Hej
Zwierz wie, że zdążyliście już wszędzie przeczytać listę zwycięzców tegorocznych Emmys a nawet mogliście się zapoznać z pierwszymi, pisanymi jeszcze na szybko uwagami zwierza na ten temat, ale pisanie o popkulturze wiąże się z pewnymi obowiązkami. Jednym z nich jest upewnienie się, że na blogu pojawi się obowiązkowy coroczny wpis po rozdaniu najważniejszych telewizyjnych nagród. Przy czym dystans jednego dnia dobrze wszystkim robi – można złapać pewną perspektywę i przy okazji dowiedzieć się co tam Internet myśli. Jak co roku zwierz pozwoli sobie na zupełnie dyletanckie podzielenie się z wami opinia na temat prezentowanych przez aktorki sukienek. Zwierz robi to co roku w przy okazji wszystkich nagród i ma nadzieję, że nadal pamiętacie że zwierz się na modzie nie zna. Niektórzy robią błąd i myślą, że zwierz wypowiada się tu jakkolwiek arbitralnie. A to tylko (jak zresztą w przypadku wszystkiego) tylko gust zwierza.
Zwierz przyzna szczerze, że pisanie o ceremonii rozdania nagród dwa dni później jest trudniejsze niż na bieżąco – wszystko już bowiem powiedziano i teraz kiedy emocje opadły trudniej jest napisać coś sensownego
Nikt nie będzie dziś tańczył – widać było wyraźnie że w tym roku zdecydowano się odejść od prowadzącego który śpiewa i tańczy na rzecz prowadzącego który mógłby sam napisać sobie żarty. Tym samym cała gala przypominała coś pomiędzy radosnym spotkaniem scenarzystów SNL a rywalizacją który z prowadzących liczne wieczorne programy talk show potrafi być najzabawniejszy. Zwierz nie powie niektóre dowcipy Meyersa były zabawne, inne nieco mniej (zdecydowanie zbyt wiele z nich szeleściło papierem). Pomysłem wieczoru było naigrywanie się z Matthew Mcconaughey bo taki ładny, utalentowany i nie dość, że dostał właśnie Oscara to jeszcze wyciąga rękę po Emmy. Zwierz zawsze ma z tym problem bo choć aktorzy muszą się na takie traktowanie zgodzić to Mcconaughey wyglądał na nieco zagubionego i nieco spłoszonego całą tą skierowaną nań uwagą. Poza tym popełniono jak zwykle ten sam błąd, prosząc aktorów by wzięli udział w jakimś skeczu. To zaskakujące jak niewielu aktorów potrafi grać na zawołanie (to obserwacja którą zwierz poczynił już bardzo dawno temu) – właściwie obronną ręką wyszedł z tego Jon Hamm który chyba już jakieś pięć sezonów temu zrozumiał że nie dostanie nigdy nagrody za rolę Dona Drpaera więc postanowił się dobrze bawić. Ponieważ prowadzący nie tańczy i nie śpiewa na scenie pojawił się Weird Al i rzeczywiście przez moment było dziwnie. Zwierz rozumie, że naśmiewanie się z Martina może ludzi bawić ale każdy pisarz na świecie właśnie dostaje lekkiej apopleksji kiedy widzi jak pogania się pisarza do pisania. Ogólnie pod względem komediowym nie było źle ale jak zwykle w takim przypadku po nawet ciekawym początku gala straszliwie zwolniła i wtedy kiedy przyznawano najważniejsze nagrody niejeden widz już ziewał.
It’s not funny anymore – rzeczywiście trzeba powiedzieć, że amerykańska telewizja ma problemy z serialami komediowymi. Zwierz wie, że wielu ucieszyło się ze zwycięstwa Jima Parsonsa za The Big Bang Theory ale nie zmienia to faktu, że jeśli dorzucimy do tego kolejne nagrody dla Modern Family, plus nagrodę dla Alison Jenny za Mom to okaże się, że telewizja amerykańska nie ma pomysłu na nowe seriale komediowe. Nawet Julia Louis-Dreyfus występująca w rzeczywiście fantastycznym Veep z HBO nie zmieni faktu, ze zdaniem telewizyjnej akademii najbardziej godny nagradzania jest albo wciąż ten sam serial (serio Modern Family nie jest o tyle zabawniejsze od wszystkiego innego w telewizji) albo humor spod znaku Chucka Lorre. Przy czym zwierz nawet rozumie pewne wątpliwości w nazywaniu Orange is The New Black komedią ale mając ją w kategorii nagradzać ponownie Modern Family wydaje się zwierzowi po prostu pomyłką, albo planowaną z premedytacją akcją przeciwko serialom Netflixu. Zwróćcie bowiem uwagę jak niewiele statuetek zabrały do domu seriale proponowane w poza kablowej i telewizyjnej dystrybucji. A nie były gorsze. Plus – zwierz wie że wielu z was kocha Sheldona – ale prawdę powiedziawszy – to nie jest nagroda za to, którą postać najbardziej się kocha w serialu. To jest nagroda aktorska, tak jak zwierz nie dawałby rok w rok nagrody Johnowi Hammowi za Dona Drapera, tak samo nie uważa by Parsonsowi rok w rok należała się nagroda. W każdym razie oglądając segment komediowy zwierzowi było jakoś tak mało do śmiechu.
No shit Sherlock – zwierz musi przyznać, ze najwięcej emocji czuł oglądając segment poświęcony Miniserialom i filmom telewizyjnym. To tu trafiły produkcje które najbardziej zwierza poruszyły w zeszłym roku w tym cudowne genialne niemal metafizyczne Fargo. I tu zwierz musi przyznać znalazł się w dziwnej sytuacji jednocześnie osoby bardzo zadowolonej, bardzo niezadowolonej i niewiedzącej, co myśleć. Z jednej strony nagrodę za najlepszy krótki serial dostało Fargo co wzbudziło w zwierzu radość i przekonanie, ze wszystko jest na swoim miejscu. Nagrody odebrał też Steven Moffat (ślicznie dziękujący Gatissowi), swoje statuetki otrzymali też Freeman i Cumberbatch którzy zgodnie z brytyjską tradycją „Dziękuję bardzo ale pracuje” nie pojawili się na gali – co jednocześnie bardzo ja przyśpieszyło ale pozbawiło wielu fanów (w tym zwierza) możliwości zobaczenia jak Cumberbatch dziękuje za jakąś większą nagrodę – bo w sumie dotychczas żadnej nie miał. Przy czym jak większość fanów zwierz traktuje ten wysyp nagród jako dowód że amerykanie potrzebują trochę więcej czasu na nadrobienie brytyjskich seriali i tak jak wciąż upierają się, że Downton Abbey to dobry serial, tak na dostrzeżenie Sherlocka musieli poczekać do najsłabszego jak na razie sezonu. Ale nie to wzbudziło prawdziwą furię zwierza – oto Allison Tolman nie dostała Emmy za najlepszą rolę drugoplanową. Nie wiem jak grały aktorki z American Horror Story, wiem że Tolman zagrała jedną z najlepszych ról jaką kiedykolwiek zwierz widział w telewizji. I co więcej nie powtórzy jej w następnym sezonie. To jeden z tych momentów kiedy masz ochotę poprosić o uzasadnienie wyniku. Na piśmie na co najmniej pięć stron. Ogólnie jednak ta część rozdania nagród najbardziej przypominała to na co zwierz czeka w przypadku gali rozdania nagród – były niespodzianki, zaskoczenia, emocje.
Kiss me Goodbye – zwierz przyzna szczerze, że nie zdziwił go worek nagród dla Breaking Bad – w sumie wszyscy trochę przeczuwali, że tak to się skończy. Od dawna nie było w Stanach serialu który budziłby tak powszechny zachwyt zarówno widowni jak i krytyków. True Detective mimo, że zaczarowało pierwszymi odcinkami rozczarowało pod koniec (choć nagroda za reżyserię z całą pewnością się należała bo wykreować taką atmosferę trzeba umieć) a wszystkie inne seriale… w sumie równie dobrze mogły wygrać ale wydaje się, że Akademia chciała się upewnić że do wszystkich trafiła informacja jak bardzo Breaking bad jest przezeń cenione. Przy czym zwierz musi przyznać, że nawet jeśli nie zawsze zgadza się z decyzjami Akademii to w tym przypadku bardzo kibicował aktorom – zwłaszcza Bryan Cranston i Aaron Paul budzą sympatię zwierza. Przy czym widz europejski który poznał Cranstona dopiero wraz z Braking Bad chyba nie jest w stanie zrozumieć w jakim szoku są Stany że ten aktor – kojarzony przez z nich z ról komediowych i raczej poczciwych miał w sobie tak niesamowity dramatyczny potencjał. Zwierz musi przyznać że obu panów bardzo lubi i zawsze się cieszy ich wygranymi. Zwierza ucieszyła też strasznie nagroda dla Julianny Margulies za Good Wife – nie tylko dlatego, że fajnie zobaczyć że można też dostać nagrodę jak się nie gra w kablówce. Kilka lat temu po odejściu aktorki z Ostrego Dyżuru wydawało się, że jej kariera będzie dowodem na to, że ten genialny serial był w stanie wydać tylko jedną wielką gwiazdę (w domyśle Clooneya). Tymczasem Margulies pokazała że jest aktorką więcej niż jednej roli a Good Wife pokazało, że nigdzie nie jest napisane że dobry serial ma mieć 10 odcinków na sezon. Brawo.
Nikt nie pamięta Emmys w poniedziałek – zwierz miał wrażenie, że obejrzał jedno z tych rozdań nagród gdzie ludzie typujący wyniki nic nie wygrali bo doszli do wniosku, że akademia nie może być aż tak przewidywalna. Jednocześnie jak co roku zwierz próbował zadać sobie pytanie jak to możliwe, ze to co jednocześnie najbardziej lubiane i poważane w telewizji rok w rok jest ignorowane. Widzicie nie mówimy tu o sytuacji takiej jak w przypadku Oscarów gdzie filmy typowo rozrywkowe są pomijane i decydujemy spomiędzy filmów których i tak większość amerykanów nie ogląda. Tu pomija się jedne dobre rzeczy na korzyść innych dobrych rzeczy – różnica jest jednak taka, że akademia zawsze zdaje się być jeden dwa sezony do tył. Albo jeszcze gorzej – decydują się czekać tak długo, aż serial nie ma już nic do zaoferowania. I rzeczywiście można dyskutować czy popularność serialu telewizyjnego jest dobrą wskazówką co do jego jakości. Ale nie ulega wątpliwości, że w przypadku nagrody telewizyjnej oprócz jakości roli – która powinna być jak najwyższa- powinno się jeszcze być może doliczać jakąś wartość dodaną. Stworzenie postaci wychodzącej poza ramy serialu. Zwierz może by przełknął nagrodę dla Jima Parsonsa gdyby Akademia choć raz nagrodziła Jona Hamma którego Don Draper stal się czymś więcej niż postacią – stał się synonimem pewnej postawy względem życia, pewnego autodestrukcyjnego wzorca męskości. Z drugiej strony Akademia zdaje się nienawidzić debiutów, nowości rzeczy które dzieją się tu i teraz – co oznacza, że często omijają doskonałe występy bo akurat w danym sezonie było „za wcześnie”. To wszystko sprawia, że Emmys co roku bardziej wielbicieli telewizji denerwują niż cieszą.
Jak długo można nic nie robić – zwierz chciałby jeszcze na sam koniec zwrócić uwagę, że o ile w przypadku Oscarów długa gala jeszcze jako tako się sprawdza bo trochę nadaje znaczenia całemu wydarzeniu, to w przypadku Emmys niestety ostatnia godzina jest nudna a jak się doda częstość reklam to ma się wrażenie, że rozdawanie statuetek jest tak trudne że po prostu trzeba po nim kilka minut odpocząć. Zwierz może w tym roku cierpiał bardziej bo nie podobał mu się dowcip z napastliwą sondą uliczną (mającą pokazać, że Emmys się dla ludzi nie liczą) – zwierz nie cierpi jak ktoś sobie robi jaja ze zwykłych przechodniów albo stawia ich w wyraźnie niekomfortowej sytuacji. Z kolei żart w którym Sophia Vergara obracała się na obrotowym podeście dając telewidzom „coś na co można popatrzeć” w czasie gdy szef akademii odbębniał swoja coroczną nudną mowę wprawił w zwierza w konfuzję. Nie był bowiem zwierz pewien do jakiego stopnia ogląda zamierzony żart z tych wszystkich ustawionych pod kątem 380 stopni kamer które filmują każdy szczegół stroju zgromadzonych na widowni gwiazd kiedy przechodzą one przez czerwony dywan, a do jakiego widzi jeden z najbardziej seksistowskich dowcipów jakie widział w telewizji przez lata. Niestety obawia się, że coś co miało być w zamierzeniu zabawne, skończyło się tak jak zwykle. Czyli najprostszym dowcipem jaki można sobie wyobrazić – facet jest nudny, więc spójrzmy na ładną kobietę. Zwierz ma radę dla wszystkich szefów wszystkich akademii. Napiszcie sobie choć raz dobra mowę, nie będziecie musieli odwracać od siebie uwagi seksistowski dowcipem. Jedynym plusem – choć smutnym- całej gali był Bill Crystal wspominający Robina Williamsa. Był to moment smutny i szczery, a dobrane fragmenty wystąpień Williamsa stworzyły doskonałą całość. Tylko chyba nie to powinno być najlepszym momentem całej gali. W każdym razie podsumowując wszystko dla tych, którzy czytają tylko początek i koniec wpisu (wiem, że tam jesteście) – w sumie było nudno, prowadzący opowiedział kilka dowcipów, aktorzy pokazali, że większość z nich nie umie grać nie na palnie, nagrody dostali nie ci co powinni, albo ci co powinni ale nie w roku, w którym powinni. Do przyszłego rozdania nagród nikt nie będzie pamiętał kogo i dlaczego bolało serce, głowa i okolice. No i wygląda na to, ze naprawdę na gali dobrze bawili się Julia Louis- Dreyfus i Bryan Cranston. I chyba tylko to zapamiętamy z 66 gali rozdania Emmys.
OK to jest pełen spis ludzi którzy się dobrze bawili na Emmys
Ps: Za to właściwie w ogóle nie nagrodzone Masters of Sex nadal są niesamowicie dobrym serialem. Siódmy odcinek drugiego sezonu był absolutnie cudowny. Pod każdym względem.
Ps2: A i jeszcze news – Moffat ucieszył się statuetką i zapowiedział że 4 sezon Sherlocka doprowadzi nas wszystkich do łez. Mam nadzieję, że nie będą to łzy frustracji.