?
Hej
Zwierz się pomylił (posądził Ninedin za nie pisanie wpisu, który miała napisać Rusty co też zrobiła) , Ninedin podłapała i tak powstał pomysł, żeby z okazji odejścia Pondów ( a także faktu, ze Doktor znika aż do świąt) zrobić wpis o towarzyszach, których nie było czyli postaciach, które miały wszelki potencjał by odlecieć z Doktorem ku gwiazdom ale tak się nie stało. Oczywiście pozostali uczestnicy tej akcji pewnie przytoczą mnóstwo przykładów z Classic Who ale zwierz powie szczerze, że on co prawda widział nie jeden i nie dwa odcinki klasyczne (dobra widział trzy) ale nie zna się na tyle dobrze (i powiedzmy sobie szczerze nie jest na tyle mocno emocjonalnie przywiązany) by rozważać kto by kompanem mógł być a kto nie. Tak więc dziś lista tych, którzy nie zobaczyli gwiazd, nawet jeśli bardzo chcieli. Ponieważ przykładów jest sporo, to zwierz sam siebie ograniczy do dziesięciu postaci, które jego zdaniem (a także niekiedy zdaniem scenarzystów) mogłyby trafić do TARDIS na nieco dłużej.
Lady Christina – Planet of Dead – gdyby spotkała 10 nieco wcześniej może pobiegali by sobie razem po wszechświecie a tak stać ich było na jedną wspólną przygodę. Dlaczego Lady Christina jest fajna? Po pierwsze to dziewczyna, która ma w swoim życiu sporo przygód – złodziejka, nie bojąca się ani ochrony ani obcych planet, dobrze wykształcona (poza lekarką Martą nie była to cecha towarzyszek i towarzyszy w nowym Who) znająca języki, pewna siebie. Ale też jedna z nielicznych osób, które Doktor spotkał na swojej drodze, które nie czekają aż on przejmie dowodzenie tylko same pragną zająć się sytuacją, do tego między nią a 10 była miła chemia, bardzo daleka od tego nieskończonego flirtu między Doktorem a River ale też bez łzawych wyznań miłości jak między Doktorem a Rose. Co ciekawe Christina dostaje własny latający autobus więc w sumie mogłaby spotkać się kiedyś z Doktorem na angielskim niebie. Do tego, zwierzowi podoba się pomysł by tym razem wyjątkowo towarzyszka Doktora należała do klasy wyższej – co dotychczas się w nowym Who nie zdarzyło. Ogólnie postać spodobała się zwierzowi niezwykle i trochę szkoda, że pojawiła się wtedy kiedy na żadnych nowych towarzyszy nie było już szans.
Madam de Pompadour?- Girl in the Fireplace – co prawda zwierz wykluczył możliwość wpisywania na tą listę postaci historycznych (wtedy musiałaby się pojawić na niej Elżbieta I lub sam Churchill z którym Doktor na prwno tworzyłby cudowny Duet ;) ale ponieważ tu Doktor sam zaproponował wspólne zwiedzanie wszechświata zwierz robi wyjątek. Otóż zdaniem zwierza fajnie byłoby zobaczyć wszechświat z punktu widzenia innej osoby niż kobieta z XX lub XXI wieku. Oczywiście wszyscy chcemy oglądać wszechświat oczyma kogoś choć trochę do nas podobnego, ale zwierz uważa że wrzucenie do TARDIS kogoś z przeszłości (w klasycznym Who to się chyba zdarzało) byłoby absolutnie cudownym pomysłem. Chociażby dlatego, żebyśmy mogli spojrzeć na nasze czasy z innej perspektywy i dostrzec, że to co dla nas jest normalne dla osoby z przeszłości byłoby równie kosmiczne co . kosmos. Poza tym zwierz chętnie popatrzłby sobie jak moralność i obyczajowość innej epoki gra w czasie takiej podróży. Oczywiście to trochę pobożne życzenia bo przecież nikt tego tak by nie napisał. Co zwierza zaintrygowało a co zupełnie nie zostało wykorzystane to fakt że bohaterka umiała zajrzeć do umysłu Doktora – byłaby więc jedyną towarzyszką która mogłaby wiedzieć co siedzi w jego głowie.
Sally Sparrow – Blink – niektórzy uważają, że ta dzielna dziewczyna samotnie walcząca z Aniołami to właściwie jedno odcinkowa towarzyszka Doktora, zwierz zawsze widział w niej prekursorkę Amy Pond. Sally Sparrow wydaje się jednak zwierzowi od Amy ciekawsza i cieplejsza a przy tym miła i odważna. Poza tym miło byłoby gdyby w TARDIS Doktora znalazł się ktoś kto tak nietypowo rozpoczął z nim przygodę. Zresztą zwierzowi ta bohaterka przypomina wszystkie te postacie z książek dla nastolatek gdzie młoda inteligentna zadziorna dziewczyna rozwiązuje sprawy kryminalne. Co więcej zwierz musi przyznać, że nie jest wielkim fanem grającej ją Carey Mulligan ale w tej jednej roli bardzo ją lubi bo jego zdaniem jest absolutnie przeurocza. Więc w sumie czemu by nie.
Jenny – The Doctor’s Daughter – Ninedin widzi w Jenny kogoś na podobieństwo Alexis z Castle, zwierz nie ma trochę inne skojarzenia – widziałby w Jenny jako towarzyszce taką mniej flirciarską River Song. To znaczy dziewczynę równie szaloną i skorą do przygód co Doktor, nie pozwalającą sobie w kaszę dmuchać a jednocześnie dbającą o swojego Doktora zdecydowanie bardziej niż jakikolwiek inny towarzysz. Poza tym fakt, że ma przygotowanie żołnierza mógłby dostarczyć sporo fajnych scen (jakieś sceny walki ;P) zaś to, że ma zdolność regeneracji wprowadzić zupełnie nową dynamikę między Doktora i Towarzyszkę. No i jest córka Doktora co dałoby asumpt to ciekawych ojcowskich pouczeń. Szkoda że pewnie nie spotkają się już więcej choć krążą po tym samym kosmosie.
Rita – God Complex – chyba wszyscy czują, że z przedstawionej nam w God Complex lekarki i muzułmanki byłaby idealna towarzyszka – zarówno z punktu widzenia fabularnego jak i społecznego. Pomijając fakt że jest dowcipna i inteligentna (oraz jak słusznie zauważyła Rusty sarkastyczna) to wygląda na osobę , która nie spoglądałaby na Doktora z uwielbieniem wręcz przeciwnie pewnie wciąż poddawałaby pod wątpliwość czy tak naprawdę wie co robi. Do tego zwierz bardzo chciałby mieć w TARDIS kogoś kto jest wyznawcą jakiejkolwiek religii. Chciałby zobaczyć jak łączy to co niemożliwe z możliwym. Zwierz sam nie jest jakoś religijny ale w sumie czemu by nie. No i można byłoby przemycić taką drobną myśl, że z doktorem może naprawdę podróżować każdy (pod warunkiem że jest anglikiem).
Astrid – Voyage of Dammed – zwierz jest wielkim fanem tej postaci z jednego powodu – to nie jest ziemianka – dziewczyna dla której ziemia jest obcą planetą wydaje się być fajną odmianą po kolejnych mieszkankach Wysp Brytyjskich, co więcej Astrid nie jest niczym uwiązana – nie ma rodziny, nie ma planety na którą chce wrócić – można byłoby pozbawić ta postać tego koniecznego bagażu że nikt nie może prowadzić zupełnie normalnego życia po tym jak opuści Doktora. No i jeszcze jedno – między Kiley Minogue a Davidem Tennantem była na ekranie chemia aż miło więc trochę szkoda, że trwała tylko jeden odcinek. W każdym razie zwierz uważa, że to jedna z najlepszych towarzyszek której nigdy nie było.
John Riddell – Dinosaurs on a Spaceship – po pierwsze zwierz miałby pretekst by oglądać co tydzień Ruperta Gravesa – ostatnimi czasy to brzmi jak marzenie. Ale tak poza fangirlowaniem – jak już zwierz wspomniał – fajnie byłoby zobaczyć w TARDIS kogoś z inną niż XX wieczna mentalnością, komu Doktor mógłby zmienić świat inaczej niż naszym bohaterom. Druga sprawa – zwierz chciałby zobaczyć jak potoczyłby się przygody gdyby zamiast z dziewczęciem podróżował tylko z pewnym siebie mężczyzną. Zdaniem zwierza mielibyśmy przypadek jak w Cabin Pressure gdzie wszyscy zakładaliby że to Ridell jest dowódcą a Doktor jedynie pomocnikiem – to zaś zdaniem zwierza mogłoby dostarczyć sporej dawki efektu komicznego. Poza tym zwierz podobnie jak Ninedin widzi w tej postaci także olbrzymi potencjał do popełniania gaf ale także do tego by skłaniać Doktora do nieco bardziej dorosłych rozrywek.
Brian Williams – Dinosaurs on Spaceship – Chyba wszyscy jak tu jesteśmy fani Doktora zapałaliśmy sympatią do ojca Roryego – z wielu powodów – bo jest dobrym ojcem, bo zamknięty w TARDIS na cztery dni nie panikuje tylko zagłębia się w swoich myślach, bo inwazja obcych go nie przeraża raczej interesuje, bo nosi przy sobie saperkę która przyda się na statku wypełnionym Dinozaurami. To z jednej strony postać, która nie bałaby się przygód z drugiej przepełniona stoickim spokojem. Nie jest to też fajtłapa ale mężczyzna który lubi mieć uporządkowane życie i dopiero na naszych oczach uczy się w pełni nim cieszyć. Skoro więc zwiedził już cały świat może Doktor pokaże mu kosmos? Do którego Brian podszedłby z odpowiednią mieszanką praktycznego podejścia i spokoju czyli dokładnie tego czego brakuje Doktorowi.
Wilfred Mott – niektórzy uważają, że z racji ostatnich dwóch odcinków czwartego sezonu Wilf naprawdę liczy się za towarzysza Doktora. Jednak dwa odcinki to za mało i zwierz chętnie widziałby go w większej ilości odsłon. Podobny do Briana Williamsa ( a właściwie na odwrót bo Wilf był pierwszy) ale jednak starszy i bardziej ekscentryczny. Jednak z drugiej strony to jak przyjmuje to co się wokół niego dzieje sprawia, że widzimy w nim potencjał na cudownego towarzysza, ufającego Doktorowi nie bojącego się zjawisk dziwnych a niekiedy zupełnie paranormalnych. Poza tym Wilf to jednak człowiek z doświadczeniem, ze wspomnieniami – może nie sięgającymi tak daleko jak Doktorowe ale jednak dającymi mu inną perspektywę. Poza tym ponownie zwierz uważa, że starszy człowiek w TARDIS Doktora to absolutnie idealny sposób by pokazać że czas i przestrzeń są dla każdego.
Ps: To wpis dodatkowy w poniedziałek o 12-13 recenzja Dreeda.