Hej
Na początku zwierz pragnie was uspokoić nie będziemy się dziś zajmowali kwestiami politycznymi, historycznymi czy jakimikolwiek poważnymi problemami które pojawiają się zazwyczaj we wpisach w których występuje magiczne słowo na „P”. Otóż dziś zwierz chciałby się z wami podzielić pewną refleksją która naszła go kilka dni temu.
Otóż jak wszyscy wiemy podziały klasowe trzymają się w internecie mocno – jak wykazują badania – inni ludzie korzystają z Naszej- klasy i inni z Facebooka – różnią ich pieniądze, pochodzenie społeczne ale i ulubiona stacja telewizyjna ( nie jest dla nikogo zaskoczeniem że ci pierwsi wolą Polsat drudzy zaś TVN). Jak na razie nie ma w tym nic odkrywczego. Tym jednak co zwierz ostatnio zaobserwował jest mnożenie się w internecie blogów poświęconych tylko i wyłącznie wynajdywaniu na naszej klasie czy na serwisie fotka.pl zdjęć mieszkań, wydarzeń rodzinnych, dnia codziennego klasy niższej lub niższej średniej. Autorami i odbiorcami tych zdjęć są najczęściej osoby zdecydowanie lepiej od posiadaczy zdjęć sytuowane dla których owa Polska która przedstawiona jest na robionych gdzieś z dala od wielkich miast zdjęciach jest przedmiotem niekiedy kpiny, niekiedy pogardy, najczęściej zaś absolutnego nie dowierzania.
To zjawisko – dość powszechne i popularne wydaje się być dowodem na to jak niewiele Polacy wiedzą o polakach. Ściana ozdobiona makatką z jeleniem, dmuchany basenik w ogrodzie, zdjęcia ślubne robione z marnymi efektami w Photoshopie u lokalnego fotografa i meblościanka zastawiona setką bibelotów wydaje się dla przeciętnych odbiorów internetu czymś śmiesznym, godnym pożałowania i wyśmiania.Co więcej to najczęściej naigrawanie się pozbawione jest jakichkolwiek wyrzutów sumienia wręcz przeciwnie – autorzy złośliwych komentarzy czują się w prawie jako tępiciele tego co kiczowate, nie modne i właściwie bardziej polaczkom niż Polakom.
Wydaje się bowiem że dopiero dzięki internetowi po raz pierwszy spotkały się dwie klasy ludzi i dwie estetyki które wcześniej nie miały ze sobą nic wspólnego – i nie chodzi tu tylko o kwestie majątkowe ale i przestrzenne. Z internetu korzysta bowiem zarówno społeczność miejska jak i wiejska i to właśnie wnętrza domów tej drugiej budzą największe zdziwienie czy zażenowanie.
Jak to się ma do popkultury? Otóż wydaje się że właśnie na tych stronach widać jak bardzo zarówno twórcy jak i krytycy polskiej popkultury nie do końca wiedzą w jakim świecie żyją. Twórcy – ponieważ akcesoria towarzyszące życiu wielu zupełnie normalnych ludzi kojarzy się w polskiej popkulturze albo ze szlachetną biedą albo ze światem przestępczym – najczęściej prowincjonalnym i godnym wyśmiania. Oznacza to że już na początku to co ma być popularne wyklucza ze swego kręgu olbrzymią ilość odbiorców – tych których styl życia pozostaje wyśmiany.
Zwierz nie jest szczególnym fanem siatkowych rajstop, betonowych ogrodzeń, nie otynkowanych domów i bibelotów w gablotkach ( choć z racji posiadania gablotki ma i coś takiego w pokoju co jednak powoli zarasta papierami) – nie mniej nie uważa by ktokolwiek miał prawo uznawać że takie elementy natychmiast należy wyśmiać. Zwłaszcza że np. meblościanka jest w stosunkowo małym pomieszczeniu meblem znacznie wygodniejszym niż całe wielkie zestawy z Ikei które jak wszyscy wiemy zawsze okazują się zdecydowanie większe niż nam się wydawało w sklepie.
Z kolei jeśli dres, tipsy czy stare cinqecento ma być symbolem naszego marnego światka przestępczego to znów tych samych bogu ducha winnych ludzi wrzuca się w jakiś straszny stereotyp. Oczywiście część zdjęć na naszej klasie jest głupia i jest wyrazem kompletnego braku gustu. Z drugiej strony – równym przejawem braku gustu jest to tysięczne zdjęcie pod wieżą Eiffela które można znaleźć na facebooku.
Z drugiej strony krytycy popkultury najczęściej analizując zjawisko popularności programów , zespołów i trendów które ich zdaniem na popularność nie zasługują zwykli tą grupę traktować z wyższością i grzmieć że nie mamy prawa nachylać się do niskich gustów słuchacza czy widza który chce słuchać Ich Troje czy Oglądać Świat Według Kiepskich.
Na pytanie co popkultura mogła by zaproponować co przystawało by do życia tej grupy społecznej krytycy milczą – bo powiedzmy sobie szczerze – nasza kultura popularna jak słusznie zauważył mierzwiak w komentarzu do wpisu o Sali Samobójców zna tylko patologię i salony – niekiedy jeszcze klasę średnią ale klasy niższe czy biedna inteligencja zupełnie nie mogą się w niej odnaleźć.
I tak jak zwierz zaciska w cierpieniu zęby gdy widzi na ekranie kolejnego profesora w okularach który jest straszliwie ważny i bardzo zamożny mówi „ą”, „ę” i w co drugim zdaniu cytuje swoją książkę lub dzieła klasyków tak zapewne wściekać się muszą wszyscy ci którzy mniej lub bardziej świadomie widzą jak ich szeroka klasa społeczna jest odzwierciedlana na ekranie w postaci zbioru koszmarnych stereotypów.
Czy zwierz postuluje zatem triumf disco polo i zaprzestanie szlachetnego dość pędu za zachodem? Nie zwierz jest raczej przekonany, że prędzej niż tego co nas dziwi się śmiać należy to oswoić a zadaniem popkultury ( wpisanym wręcz w jej nazwę) jest zadowolenie jak najszerszych rzesz odbiorców – warto więc zastanowić się nad takimi produktami które nikogo nie dyskryminując może sprawiłyby że Polak patrząc na Polaka będzie się starał zrozumieć a nie śmiać.
Ps: Zwierz przeprasza że znowu mu wpis socjologiczny wyszedł. Ale już jutro zwierz będzie polecał absolutnie cudowny serial brytyjski.