej nie ma. Bo prze­cież nasze spo­jrze­nie na wojnę już znamy.

Snajper

Może­cie wygrać jed­ną z trzech książek — wspom­nień Kyle’a — zdaniem zwierza fas­cynu­jącego zapisu stanu umysłu ide­al­nego żołnierza

Jak wiado­mo film jest ekraniza­cją wspom­nień sna­jpera. Zwierz ma dla was trzy egzem­plarze wspom­nień Kyle’a – które być może będziecie chcieli prze­jrzeć przed seansem. Pole­cam bo widać wtedy ile jed­nak East­wood załagodz­ił – chy­ba będąc świadomym, że jest pewien sposób patrzenia na świat który nigdy się na ekranie nie sprze­da.  Nie mniej – jeśli zechce­cie się spotkać z czymś (przy­na­jm­niej z per­spek­ty­wy zwierza) zupełnie obcym – to zwierz pole­ca lek­turę. Sam był nią dużo bardziej zain­tere­sowany niż pode­jrze­wał, głównie dlat­ego, że praw­ie od początku zapałał dość sil­ną niechę­cią do bohat­era. Co nie zmienia fak­tu, że bard­zo ceni poz­nanie punk­tu widzenia oso­by, tak bard­zo do siebie niepodob­nej. Jeśli chce­cie wygrać książkę, to wystar­czy, że napisze­cie jaki jest wasz ulu­biony amerykańs­ki film wojen­ny i uza­sad­ni­cie dlaczego. Książ­ki rozsyłam ja więc nie powin­niś­cie na nie jakoś strasznie dłu­go czekać. Konkurs trwa od dziś do 8.02.

Ps: Z filmów Oscarowych ten wyda­je się zwier­zowi najm­niej spek­taku­larny i choć rozczarowu­je mniej niż Fox­catch­er to nie ma w nim aż takiego twór­czego wysiłku by należały mu się nagrody. Choć rzeczy­wiś­cie Coop­er na swo­ją nom­i­nację zasłużył.

Ps2: Tak w filmie jest abso­lut­nie naj­gorsze ist­niejące sztuczne dziecko od lat. Coop­er powinien dostać Oscara za to, że zachował przy grze z nim kami­en­ną twarz.

25 komentarzy
0

Powiązane wpisy

judi bola judi bola resmi terpercaya Slot Online Indonesia bdslot
slot
slot online
slot gacor
Situs sbobet resmi terpercaya. Daftar situs slot online gacor resmi terbaik. Agen situs judi bola resmi terpercaya. Situs idn poker online resmi. Agen situs idn poker online resmi terpercaya. Situs idn poker terpercaya.

Kunjungi Situs bandar bola online terpercaya dan terbesar se-Indonesia.

liga228 agen bola terbesar dan terpercaya yang menyediakan transaksi via deposit pulsa tanpa potongan.

situs idn poker terbesar di Indonesia.

List website idn poker terbaik. Daftar Nama Situs Judi Bola Resmi QQCuan
situs domino99 Indonesia https://probola.club/ Menyajikan live skor liga inggris
agen bola terpercaya bandar bola terbesar Slot online game slot terbaik agen slot online situs BandarQQ Online Agen judi bola terpercaya poker online