Hej, Ho! Witajcie drodzy czytelnicy. Tak się złożyło, że ostatnio popkulturalnym życiem Zwierza rządzą przygody morskie w tym – historie pirackie. Wszystko za sprawa Pirackich Śląskich Dni Fantastyki a także, faktu, że ostatnio Zwierz zabrał się za czytanie pirackiej książki. To wszystko doprowadziło go do najlepszej możliwej – ułożonej przez siebie Playlisty. Składającej się wyłącznie z pirackich piosenek z różnych filmów.
Zacznijmy od tego, że wszyscy wiemy, że kiedy Piraci nie dokonują abordażu, nie zakochują się, nie uczą swoich papug nowych sztuczek, to śpiewają. I to śpiewają pięknym głosem i wytrenowanym chórem. Dlatego tak dobrze się ich słucha i dlatego tak łatwo im się rekrutuje nowych – pełnych zapału młodych ludzi, którzy się nasłuchali piosenek i chcą wyruszyć na wielką wprawę. Oto lista najlepiej śpiewających piratów popkultury.
Shiver My Timbers – Wyspa Skarbów Muppetów – piosenka nagrana wedle zasady – wszystko śpiewa. Oczywiście same słowa nawiązują do zwrotów i piosenki znanej z Wyspy Skarbów. Co ciekawe – jeśli zwrócicie uwagę, to piosenka w której sami Piraci nie śpiewają bo są zbyt zajęci zakopywaniem skarbu. Nie mniej – jeśli macie jakiś skarb do zakopania – podkład muzyczny jest idealny. Nadaje się też świetnie do odśnieżania podjazdu.
Professional Pirate – Wyspa Skarbów Muppetów – prawdopodobnie najlepsza piosenka o byciu Piratem jaką kiedykolwiek napisano – przede wszystkim podkreśla ważne kwestie – nie trzeba nosić garnituru do pracy, wymaga to więcej serca niż kariera prawnicza no i zanim do kogoś strzelisz wypada policzyć do dziesięciu. Inna sprawa – uwaga odnośnie zróżnicowanego postrzegania Sir Francisa Drake’a wydaje się być bardzo na miejscu i otwierać pole do szerszej dyskusji. Idealna piosenka do słuchania przed rozmową o pracę.
Pirate King – Piraci z Penzance – nie ukrywajmy być królem czegokolwiek to dobra fucha ale być królem wśród Piratów to fucha najlepsza. Przy czym potwierdza się tu znana wszystkim zasada, że bycie piratem to stosunkowo uczciwy zawód w porównaniu z tymi wszystkimi „piratami” którzy ukrywają się w bardzo szanowanych społecznych rolach. Ogólnie jeśli nie słuchaliście Piratów z Penzance – posłuchajcie. Najlepiej wersji z 1981 roku – cała płyta jest na Spotify. No a ta piosenka jest dobra tak z rana by przypomnieć sobie o życiowych ambicjach.
Lords of the Sea – Galavant – kto powiedział że los pirata jest związany tylko z wodą? Żaglami? Statkiem? Wszak bycie piratem to stan umysłu, to pomysł na życie, to serce i dusza. Stąd nie trudno się dziwić, że kiedy pirat trafi na ląd (na skutek niefortunnie zaparkowanego statku) nie traci ani umiejętności wokalnych ani chęci do śpiewania. Wręcz przeciwnie – dopiero na lądzie pirat uświadamia sobie, że naprawdę jest piratem na zawsze. Doskonała piosenka do słuchanie kiedy wydaje się nam, że ponieśliśmy klęskę. A to tylko kwestia odpowiedniej definicji.
Yo Ho! Pirates life for me – Pirates form the Caribbean – Zwierz zdecydował się umieścić piosenkę która w filmie jest tylko na drugim tle, a która stanowiła jeden z głównych elementów kolejki w Disneylandzie. Piosenka ważna, bo po pierwsze – po raz kolejny wyznacza odpowiednie cele życiowe, po drugie przypomina młodemu człowiekowi, że nawet pirackie życie nie zwalnia z miłości do rodziców. Osobiście Zwierz ma poczucie, że ten utwór powinni sobie puszczać wszyscy którzy przeszukują Internet w poszukiwaniu torrentów. Zwłaszcza filmów Disneya.
Hoist The Colours – Pirates of the Caribbean: At World’s End – piosenka utwierdzająca nas wszystkich w przekonaniu, że prawdziwy Pirat nie przestaje śpiewać nawet w obliczu nadchodzącej śmierci. Warto u przede wszystkim jednak zauważyć niesamowitą koordynację wszystkich oskarżonych o piractwo osób. Nie ma co – patrząc na to zgranie nie trudno pomyśleć – och gdybyśmy my szczury lądowe tak potrafili. Dlatego też polecam zacząć nucić tą piosenkę w kolejce w sklepie w handlową sobotę. Wszyscy którzy się przyłączą nadają się do naszej wesołej pirackiej kompanii.
The Frigate That Flies – The Pirate Fairy – powiedzmy sobie szczerze – jeśli jesteś piratem z animowanego filmu i właśnie dowiadujesz się, że dzięki magicznemu pyłkowi od wróżek twój statek będzie mógł latać – to co ci pozostaje innego niż zaśpiewać o tym wesołą piosenkę. Warto zauważyć, że nasi piraci choć chcą kraść w wielu miejscach na świecie to jednak koncentrują się głównie na dziełach sztuki. Trudno im się dziwić. Kiedy słuchać? Za każdym razem kiedy potrzebujecie uświadomić komuś, że wasza decyzja by oglądać film „Dzwoneczek i wróżka Pirat” była podyktowana chęcią nadrobienia całej filmografii Toma Hiddlestona.
A Pirate’s Life & The Elegant Captain Hook – Peter Pan – A skoro jesteśmy przy filmach animowanych o piratach to chyba nie można pominąć cudownie podlizujących się kapitanowi Hookowi przyśpiewek z animowanego Piotrusia Pana. To właśnie ta animacja zaszczepiła w Zwierzu przekonanie, że większość pirackiego życia polega na układaniu choreografii do układów tanecznych wykonywanych później, w czasie dyskusji z pojmanymi biednymi dziećmi. Kiedy śpiewać? Cóż na wszelki wypadek zawsze kiedy w waszej okolicy pojawi się kapitan Hook albo ktoś kto bardzo go przypomina.
Jeśli już czujecie w kościach że pewnie chcielibyście zostać piratem albo przynajmniej poczytać o piratach to mam dla was dobrą wiadomość. Znajoma Zwierza – Anna Rosner – przełożyła całą swoją długoletnia miłość do piratów na książkę- od której nie sposób się oderwać (ma 500 stron i Zwierz co prawda jeszcze jej nie doczytał do końca ale już wie, że czyta się ją naprawdę dobrze). Nie chcę za wiele zdradzać z akcji (pewnie wam o niej szerzej napiszę), ale powiem tylko tyle – zaczyna się od stawiania szubienicy a potem napięcie stopniowo rośnie. Sama autorka o swojej książce pisze tak: „Jesteśmy na Karaibach w roku Pańskim 1715, w czasie zmieniających się sojuszy oraz ciągłej rywalizacji o wpływy w regionie korony hiszpańskiej i Królestwa Wielkiej Brytanii. Między głównymi aktorami krwawych morskich bitew i wzajemnych najazdów na skolonizowane przez Anglików lub Hiszpanów wyspy i wysepki, trudno czasem rozróżnić kto jest „parszywym piratem”, a kto wysoko wykwalifikowanym dowódcą regularnej floty. Kapitan Timothy Cuthrow, angielski korsarz z królewskim glejtem i kapitan brygu Silver Stag, nie spodziewał się, że wizytę w Fort Charles na wyspie Nevis przypłaci osadzeniem w celi, z której okien przyjdzie mu obserwować zbijanie przeznaczonej dla niego szubienicy. Nie przypuszczał też, że w noc przed egzekucją otworzą się więzienne kraty i ktoś poprowadzi go sekretnym tunelem poza fortyfikacje. Jako wyjęty spod prawa i poszukiwany przez swojego niedawnego przełożonego – komodora Jonathana Wilsona, który osobiście doprowadził do przeprowadzenia sfingowanego procesu – musi stawić czoła nowym wyzwaniom. Zapewnić bezpieczeństwo załodze, nie pozwolić by na pokładzie doszło do buntu, spróbować oczyścić swoje imię. Wyrusza do Nassau, gdzie tytuł samozwańczego gubernatora dzierży Benjamin Hornigold, a zbrodniarze przeróżnej maści znajdują azyl przed wymiarem sprawiedliwości. Tam spotyka Mary Rose, córkę wyzwoleńca nie tylko uwodzicielską, ale i przedsiębiorczą kobietę.”Szczerze polecam książkę wszystkim którzy podobnie jak Zwierz są zawsze łasi na pirackie opowieści i lubią jak powieści są grube. „Silver Stag. Republika Piratów” to dopiero początek historii, która jak się można spodziewać – będzie zarysowana szeroko i ciekawie. Oficjalna premiera książki jest dopiero 23.05 ale już teraz można ją kupić w przedsprzedaży w kilku księgarniach ( Tutaj, Tutaj, i tutaj). Osobiście polecam zaopatrzyć się w książkę przed jakimś letnim wyjazdem bo to doskonała lektura by ją czytać w podróży albo nad morzem. W każdym razie – w chwilach w których rządni jesteśmy przygód. Zwierz zwykle do powieści debiutanckich podchodzi ze sporym dystansem, ale tu się nie zawiódł, wręcz przeciwnie był przyjemnie zaskoczony tym jak fajnie i lekko książka jest napisana. Plus wiecie – jest o Piratach!
Ps: A skoro przy tematyce morskiej jesteśmy – jutro Zwierz napisze wam o serialu Terror. Produkcji w której Zwierz po prostu się zakochał.