Hej
Zwierz przeprasza że tak późno ale pomijając fakt że pracował oddawał się miłemu hedonistycznemu spożywaniu wina w miłym towarzystwie. Dziś zajmiemy się zjawiskiem które zawiera się w trzech słowach „ Oparte na faktach” — te trzy słowa na wielu widzów działają jak magnes — nawet jeśli film z faktami nie ma wiele wspólnego — być może widz europejski nie czuje magii sformułowania „ Oparte na faktach” ale zwierz może was przekonać że na zachodzie można sprzedać dowolnie wszystko — każda historia choćby nie wiadomo jak łzawa, banalna i przewidywalna da się zekranizować jeśli choć w części oparta jest o prawdziwą historię. Cała stacja telewizyjna Hallmark wyrobiła sobie markę w oparciu o filmy oparte na faktach. Dziś sformułowanie to jest tak popularne że sprzedaje się pod tym hasłem nawet filmy które z faktami nigdy się nie witały jak np. ostatni Robin Hood który miał być prawdziwą historią. Nie mniej jednak film oparty na faktach to zazwyczaj dość specyficzny wytwór — najczęściej opowiada o losach dzielnej jednostki która sprzeciwia się reszcie świata — oczywiście prawdziwy bohater wygląda dość przeciętnie i jego odwaga i bohaterstwo nie są widoczne na pierwszy rzut oka — na całe szczęście w filmie można podmienić tych nie pasujących do filmowego wzorca ludzi na wielkie gwiazdy — i tak niepozorna Erin Brokovich zamienia się w Julię Roberts po której od razu widzimy że jest stworzona do rzeczy wielkich. Oczywiście filmy o jednostkach to tylko część tego olbrzymiego zbioru — ulubionym tematem filmów opartych na faktach są problemy rodzinne — najczęściej nastolatki w ciąży, gwałty na randce, zaginione córki i bijący matki synowie. Wszystkie te historyjki są warte mniej więcej tyle co dawna kronika policyjna ale ponieważ są oparte na faktach wybaczamy scenarzystom bez porównania więcej niż gdybyśmy mieli oglądać historię która powstała w czyjejś głowie. Paradoksalnie wymagamy od twórców fikcji więcej niż od rzeczywistości — tym pierwszym każemy wymyślać skomplikowane historie z zaskakującym zakończeniem od tej drugiej wymagamy tylko by nas wzruszyła. Oczywiście zwierz nie musi wam uświadamiać że filmy oparte na faktach nie mają najczęściej z rzeczywistością nic wspólnego — choćby dlatego że zawsze urywają się w tym miejscu w którym rzeczywistość przestaje się nam podobać. Tak więc widzimy chorą dziewczynę kończącą wyższą uczelnię ale nie sprawdzamy co dzieje się z nią dalej ( napisy pod koniec filmu zawsze selektywnie przedstawiają późniejsze wydarzenia), podobnie jak ze wszystkimi przychodzącymi do siebie ofiarami gwałtu i samotnymi matkami które dzięki dziecku poznają sens życia. Wszystko kończy się w momencie w którym wszystko układa się w bajkową historię. Zwierz myśli że popularność filmów opartych na faktach bierze się z marzeń o tym że i nasz skromny los stanie się kanwą takiego podnoszącego na duszy filmu — i mamy cichą nadzieje że w tym filmie zagra nas ktoś ładniejszy i młodszy od nas.