Hej
W dni takie jak ten gdy skwar leje się z nieba zaś po ulicach Warszawy biegają demonstracje otoczone kordonami policji człowiek zupełnie ale to zupełnie nie ma ochoty pisać bloga. Człowiek nie ale zwierz musi. W takie dni zwierz jest szczególnie pozytywnie nastawiony do znanej sieci multipleksów która znana jest z tego że ma taką regulację klimatyzacji, iż kilka osób dostało w środku lata zapalenia oskrzeli i kataru. Normalnie zwierz klnie na tą sieć ale w dni takie jak ten cóż… mały katar jeszcze nikogo nie zabił zaś ten skwar prawdopodobnie ma na sumieniu kilka ofiar. No ale do rzeczy. Zwierz wrócił właśnie z kilkudniowego wyjazdu na którym próbowano przekonać go że 17 kilometrowy spacer to idealna rozrywka na ten jeden dzień odpoczynku. Ale też nie o tym będzie pisał zwierz choć miałby szczerą ochotę wytłumaczyć pomysłodawczyni tego spaceru jaka jest definicja słowa „ wypoczynek” ( w jej mniemaniu oznacza to męczenie się bardziej niż w domu — cóż dziwna istota). Otóż nie wiem czy znacie to uczucie ale zwierz który znajduje się na wakacjach zawsze na nowo odkrywa prasę. O ile w Warszawie zwierz regularnie czytuje sobie gazetę i tygodniki ( nie musi za nie płacić co znacznie przyczynia się do jego pasji czytelniczej) o tyle wchodząc na wakacjach do sklepu odczuwa dziwną wewnętrzną ( choć rzadko realizowaną potrzebę) kupienia sobie wszystkich tych głupich plotkarskich czasopism. Tym razem jednak wzrok zwierza przykuło co innego dodatki do czasopism — otóż zwierz jest świadom że w ostatnich latach proceder ten początkowo dość niewinny ( tu jakaś płyta tam jakaś książka niemal wszędzie próbki kosmetyków których nikt nigdy nie używa ) urósł do dość kuriozalnych rozmiarów. Zwierz przyglądając się dodatkom do czasopism stwierdził że w tym roku spokojnie mógł udać się na wakacje bez: okularów przeciwsłonecznych, klapek, książki do poczytania, kostiumu kąpielowego, szamponu do włosów, olejku do opalania a gdyby wziął ze sobą odtwarzacz mógłby posłuchać muzyki od Chopina do Krzysztofa Krawczyka i obejrzeć kilka całkiem niezłych i zupełnie koszmarnych filmów. Wszystkie zaś zakupy wrzuciłby do jednej z licznych ekologicznych toreb która zapewne pasowałaby do dodawanych do czasopism kolczyków wisiorków zegarków i bóg wie czego jeszcze. Zrozumcie zwierza dobrze — nie ma w sumie nic przeciwko temu choć zastanawia się czy Chopinowi kiedykolwiek przyszło do głowy że będzie sprzedawany wymiennie z książeczką zawierająca przepisy na 100 najlepszych dań z pomidora. Zwierz zastanawia się raczej nad tym czy ten prosty zabieg marketingowy kompletnie się nie wyczerpał. Zwierz doskonale pamięta że drugim filmem jaki posiadł na DVD zanim jeszcze miał odtwarzacz ( pierwszym było cudowne Przeminęło z Wiatrem) było Notting Hill dodawane do Gali — zwierz kupił gazetę z płytą i czekał aż spełni się jego marzenie o odtwarzaczu DVD ( Jezu jak to było dawno) — dziś jednak nawet ciekawe filmy dodawane do gazet nie wzbudzają w zwierzu emocji — co raz częściej kosztują kilkanaście złotych — i w sumie pomiędzy nimi a wydaniami z porządną okładką i dodatkami specjalnymi robi się kilka złotych różnicy. Z resztą nie tylko z filmami tak jest — kiedyś w koszulce dodawanej do Vivy chodziło latem mnóstwo osób — dziś można byłoby dodać spodnie i pewnie nikt nie wyszedłby w nich na ulicę. To zjawisko uświadamia zwierzowi że w naszej kulturze strasznie trudno powiedzieć sobie — dość — ten chwyt już nie działa trzeba poszukać innego. Skoro dodanie filmu za trzy złote się sprawdziło to dlaczego miałoby się nie sprawdzić dodanie filmu za 22,90 ? Skoro przez ostatnie kilka lat udawało się ludziom sprzedać promocyjne chińskie klapki warte 2 złote za 6 złotych z gazetą w promocji to dlaczego nie uda się w tym roku? Zwierz może jest zgorzkniały ( szkoda że w tak młodym wieku go to dopadło) ale dochodzi do wniosku że czas na jakiś nowy chwyt reklamowy. Ma nawet pomysł — co by było gdyby do gazety zamiast dodawać coś co rozpada się od samego patrzenia ( zwierz nie żartuje sam kiedyś wypakował dodaną do czasopisma parasolkę a ta dokonała autodestrukcji na jego oczach) dodać coś porządnego? Kosztowałoby więcej ale może znów wywoływało by w nas to uczucie że zostaliśmy niemalże obdarowani? Tak sobie zwierz myśli wychodząc z kiosku w której kupił gazetę wyborczą dowiedziawszy się z okładki że już 20 lipca za jedyne 5 złotych dostanie ekologiczną torbę, która — zwierz może się założyć — będzie opakowana w plastik.