Home Aktorzy Nowego Brando nie będzie czyli co się stało z amerykańskimi aktorami

Nowego Brando nie będzie czyli co się stało z amerykańskimi aktorami

autor Zwierz

Kiedy zwier­zowi przy­chodzi wymie­nie­nie swoich ulu­bionych aktorów, nie sprawi mu to zbyt dużego prob­le­mu. Gorzej kiedy wśród tych nazwisk ma znaleźć jakieś należące do akto­ra amerykańskiego, jeszcze gorzej kiedy ma to być młody aktor jeszcze przed czter­dzi­estką. Oczy­wiś­cie nie jeden utal­en­towany człowiek się zna­jdzie, ale zwierz nie może oprzeć się wraże­niu, że coś w amerykańskim aktorstwie idzie w złą stronę.

pobrane

Zacząć trze­ba od tego, że wyda­je się iż po częś­ci win­ni są Bry­tyjczy­cy. A właś­ci­wie ich pode­jś­cie do zawodu akto­ra.  W Wielkiej Bry­tanii trady­c­je aktorskie wskazu­ją na dość jas­no wyty­c­zoną ścieżkę kari­ery. Zaczy­namy w szkole teatral­nej bądź w teatrze młodzieżowym (sporo aktors­kich tal­en­tów wywodzi się np. z Nation­al Youth The­atre, który jest insty­tucją prestiżową a nau­ka w nim u częś­ci aktorów zastępu­je for­malne wyk­sz­tałce­nie aktorskie) potem prze­chodz­imy do równoległej pra­cy w telewiz­ji, teatrze i niekiedy filmie. Te trzy równoległe kari­ery (nie obow­iązkowe ale raczej powszechne przy płytkim rynku bry­tyjskim) mogą potem dać punkt wyjś­cia do kari­ery amerykańskiej. Aktor Bry­tyjs­ki nie może mieć zbyt wielkiego ego bo rynek na którym pracu­je naty­ch­mi­ast zwery­fiku­je jego gotowość do pra­cy, żąda­nia czy warun­ki. Do tego pra­ca w teatrze czy konieczność dyw­er­sy­fikacji ścieżek kari­ery spraw­ia, że wielu aktorów ma do gry pode­jś­cie bard­zo prag­maty­czne, bliższe może rzemieśl­niczemu niż gwiaz­dorskiemu. Dochodzą tu też kwest­ie jakoś­ci życia – aktorstwo w Wielkiej Bry­tanii choć gwaran­tu­je pop­u­larność i kasę nie jest zawo­dem aż tak izolu­ją­cym. Kupowanie wiel­kich posi­adłoś­ci, otaczanie się świtą, długie urlopy na egzo­ty­cznych wys­pach – bry­tyjskim aktorom się zdarza­ją ale nie są swoistym mar­ketingowym obow­iązkiem. Wręcz prze­ci­wnie sieć zalana jest zdję­ci­a­mi mniej i bardziej pop­u­larnych aktorów bry­tyjs­kich w Londyńskim metrze. Tak jest łatwiej prze­jechać z jed­nego koń­ca na dru­gi ang­iel­skiej stol­i­cy, w której samo posi­adanie domu czy mieszka­nia na włas­ność moż­na uznać, za wystar­cza­ją­co prestiżowe. Jasne nikt tam się szczegól­nie nie biczu­je ale sta­tus aktorów jest nieco inny. Dobrze to widać w takim wywiadzie (pub­likowanym boda­jże w cza­sopiśmie Empire) gdzie dzi­en­nikarz pyta o cenę mle­ka. Bry­tyjs­cy aktorzy odpowiada­ją najczęś­ciej bez zas­tanowienia. Bo sami chodzą po zakupy. Nie dlat­ego, że są lep­si ale dlat­ego, że kul­tura wykony­wa­nia zawodu jest inna.

Prze­jdźmy ter­az do Stanów Zjed­noc­zonych. Ponown­ie mamy tu różnicę ścież­ki i kul­tu­ry zawodu aktorskiego. Aktorzy amerykańs­cy miewa­ją wyk­sz­tałce­nie ale nie jest ono konieczne. Kil­ka lat temu Ellen DeGeneres żar­towała na Oscarach, że to najlep­sze zbiorowisko ludzi bez wyższego wyk­sz­tałce­nia. Rzeczy­wiś­cie w kari­erze akto­ra amerykańskiego ważniejsze od wyk­sz­tałce­nia jest ucze­nie się poprzez wykony­wanie zawodu. Ścież­ka kari­ery prowadzi więc najczęś­ciej przez reklamę lub mod­el­ing, do telewiz­ji. Tam aktor może się rozwi­jać czeka­jąc na więk­szą rolę i prze­jść do kina. Jed­nocześnie wielu aktorów zaczy­na tą drogę zde­cy­dowanie wcześniej.  Zarówno telewiz­yjne jak i fil­mowe wys­tępy aktorów dziecię­cych częs­to przekłada­ją się na późniejszą kari­erę dorosłych (niekiedy z niepoko­ja­mi wieku nas­to­let­niego). Nie oznacza to, że nikt w Stanach nie ma wyk­sz­tałce­nia aktorskiego – są nadal znane między­nar­o­dowo ośrod­ki szkole­nia aktorów – choć ich ukończe­nie nie przekła­da się pros­to na kari­erę. W ksz­tał­towa­niu się kari­er zachodzi też spo­ra różni­ca w polu wykony­wa­nia zawodu. Mimo, że światy telewiz­ji, kina i teatru się przeplata­ją to jed­nak wciąż ist­nieją dość ostre granice. Pod­czas kiedy w bry­tyjskiej kul­turze pop­u­larnej właś­ci­wie wszyscy mają w port­fo­lio scenę, ekran i telewiz­ję to tu zachodzą podzi­ały. Spoko­jnie moż­na być gwiazdą telewiz­ji bez kari­ery fil­mowej czy stanow­ić jed­no z wiel­kich nazwisk sce­ny, właś­ci­wie nie mając kari­ery poza jed­ną ulicą w Nowym Jorku. Ten podzi­ał spraw­ia, że na aktorach gra­ją­cych w fil­mach spoczy­wa­ją nieco inne obow­iąz­ki. Przede wszys­tkim kul­tura wykony­wa­nia ich zawodu jest nieco inna. Zde­cy­dowanie więcej cza­su i energii muszą poświę­cić w ksz­tał­towanie swo­jego wiz­erunku, stworzenia odpowied­niego otoczenia (czy wspier­a­ją­cych ich ekipy) i sty­lu życia. Do tego konieczność dzi­ałań mar­ketingowych wokół fil­mu, dużo bardziej zmusza aktorów (za pośred­nictwem pro­du­cen­tów) do prezen­towa­nia się wid­owni w bard­zo określony sposób. Pod­stawą zawodu akto­ra sta­je się dobrze utrzy­many wiz­erunek, który moż­na potem spi­eniężyć w kasie kina.  Choć nie żyje­my w sys­temie gwiazd to jed­nak wyda­je się, że granie w amerykańs­kich pro­dukc­jach wyma­ga dużo bardziej sprzeda­nia duszy diabłu.

Jeśli jesteśmy reży­serem fil­mu to główne pytanie przed jakim staniemy dobier­a­jąc aktorów do roli będzie jakie zdol­noś­ci bardziej się nam przy­dadzą. W przy­pad­ku wiel­kich pro­dukcji – oblic­zonych na mil­iony dolarów wyda­je się, że zde­cy­dowanie lep­iej zatrud­nić aktorów, których wiz­erunk­iem będzie moż­na pok­ierować. Spójrz­cie na aktorów którzy gra­ją w fil­mach super bohater­s­kich Mar­vela. Jed­nym z niesły­chanie ważnych ele­men­tów pro­mocji fil­mu jest stworze­nie – zwłaszcza wśród widzów – wraże­nia, że ich super bohaterowie są mili, sym­pa­ty­czni, łatwi do pol­u­bi­enia także poza planem. Jed­nocześnie im więcej cech swoich bohaterów prze­jaw­ia­ją poza ekranem tym lep­iej. Łatwiej rozkrę­cić mach­inę. Chris Evans, Chris Pratt – młod­si aktorzy, którzy swój wiel­ki przełom zawdz­ięcza­ją fil­mom super bohater­skim są właśnie taki­mi aktora­mi – bard­zo pod­dany­mi swois­te­mu nad­zorowi wiz­erunk­owe­mu. Chris Evans zaczął się ostat­nio bun­tować sugeru­jąc, że rzu­ci aktorstwo. Jak na razie zajął się reży­ser­ią. Inna sprawa, że pewnie moż­na było­by się dopa­try­wać ciekawego przeku­cia takiego początku kari­ery na swo­ją korzyść w przy­pad­ku Chrisa Hemswortha. Tylko, że Hemsworth jest Aus­tral­i­jczykiem i wygry­wa z amerykański­mi aktora­mi nie tyle wyk­sz­tałce­niem czy stylem pra­cy co wyglą­dem. To jed­nak przy­padek wyjątkowy, po pros­tu Hemsworth wyglą­da na Tho­ra. Jed­nak na kinie super bohater­skim świat pop­kul­tu­ry się nie kończy. Teo­re­ty­cznie do kina pop­u­larnego lep­iej zatrud­nić akto­ra blisko związanego z widza­mi, z dobrym wiz­erunk­iem pub­licznym. To czy umie grać jest w tym przy­pad­ku sprawą dru­gorzęd­ną – co pokazu­je cho­ci­aż­by kari­era Vin Diesela – jeśli speł­nia się wyżej wymienione warun­ki wiel­ki tal­ent nie jest potrzeb­ny. Co nie zmienia fak­tu, że w kinie pop­u­larnym, sen­sacyjnym, nastaw­ionym na sukces box office też Bry­tyjczy­cy rozpy­cha­ją się co raz bardziej – na razie głównie w rolach złych i niejed­noz­nacznych ale w sum­ie… Super­mana gra Anglik. Jed­nak pewnej nadziei moż­na było­by upa­try­wać w fil­mach będą­cych ekraniza­c­ja­mi powieś­ci młodzieżowych. Tam zwyk­le obsa­da jest jed­nak zde­cy­dowanie bardziej „miejs­cowa” co ponown­ie daje młodym aktorom punkt wyjś­cia do dal­szej kariery.

No właśnie, o ile jeszcze amerykańs­cy aktorzy młod­szego pokole­nia trzy­ma­ją się jakość w pro­dukc­jach pop­u­larnych czy YA, to tam gdzie mamy do czynienia z kinem bal­an­su­ją­cym na grani­cy kina nieza­leżnego pojaw­ia się prob­lem. Zwierz napisał bal­an­su­ją­cym bo rzecz jas­na ist­nieje całe poważne amerykańskie kino nieza­leżne gdzie nikt żad­nego Bry­tyjczy­ka nie widzi­ał. Prob­lem w tym, że tych filmów najczęś­ciej nie widzi­ała też wid­ow­n­ia. Zwier­zowi chodzi o filmy nomi­nowane do Oscara. Taka właśnie śred­nia gdzieś pomiędzy zach­wyta­mi sze­rok­iej pub­licznoś­ci a kinem dla kone­serów. Tam od kilku lat mamy zde­cy­dowany najazd bry­tyjs­kich nazwisk, łącznie z zeszłorocznym zwycięzcą Eddie Red­maynem. Zresztą niech licz­by powiedzą same za siebie – w ciągu ostat­nich pię­ciu lat nagrodę dla najlep­szego akto­ra amerykańskiej akademii fil­mowej trzy razy wygrali Bry­tyjczy­cy raz fran­cuz i raz Amerykanin. To jed­nak o czymś świad­czy. Co więcej – jeśli weźmiemy ostat­nie dziesięć lat i zaczniemy wyp­isy­wać nazwiska młodych aktorów którzy teo­re­ty­cznie mogli zabłys­nąć to dostaniemy listę bard­zo ciekawą. Odkłada­jąc na bok Leonar­do DiCaprio, który po pier­wsze skończył już 40 lat, po drugie ma taką kari­erę że trud­no go przyp­isać do jakiegokol­wiek aktorskiego pokole­nia (w sum­ie gra strasznie dłu­go bo od cza­su kiedy był dzieck­iem) i Jaquina Phoenixa który też nam już wypadł z tej kat­e­gorii wiekowej, zosta­je­my z dość krótką listą. James Fran­co i Jesse Eisen­berg raczej nie kwal­i­fiku­ją się na przyszłość amerykańskiej kine­matografii. Fran­co w ostat­nich lat­ach zro­bił chyb wszys­tko by stracić swój tytuł naj­ciekawszego z młodych aktorów. Tak to praw­da, że pisze, reży­seru­je, studi­u­je, malu­je, fotogra­fu­je i gra. Nie mniej ostat­nio nie tylko robi wszys­tko na pół gwiz­d­ka ale też skutecznie zniszczył swój wiz­erunek, bard­zo nieciekawym zachowaniem w sieci. Z kolei Eisen­berg to raczej sła­by kandy­dat na akto­ra pier­ws­zo­planowego – więcej w nim akto­ra charak­terysty­cznego. Zresztą Hol­ly­wood raczej nic wielkiego mu do zapro­ponowa­nia nie miało, może coś zmieni rola Lexa Lutho­ra w najnowszej kon­frontacji Super­mana z Bat­manem. No ale  to raczej też nie ruszy z posad amerykańskiego aktorstwa. Do ról trud­nych, skom­p­likowanych i wyma­ga­ją­cych pokaza­nia ciem­niejszej strony zde­cy­dowanie lep­iej wziąć Bry­tyjczy­ka. Niech tylko nauczy się podra­bi­ać amerykańs­ki akcent i w sum­ie moż­na być spoko­jnym że wszys­tko się uda. Co więcej, wyda­je się że dziś żaden amerykańs­ki aktor nie poz­wolił­by sobie na zagranie takiej gamy niesym­pa­ty­cznych postaci jak Michael Fass­ben­der. Ale to właśnie Fass­ben­der jest dziś wymieni­any jako specy­ficzny kandy­dat do wal­ki z samym sobą w drodze po Oscary (z Job­sem  i Mak­betem w kieszeni).  Nie sposób zdobyć wielkoś­ci trochę się nie brudząc ale jak się pobrudz­ić nie psu­jąc sobie wizerunku.

No właśnie, prob­lem pole­ga nie tylko na braku aktorów, ale też na ich swois­tej niechę­ci do pode­j­mowa­nia trud­nych wyzwań. Kto wie może zmienił się hory­zont ambicji, ale zwierz ma wraże­nie, że ilość amerykańs­kich aktorów którzy byli­by gotowi przedłożyć ciekawą rolę nad spoko­jne miejsce w jakimś filmie o super bohat­er­ach male­je. Nie znaczy to, że takich aktorów nie ma. Wśród tych których wymienia się najczęś­ciej jest Jake Gyl­len­haal, Bradley Coop­er czy Oscar Isaacs niekiedy pada też  Joseph Gor­don Levitt. Rzeczy­wiś­cie każdy z tych aktorów ma coś ciekawego do zapro­ponowa­nia. Naj­ciekaw­iej niewąt­pli­we ukła­da się kari­era Gyl­len­haala – to aktor który w ostat­nich lat­ach zagrał sporo ciekawych ról w zupełnie nieoczy­wistych fil­mach. Do tego widać tu zde­cy­dowanie pracę nad metodą aktorską, skłon­ność do poświęce­nia (kiedy chud­nię­cie i przy­bieranie na wadze stało się miernikiem zaan­gażowa­nia? Zwierz nie wie ale od pewnego cza­su to miernik bard­zo czuły) i przede wszys­tkim – chęć poprowadzenia kari­ery w nieco innym kierunku niż moż­na było­by się spodziewać. Gyl­len­haal zbiera za to sporo pochwał, ale na pier­wszego akto­ra amerykańskiej kine­matografii raczej nie wyrośnie. Jego filmy budzą zde­cy­dowanie więcej emocji kry­ty­ki niż wid­owni. Jed­nocześnie warto zauważyć, że nie sposób trak­tować kari­ery Gyl­len­haala jako miar­o­da­jnej dla młod­szego pokole­nia. I to nie dlat­ego, że rozpoczął ja jako dzieci­ak ale dlat­ego, że wywodzi się ze związanej z filmem rodziny. Kiedy przy rodzin­nym stole tylko jed­na oso­ba nie ma w kieszeni nom­i­nacji do Oscara to może­my uznać, że mamy tu nieco inne warunku do budowa­nia kari­ery aktorskiej niż w przy­pad­ku kiedy aktorowi brak takiego zaplecza. No i Akademia chy­ba go nie lubi, albo nie rozu­mie bo jak na razie od dłuższego cza­su odwraca się doń ple­ca­mi.  Być może dlat­ego, że zaję­ta jest wycią­ganiem ręki do Bradleya Coopera – ten z kolei może się pochwal­ić imponu­jącą kolekcją trzech nom­i­nacji pod rząd. Co praw­da Coop­er wypadł już z naszej grupy 30 latków ale warto spo­jrzeć na chwilkę na jego kari­erę. Wyróż­ni­a­ją się w niej trzy rzeczy – po pier­wsze Coop­er jest aktorem z wyk­sz­tałce­niem. Skończył Actors Stu­dio. Po drugie jest aktorem który ma teatralne doświad­czenia i do teatru wraca – jak np. w poprzed­nim sezonie gdzie grał w Człowieku Sło­niu. To ważny ele­ment bo będą­cy w jak­iś sposób wskaźnikiem pode­jś­cia do zawodu. Plus jego sukcesy są związane z wys­tępowaniem w fil­mach reży­sera dla którego niesły­chanie waż­na jest improw­iz­a­c­ja, w czym teatr może (choć nie musi) poma­gać. Najważniejsze wyda­je się jed­nak to, że Coopera nie ciąg­nie do wielkiego hitu bo od wielkiego hitu zaczął. To ciekawy przy­padek akto­ra który swo­ją kari­erę budu­je na ucieka­niu od raz zdobytej pop­u­larnoś­ci. Co do Gor­dona Levit­ta i Oscara Isaac­sa to należy stwierdz­ić, że choć są to aktorzy dobrzy i nawet ambit­ni to ich odd­zi­ały­wanie na kul­turę pop­u­larną jest niewielkie. Mają znakomite predys­pozy­c­je do bycia porząd­ny­mi aktora­mi ale gdzie im tam do porząd­nych aktorów defini­u­ją­cych kino epo­ki.  Choć z drugiej strony Isaacs zagra ter­az w nowych Gwiezd­nych Woj­nach. Pytanie tylko czy patrzymy na nowego Hana Solo. Jeśli tak, to była­by to całkiem dobra zmi­ana. Jed­nocześnie, co dość symp­to­maty­czne – ilość bry­tyjs­kich aktorów obec­nych w obsadzie Gwiezd­nych Wojen bard­zo się zwięk­szyła. Kiedyś ta kwo­ta była zde­cy­dowanie mniejsza.

Może­cie tu spy­tać co z aktorka­mi?  Tu zjawisko przed­stawi się zupełnie inaczej. Przede wszys­tkim dlat­ego, że Hol­ly­wood zupełnie inaczej patrzy na wiek aktorów i aktorek. Jen­nifer Lawrence dużo wcześniej miała szan­sę dostać pier­ws­zo­planową rolę kobiecą niż jakikol­wiek mężczyz­na. Aktor­ki mają krót­sze kari­ery (poza najwybit­niejszy­mi) więc uznana i nagradzana aktor­ka przed 40 to nor­ma. Być może właśnie dlat­ego w tej dziedzinie bry­tyjs­ka inwaz­ja doty­czy przede wszys­tkim aktorek w wieku śred­nim czy wręcz podeszłym – nagrody i nom­i­nac­je dla Helen Mir­ren czy Judi Dench wskazu­ją, że Bry­tyjczy­cy pojaw­ia­ją się tam gdzie w rynku amerykańskim jest luka. I choć sporo młodych aktorek bry­tyjs­kich robi kari­erę w kinie amerykańskim (Keira Knight­ly, Felic­i­ty Jones itd.) to jed­nak nie ma poczu­cia swois­tej pust­ki po drugiej stron­ie – amerykanie mają naprawdę sporo dobrych aktorek – Anne Hath­away, Emmę Stone, Michelle Williams – to tylko kil­ka nazwisk. Przede wszys­tkim wyda­je się jed­nak, że to pokole­nie aktorek przed czter­dzi­estką  ma Jes­sicę Chas­tain którą łat­wo moż­na wyty­pować jako taką aktorkę o której kino szy­bko nie zapom­ni. Zwłaszcza, że naprawdę ma ona na swoim kon­cie najróżniejsze filmy – od bardziej komer­cyjnych jak Mars­janin czy Inter­stel­lar po takie których nie widzi­ał praw­ie nikt – jak Pan­na Julia. Przede wszys­tkim zaś jest aktorką która równie dobrze sprawdza się właśnie jako gwiaz­da lśnią­ca na czer­wonym dywanie i oso­ba doskonale wykonu­ją­ca swój zawód przed kamerą.  Ogól­nie jed­nak wyda­je się, że o aktor­ki nie za bard­zo trze­ba się martwić. Już bardziej o ciekawe role dla nich. Choć z drugiej strony – takie spo­jrze­nie na kari­ery aktorek jedynie potwierdza smut­ny fakt, że aktor­ka musi wyro­bić sobie markę przed 40 ponieważ potem niewiele już na nią czeka. A na pewno nie ma co śnić o kari­erze zaczy­nanej dość późno. Czas w przy­pad­ku kari­er kobi­et i mężczyzn dzi­ała zupełnie inaczej i Amy Adams jest zde­cy­dowanie starsza od Bradleya Coopera mimo, że różni ich tylko rok różnicy.

No właśnie to jest jeszcze jed­na sprawa. Ile w kryzysie amerykańs­kich aktorów jest kryzy­su amerykańskiego kina w ogóle.  A właś­ci­wie inaczej. Kryzys kina nastaw­ionego na przestrzeń dla akto­ra.  Doskon­ałym przykła­dem takiego fil­mu był Whiplash. Pro­dukc­ja właś­ci­wie nis­zowa – która jed­nak zdobyła szer­sze zain­tere­sowanie i… Miles Teller – zdol­ny aktor z naszego przedzi­ału wiekowego miał szan­sę zaprezen­tować spek­trum swo­jego tal­en­tu. Prob­lem w tym, że kiedy już Teller zszedł z planu Whiplash trafił do kos­micznie złej Fan­tasty­cznej Czwór­ki  — fil­mu który prędzej zje włas­ny ogon niż da aktorom choć odrobinę przestrzeni do gry. Tylko, że w ostat­nich lat­ach najwięcej takich filmów kręcą Bry­tyjczy­cy. Nawet wych­walany przez wszys­t­kich Jobs, choć prze­cież krę­cony w Stanach i z amerykańskim sce­nar­iuszem ma za kamerą Bry­tyjczy­ka. Tym­cza­sem wszys­tkie prze­błys­ki więk­szego aktorskiego tal­en­tu wśród młodych aktorów pojaw­iały się w ostat­nich lat­ach tam gdzie reżyser dawał na to szan­sę – co widać w Social Net­work Finchera (nom­i­nac­ja dla Eis­senber­ga) czy w wynoszą­cych do zaszczytów Coopera fil­mach Davi­da O Rus­sela. Prob­lem w tym, że w ciągu ostat­nich pię­ciu lat po Oscara dla najlep­szego reży­sera nie sięgnął żadne Amerykanin.  Mamy Angli­ka, Fran­cuza, Meksykanów czy Tajwańczy­ka ale nie Amerykan­i­na. Choć nie jest to jedyny miernik to świad­czy to o tym, że prob­lem się­ga nieco głę­biej. Może to wcale nie chodzi o amerykańs­kich aktorów tylko raczej o spadek ich roli w napędzanym przez pro­du­cen­tów biz­ne­sie. Niko­go już nie intere­su­je czy aktor będzie staw­iał sobie co raz wyższe wyma­gania. Ważne by dało się go na 100% umieś­cić w sequelu. Wcześniej te mech­a­nizmy też dzi­ałały ale chy­ba jed­nak bardziej sub­tel­nie. A może grani­ca między kinem reży­serów a kinem pro­du­cen­tów była łatwiejsza do przekroczenia.

Kryzys amerykańskiego aktorstwa to nie jest rzecz która została zdi­ag­no­zowana niedawno. Zwierz znalazł swój wpis sprzed trzech lat gdzie zwraca uwagę, że dziś na miano akto­ra pokole­nia zde­cy­dowanie bardziej zasługu­je Fass­ben­der niż jakkol­wiek inny aktor. Jed­nocześnie – zwierz nie ma wąt­pli­woś­ci, że kari­era Fass­ben­dera jest pod wzglę­dem sposobu doboru ról, czy nawet gry aktorskiej, chy­ba bliższa dawnym karierom amerykańskim. I to tym najlep­szym opar­tym na gra­niu nie koniecznie sym­pa­ty­cznych postaci i prze­suwa­niu sobie granic. Zdaniem zwierza więcej w kari­erze Fass­ben­dera takiego Paci­no niż powiedzmy Daniela Day- Lewisa.  Podob­nie jak kari­era Chrisa Hemswortha ma w sobie więcej dro­gi jaką przeszedł powiedzmy Brad Pitt (brak zgod­ny na to by bard­zo specy­ficzne warun­ki fizy­czne spraw­iły, że aktor zosta­je zaszu­flad­kowany). Inny­mi słowy, aktorzy ang­ielscy odnoszą­cy sukces i wyróż­ni­a­ją­cy się na tle aktorów amerykańs­kich niekoniecznie pode­j­mu­ją jakieś bard­zo właś­ci­wie dla swo­jego kra­ju decyz­je. Jasne mają inne zaplecze ale poza tym są – jak chy­ba wszyscy w tym biz­ne­sie (oraz ci komen­tu­ją­cy) ksz­tał­towani przez wielkie wzo­ry które bard­zo częs­to wychodzą ze Stanów. Inny­mi słowy Tom Hid­dle­ston będzie miał dyplom RADA i Oxfor­du, będzie pode­j­mował inne decyz­je aktorskie ale nadal będzie aktorem wychowanym na Gorączce i swois­tej leg­endzie De Niro czy Paci­no. Co oznacza, że sam pomysł przekazy­wa­nia pomysłu na kari­erę dzi­ała. Gorzej z tym do kogo trafia. Bo choć z punk­tu widzenia zwierza cud­own­ie jest dodawać kole­jne ang­iel­skie nazwisko do listy ukochanych aktorów, to jed­nak zwierz nie chci­ał­by zała­ma­nia się kine­matografii amerykańskiej. A na pewno nie chci­ał­by kryzy­su amerykańskiego aktorstwa. W końcu zwierz ma pojemne serce. Wszys­t­kich pokocha.

Zwierz musi wam na koniec napisać, że jego prze­myśle­nia w kwestii aktorskiej nieste­ty nie są zupełnie ory­gi­nalne. Mniej więcej w tym momen­cie pisa­nia tego tek­stu zwierz poszedł poczy­tać jeszcze trochę Inter­net i znalazł tam tekst z mag­a­zynu The Atlantic, rozważa­ją­cy właśnie kryzys w amerykańskim aktorstwie. Zwierz z pewnoś­cią go czy­tał, ale zupełnie go nie pamię­tał pisząc ten tekst. Nieste­ty anal­iza porów­naw­cza wskazu­je, że pewne (choć na całe szczęś­cie) nie wszys­tkie wnios­ki doty­czące kari­er są podob­ne. Na pewno warto przeczy­tać tekst ang­iel­s­ki (napisany przez b. dobrego auto­ra b. ciekawej książ­ki) a tekst zwierza może­cie w tym kon­tekś­cie potrak­tować jako swoistą impresję na tem­at. Na swo­je uspraw­iedli­wie­nie zwierz ma jed­nak fakt, że już od dość daw­na o podob­nym tekś­cie myślał więc na pewno wszelkie podobieńst­wa są wynikiem drob­nej sklerozy a nie wyra­chowa­nia. Zwierz zas­tanaw­iał się nawet przez chwilę czy nie ska­sować całej not­ki ale pod­powiedziano mu, że może jed­nak niek­tóre jego intu­ic­je warto zostawić.

Ps: Zwierz musi powiedzieć że jest zaskoc­zony tym jak bard­zo szósty sezon Down­ton Abbey jest spoko­jny w porów­na­niu z poprzed­ni­mi. Prawdę powiedzi­awszy to zdaniem zwierza najlep­szy sezon seri­alu od cza­su sezonu pier­wszego. Kto wie może Fel­lowes umie tylko zaczy­nać seri­ale i kończyć. Plus cier­pli­wość nagradzana tym, że w każdym odcinku jest Matthew Goode w stro­ju z epo­ki. Życie zwierza ma wtedy więk­szy sens.

Ps2: Jeśli sko­rzysta­cie z lin­ka zwierza do artykułu to koniecznie przyjrzyj­cie się szerzej The Atan­tic to takie dość hip­ster­skie cza­sopis­mo ale naprawdę ma dobre teksty.

16 komentarzy
0

Powiązane wpisy

judi bola judi bola resmi terpercaya Slot Online Indonesia bdslot
slot
slot online
slot gacor
Situs sbobet resmi terpercaya. Daftar situs slot online gacor resmi terbaik. Agen situs judi bola resmi terpercaya. Situs idn poker online resmi. Agen situs idn poker online resmi terpercaya. Situs idn poker terpercaya.

Kunjungi Situs bandar bola online terpercaya dan terbesar se-Indonesia.

liga228 agen bola terbesar dan terpercaya yang menyediakan transaksi via deposit pulsa tanpa potongan.

situs idn poker terbesar di Indonesia.

List website idn poker terbaik. Daftar Nama Situs Judi Bola Resmi QQCuan
situs domino99 Indonesia https://probola.club/ Menyajikan live skor liga inggris
agen bola terpercaya bandar bola terbesar Slot online game slot terbaik agen slot online situs BandarQQ Online Agen judi bola terpercaya poker online