Hej
Zwierz zadaje sobie sprawę że tytuł postu zawiera mało polskich słów ale to wszystko dlatego, że zwierz chciałby wam dziś polecić serial którego tytuł nigdy nie został przetłumaczony na Polski i porównać go do serialu którego tytuł został co prawda przetłumaczony na polski ale zwierz nie uznaje tego tłumaczenia. Spaced to brytyjskim sitcom, który powstał w latach 1999-2001 czyli na długo przed tym jak świat ( a przynajmniej jego uzależniona od seriali część) oszalała na punkcie TBBT. Podobnie jak amerykański serial Spaced najeżone jest odwołaniami do kultury popularnej – bohaterowie doskonale poruszają się w świecie popkultury i jak słusznie zauważyli twórcy jest to niekiedy dla nich jedyna platforma porozumienia ( zwierz wie co zauważyli twórcy bo postanowił sobie kupić 3 dyskowe wydanie specjalne z 1,5 godzinnym filmem dokumentalny. Taki wewnętrzny przymus). W przeciwieństwie jednak do amerykańskiego hitu Spaced było kręcone w czasach przed wybuchem popularności ekranizacji komiksów, w chwili, w której bohaterowie nie mogli przeboleć Mrocznego Widma, i kiedy bycie gekkiem ( zwierz nie wie jaki jest polski odpowiednik tego słowa ale plus minus oznacza to zwierza popkulturalnego do absolutnego kwadratu ) nie było jeszcze na czasie.
Sam punkt wyjścia jest dość prosty – dwójka młodych ludzi udaje parę by zająć mieszkanie w specyficznym domu ( wygląda jak sceneria horroru) – szybko pojawiają się w ich życiu dręczony bólem artysta mieszkający w suterenie, właścicielka domu zawsze lekko na rauszu mówiąca przez zęby, przyjaciel ze zdecydowanie zbyt dużym uwielbieniem dla wszystkiego co militarne, i dawna przyjaciółka ze studiów która pracuje „w modzie” co oznacza pracę w pralni. Wszyscy są lekkimi nieudacznikami ( choć nie jest to główna cecha ich charakteru) którzy umieją się znaleźć we wspomnianej kulturze popularnej zdecydowanie lepiej niż w zwykłym życiu- są tu więc odniesienia do komiksów, gier, filmów nie tylko tych najpopularniejszych – w którym innym sitcomie znajdziecie wątek będący parodią ” Lotu nad kukułczym gniazdem”?.
Spaced ma tą przewagę nad większością sitcomów amerykańskich, że główne role grają scenarzyści serialu. Nie znany wówczas Simon Pegg, który o ile zwierz dobrze pamięta napisał swój licencjat o Gwiezdnych Wojnach niewiele różni się od swojego bohatera Tima który traci pracę ze względu na różnice opinii z szefem na temat Jar- Jar Binksa. Co więcej udało mu się przekonać stację telewizyjną by jego najlepszego przyjaciela w serialu zagrał jego najlepszy przyjaciel w realnym życiu czyli Nick Frost ( nie mający wówczas żadnego doświadczenia aktorskiego). I tak powstał jeden z najzabawniejszych tercetów w angielskiej kinematografii jeśli bowiem dodamy do tego reżyserującego całość Edgara Wrighta to dostaniemy ekipę odpowiedzialną za genialny ” Wysyp Żywych Trupów”, „Hot Fuzz” i miejmy nadzieje świetnego „Paula” który ma swoją premierę w najbliższych dniach.
Spaced ma jednak wady. Jak wszystkie dobre seriale brytyjskie jest krótkie. O ile TBBT ma swoją czwartą serię ( nawet jeśli zaczynamy powoli myśleć że miało potencjał na nieco mniej) Spaced mimo olbrzymiego potencjału ( i olbrzymich nadziei fanów) miało w dwóch seriach zaledwie 14 odcinków. Zwierz nie rozumiał nigdy tej zasady, która każe anglikom robić świetne seriale na kilka- kilkanaście odcinków ( cudowne Office czy Statyści) tylko po to by rozbudzić entuzjazm widzów a potem zniknąć ( oczywiście szlachetnym wyjątkiem jest dr.Who który chyba nigdy się nie skończy ale to temat na inną notkę) pozostawiając ich zupełnie nie zaspokojonych.
Pomimo porównania w tytule zwierz oglądając Spaced ma jednak zupełnie inne wrażenia niż przy oglądaniu TBBT. O ile w TBBT zwierz czuje się jak obserwator z zewnątrz który radośnie śmieje się z biednych nie przystosowanych wielbicieli fizyki i komiksów. O tyle oglądając Spaced zwierz czuje się jak wśród swoich, w świecie gdzie jakoś kolejnych Gwiezdnych Wojen jest naprawdę sprawą życia i śmierci. Oczywiście sam zwierz nie jest gekkiem ( powiedzcie, że naklejka Star-Treka na laptopie, figurka Sokoła Milenium na telewizorze i okładka X-menów na tapecie w komórce o niczym nie świadczą) ale cóż… jest zwierzem i to w sumie mówi samo za siebie.
Nie oznacza to jednak ze serial nie będzie zabawny dla tych którzy na popkulturze znają się gorzej niż świetnie – to bądź co bądź tylko serial o grupie przyjaciół którzy żyją razem w jednym domu niemal drzwi w drzwi. A to jest przepis na serial który sprawdził się już więcej niż raz.
Ps: Jeśli zwierz was zachęcił to może jeszcze dorzucić że sam kupił swoje super wydanie na Amazon UK w promocji za zaledwie 34 zł. Czyli za jedną trzecią ceny jednego sezonu TBBT.
Ps.2 A teraz coś z zupełnie innej beczki. Przemądra matka zwierza natknęła się w pociągu na taki oto napis, którym aż nie sposób nie podzielić się z szerszą publicznością
Zarówno zwierz jak i jego szacowna rodzicielka zastanawiają się skąd potrzeba takiego ostrzeżenia.