Home Internet Obyś cudze blogi czytał czyli bez strachu o życiu w blogosferze

Obyś cudze blogi czytał czyli bez strachu o życiu w blogosferze

autor Zwierz

Hej

Zwierz siedzi sobie gdzieś z dala od bloga i popija herbatkę albo kawkę albo co najbardziej prawdopodobne piwo. Wy zaś zamiast cieszyć się ostatnimi podmuchami ciepłego letniego powietrza (bądź też pierwszymi kroplami jesiennych ulew) siedzicie przed komputerem żeby poczytać co też takiego zwierz napisał. Zwierz nie ma szczególnych wyrzutów sumienia. Przykłada się bowiem do najważniejszego dla każdego kulturalnego człowieka aktu. Aktu czytania. Jeśli chcecie napisać książkę, wszyscy powiedzą wam, że musicie zacząć od przeczytania bardzo wielu książek by w ogóle zdecydować się na pierwsze zdanie. Jeśli chcecie mądrze się wypowiadać i zdobywać tytuły naukowe – musicie czytać. Jeśli chcecie być ludźmi, którzy są uznawani w swojej dziedzinie za specjalistów – musicie czytać. Pod tym względem blogowanie nie różni się bardzo od wszelkich innych aktywności intelektualnych – dobry bloger powinien czytać, bloger kulturalny wręcz musi.  Pytanie tylko czy musi mówić czytelnikom co czyta?

Każdy bloger, zawsze, koło 15, raz na miesiąc. 

Kiedy zwierz zaczynał blogowanie rozwinięte blogrolki z boku bloga były standardem. Niektórzy doprowadzili pasję zbierania ciekawych blogów niemal do mistrzostwa. Obok swoich notek prezentowali najpiękniejszą galerię czytelniczych inspiracji. Część osób (w tym zwierz) prowadziło blogrolki nieco niestarannie – nie wyrzucając blogów, które przestało się czytać za to wciąż dodając nowe, zaprzyjaźnione, bardziej znane, obcojęzyczne czy zupełnie nie na temat. Choć teoretycznie mogły być wskazówką dla czytelnika tak naprawdę stanowiły podręczną biblioteczkę blogera, który mógł sobie poranek zacząć od lektury tego co napisali inni. Dobra to była praktyka i nawet jeśli w większości przypadków mieliśmy do czynienia z kółkiem wzajemnej adoracji to jednak nawet wzajemnie adorujące się jednostki mogą się wzajemnie inspirować – zapytajcie jakiejkolwiek grupy poetyckiej. Zresztą nie trudno się dziwić, że blogerzy się między sobą przyjaźnią (albo wymieniają uwagami) skoro właściwie łączy ich ta sama pasja. Co prawda zwierz nie czuje związku z blogerami jako takimi o tyle blogerzy piszący o kulturze są najczęściej bardzo sympatyczni (oczywiście ci których zwierz spotkał).

W ostatnich latach trend nieco się zmienił. Nawet nie chodzi o to, że blogerzy co raz mniej czytają siebie na wzajem. Pojawiła się niechęć do podrzucania linków na inne blogi. Z największych blogów Polskiej blogosfery zniknęły linki do innych stron, nieco mniej chętnie zaczęto spoglądać na przypadający 31.08 Blog Day (nakazujący się podzielić linkami do innych blogów), choć trwają jeszcze na nielicznych blogach karnawały (comiesięczny wpis ze zbiorem linków do ciekawych wpisów innych osób z całego miesiąca) to co raz częściej słyszy się, że nie należy czytelników odsyłać do innych miejsc, pokazywać im alternatywnych recenzji, innej wersji wydarzeń, kto wie czy nie lepiej opisanej tej samej historii. Czytelnik stał się bezcennym nabytkiem, którego nie można wypuścić z rąk i nie można się przed nim przyznać, że są lepsi ani nawet specjalnie mu tego sugerować. Oczywiście taka zmiana podejścia do czytelnika bloga bierze się  w dużym stopniu z komercjalizacją biznesu. Nasz pozyskany czytelnik jest zdobyczą możliwą do przełożenia na pieniądze. Konkurencja staje się więc nie tylko intelektualna ale i jak najbardziej materialna. Gość wchodzi, ale kiedy zaczyna za szybko wychodzić może się to nie spodobać. Poza tym u niektórych blogerów pojawiła się dość specyficzna (i nie stojąca za każdym brakiem linków na stronie) mania wielkości, czyli autentyczne przekonanie, że prezentowane przez nich treści są tak piękne i autorskie, że powinny istnieć same bez najmniejszego śladu, że ktoś  jeszcze na podobne tematy pisze.

Tymczasem blogerzy kulturalni muszą się poważnie zastanowić czy w ogóle ma sens takie postępowanie. Najlepsze wpisy biorą się z dyskusji, najlepsze dyskusje ze wzajemnej lektury. To jest jasne – zresztą autorów blogów kulturalnych jest na tyle mało, że nie trudno im się trzymać razem gdzieś na uboczu zainteresowania agencji reklamowych, które potrafią rzucić  jabłko  niezgody pomiędzy blogerów. Jednak dla zwierza najważniejsze jest też szanowanie czytelników. Przejawem szacunku jest wskazywanie na inne dobre recenzje, na innych dobrych blogerów, na teksty na ten sam temat ale lepsze. Oczywiście zawsze w takim przypadku blogerowi towarzyszy strach, że czytelnik odejdzie. Ale jest to w przypadku czytelnika blogów kulturalnych obawa płocha – przecież jak wiadomo człowiek kulturalny czytać lubi i może sobie (jeśli się zainteresuje) przeczytać i tysiące wpisów na ten sam temat. Zwłaszcza, że nie ukrywajmy – w kategorii kultury najlepsze najbardziej wnikliwe i erudycyjne teksty pojawiają się na blogach często prawie nie znanych, prowadzonych przez pasjonatów, często po prostu za trudnych by zdobyć szerszą publiczność.  Zwierz piszący o kulturze popularnej, zawsze będzie miał większą popularność niż osoba, która pisze o Operach – nie jest to zasługą zwierza, po prostu więcej osób ogląda seriale niż przedstawienia operowe. Nie oznacza to jednak, że wpisy zwierza są lepsze. 

Zwierz nie pisze tego by się krygować. Prawdę powiedziawszy zwierz uznaje promowanie dobrych blogów i podsuwanie ich czytelnikom za manewr wyprzedzający. Jeśli ktoś jest od nas lepszy, zamiast udawać że nie istnieje powinniśmy mówić o jego wpisach głośno i wyraźnie. Tak by ci, którzy nas usłyszą wiedzieli, ze umiemy uznać porażkę wobec lepszego przeciwnika ewentualnie, że wiemy gdzie kończą się nasze kompetencje a zaczynają cudze. Paradoksalnie (przynajmniej zdaniem zwierza) wzbudza to dużo cieplejsze uczucia niż udawanie, że jesteśmy sami w kosmosie. Jeśli za naszym pośrednictwem czytelnik trafi na znakomity blog, to będzie nam wdzięczny zdecydowanie bardziej, niż kiedy sam znajdzie. Co więcej, zwierz uważa, że niekiedy podobna taktykę opłaca się stosować wobec osób, które się z nami nie zgadzają albo nas nie lubią. Możemy udawać, że nie istnieją albo wskazywać że polemika z naszymi tezami istnieje. Zwłaszcza, że polemiką świat kultury żyje. Zwierz może się bez wahania przyznać, że lepsze (albo w ogóle istniejące ) teksty o grach znajdziecie u Wiedźmy i na  Mistycyzm popkulturowy, że Rusty czasem pisze tak, że pozamiatane, że Mysza czasem pisze o czymś odrobinę wcześniej niż zwierz, że Ninedin to w ogóle wymiata i że Fabulitas na pewno przeczytała więcej mądrych książek niż zwierz. A to tylko tak z góry głowy.

Ostatnio człowiek z jednej z agencji reklamowych napisał zwierzowi, że jego strona na której zwierz poleca czytane przez siebie blogi bardzo mu się przydała podczas konstruowania oferty dla reklamodawcy, zwierz jak na dłoni podał mu to czego chciał – co prawda zwierz nie ma pojęcia po co owe linki były ale pojawiły sie w ofercie. Zwierz może powinien się zżymać (kto wie, może reklamodawca wybierze inny blog niż zwierza) ale w sumie się cieszy. Biedni blogerzy kulturalni i tak są na obrzeżach blogosfery, więc im więcej nam wszystkim skapnie popartej zarobkiem sławy tym lepiej (zwłaszcza, że pewnie wszystko przeznaczymy na książki i wycieczki do Londynu). Być może to jest owo słynne poczucie blogowej solidarności, a może wynik przekonania zwierza że o kulturze raczej nikt dla pieniędzy nie bloguje, tylko ci którzy zarabiają dostają kasę za to co i tak by robili bo rodzina nie może ich już słuchać. Nie żeby w zarabianiu na blogu było coś złego (sam zwierz przecież czerpie zyski) ale zwierz woli kolejność gdzie pasja poprzedza pieniądz a czasem nawet go zastępuje.

Zwierz nie ma wątpliwości, że najlepsze wpisy jakie napisał powstały bo coś u kogoś przeczytał i się zgodził albo nie zgodził. nie ma też wątpliwości, że czytelnik najwięcej wyniósł z tych blogów zwierza gdzie wpis miał linki do innych wpisów, które tłumaczyły to czego zwierz nie chciał czy nie umiał wytłumaczyć. Oczywiście blogowanie w świecie gdzie zamiast próby pokonania konkurencji, szukamy u niej inspiracji czy wsparcia wcale nie jest takie proste. Odwracanie się od osób które piszą na ten sam temat sprawia, że właściwie czujemy się swobodnie. Przeczytanie dziesięciu recenzji tego samego filmu i próba napisania czegoś samemu tak by było nasze ale jednocześnie by oddać sprawiedliwość tym, którzy pewne sprawy ujęli lepiej – to gimnastyka artystyczna z przeszkodami. Tylko że na to chyba lepiej się patrzy. Tak więc blogrzy, czytajcie, polecajcie i przyznawajcie cudzym blogom laury.  A czytelnik? Cóż ponoć czytelnik  oczytany jest mniej awanturujący się.

Ps: Zwierz wie, że dzisiejszy wpis jest taki trochę obok ale po prostu cały czas czyta o wielkich bojach w blogosferze a u niego w małym kąciku kulturalnym wszyscy sobie grzecznie blogują i się jeszcze linkami przerzucają (choć nie wszyscy to jednak większość) postanowił się zastanowić o co chodzi i jakoś tak mu wyszło. Zwierz nie jest w tych kwestiach specem. Jest tylko użytkownikiem co warte jest zaznaczenia.

44 komentarze
0

Powiązane wpisy

slot
slot online
slot gacor
judi bola judi bola resmi terpercaya Slot Online Indonesia bdslot
Situs sbobet resmi terpercaya. Daftar situs slot online gacor resmi terbaik. Agen situs judi bola resmi terpercaya. Situs idn poker online resmi. Agen situs idn poker online resmi terpercaya. Situs idn poker terpercaya.

Kunjungi Situs bandar bola online terpercaya dan terbesar se-Indonesia.

liga228 agen bola terbesar dan terpercaya yang menyediakan transaksi via deposit pulsa tanpa potongan.

situs idn poker terbesar di Indonesia.

List website idn poker terbaik. Daftar Nama Situs Judi Bola Resmi QQCuan
situs domino99 Indonesia https://probola.club/ Menyajikan live skor liga inggris
agen bola terpercaya bandar bola terbesar Slot online game slot terbaik agen slot online situs BandarQQ Online Agen judi bola terpercaya poker online