Home Ogólnie Nie jęcz! Oglądaj! czyli pokaż mi kogoś kto widział disnejowskie Gwiezdne Wojny

Nie jęcz! Oglądaj! czyli pokaż mi kogoś kto widział disnejowskie Gwiezdne Wojny

autor Zwierz

Hej

Zwierz miał napisać recen­zję z Aster­ixa u Bry­tów (serio zwierz nie pamię­ta dokład­nego tytułu ale to ekraniza­c­ja tego komik­su z ele­men­ta­mi Aster­ixa u Nor­manów) ale doszedł do wniosku, że nie wszys­tko zasługu­je na zwier­zowe recen­z­je. A właś­ci­wie nie ze wszys­tkiego da się sen­sowną recen­zję napisać. Nie jest to film kom­plet­nie bez­nadziejny ale raczej nieśmieszny i nie wiado­mo dla kogo, bo teo­re­ty­cznie dla dzieci ale, np. bry­towie co drugie słowo wciska­ją w zniek­sz­tał­conym ang­iel­skim — zabawne dla dorosłego widza ale nie wiado­mo czy dzieci wiele z tego zrozu­mieją, podob­nie jak całego mnóst­wa aluzji dla dorosłych, które częs­to bal­an­su­ją na grani­cy dobrego smaku. Tak więc zwierz postanow­ił pom­inąć film mil­cze­niem, zwłaszcza, że tu nie ma za bard­zo o czym mówić. Z sub­tel­nym dowcipem Gościn­nego nie ma to wiele wspól­nego. 

Zwierz chce napisać o czymś innym. Otóż jak wszyscy wiemy (OK nie wszyscy ale znacz­na część z nas, a w każdym razie wszyscy podłączeni do pewnej częś­ci netu) wczo­raj Lucas sprzedał Dis­ney­owi Lucas­film i Lucasart. To news ne byle jaki bo prze­cież sko­ro Dis­ney położył łapę na jed­nym z najwięk­szych Uni­ver­sów (nie tylko fil­mowych ale i książkowych i gadże­towych) współczes­nej pop­kul­tu­ry to mamy do czynienia z transakcją stule­cia. Oczy­wiś­cie od razu Inter­net zalały skar­gi, żale i opinie o jeszcze nie nakrę­conej siód­mej częś­ci Gwiezd­nych Wojen, której pro­dukc­je zapowiedziano (choć nigdzie w sieci nie dodano tego co moż­na usłyszeć dziś, że nadal za fabułę ma być odpowiedzial­ny Lucas­film a nie sam Dis­ney). Część broni decyzji, mnóst­wo narze­ka, więk­szość ma “bad feel­ings about this”, co niezwyk­le przy­pom­i­na drob­ną panikę jaka oga­r­nęła fanów pop­kul­tu­ry na całym świecie kiedy Dis­ney kupił Mar­vela i wszyscy śmi­ali się, że Wolver­ine zostanie sprowad­zony do poziomu Mysz­ki Miki (dziś już wiemy, że nic takiego się nie stało). Z resztą nie pier­wszy raz Inter­net zale­wa fala podob­nych prob­lemów, pre­ten­sji i niepoko­jów- pamięta­cie jak niedawno na blogu zwierza rozważal­iśmy zapowiadane trzy częś­ci Hob­bita, kręcąc nosem na pomysł Petera Jack­sona. Też przedysku­towal­iśmy dokład­nie kwest­ie fil­mu, którego jeszcze nikt nie widzi­ał. Narzekaliśmy na nowego Bon­da zan­im go zobaczyliśmy bo prze­cież Sam Mendes to nie reżyser Bon­dows­ki (wcześniej narzekaliśmy na Daniela Craiga bo to nie aktor Bon­dows­ki), narzekamy na Iron Mana 3 mimo, że widzieliśmy tylko krót­ki zwias­tun (za bard­zo nam przy­pom­i­na Bat­mana). Tak narzekamy na książ­ki, których nie czy­tal­iśmy, filmy których nie widzieliśmy i pły­ty których jeszcze nie nagrano.

Dlaczego narzekamy? Po pier­wsze to jest sto­sunkowo proste — jak wszyscy wiedzą lep­iej się miło zaw­ieść niż wyjść na tego leszcza, który wszys­tkim pow­tarzał, że siódme Gwiezdne Wojny będą hitem a potem wysiedzi­ał praw­ie dwie godziny na kosz­marnym gnio­cie. Zdaniem zwierza to taki rodzaj zabez­pieczenia — abyśmy mogli w ostate­cznym rozra­chunku stwierdz­ić “a nie mówiłem” i okazać się mądrze­jszym od wszys­t­kich tych pała­ją­cych entuz­jazmem. Zwłaszcza, że w naszej kul­turze chy­ba bardziej ceni się jed­nak miło zaskoc­zonego malkon­tenta, niż zdruz­gotanego fana. Ta postawa doty­czy wszys­t­kich przewidy­wań i nie jest to żad­na nowość, nie mniej zwierz z zaskocze­niem przyglą­da się jak bard­zo zależy nam na tym by mieć w naszym czarnowidztwie rację. Trochę tak jak­byśmy chcieli prze­hand­lować dobry film czy książkę tylko za to by móc powiedzieć, że wiedzieliśmy wcześniej, że tak będzie (ostat­nio zauważył u siebie ten niepoko­ją­cy syn­drom w przy­pad­ku Ele­men­tary, o którym marzył by było złe). Zwierz musi powiedzieć, że częs­to ma wraże­nie, że to cecha ludzi, którzy “siedzą w branży” i którzy lubią potwierdzać swo­je znacze­nie właśnie poprzez wcześniejsze wróże­nie artysty­cznych czy kasowych klęsk.

Dru­ga sprawa to bard­zo wcześnie wyra­bi­amy sobie bard­zo stanow­czą opinię. Widz­imy plakat, zwias­tun czy nawet wypuszc­zone do fil­mu trzy min­u­ty fil­mu i decy­du­je­my, że to nie dla nas. Co praw­da teo­re­ty­cznie wszyscy wiemy, że trail­ery kłamią (zwierz ma wraże­nie, że co raz bardziej), dwie min­u­ty z 120 o niczym nie świad­czą, zaś zdję­cia z planu to jed­nak nie to samo co sam film, ale musimy sobie szy­bko wyro­bić opinię. Bo człowiek bez opinii to jak pół człowieka. Trochę tak jak cała gru­pa widzów, która już nien­aw­idzi nowego Robo­co­pa z powodu jed­nego zdję­cia, na którym bohater ma nie taki skafan­der (trud­no zwier­zowi znaleźć inne określe­nie) niż spodziewali się wid­zowie. Prob­lem pole­ga na tym, że to jed­no zdję­cie zro­bione z dale­ka nic nam nie mówi o filmie. Podob­nie kiedy przed­staw­ia nam się cast­ing aktorów do poszczegól­nych pro­dukcji — nie daj boże okaże się, że ktoś postanow­ił nakrę­cić ekraniza­cję prozy. Naty­ch­mi­ast co najm­niej połowa widzów zaczy­na krę­cić nosem, że kras­nolud za ład­ny (brat zwierza twierdzi, że to prze­jaw dyskrymi­nacji), uczest­nik Igrzysk Śmier­ci za młody, a Wat­son jest kobi­etą. Wszys­tkie te pre­ten­sje wynika­ją z fak­tu, że jesteśmy przeko­nani, że nawet ta skrom­na ilość infor­ma­cji jest wystar­cza­ją­ca byśmy mogli sobie wyro­bić jakąkol­wiek opinię o pro­dukcji. Zwierz pamię­ta jak żach­nął się gdy usłyszał, że Cro­nen­berg zatrud­nił Rober­ta Pat­tin­sona do swo­jego Cos­mopo­lis. Ta infor­ma­c­ja sama w sobie wydawała się bezsen­su. Tylko, że zwierz nie wiedzi­ał wów­czas, że bohater fil­mu ma być młody, bogaty i prak­ty­cznie pozbaw­iony uczuć co Pat­tin­son gra świet­nie bo nie jest zbyt dobry w pokazy­wa­niu uczuć. Za mało danych, za duże wnioski.

Kole­j­na sprawa to przeko­nanie, że bard­zo dobrze znamy swój gust, tak dobrze, że wystar­czy nam samo streszcze­nie fabuły czy jakaś szczątkowa infor­ma­c­ja byśmy już mogli sobie wyro­bić jed­noz­naczne zdanie o pro­dukcji. Zwierz wielokrot­nie zła­pał się na tym, że po pier­wsze — bard­zo rzad­ko dochodzi do nas prawdzi­we streszcze­nie fabuły (częś­ciej zaskaku­ją­co nietrafny tekst jaki agenc­ja mar­ketingowa wysłała do dzi­en­nikarza, który to zapisał skrótem w recen­zji, którą to recen­zję przeczy­tała zna­jo­ma, która opowiedzi­ała nam to włas­ny­mi słowa­mi), po drugie — bard­zo częs­to okazu­je się, że nawet jeśli fabuła brz­mi jak coś co nie ma prawa nam się spodobać to będzie zupełnie inaczej. Częs­to więc narzekamy po pros­tu na coś co nie ist­nieje, albo co nie mieś­ci się w ramach streszczenia. Trochę tak jak zwierz, który chodz­ił i twierdz­ił, że Ang Lee postradał zmysły kręcąc west­ern o kow­bo­jach gejach. Jak wszyscy wiemy Ang Lee nigdy nie nakrę­cił west­er­nu o kow­bo­jach gejach, tylko wzrusza­ją­cy melo­dra­mat o miłoś­ci, w którym nie ma west­er­nu a i o kow­bo­jach trud­no mówić bo bohaterowie mają z nimi tyle wspól­nego, że noszą kapelusze z sze­rokim ron­dem.  Zwier­zowi było głu­pio ale co ponarzekał to ponarzekał. Co więcej częs­to narzekamy na fabułę, nie dlat­ego, że nam się nie podo­ba ale dlat­ego, że nie umiemy sobie jej wyobraz­ić. A właś­ci­wie nie umiemy sobie wyobraz­ić dlaczego miała­by zadzi­ałać. No i potem okazu­je się, że film czy książ­ka jest w porząd­ku tylko nasza wyobraź­nia szwanku­je (serio dzieci­ak prze­chodzi do świa­ta czar­o­dziejów przez mag­iczne prze­jś­cie na per­onie kole­jowym? I ludzie to czytają?).

Na koniec powód, dla którego narzekamy chy­ba najczęś­ciej to przeko­nanie, że stu­dio fil­mowe czy autor robi coś wyłącznie dla pieniędzy. Zaczni­jmy od tego, że w świecie filmów i seri­ali rzeczy­wiś­cie więk­szość rzeczy robi się przede wszys­tkim dla pieniędzy. Ale  chęć zysku to zasa­da, która ogól­nie napędza więk­szość ludz­kich poczy­nań. Nie mniej nie podo­ba nam się Ele­men­tary bo to pró­ba zaro­bi­enia przez amerykańską telewiz­ję na sukce­sie bry­tyjskiego seri­alu, nie podoba­ją nam się trzy częś­ci Hob­bita bo ktoś wycią­ga od nas kasę, nie podo­ba się nam czwarta część Piratów z Karaibów bo prze­cież to tylko dla pieniędzy, nie jesteśmy przeko­nani do kole­jnych filmów o super bohat­er­ach bo prze­cież za tym stoi jedynie chęć zysku. Tak to praw­da — w przy­pad­ku więk­szoś­ci pro­dukcji naszą niechęć czy nasze wąt­pli­woś­ci wzbudza myśl, że ktoś chce po pros­tu naszej kasy i chce bezczel­nie żerować na tym, że kiedyś podobało się nam coś podob­ne­go. Z góry zakładamy, że dostaniemy w związku z tym pro­dukt gorszej jakoś­ci. Zwierz się nie kłó­ci — po częś­ci pro­dukcji z dale­ka widać, że zro­biono je tylko dla kasy, że nie będą arcy­dzieła­mi, że pomysłu star­czy tylko na połowę fil­mu. Prob­lem pole­ga na tym, że nawet jeśli tak jest to narzekanie tego nie zmieni, zaś my może­my zaskaku­ją­co dobrze baw­ić się w kinie. Dla zwierza najlep­szym tego przykła­dem jest właśnie czwarta część Piratów z Karaibów. Czy była gorsza od pier­wszej i drugiej? Tak, Czy była zro­biona dla pieniędzy? Tak, Czy zwierz naczy­tał się jaki to zły pomysł i że trze­ba było zostaw­ić ser­ię w spoko­ju? Tak, Czy zwierz dobrze się baw­ił w kinie? Tak. Bo zaskaku­ją­co częs­to motywac­ja pro­du­cen­ta i nasz poziom zad­owole­nia tak właś­ci­wie nie mają ze sobą wiele wspól­nego. Tak jak niko­go nie dzi­wi, że sporo ludzi usyp­ia na szla­chet­nych fil­mach z przesłaniem robionych by posz­erzyć naszą wrażli­wość, tak fajnie przyjąć założe­nie, że nawet na czymś robionym dla naszej kasy, może­my się dobrze bawić.

Oczy­wiś­cie zwierz niko­mu nie odbiera praw­da do narzeka­nia, czy raczej tego specy­ficznego jęczenia, że coś będzie bez­nadziejne. Sam ma do tego skłon­noś­ci — strasznie zden­er­wował się pro­dukcją Ele­men­tary, kiedy pier­wszy raz się o niej dowiedzi­ał. Co się na wściekał, napisał to jego. Oczy­wiś­cie sama pro­dukc­ja okaza­ła się raczej nija­ka niż zła i kiedy w końcu trafiła do telewiz­ji przes­tała zwierza zupełnie obchodz­ić. Zwierz wie, że wzburze­nie, niechęć czy długie dyskus­je nad filmem, który nie ma jeszcze pełnej obsady to pewien obow­iązek człowieka, który siedzi po uszy w pop­kul­turze. Moż­na wręcz powiedzieć, że pewien wyz­nacznik. Bo prze­cież zdanie “spoko­jnie to tylko film/serial/książka” jest błędne z założe­nia bo pojaw­ia się w nim słowo “tylko” . Niem­niej im zwierz jest starszy (choć wciąż jeszcze młody, śliczny itd.) tym bardziej jest zwolen­nikiem by narzekać z umi­arem. Oczy­wiś­cie każdy ma tą jed­ną rzecz, na którą narze­ka nie zważa­jąc na nic (dla zwierza to zawsze były Bat­many Nolana, na które narzekał przed pro­jekc­ja­mi). Ale kiedy ori­en­tu­je­cie się, że więk­szość cza­su spędza­cie kry­tyku­jąc filmy, których nie nakrę­cono, aktorów których jeszcze nie widzieliś­cie w jakiejś roli, czy seri­ale które zna­cie tylko ze zdjęć pro­mo­cyjnych, to przy­chodzi czas na poważną reflek­sję i  selekcję jęków, stęków i narzekań. Najlepiej odrzu­cić wtedy narzeka­nia na wszys­tko na co narzeka­cie mając najm­niej infor­ma­cji i potem dojść w końcu do tych rzeczy, o których jesteś­cie mniej więcej pewni, że wasze pre­ten­sje, żale i kręce­nie nosem jest uza­sad­nione. Te moż­na zostaw­ić ale dodawać od cza­su do cza­su “ale” i “być może”.

A najlepiej stłam­sić w sobie jak najwięcej malkon­tenta i poczekać aż film pojawi się na ekranach lub jeśli jesteś­cie przeko­nani, że wam się nie spodo­ba na DVD i go obe­jrzeć. Co praw­da — trud­niej wtedy powiedzieć “a nie mówiłem” ale przy­na­jm­niej ma się całkow­itą pewność, że narze­ka się na film a nie na wszys­tko to co sobie o nim wyobrażamy. I wiecie to to jest nawet fajniejsze od bycia złym pro­rok­iem — bo przy­na­jm­niej może­my być pewni, że mamy rację.

A ter­az coś zupełnie z innej becz­ki — Maja Lulek autor­ka super koszulek dla częś­ci czytel­ników zwierza założyła swoim koszulkowym pro­jek­tom stronę na face­booku. Jest tam już jej faj­na Hob­bitowa kolekc­ja a zwierz czeka aż pojawi się tam pro­jekt uwzględ­ni­a­ją­cy 72 koty. Bard­zo wam pole­cam bo warto wspier­ać utal­en­towanych ludzi, którzy robią takie fajne rzeczy.

Ps: Jeśli lubi­cie zbędne cieka­wost­ki koniecznie zobacz­cie Hal­loweenowy filmik Ich­a­bo­da — jest abso­lut­nie cud­ownym zbiorem niepotrzeb­nych acz cieszą­cych ducha informacji.

0 komentarz
0

Powiązane wpisy

judi bola judi bola resmi terpercaya Slot Online Indonesia bdslot
slot
slot online
slot gacor
Situs sbobet resmi terpercaya. Daftar situs slot online gacor resmi terbaik. Agen situs judi bola resmi terpercaya. Situs idn poker online resmi. Agen situs idn poker online resmi terpercaya. Situs idn poker terpercaya.

Kunjungi Situs bandar bola online terpercaya dan terbesar se-Indonesia.

liga228 agen bola terbesar dan terpercaya yang menyediakan transaksi via deposit pulsa tanpa potongan.

situs idn poker terbesar di Indonesia.

List website idn poker terbaik. Daftar Nama Situs Judi Bola Resmi QQCuan
situs domino99 Indonesia https://probola.club/ Menyajikan live skor liga inggris
agen bola terpercaya bandar bola terbesar Slot online game slot terbaik agen slot online situs BandarQQ Online Agen judi bola terpercaya poker online