Już niedługo czeka nas premiera Pogromców Duchów gdzie główną obsadę stanowić będą same kobiety. Kilka dni temu Internet obiegła wiadomość, że szykuje się całkowicie żeńska obsada remake Ocean’s Eleven. Zwierz nawet czeka na oba filmy ale zadaje sobie pytanie – czy to aby na pewno dobry kierunek?
Zwierz wie, część z was przeciera też oczy ze zdumienia bo zwierz niby taki hop do przodu jeśli chodzi o obecność kobiet w kulturze popularnej, apelujący o reprezentację i równouprawnienie nie jest fanem kobiecych remaków filmów? Zwierz już tłumaczy o co mu chodzi, bo paradoksalnie nie jest to kwestia tak daleka od jego poglądów. Przyjrzyjmy się najpierw Pogromcom Duchów. Zwierz bardzo na film czeka, głównie dlatego, że pierwsi Pogromcy Duchów byli jedną ze zwierza ukochanych komedii, kiedy był dzieckiem. Wobec niemożności zaangażowania do kontynuacji aktorów związanych z pierwszymi filmami (niektórzy nie żyją, inni niekoniecznie są zainteresowani) wiadomo było, że remake będzie musiał mieć nową obsadę. Wybranie obsady całkowicie kobiecej pozwoliło przynajmniej uniknąć prostych porównań. Zresztą konia z rzędem temu kto próbowałby zatrudnić aktora jakkolwiek podobnego w sposobie gry czy wyglądzie do Billa Murray’a. Zdaniem zwierza to byłaby prawdziwa klęska.
Na początek – ważne – zwierz nie jest przeciwnikiem filmów z żeńską obsadą ale bardzo się zastanawia czy to dobry trend
Ale jednocześnie ta całkowicie żeńska obsada, z dodatkiem Chrisa Hemswortha w roli niezbyt rozgarniętego przystojniaka (ze zwiastunów można wywnioskować że mamy do czynienia z takim męskim odpowiednikiem „Blond Bimbo”), zamieniła produkcję z nowej odsłony Pogromców Duchów, w żeńską odsłonę Pogromców Duchów. Co to oznacza? Cóż ponieważ filmu nikt jeszcze nie widział to na razie mamy tylko kwestię percepcji, gdzie obsadzenie tylko kobiet zmienia film na taki który jest jednoznacznie „kobiecy”. Zwierzowi to nawet nie przeszkadza gdyby nie pewna zero jedynkowość. Film albo z samymi mężczyznami (plus kobieta jako ładny dodatek) albo film z samymi kobietami (plus mężczyzna jako ładny dodatek). To z kolei – prowadzi do niepokojącej wizji że tak właściwie jeśli już kręcimy film gdzie kobiety mają mieć nieco większe znaczenie to musimy wyeliminować mężczyzn, a przynajmniej takich mężczyzn którzy nie zostaliby specjalnie na potrzeby roli ogłupieni tak jak to Hollywood przez lata robi z kobietami. I nie chodzi już tylko o samą kwestię płci ale o wpisywanie się w pewien schemat układu płci w filmach – taki rozkład jaki mamy w Pogromcach Duchów to układ który przejmujemy od filmów gdzie dominacja jednej płci wiąże się z niedocenieniem drugiej. A to z kolei prowadzi nas do układu który z równością niewiele ma wspólnego.
To zawsze jest to samo trudne pytanie – czy jeśli zatrudniony do filmu facet gra tą samą ładną idiotkę co zwykle kobieta, to walczymy czy utwierdzamy stereotypy
Przy czym zwierz doskonale rozumie tą potrzebę. Rzeczywiście przez lata mieliśmy tyle filmów gdzie kobiety tylko migały w tle, że fajnie jest dostrzec że twórcy filmów nareszcie sięgają po kobiece obsady. Przy czym w sumie nie są nowością całkowicie kobiece obsady – nowością jest dobieranie ich do filmów o których producent myśli w kategorii wielkiego hitu. Dodatkowo – mimo zastrzeżeń zwierza – widać, że być może coś jest na rzeczy. Nowi Pogromcy Duchów są już przez wielu oceniani bardzo źle, trailer filmu został najgorzej ocenionym filmem w historii Youtube (nie był jakiś wybitny ale nie ma wątpliwości, że zadecydowała tu głównie żeńska obsada i raczej konserwatywni wielbiciele pierwszych części), zaś cała produkcja boryka się z problemami – właśnie ze względu na żeńską obsadę. Zwierz to wszystko widzi i rozumie ale jednocześnie boi się, że zrobi się nam kino podzielone – niby równe ale jednak różne, jako najprostszy sposób unikana problemu jak pokazać obie płcie jako równe, bez konieczności dokonywania podziału.
Przy czym jasne – dwa filmy to nie jest jeszcze moment by uważać to za olbrzymi problem. Ale w sumie – nie chodzi nawet o żeńskie obsady ale robienie żeńskich remake. Widzicie – kiedy powstawało Ocean’s Eleven (też remake) nikt nie mówił, że robi całkowicie męską obsadę. Wybrano historię, obsadzono ją dobrymi aktorami i udało się tym samym stworzyć film bardzo popularny (niestety jego kontynuacje były już bez porównania gorsze). Gdyby dziś ktoś stwierdził, że chce zrobić film o przemyślanym włamaniu i poinformował że chce zatrudnić same kobiety, zwierz pewnie klaskałby w dłonie i rozmyślał jaka byłaby jego ukochana obsada. Ale tak ma wrażenie, że ponownie będziemy dzielić na żeńskie i męskie. Co więcej – aktorki zatrudnione do filmu będziemy pewnie traktować jako odpowiedniki ich męskich ról. I tak będziemy rozmawiały która z aktorek nadaje się na żeńskiego Clooney’a czy Pitta, znów przyjmując męskiej role jako punkt odniesienia. Ostatecznie okaże się, że kobieta może być w filmie ciekawa i silna byleby tylko nie miała męskiej konkurencji, zwłaszcza w postaci faceta napisanego zgodnie z charakterystyką Hollywoodzkiego bohatera pierwszoplanowego.
Wątpliwości zwierza odnoszą się głównie do remake – nie chce by bohaterki kobiece były sprowadzane do żeńskich odpowiedników męskich bohaterów. Bo znów to mężczyzna i jego bohater są punktem wyjścia
Zwierz nie jest przeciwnikiem filmów z jednopłciową obsadą. Lubi takie w których nie pojawia się właściwie żadna kobieta i takie w których nie pojawiają się mężczyźni. Ale jednak najbardziej lubi filmy w których mamy obie płcie, dobrze reprezentowane i napisane. Kiedy zwierz rozmyślał co jest jego ideałem przyszła mu do głowy – ku jego własnemu zaskoczeniu – komediowa produkcja z zeszłego roku – Agentka. Film ogląda się przyjemnie, nie jest to dzieło ani wybitne ani beznadziejne. W sumie zwierz doskonale się bawił w czasie seansu. Kiedy spojrzymy na rozkład płci ukaże się nam podział dość równy – mamy cztery kobiety (główna bohaterka, jej przyjaciółka, jej główna przeciwniczka, szefowa) i czterech mężczyzn (dwóch agentów, Jason Statham w roli samego siebie i główny zły). Film obie strony traktuje podobnie – raz się z nich śmiejąc raz traktując poważnie. Zwierz wyszedł wtedy z kina z miłym poczuciem, że to jest mniej więcej to co chciałby widzieć w filmach. Taką równość w obsadzie i znaczeniu dla fabuły, że w ostatecznym rozrachunku nie ma to takiego wielkiego znaczenia jakiej bohaterowie są płci, bo nie ogranicza ich to za bardzo w ich działaniach.
Zwierz pamięta film Agentka (który przecież jest pewną wariacją na temat filmu szpiegowskiego) który właśnie uwiódł go tą prostą i niewymuszoną równowagę wśród bohaterów.
To jeden z tych okropnych wpisów w którym zwierz mówi wam, że spokojnie możecie mieć inny pogląd na sprawę i nie będzie miał z tym problemu. Bo rozumie frustrację wielu kobiet, które idąc do kina orientują się, że w kolejnym filmie właściwie nie ma postaci kobiecych. Ewentualnie jest to tylko jedna bohaterka, albo dziewczyna głównego bohatera. I tyle. Ale jednocześnie zwierz nie jest przekonany, czy powinniśmy iść tą drogą. Jeśli zaczniemy przerabiać stare scenariusze z męskich na kobiece wtedy raczej potwierdzimy, że tak ważne jest by zachować jednorodność, podział, czy czystość. Przy czym zwierz nie uważa by dotyczyło to przypadków pojedynczych bohaterów np. w przypadku Hannibala zmienienie płci doktor Bloom z mężczyzny (tak było w powieściach) na kobietę (tak było w serialu) było doskonałym posunięciem. Dzięki temu produkcja nabrała pewnej równowagi zaś scenarzysta miał pomysł i na bohaterkę i na aktorkę odpowiednią do tej roli. Jednocześnie taki zabieg przyczynił się do tego co zwierz postuluje – mieliśmy obok siebie inteligentne i ciekawe postacie żeńskie i męskie. Nikogo nie trzeba było ogłupiać czy wykreślać – postać żeńska poradziła sobie doskonale. I chyba właśnie tego zwierz najbardziej by pragnął. Pewnej równowagi. Oczywiście, tworzenie filmów z wyłącznie kobiecą obsadą przywraca pewną równowagę w całej historii kina, ale zwierz uważa, że tak jak kręcenie filmów wyłącznie z facetami nie jest najlepszym pomysłem, tak ma podobne odczucia wobec filmów wyłącznie z kobiecą obsadą (chyba że wymaga tego temat). Chociażby dlatego, że byłoby fajnie gdyby scenarzyści nauczyli się chociażby tak prostej rzeczy jak zdawanie testu Bechdel w sytuacji kiedy w filmie są mężczyźni. A tak zwierz ma ważenie, że pomysłem na to jak sprawić by kobiety nie rozmawiały o mężczyznach, jest zdaniem scenarzystów – wyrzucić mężczyzn ze scenariusza. A nie do końca o to chodzi.
Zwierz nie jest przeciwnikiem zmieniania płci jednej czy dwóch postaci – właśnie by wprowadzić równowagę czy reprezentację. Wątpliwości dotyczą kina które dzieli płcie bardzo rygorystycznie
Jednocześnie już tak zupełnie na marginesie. W przypadku kiedy mamy do czynienia z obsadą całkowicie żeńską, filmu który był wcześniej całkowicie męski, mamy jednak do czynienia z pewną deklaracją. Nie tyle polityczną ale odnoszącą się do znaczenia płci bohaterów. Płeć bohaterek staje się kluczowa i niestety – zwykle dzieląca także widzów. Zwierz nie jest pewien jak bardzo to zjawisko wypływa na dobór widowni. Tzn. nie jest pewien ilu mężczyzn nie pójdzie na film, w którym są same kobiety. Zwierz nie troszczy się jakoś o ludzi którym to przeszkadza bo raczej nie pała do nich wielką sympatią. Ale jednocześnie nie jest pewien czy chciałby, żeby fajne i niezależnie bohaterki kobiece pojawiały się tylko w filmach dla przekonanych. Chętnie widziałby je właśnie w filmach dla nieprzekonanych – tak by pokazać im że nic się nie stanie, jeśli postać kobieca wyjdzie z klasycznej roli. Jasne to brzmi trochę dydaktycznie ale jednocześnie zwierzowi zależy by jak najwięcej osób dostrzegło, że płeć nie musi determinować znaczenia postaci dla fabuły.
Wieść gminna niesie że obok kobiecych Pogromców Duchów planowani są też męscy – robieni równolegle. Zwierz nie śledził projektu więc nie wie czy z pomysłu coś zostało, ale ma takie poczucie że właśnie nie chciałby żeby były dwa filmy – jeden „nasz” a drugi „ich”. Zwierz jet za filmową koedukacją!
Przy czym już na sam koniec – co ważne – wątpliwości zwierza dotyczą remake’ów. Jeśli ktoś ma oryginalny pomysł na film z wyłącznie żeńską obsadą to zwierz nie widzi powodu by go nie kręcić czy mieć coś przeciwko. Nie chodzi bowiem o samą obecność kobiet czy filmów o kobietach nawet nie chodzi o podstawianie kobiet w miejsce postaci wcześniej napisanych jako męskie, czy granych przez mężczyzn. Wobec Pogromców Duchów czy Ocean’s Eleven gdzie obsada byłaby mieszana zwierz chyba nie miałby takich wątpliwości. Tylko po prostu nie jest do końca pewien czy droga – tu są filmu z całkowicie męską obsadą, a tu z całkowicie żeńską, to dobry pomysł. Chociażby dlatego, że znów przyjmujemy opowieść o facetach jako punkt wyjścia. Choć oczywiście i Pogromców Duchów i pewnie remake Ocean’s Eleven zwierz chętnie zobaczy. Ale wolałby chyba nieco inną drogę do reprezentacji. Przy czym zwierz zdaje sobie sprawę, że to jest trochę następny etap, zaś same wątpliwości mogą się rodzić w głowie kogoś kto nie ma żadnego problemu z tym jakiej płci są bohaterowie. Nie mniej czasem warto się zastanowić czy na pewno idziemy zawsze w dobrym kierunku. Chociażby żeby nie obudzić się któregoś dnia w miejscu do którego zupełnie nie chcieliśmy trafić.
Ps: Zwierz był wczoraj na Paradzie Równości, było bardzo fajnie i kolorowo. I spotkał czytelników :) To było bardzo miłe.