Dobrze jest być blogerem. A być blogerem któremu zdarza się pisać o grach jest zdecydowanie najlepiej. Bo właśnie po takim wpisie zwierz dostał paczkę od wydawnictwa GRANNA w którym znalazło się kilka gier. Albo – idealny przepis na cudne popołudnie. Wpis nie jest sponsorowany ale zwierz spędził trochę czasu grając we wszystkie gry z przesłanego mu zestawu.
Superfarmer – ta sympatyczna gra rodzinna ma fascynującą historię. W 1943 roku stworzył ją profesor matematyki Karol Borsuk który po zamknięciu uniwersytetu znalazł się bez pracy. Wtedy gra nazywała się „Hodowla zwierzątek” i była jedną z pierwszych gier na świecie wykorzystujących dwunastościenną kostkę. „Hodowla zwierzątek” została niedawno wydana w formie faksymile w ramach Muzeum Powstania Warszawskiego. To zresztą cud że gra ocalała. Przez lata sądzono, że wszystkie egzemplarze spłonęły w Powstaniu – potem okazało się, że ktoś przechował jeden poza miastem. I tak dziś mamy dostęp do oryginału. Jeśli jednak chcecie kupić nowe wydanie gry to Granna wydała je doskonale. To jedna z najładniej wydanych gier jaką zwierz widział. Zwłaszcza obecne w grze psy – mały i duży są po prostu przeurocze. Sama zaś gra – przeznaczona jest raczej dla dzieci choć np. rodzic grający z dzieckiem czy nawet dwóch lekko znudzonych dorosłych będzie się dobrze bawić. Sam pomysł jest prosty – hodujemy zwierzątka (rzut kostką decyduje czy nam się rozmnożą – muszą być co najmniej dwa takie same). Od najmniejszych (króliczków) po największe (konia). Hodowla nie idzie bez problemów ponieważ na nasze zwierzęta może się zasadzić wilk albo lis. Niestety ich najazd jest okrutny i nasza zagroda może się okazać mocno przetrzebiona przez intruza. By się przed takim zagrożeniem uchronić należy kupić dużego i małego psa. Nie jest to proste i trzeba nań zarobić – głównie hodowlą. Gra ma naprawdę proste zasady – jak zwierz wspomniał, jest bardzo wysokiej jakości i ponieważ kostka zapewnia sporo losowości to kolejne rozgrywki mogą się od siebie znacznie różnić. Jednocześnie zwierz przyzna szczerze, po czwartym razie gra zaczęła go trochę nudzić. Głównie dlatego, że niezależnie od przyjętej taktyki sporo jednak jest kwestią przypadku. Zwierz wygrał raz grę z tego prostego powodu, że – być może kpiąc z prawdopodobieństwa – uniknął ataków lisów i wilków. Prawda jest jednak taka, że już sama oficjalna książeczka do gry sugeruje pewne modyfikacje i można – samemu ustalić pewne dodatkowe zasady. W każdym razie jeśli będziecie w najbliższym czasie kupować jakiemuś dzieciakowi grę to z Superfarmerem raczej nie chybicie. A i zwierz się cieszy że ma ją w kolekcji (choć chyba sobie kupi też w Muzeum faksymile oryginału).
Zwierz grał w wersję w której psy nie są już osobnymi sztonami tylko są takimi cudnymi figurkami
Tempo – zwierz podchodził do tej gry olbrzymimi dystansem. Był przekonany, że dostanie typową grę imprezową a za takimi nie przepada. Gry imprezowe mają to do siebie, że często są zabawne wyłącznie wtedy kiedy jest dużo osób i atmosfera zabawy ale kiedy próbuje się grać w cichym mieszkaniu to nie ma za dużo radości. Do tego zwierz nie przepada za grami gdzie trzeba coś złapać, podrzucić i ogólnie gdzie nie ma taktyki, która ewentualnie zaprowadzi do zwycięstwa. Rzeczywiście Tempo ma w sobie elementy gry imprezowej ale jednocześnie…. JEJ jaka to jest dobra zabawa. Na czym polega? Otóż rozkładamy planszę (jest dwustronna co daje więcej możliwości) z literkami. W kilku rzędach ułożone są niczym tory wyścigowe. Na środku kładziemy karteczki – na każdej mamy hasło na zielonym i czerwonym tle. Hasła zielone są prostsze, czerwone trudniejsze. Jedna osoba dostaje klepsydrę (którą zasłania) a druga – zaczyna – bierze kartę, czyta hasło i od tej chwili ma trzydzieści sekund by wymyślić hasła na związane z tematem na kolejne mijane litery na planszy? Brzmi prosto – haczykiem jest czas – osoba która stara się wymienić jak najwięcej słów musi to zrobić zanim upłynie trzydzieści sekund – inaczej wraca do pola startowego. Ale jednocześnie – nie widzi klepsydry odliczającej czas – tego pilnuje druga osoba. Presja czasu i chęć przesunięcia pionka jak najdalej sprawiają że gra jest strasznie śmieszna i trudna. Zwłaszcza kiedy na hasło „Rzeczy które latają” jest się w stanie wymienić jedynie Helikopter, Dywan i Smoka. Jeśli wydaje się wam że łatwo jest jednocześnie (niektóre karty mają podwójne hasła) wymyślać hasła związane ze stopniami wojskowymi i polskimi rzekami to jesteście w błędzie. Zestresowany mózg odmawia współpracy i człowiek czasem nie jest w stanie nic wymyślić. Tempo jest niesłychanie zabawne na dwie osoby ale można w nie też grać zespołowo, co więcej wymyślono tą grę tak, że do wersji dla dorosłych są dodane też karty dla dzieci – z prostszymi wyzwaniami (dzieci mogą też dostać więcej czasu np. 60 sekund). Sporo zabawy może też wynikać z uznawania czy nie uznawania dalekich skojarzeń. Zwierz np. uznaje za prawidłowe skojarzenia z hasłem „na dyskotece” słów takich jak „samotność”, desperacja, smutek, przerażenie. Zwierz nie pamięta kiedy ostatnim razem tak dobrze się bawił w przypadku gry która nie wymagała żadnego kombinowania czy stawiania Cudów Świata. Przy czym wydaje się że rzeczywiście to doskonała gra do przełamania lodów w czasie spotkania towarzyskiego gdzie np. jeszcze nie wszyscy dobrze się znają. Zwłaszcza że zasady są naprawdę proste, można powiedzieć że zrozumie je każdy kto grał w skojarzenia czy Scrabble. Zwierz bardzo poleca kupić tą grę i wyjąć pod koniec czy na początku jakiejś imprezy. Zresztą zwierz uważa że dobrze mieć na podorędziu kilka gier właśnie na takie sytuacje.
Tempo to bardzo przyjemna gra nie tylko na imprezy.
Od Helu do Wawelu – zwierz nie wie czy znacie card line. To gry w których staramy się ułożyć karty ze względu na ich cechy np. w card line w oparciu o bohaterów Marvela staramy się ich ułożyć wedle siły, inteligencji, czy innych super cech. Oczywiście bez pewności że układamy je dobrze. Punkty dostajemy za to, że umieścimy kartę poprawnie. Od Helu do Wawelu powstało korzystając z podobnych zasad i ma na celu nauczyć młodych ludzi geografii Polski. Zasada jest prosta – dobieramy kolejne karty z nazwami miejscowości albo ze znanymi zabytkami i staramy się je ułożyć w prawidłowym miejscu na mapie Polski. Dodatkowa trudność wynika z faktu, że musimy wybrać czy obstawiamy szerokość czy długość geograficzną. Miejscowości jest sporo i niekoniecznie bez trudu człowiek jest wstanie dokładnie wskazać gdzie jest Rybnik (osobisty geograficzny problem zwierza). Jeśli wydaje się wam, że to jest proste to z jednej strony tak ale schody zaczynają się wtedy kiedy próbujecie ułożyć względem siebie kilka miejscowości o których wiecie np. że są na południu polski. Jest jeszcze kilka zasad ale główna opiera się na znajomości mapy. I ponownie to gra z jednej strony dobra dla młodych ludzi ale zwierz w nią grał i bawił się całkiem dobrze. Zwłaszcza te emocje kiedy karty zostają odsłonięte i okazuje się że coś było jednak te kilka kilometrów bardziej na wschód czy na zachód. Opakowanie jest niewielkie więc np. jeśli wybieracie się na wakacje z jakimś młodym człowiekiem to nie jest złym pomysłem zabrać to ze sobą. Nie jest to wybitna gra ale naprawdę może być bardzo przyjemna zwłaszcza jeśli wśród grających nie ma kogoś kto losuje pięć kart z okolicy swojej rodzinnej miejscowości. Gra ma dodatkowe zasady które mogą ją uatrakcyjnić ale ogólnie – jeśli gracie z kimś kto nie zna mapy Polski na pamięć to jest całkiem ciekawie.
Ale serio…. gdzie leży ten Rybnik?
Trzeba powiedzieć, że jedno można bez pudła o grach produkowanych przez Grannę to, że są naprawdę doskonale zrobione. Jeśli są karty, pionki czy sztony to będą dobrej jakości, w pudełkach w których wszystko się mieści. Zwierz wspominał o Super Farmerze – który w jego opinii naprawdę zasługuje na zakup chociażby po to by zobaczyć jak ładnie i atrakcyjnie można wydać stosunkowo prostą grę. Do tego Granna jak na razie nie znęca się nad klientami i wydaje gry w tych najlepszych formatach pudełek. Ktokolwiek grał w pudełkowy Tetris wie, że dobre pudełko wiele zmienia. Jednocześnie zwierz przekonał się, że zasada jest dość prosta. Gry Granny dla dzieci zwierz rozumie i nawet popiera że są niegłupie ale go nudzą, do gier przeznaczonych dla dorosłych zwierz podchodzi z duży entuzjazmem. Czyli albo się cieszyć że Granna dobrze profiluje swoich odbiorców albo martwić że zwierz dorasta.
Ps: Serduszko zwierza fana piłki zostało wczoraj złamane. Niemcy przegrali teraz tylko liczyć że Francuzi rozgromią Portugalczyków w finale bo co jak co ale Portugalii się zwycięstwo nie należy.