Kiedy przestaliśmy szanować młodych ludzi? A może inaczej. Jakim cudem w świecie w którym przyznajemy prawo do traktowania z szacunkiem nie tylko ludzi ale i zwierząt mamy taki duży problem by zaliczyć do tej grupy też młodzież. Jak to się stało, że naszym wyjściowym językiem mówienia o pewnej grupie wiekowej stała się przeplatana niechęcią pogarda? I właściwie dlaczego wciąż się oszukujemy, że to kwestia bycia racjonalnym.
Kilka tygodni temu byłam świadkiem jak kobieta w tramwaju uciszając małe dziecko potrząsała nim i zatykała mu usta ręką. Zwróciłam jej uwagę – dość ostro, że ma absolutnie przestać się tak zachowywać. Poskutkowało. Kiedy reagowałam ale też kiedy rozmawiałam ze znajomymi o tej sytuacji pojawiło się jedno zdanie które uważam za kluczowe. Dzieci należy traktować dobrze nie tylko dlatego, że ogólnie nie należy nikogo bić czy potrząsać ale też dlatego, że należy się im szacunek. Szacunek jaki okazuje się drugiej istocie żywej. Zwierz wie, że to postawa w sumie dość nowa ale zdążyła już dość dobrze zakorzenić się w naszych głowach. Czujemy, że traktowanie dzieci z szacunkiem jest nową podstawą do budowania relacji na linii rodzic dziecko. Wcale nie oznacza to wychowania bezstresowego (czymkolwiek by ono zdaniem krytyków było) ale po prostu uznanie że druga istota żywa ma swoją godność, zdanie i niekoniecznie musi się ono zawsze automatycznie pokrywać z naszym. To wymusza rozmowę, pertraktacje i czasem całe mnóstwo irytacji. Ale któż wychował dziecko bez odrobiny irytacji.
Lubimy przedstawiać młodych ludzi jako tych złych a jednocześnie mamy pretensje że za mało oddają do społeczeństwa
Im więcej słyszę o szacunku do dzieci tym częściej się zastanawiam kiedy nadchodzi ten dzień kiedy od szacunku przechodzimy do pogardy. Musi on bowiem gdzieś tam być. Inaczej automatycznie podchodzilibyśmy do młodych ludzi z równym szacunkiem. A nie podchodzimy. Tu należałoby zauważyć, że szacunek w rozumieniu zwierza oznacza tu przede wszystkim poszanowanie praw jednostki, dostrzeżenie jej indywidualności i nie przypisywanie jej cech, których nie posiada. Byłaby to więc postawa skupiająca się na jednostce która dodatkowo nie pławi się w radosnych stereotypach. Im częściej zwierz czyta o młodych ludziach w przestrzeni publicznej, tym mniej tak rozumianego szacunku dostrzegam. Weźmy kilka ostatnich dni. Najpierw wyniki matur. Jedną z rok rocznie pojawiających się w mediach społecznościowych dyskusji jest a.) jak piekielnie łatwe były w danym roku matury b.) jakie to niesamowite że tyle osób nie zdało c.) jakie to straszne że tyle osób zdało. Chyba nie istnieje wynik matury który by źle nie świadczył o tych osiemnastoletnich nieukach którzy nie posiedli naszej wspieranej dyplomami wiedzy i w ogóle nie powinni iść na studia tylko do zawodówki. Co prawda gdyby nam odmówiono gdzieś na naszej drodze praw do dalszej edukacji pewnie byśmy byli oburzeni ale skoro my już mamy dyplom to chyba już naprawdę tych absolwentów wystarczy.
Podczas kiedy do dzieci zwracamy się z coraz większym szacunkiem młodzi ludzie wciąż są uważani za grupę z której można się zupełnie bezkarnie wyśmiewać
Drugi przykład – sport dotyczący reagowania kiedy rodzic zamknie dziecko w samochodzie i odejdzie. Pokazane jest dwoje nastolatków – chłopak i dziewczyna. Siedzą bezczynnie z telefonami w ręku. Kiedy orientują się że dziecko jest zamknięte w samochodzie robią sobie z nim selfie. Jakiś czas później przyjeżdża matka z policją, wiemy że zdarzyła się tragedia. Dziewczyna kasuje selfie. Usiądźcie teraz i zastanówcie się. Kiedy ostatnim razem słyszeliście o nastolatkach robiących sobie selfie z dzieckiem zamkniętym w samochodzie? Pewnie nigdy a jednak kiedy pokazuje się ten filmik całkiem sporo osób uznaje że to doskonały sposób na zaprezentowanie współczesnej znieczulicy. Wykorzystanie posługujących się telefonami komórkowymi nastolatków stało się niesamowicie proste. Wszak wszyscy wiemy, że zależy im tylko na autopromocji. Spot pokazuje potem jak chłopak (dobry bo nie ma telefonu) rozbija szybę zachowując się prawidłowo. Problem w tym, że za nim to zrobi oglądamy – raczej nie poparty rzeczywistością oraz stereotypowych młodych ludzi. Pytanie czy gdyby wybrano inną grupę wiekową – np. starsze panie które rozmawiają na ławce i uznają że nie można się wtrącać do czyjegoś życia, to bylibyśmy równie skorzy do postrzegania tej sytuacji jako przezroczystej? Tymczasem jesteśmy w momencie gdzie właściwie młodych ludzi można przedstawić w sposób absolutnie dowolnie oderwany od rzeczywistości. Oczywiście tak długo jak długo nie próbuje się nikogo przekonać że są sympatyczni. Pamiętacie jak jakiś rok temu po sieci krążyło zdjęcie młodych ludzi wpatrzonych w muzeum w telefon a nie w obraz? Ile czasu zajęło tłumowi stwierdzenie, że z młodzieży nic nie wyrośnie. Ile osób poszło sprawdzić czy muzeum nie ma aplikacji umożliwiającej lepsze zwiedzanie? Dopiero oficjalne media po roku musiały nas przekonać do czegoś co mogliśmy zrobić sami. Zrozumienia, że młodzi nie są zawsze źli.
Sytuacja trzecia – znany polski pisarz komentuje rasistowskie piłkarskie memy które w jakiś sposób zaplątały się na stronę Gazety Wyborczej. Oczywiście pisze że umieszcza je „Gimbaza”. Dlaczego gimbaza? Bo przecież jest absolutnie jasnym, że jest ona źródłem wszelkiego zła. To jest tak mocno zakorzenione w nas przekonanie, że odbija się nawet na poparciu decyzji politycznych. Nawet ludzie bardzo nie lubiący PiS radośnie przyjęli zlikwidowanie gimnazjów. Nasze przekonanie o tym, że młodzież w tym wieku jest tak zła że gorzej być nie może, nie ma co prawda oparcia ani w badaniach nad przemocą w szkole (największa w podstawówkach) czy w wynikach nauczania (co raz lepsze wyniki polskich uczniów w testach PISA). Wiadomo, że gimnazja są złe. Wszystkie. I to nie dlatego, że reforma edukacji często zajmuje lata i dopiero niedawno ktokolwiek załapał jak się z młodymi ludźmi w takich placówkach obchodzić. Gimnazja są złe bo jest w nich gimbaza. Te małe jełopy które są głupie, podłe i nic z nich nie będzie. Co ciekawe jakoś nikt nie bierze pod uwagę, że zmiana systemu szkolnego nie wyeliminuje istnienia młodych ludzi w pewnym wieku. Nastolatki jak były tak będą. Tylko zamiast sprawiać problemy w gimnazjum będą sprawiały w podstawówce. Nie mniej wystarczy rzucić słowo „gimbaza” by było jasne że mówimy o tych młodych idiotach. Tymczasem kiedy zwierz sprawdzał. Rasistami w Polsce nie byli tylko młodzi ludzie. Oj nie.
Praca zmieniła znaczenie w świecie młodych ludzi. Wolimy jednak mieć o to pretensje niż zastanowić się kto ma rację – ci którzy pracy poświęcają całe życie czy ci którzy widzą w życiu inne wartości
Co więcej – młodzi ludzie niczego nie umieją zrobić dobrze. Cudownie to było widać po wynikach Brexit. Młodzi ludzie zagłosowali za zostaniem w Unii Europejskiej. Ponieważ przegrali wypomina się im że za mało zainteresowali się polityką. Młodzi ludzie popierają Berniego Sandersa przeciwko Trumpowi? Niby grają po dobrej stronie mocy ale odbierają głosy Hilary Clinton. Czasem – biorąc pod uwagę zniesmaczenie z jakim patrzy się na głosy młodych ludzi nie jest przejawem naszego głębokiego przekonania że demokracja im się nie należy. I jasne – zwierza też niepokoi i denerwuje fakt że młodzi głosują na Kukiza. Ale jednocześnie – jeśli zawsze będziemy mówili młodym ludziom że mają głosować jak każą im starsi, wbrew swoim (nawet głupim) przekonaniom, to czy kiedykolwiek naprawdę wezmą udział w procesie demokratycznym? Nic dziwnego że głosują na złość systemowi, skoro co chwila dostają sygnał że ich poglądy nie mają znaczenia. Ale żeby nie było zbyt politycznie. Pamiętacie – na pewno pamiętacie, że młodzi ludzie są rozwiąźli i to coraz bardziej rozwiąźli niż ich rodzice. Otóż nie, jak się okazuje młodsze pokolenie mimo całej seksualnej wolności ma coraz mniej partnerów i uprawia seks rzadziej. Wydawać by się mogło, że to zjawisko które choć może przerażać speców od demografii nie jest w sobie ani dobre ani złe i w sumie jest pokłosiem pewnych zmian społecznych i ekonomicznych. Okazuje się jednak że to też jest źle. Dlaczego? Trudno powiedzieć. Być może dlatego, że po prostu zawsze jest źle jeśli coś dotyczy młodych ludzi.
Ponoć nowe pokolenie jest na tyle dobrze poinformowane w sprawie chorób i niechcianej ciąży że zdecydowanie ograniczyło ilość seksualnych partnerów w swoim życiu. Czy to dobrze? Nie jasne że źle bo dotyczy młodych ludzi.
Podobnie z pracą. Jak powszechnie wiadomo młodzi ludzie albo się do niej nie nadają, albo jej nie chcą. Można przeczytać że to straszne bo chcą wyjechać na festiwal muzyczny i nie chcą pracować. Zupełnie jakby korzystanie z życia kiedy jest się młodym nie było im wtłaczane do głów wszystkimi kanałami. Tylko, że mają nie słuchać. Mają pracować. Ale też nie za bardzo dopominać się o prawa pracownicze. Zresztą niewiele im się należy bo są nie douczeni i nic nie umieją. Jednocześnie są strasznie nastawieni na pieniądze a nie na ideały. A w ogóle to przecież cały proces zdobywania wiedzy polega na tym, żeby pod koniec mieć dobrą pracę. I prestiżową. Kto nie dostanie kręćka przy tylu sprzecznych sygnałach ten zasługuje na medal. Cała reszta może spokojnie założyć że za cholerę nie wiadomo co powinni robić. Bo wynika że powinni pracować od rana do nocy ale nie dla kasy tylko dla doświadczenia które ma im zastąpić to co robiliby na festiwalu muzycznym. A ponieważ nich nie umieją niech smażą ryby. Co prawda wiemy, że nigdy nie dorobią się tak jak ich rodzice ale czy to powód by jakkolwiek ich zrozumieć? Zdecydowanie lepiej mieć pretensje o to, że chcą się wypisać z tak postrzeganego kultu pracy. Który i tak nic im nie da.
Przekonanie, że młodzi nie chcą pracować jest powszechne. Jednocześnie kiedy bada się młodych ludzi wychodzi, że oni chcą pracować. Tylko na dobrych warunkach. Trudno jednoznacznie powiedzieć co w tym złego.
Zwierz autentycznie nie pamięta kiedy ostatni razem przeczytał coś miłego o młodych ludziach. Więcej – w ogóle nie rozumie do końca jak to się stało, że posługujemy się tym terminem jakby naprawdę coś oznaczał. Gdybyśmy mieli z niego korzystać w sposób logiczny to można by powiedzieć, że nie ma gorszej grup na świecie niż średni ludzie – bo to z nich składa się większość klasy politycznej, gangsterskiej i organizacji terrorystycznych. Tu zapewne złapalibyśmy się za głowę – przecież nie ma sensu wkładać całej społeczności do worka tylko ze względu na ich życiowy moment. Jasne socjologia mówi o pokoleniach i jasne możemy dzięki psychologii określić pewne fazy rozwojowe. Ale nadal nikt nie jest do końca w stanie uzasadnić dlaczego gimbazą jest zarówno gimnazjalista prestiżowego gimnazjum na Twardej jak i uczeń tego nieco gorszego na Targówku. I dlaczego ewidentnie nie ma żadnej różnicy w ich postawach niezależnie od pochodzenia społecznego, zdobytej wiedzy czy indywidualnej inteligencji. Zresztą określenie gimbaza dotyczy trzynastolatka który w wielu przypadkach jest po prostu jeszcze dzieckiem i szesnastolatka który może i powinien być rozsądniejszy (choć nadal szesnaście lat to strasznie mało). Trudno uznać, że cokolwiek ich łączy.
Zaskakujące jest to, jak bardzo ludzie uwierzyli, że problemy wychowawcze znikną tylko dlatego, że zmienimy podział szkół. Tymczasem w pewnym wieku część młodych ludzi sprawia kłopoty. I będzie je sprawiać.
Oczywiście brak szacunku dla młodych ludzi wynika z pewnego zakorzenionego w nasz przekonania (dzielonego z poprzednimi wiekami), że młodzież coraz gorsza, że my byliśmy lepsi itp. Przy czym szybkość zmian sprawiła, że dziś coraz większa jest przepaść pomiędzy młodymi ludźmi a resztą społeczeństwa. Albo inaczej – reszta społeczeństwa dość szybko uświadamia sobie, że nie jest na czasie. To trochę jak Snapchat na który nagle wszyscy byli za starzy. Jednocześnie mało kto rozważał jak bardzo tymczasowość Snapchata jest odzwierciedleniem naszego – wyprzedzającego Internet doświadczenia z mediami – kiedy filmu klipu czy programu nie dało się po prostu znaleźć tylko znikał na zawsze. Mieliśmy to w życiu więc teraz takie zjawisko postrzegamy jako niewygodę. Gdybyśmy jednak tego nigdy nie doświadczyli? Wtedy byłoby to coś atrakcyjnego, bo innego od codzienności gdzie wszystko jest dostępne cały czas. Prosty mechanizm ale już nawet nam trudno go zrozumieć. Co prawda postęp technologiczny bardzo zmienił pewne zachowania społeczne czy sposób percepcji świata. Jest inny. Nie mniej ta inność nie jest wymysłem młodych ludzi. Jest konsekwencją postępu i przemian. Możemy założyć, że ci młodzi ludzie którzy się teraz wychowują będą inni niż powiedzmy ci dla których telefon komórkowy jest pewną nowością. Ale jednocześnie – my – ludzie koło 30 jesteśmy inni od naszych rodziców. Nas rodzice od swoich. Tak postęp przyśpieszył i zapewne wiele osób nie umie się w tej nowej sytuacji odnaleźć. Tylko wciąż – nie młodzi ludzie wymyślili telefon, nie oni włożyli je sobie do ręki. Zresztą jeśli wierzy się, że telefony zniszczą świat to chyba nie wiele można pomóc.
Problem polega na tym, że nasza postawa nie pozostaje bez konsekwencji. A konsekwencje widzimy wokół siebie coraz mocniej. Jeśli jest się w sytuacji gdzie nikt nie myśli o tobie dobrze to nie musisz się starać. Na jednego łobuza który lata temu włożył kosz na głowę nauczyciela przypadły tysiące tych którzy ukończyli szkołę bez uwagi w dzienniczku. Ale wszyscy są postrzegani przez pryzmat tamtych wydarzeń. Na jednego idiotę który robi sobie selfie w chwili w której nie powinien przypadają dziesiątki młodych ludzi pracujących w wolontariacie. Ale ponownie – wolimy sensacje z pudelka. Kształtujemy nasz obraz młodych ludzi zwykle opierając się o przykłady anegdotyczne. Nawet kiedy spotykamy się z badaniami – podchodzimy do nich z nieufnością. Tak jakby robiono nam przykrość mówiąc że młodzi ludzie nie pragną uwiecznionej na selfie zagłady świata. Mówimy że na szacunek trzeba zasłużyć ale jednocześnie sami go wymagamy wobec siebie – często zupełnie nań nie zasługując. Przy czym nie chodzi o sam wiek tylko o fakt, że niezależnie od wieku mamy do czynienia z drugą jednostką ludzką. Zasługującą na to, żeby być przez społeczeństwo traktowaną przynajmniej sprawiedliwie. Tymczasem wcale tak nie jest. Co to oznacza?
Do młodych ludzi można mieć pretensje że nie walczyli w wojnach, że mogą się źle czuć, mieć problemy i być wrażliwymi. W świecie który zwraca się w kierunku uczuć i szacunku do jednostki bardzo lubimy po naśmiewać się z młodzieńczej wrażliwości. A potem się zastanawiamy czemu młodzi ludzie nie są empatyczni
Przede wszystkim oznacza to, że nie zachowujemy się w porządku wobec sporej grupy społecznej. Grupy która nie reklamuje się dobrze. Potrafimy pokazać że dzieci są fajne i wzruszyć piękną opowieścią o miłości starszych osób. Młodzież zaś nie ma głosu, pozytywnego obrazu. Kiedy podaje się informacje że młodzi ludzie żyją w coraz większym stresie czy się czegoś boją to dostaniemy masę komentarzy o tym jak kiedyś nie było takich problemów. Uczymy dzieciaki że nie należy znęcać się nad innymi że nie należy oceniać z góry że nie należy korzystać ze stereotypów. Ale kiedy osiągają pewien wiek radośnie nazywamy całą grupę gimbazą i jesteśmy gotowi przypisać im zbrodnie ludzkości. Jednocześnie – zachowujemy się wszyscy tak jakby w ogóle nie istniał żaden wpływ rodziców. Widzisz dzieciaka z koszulką w Żołnierzy Wyklętych? Jasne że dzieciak jest głupi. Refleksja nad tym skąd ma tą koszulkę, dlaczego chce się przez nią docenić albo co usłyszał od rodziców w domu jest bardziej skomplikowana. Skomplikowane jest też przyznanie przed samym sobą, że nic się takiemu młodemu człowiekowi nie oferuje. No może poza przesłaniem że powinien się uczyć żeby zarabiać więcej pieniędzy. A młodzi ludzie – co wskazuje i historia i badania – potrzebują idei. Można się z tego śmiać ale idee dobrze się w młodych głowach rozchodzą.
Nie ma młodych ludzi. Są indywidualne jednostki które mogą się w jakiejś sytuacji zachować mniej lub bardziej porządnie. W autobusach z nosami w telefonach siedzą wszyscy. Chamscy potrafią być ludzie w każdym wieku. Młodzi ludzie mają mniej wiedzy o świecie, ale niekoniecznie są głupsi. Są głośniejsi i mają głupie pomysły. Ale nadal należy im się szacunek. Dlatego, że właśnie na tak pomyślanych stosunkach pomiędzy ludźmi i grupami społecznymi opiera się wizja społeczeństwa w którym chcielibyśmy żyć. Tymczasem wiele osób które bardzo głośno mówią o kwestiach mniejszości o poszanowaniu osób starszych, o podejściu indywidualnym do jednostki, przy młodych ludziach zaczynają pisać tak że aż uszy więdną. Jakby to był jakiś ostatni wentyl bezpieczeństwa. Więcej nawet pisząc ten wpis zdaję sobie sprawę ilu moich czytelników najprawdopodobniej albo uzna temat za mało ważny (z nas też się śmiano i co w tym złego) albo znajdzie mnóstwo argumentów że takie a nie inne odnoszenie się do młodych ludzi ma sens. Otóż nie ma.
Lubimy zdanie „Taka będzie Rzeczpospolita jakie jej młodzieży chowanie”, Ale prawda jest taka, że takie będzie społeczeństwo jakie młodzieży traktowanie. Gdybyśmy na chwilę przestali – wyśmiewać faktu, że zmieniają się systemy egzaminacyjne, przestać postrzegać obecność młodych w mediach społecznościowych tylko jako zarazę (w przeciwieństwie do naszego wielce intelektualnego korzystania z Fajsbuczka) i nie korzystać z tego samego przykładu młodego człowieka który nie ustąpił miejsca w tramwaju jako pars pro toto wszystkich nastolatków w Polsce, to może wyszłoby nam, że oni nie tylko nie są tacy źli. Ale też mogliby być traktowani lepiej. Mniej obrażani. Mniej wykorzystywani jako śmieszny skrót myślowy. To daje poczucie godności. Które można przekazywać dalej i nie trzeba go szukać w historycznych skrótach. Jeśli chcemy naprawdę zmienić społeczeństwo to nie możemy reprodukować w nim poczucia odrzucenia i niechęci. Jednocześnie – skoro jesteśmy tacy dorośli i mądrzy musimy przyznać że postępujemy niemądrze. To początek dorastania.
Ps: Zwierz wie, że pewnie macie wiele opinii na temat szkół czy polityki ale naprawdę nie chodzi o nie. Chodzi o prosty szacunek. I nie piszcie że na szacunek trzeba zasłużyć. Bo to jeden z tych argumentów z których korzystamy tylko jak nam wygodnie.
Ps2: Popkultura wraca jutro. Ale też z wymiarem społecznym.