?
Hej
Zwierz przyglądał się swojemu nowemu telefonowi, który ma dotykowy ekran i potrafi zwierzowi powiedzieć gdzie jest i połączyć go z Internetem kiedy naszła go myśl, że oto trzyma w ręku narzędzie, które niewątpliwie było jeszcze nie tak dawno temu przedmiotem raczej fikcji i snów niż czymś realnym. Jednak rozmyślania o postępie zaprowadziły go nie tam gdzie się spodziewał. Zamiast radośnie dojść do wniosku, że to co kiedyś było elementem sf dziś jest rzeczywistością zwierz oddalił się ze swoimi myślami w kierunku tych wynalazków, o których przekonywano go w ciągu jego życia, że staną się rewolucją a ostatecznie zupełnie się nią nie okazały. Zwierz przygląda się tym pomyłkom zawsze z niezmiennym zainteresowaniem, bo zdaniem zwierza więcej mówią o ludzkości niż wynalazki naprawdę udane. Zwierz jednocześnie pragnie zauważyć, że nie chodzi mu o wynalazki, których nigdy nie udało się wprowadzić na rynek, ani o trendy, o których nikt nie słyszał. Zwierzowi chodzi raczej o to co okrzyknięto rewolucyjnym postępem lub rewolucyjną zmianą a co okazało się być jednak zdecydowanie mniej ważne i rewolucyjne. Z resztą sami zobaczycie po przygotowanej przez zwierza liście. Zwierz doda jeszcze, że lista (jak wszystko na tym blogu jest dość subiektywna).
Rękawice i hełmy do gry w gry komputerowe – było to w okolicach roku 1994 i w Alejach Jana Pawła II ( które wtedy nazywano niekiedy jeszcze z przyzwyczajenia Jan Pawła Marchlewskiego) mieścił się duży sklep z zabawkami. W tym to sklepie prezentowano radosnym klientom najnowsze osiągnięcie techniki, które miało zrewolucjonizować świat gier. Każdemu chętnemu zakładano na głowę hełm który natychmiast przenosił go w świat gry i to gry nie byle jakiej tylko samego Dooma. Zwierz wytrzymał z hełmem na głowie jakieś 3 minuty i prawdę powiedziawszy nie pamięta by kiedykolwiek tak bardzo bał się w środku dnia. Iluzja ciemnego korytarza, w którym coś chce go zjeść była bardzo silna i niezbyt przyjemna. Tym bardziej przerażony był zwierz na wieść, że oto jest przyszłość. Jednak ta przyszłość nigdy nie nadeszła. Hełmy, rękawice i wszystkie inne cudowne dodatki dla graczy, mających zamienić przeżycia na jeszcze realniejsze odeszły w zapomnienie nigdy nie stając się częścią kultury. Być może to kwestia ich ceny, ale zwierz podejrzewa raczej że wbrew temu co się ciągle powtarza, nikt tak naprawdę nie chce wchodzić całym sobą w świat gry. Bo jaka to zabawa być w ciemnym paskudnym korytarzu – lepiej siedzieć na wygodnej kanapie i patrzeć tylko jak przez ten ciemny paskudny korytarz przedziera się nasz bohater. O ile rozumiecie o jaką różnicę chodzi zwierzowi
Kamery w telefonach – kiedy w telefonach pojawiły się kamery natychmiast podniósł się krzyk, że oto zaleją nas amatorskie (w domyśle genialne) filmy, kręcone przez ludzi, którzy dotychczas nie mieli możliwości artystycznie się wyżyć. Jednak przyglądając się temu do czego dziś służą kamery w telefonach (nagrywanie zjawisk atmosferycznych i bójek ewentualnie filmików na konkursy organizowane przez strony, które każą ci pokazać swoją pasję), można dojść do wniosku, że tak naprawdę kamery w telefonach okazały się jedynie rozwinięciem prawdziwego przełomu jakim było zamontowanie aparatu fotograficznego w telefonie. Nie mniej zdaniem zwierza nie wniosły nowej jakości, bo nie wykorzystuje się ich do innych celów niż wykorzystuje się aparat. Z tą różnicą, że filmik trąby powietrznej jest fajniejszy niż jej zdjęcie. Ktoś może zarzucić zwierzowi, że gdyby nie kamery w telefonach nie byłoby virali. Ale to nie do końca prawda, bo zwierz odnosi wrażenie, że większość z nich kręci się po prostu małymi kamerami domowymi. W każdym razie zdaniem zwierza kamery w telefonie nie przyniosły takiego artystycznego przełomu jakiego się po nich spodziewano. Co w sumie (znając naturę ludzką) było do przewidzenia
Programy reality TV – koronny dowód na to, że upadku cywilizacji nie da się przewidzieć. Zwierz pamięta jak pojawienie się Big Brothera czy innych programów tego typu uważano za przejaw i pierwszy krok ku apokaliptycznym wizjom kultury, w której można podglądać człowieka na każdym kroku. Szybko się okazało, że nie ma czegoś takiego jak reality TV, że programy tego typu są strasznie nudne, i że publiczność woli wzruszenia programów talent show niż kretyńskie wygłupy ludzi, którzy nie boją się sprzedać swojej prywatności. I tak Big Brother pozostał przez lata jedną z ulubionych rozrywek Brytyjczyków ale dla świata mediów był dowodem na to, że wcale nie jest tak prosto zainteresować ludzi innymi ludźmi. Co ciekawe choć programy typu Big Brother uznawano za koniec prywatności i początek cywilizacji, która ma nas zaprowadzić do braku życia poza okiem kamery, to jakoś nie słychać głosów sprzeciwu przeciw monitoringowi na ulicach. Żeby było jasne, zwierz jest zwolennikiem monitoringu. Nie mniej jednak, jest to największy produkowany reality show na świecie.
Naprawdę małe telefony – kiedy zwierz dostał swój pierwszy telefon był on dość spory, potem przez kilka lat każdy następny był co raz mniejszy aż do momentu kiedy zwierz całkiem się cieszył, ze ma ręce jak siedmiolatek bo inaczej korzystanie z klawiatury byłoby wyzwaniem. Jednak trend miniaturyzacji absolutnie poległ. Dziś kiedy zwierz spogląda na Samsung Galaxy Note, który wygląda jakby zjadł jakiś mniejszy telefon, to myśli że przewidywania, które wskazywały na to, że niedługo telefon zmniejszy się do minimalnych rozmiarów nie przewidziały, że na drodze do zupełnego zmniejszenia się tego narzędzia stanie fakt, że nie będzie już ono praktycznie służyło do dzwonienia, przez co duży ekran będzie uważany za plus a nie za minus. Nie mniej zwierza zastanawia dlaczego nie produkuje się malutkich telefonów dla tych którzy nadal chcą tylko dzwonić czymś co nie zajmuje dużo miejsca w kieszeni. Ponoć wymyślono kiedyś kurtkę, która ma od razu wbudowany telefon. Zwierz uważa to za najkoszmarniejszy pomysł na jaki można wpaść.
Blu – Ray – po bitwie z HD DVD obiecywano szybką i skuteczną rewolucję w świecie nośników. Zwierz przerażony nadchodzącą zmianą kupił nawet komputer z odtwarzaczem Blu – Ray – swój poprzedni komputer. W obecnym nie zdecydował się na ten zakup. Przez ostatnie kilka lat nowy nośnik jeszcze nie podbił rynku i zwierz musi powiedzieć, że pamiętając rewolucyjne przejście z VHS na DVD nie wygląda na to by miał to nagle uczynić. Co prawda wydawcy kuszą widzów lepszym zestawem dodatków, ale wydaje się że wciąż jedynym skutkiem pojawienia się Blu – Ray jest spadek cen DVD, który tylko zachęca do kupowania starszego nośnika. Zdaniem zwierza, póki jeden format całkowicie nie wyprze drugiego nie ma co liczyć na gwałtowną zmianę. Zwłaszcza, że zwierz ma ciche podejrzenie (jedynie intuicyjne), że ludzie wcale aż tak bardzo nie pragną jakości HD, co więcej ściąganie filmów z netu przyzwyczaiło ich do marnej jakości i już to co oferuje DVD jest krokiem w przód. Poza tym ludzie nie lubią wymieniać całych kolekcji tylko dlatego, że na rynku jest nowa płyta. Ci, którzy musieli to zrobić z kolekcjami VHS do dziś bywają zgorzkniali z tego powodu. Zwierz nie mówi, że kiedyś nie skończymy wszyscy z Blu – Ray na półkach ale zdecydowanie nie wywróciło do świata do góry nogami. Z czego zwierz się nawet cieszy.
Kino interaktywne – kiedy zwierz był młody tłumaczono mu, że już niedługo będzie się chodziło do kina i w czasie seansu integrowało w narrację. Widzowie mieli wybierać zakończenia, podejmować decyzje, decydować co powiedzą bohaterowie. Jednak tego typu interakcyjne pokazy właściwie stały się jedynie ciekawostką dla wycieczek szkolnych. Sami widzowie wolę nie musieć o niczym decydować tylko lubią siedzieć spokojnie na widowni bez trzęsących się krzeseł i ruchomej podłogi (to też przewidywano) i spokojnie oglądać co też takiego przygotował dla nich reżyser. Nawet okulary 3D traktowane są przez wielu widzów jako zbędna przeszkoda. Zwierza to nie dziwi bo prawda jest taka, że interakcyjna kultura zawsze w ostatecznym rozrachunku okazuje się nie satysfakcjonująca. Zwierz musi też powiedzieć, że byłby wściekły gdyby filmy miały kilka rozwiązań. Z resztą z tego co zwierz obserwuje, gracze, którzy są przyzwyczajeni do kilku zakończeń wcale nie są aż tak strasznie szczęśliwi jeśli okazuje się, że musza przejść grę kilkanaście razy tylko dlatego, że wybrali po drodze inną opcję. To znaczy do pewnego stopnia to świetna zabawa. Ale po pewnym czasie chce się po prostu jakiegoś zakończenia, oraz tego by nic od nas nie zależało.
Video telefony – kiedy zwierz był mały rodzice prowadzili go do muzeum techniki. Prawdopodobnie mieli nadzieję, że zwierz wyrobi sobie jakiekolwiek inne zainteresowania niż . hmm, zwierz prawdę powiedziawszy nie pamięta by miał jakiekolwiek zainteresowania zanim odkrył kino (jeśli miał to mu wykasowały się z pamięci). W każdym razie na ekspozycji jako ostatni eksponat pokazywano videofon, który można było przetestować. Ekspozycja zapewniała, że ów videofon to najnowsze osiągnięcie techniki, które niedługo zawita do każdego domu. Nie zawitało, i nic nie zapowiada by nawet mimo istnienia takiej usługi w części telefonów komórkowych miało zaistnieć. Dlaczego? Matka zwierza twierdzi, że to utrudnia kłamanie, że jest się w autobusie kiedy siedzi się w domu, oraz pozwala na pokazanie jak wygląda mieszkanie (i my) w chwili odbierania telefonu. Zdaniem zwierza jest w tym sporo racji, zwierz do którego niekiedy znajomi dzwonią z wanny (zwierza zawsze to zastanawia- kiedy zwierz siedzi w wannie nie ma się ochoty z nikim komunikować) bardzo się cieszy z braku tego wynalazku w każdym domu. Niektórzy z was mogą stwierdzić, że karierę robi skype ale prawda jest taka, że mało kto po prostu używa video połączeń – są to raczej zaplanowane rozmowy, do których można się uczesać, usunąć z pola widzenia wszystkie kompromitujące elementy i udawać, że nasze mieszkanie zawsze lśni czystością.
Vlogi – choć zwierz sam do niedawna vloguje wydaje mu się, że ten pomysł na blogowanie odniósł mniejszy sukces niż początkowo się wydawało. Zwierz czytał kiedyś, że vlogi przebiją blogi i staną się podstawową formą wyrażania myśli. To one miały przede wszystkim wypełnić youtube. Jak wszyscy wiemy tak się nie stało, i choć jest więcej niż trochę ciekawych a nawet bardzo wpływowych vlogów, to jednak wciąż kiedy mówimy bloger mamy na myśli kogoś, kto spędza zdecydowanie za dużo czasu przed klawiaturą. Zdaniem zwierza o braku zwycięstwa vlogerów zadecydowały dwa podstawowe czynniki. Pierwszy to fakt, że vlogując właściwie trzeba pozbawić się prywatności, chyba, że chce się zostać głosem z offu. Po drugie zabiegi takie jak np. pisanie o sobie w trzeciej osobie (co zwierz powtarza jest zabiegiem literackim a nie dowodem na rozbuchane ego zwierza, wręcz przeciwnie zwierz uważa, że jego pierwszoosobowa narracja jest zbyt mało znacząca bo cóż w końcu znaczy „Mnie się podobało”) czy bardzo absurdalne poczucie humoru lepiej jednak wychodzą na papierze niż wtedy kiedy się je wypowiada do kamery. Jest tez trzeci prozaiczny powód – nie każdy mówi z równa łatwością co pisze. Zwierz nie wróży vlogom mniejszej ani większej popularności i podejrzewa, że pozostaną one ciekawym uzupełnieniem blogosfery ale chyba już nad nią nie zapanują (choć może zwierz popełnia tu straszną herezję;)
Segway – to taki prawdziwy wynalazek na tej liście. Zwierz usłyszał o nim kilka lat temu i naprawdę widział oczyma duszy swojej jak kolejne modele tego środka komunikacji opartego o żyroskop powoli stają się codziennym sposobem na poruszanie się po mieście. Tymczasem wynalazek nigdy nie wyszedł poza ciekawostkę i obecnie korzystają z niego służby porządkowe i turyści, którzy mają za dużo pieniędzy. Zdaniem zwierza tego typu wynalazki pogrążyła nie tyle sama cena co moda na dbanie o siebie. Segway przegrał ze starym dobrym rowerem, który wydaje się przeżywać (paradoksalnie) swoje najlepsze lata. I choć zwierz nie przepada za rowerową mafią (rowerowa mafia to ludzie, którzy twierdzą, że zawsze wszędzie można dojechać rowerem i nie uznają argumentów typu – jest śnieg, pada, mam przy sobie osiem książek) to jednak cieszy się, że zdecydowaliśmy się jednak choć od czasu do czasu używać jakichś mięśni.
Rysiki – to taka mały element rzeczywistości, który jeszcze się trzyma ale nie podbił świata, tak jak wydawało się, że podbije. Kiedyś nie sposób było sobie wyobrazić biznesmena bez rysika do pisania po swoim dotykowym ekranie. Dziś choć rysiki jeszcze można spotkać, to ich kariera zakończyła się zaskakująco szybko. Choć prawdę powiedziawszy zwierz patrząc na rozmiar klawiatury w swoim telefonie trochę żałuje, że zarzucono tą technologię. Wolałby mieć jakiś cienki patyk do zaznaczania tych mikroskopijnych literek. Rysiki wydają się dziś jednak wynalazkiem, który odrzucono w imię wszechmocy ludzkiego palca. Problem polega na tym, że wydaje się, że naprawdę skuteczny ekran dotykowy, musi być zdecydowanie większy niż wyświetlacz telefonu
Dobra to wybór zwierza (było już, że subiektywny?), możecie się z nim nie zgadzać, możecie podsunąć własne pomysły (zwierz lubi zbierać takie rzeczy). Wyszło tak na poły technologicznie na poły popkulturalnie, co jest dobrym wyjściem bo dzięki temu, miejmy nadzieję, nie jest na blogu monotonnie. Zwierz musi wam powiedzieć, że jest jeszcze jedna rzecz, która nie daje zwierzowi spokoju. To właściwie kwestia wynalazku, czy raczej czynności, która odchodzi w zapomnienie. Otóż prawie nikt już nie wywołuje zdjęć. Robimy zdjęcia, wrzucamy do folderu na dysku i z niemal dziecinną naiwnością, czekamy aż same się wywołają. W większości przypadków zdjęcia tego same nie robią, a nasze kolekcje przepadają wraz z awarią dysku, lub gubią się gdzieś w setkach przenoszonych z komputera na komputer plików. Zwierz odnosi wrażenie, że paradoksalnie może się okazać, że mimo, iż robimy bez porównania więcej zdjęć niż nasi przodkowie to na stare lata możemy ich mieć zdecydowanie mniej. Ale to taka refleksja zwierza nieco nie na temat