Home Ogólnie Santa (and Doctor) is coming to town czyli zwierz o Last Christmas

Santa (and Doctor) is coming to town czyli zwierz o Last Christmas

autor Zwierz
Santa (and Doctor) is coming to town czyli zwierz o Last Christmas

Hej

Świę­ta od kilku lat sprowadza­ją się do trzech słów. Świąteczny odcinek Dok­to­ra. Zwierz musi powiedzieć, że to jest niesamowite ile fan­tasty­cznych, przeło­mowych i zupełnie bez­nadziejnych zwrotów akcji moż­na było wyglą­dać w świąteczny wieczór od 2005 roku.  Zwierz musi wam powiedzieć, że ma wśród świątecznych odcinków zarówno te najbardziej ukochane (Christ­mas Car­ol) jak i te których zupełnie nie lubi (cały odcinek naw­iązu­ją­cy do Narni). W tym roku po niezbyt udanym ósmym sezonie (może nie tyle nieu­danym co nierównym) zwierz nie wiedzi­ał czego się spodziewać. I dobrze. Bo dostał coś co zupełnie go zaskoczyło. I mimo wszys­tko ucieszyło. Zgod­nie z trady­cją zwierz przed­stawi wam  kil­ka uwag plus oczy­wiś­cie są spoil­ery jak stąd na biegun północny.

Zwierz był pewien, że Mof­fat nie ma dla niego niczego ciekawego w tym roku. A tu proszę. Wyszło bard­zo fajnie

Once Upon a Dream – zaczni­jmy od wyjś­ciowego pomysłu Mof­fa­ta czyli od snu w śnie i jeszcze w jed­nym śnie. Zwierz musi wam powiedzieć, że nie zdawał sobie sprawy jak dobry jest to pomysł aż do samego koń­ca. Dlaczego? Bo dopiero oglą­da­jąc sytu­acje w jakich budzili się nasi bohaterowie zwierz zdał sobie sprawę, że przez cały odcinek bohaterowie po cichu wplatali do snu ele­men­ty swo­jej podświado­moś­ci i swoich prag­nień. Zwierz musi powiedzieć, że Mof­fat fajnie to wykom­bi­nował zaś koniec – mimo prze­budzenia okazał się taki słod­ko gorz­ki. Zwłaszcza dziew­czy­na budzą­ca się we włas­nym poko­ju (lista – która pokazu­je czy­ja wyobraź­nia dzi­ałała tu naj­moc­niej) nie wprowadza­ła ducha świąt. Nie mniej to bard­zo ciekawy zabieg trochę kuszą­cy by obe­jrzeć odcinek jeszcze raz. Do tego – sen to coś ide­al­nego dla Mof­fa­ta – jak sam częs­to mówi usta­mi Dok­to­ra – sen nie jest pod­dany zasadom logi­ki – co daje nasze­mu kocha­jące­mu dzi­ury fab­u­larne autorowi doskon­ały sposób na poprowadze­nie takiej nar­racji jaką chce (np. wprowadze­nie świętego Mikoła­ja) bez prze­j­mowa­nia się tym czy naprawdę ma to sens. W sum­ie może­my założyć, że ostat­nia seria Moffa­towego Dok­to­ra skończy się tym, że Dok­tor budzi się z bard­zo bezsen­sownego snu.  Oczy­wiś­cie sama kon­cepc­ja kilku snów przy­pom­i­na Incepcję ale nie ukry­wa­jmy – nie Nolan wpadł pier­wszy na ten pomysł, zaś Mof­fat wyko­rzys­tu­je motyw na tyle sprawnie, że zwierz musi przyz­nać, że na samym końcu dał się zła­pać. Co nie jest proste biorąc pod uwagę, że zwierz wszędzie wyczuwa pod­stęp w odcinkach Mof­fa­ta to trze­ba mu przyz­nać udała się rzad­ka sztuczka.

  Z cyk­lu : uwa­gi na boku — Dok­tor miał abso­lut­nie fan­tasty­czny strój w tym odcinku. Serio chy­ba najlep­szy od początku serii

Do you believe in San­ta Claus ?– jeśli jest jakikol­wiek ser­i­al na świecie który może wprowadz­ić do odcin­ka świątecznego jed­nocześnie Świętego Mikoła­ja i naw­iąza­nia do Obcego to jest to tylko Dok­tor Who. Zwierz przyz­na szcz­erze, że obec­ność Świętego Mikoła­ja w odcinku świątecznym wydawała mu się dość niepoko­ją­co … oczy­wista. Zwłaszcza, że zwierz naprawdę nigdy za Świę­tym Mikoła­jem nie przepadał (być może dlat­ego, że nigdy w  niego nie wierzył). Jed­nak tym razem zwierz musi przyz­nać, że się udało. Głównie za sprawą Nic­ka Fors­ta, który jest doskon­ałym Mikoła­jem. Nie tylko wyglą­da odpowied­nio (naprawdę dobrze załatwiono mu kostium) ale także odpowied­nio mówi, gestyku­lu­je i co najważniejsze – ma odpowiedź na wszys­tko. Do tego jest nie tylko zabawny ale speł­nia całkiem ważną rolę w fab­ule. Zdaniem zwierza całkiem fajnie wypadły też jego dwa elfy – zwłaszcza wtedy kiedy zwracały uwagę, że jeśli Mikołaj jest niedorzeczny to jak niedorzeczny jest sam Dok­tor. Nie mniej zwierz musi powiedzieć, że w świ­etle innych gościn­nych wys­tępów  aktorów w odcinkach świątecznych to jest jeden z najlep­szych. Być może dlat­ego, że Nick Frost nie musi­ał się starać zagrać niko­go choć odrobinę real­nego tylko mógł nam odstaw­ić pełen zestaw zachowań świętego Mikoła­ja wyję­ty pros­to z naszych przeżar­tych pop­kul­turą głów.

Ponoć są skar­gi że odcinek Dok­to­ra był zbyt straszny dla dzieci. Zwierz musi jed­nak powiedzieć że od daw­na nie mieliśmy tak dobrego pot­wo­ra tygodnia.

Nazwal­iś­cie hor­ror Obcy? – zwier­zowi bard­zo podobał się sam pomysł na roze­granie akcji w zamkniętej bazie gdzieś na biegu­nie z bard­zo oczy­wisty­mi (i nie ukry­wany­mi) naw­iąza­ni­a­mi do Obcego. Dok­tor zawsze sprawdzał się najlepiej właśnie w takich małych zamknię­tych przestrzeni­ach gdzie nowi bohaterowie mieli cały odcinek na to by zdobyć nasze serce. Poza tym fajnie było oglą­dać naresz­cie jak­iś ciekawy pomysł na pot­wo­ra – sce­na w której Clara stara się nie myśleć o chodzą­cym po podłodze face­hug­gerze była naprawdę dobra i odpowied­nio prz­er­aża­ją­ca. Z kolei sama sce­na czy­ta­nia podręczników – znakomi­ta – zwłaszcza, że rzeczy­wiś­cie ponoć we śnie nie da się czy­tać . Plus moment kiedy niby wiemy, że bohaterowie śpią ale następu­je to przeła­manie nawet złudzenia rzeczy­wis­toś­ci i potwór wcią­ga kogoś do ekranu. Niby to wszys­tko proste zabie­gi ale tworzą odpowied­ni kli­mat. I co ważne – nie na siłę świąteczny, co zawsze jest fajne bo zwierz który nawet lubi moty­wy świąteczne jeszcze bardziej lubi kiedy Dok­tor jest naprawdę Dok­torem i ma coś fajnego a nie koniecznie sen­ty­men­tal­nego do zrobienia.

Niek­tóre sce­ny w bazie były naprawdę porząd­nie straszne. Co zwier­zowi naprawdę się podobało

Wybierz numer strony! 12! – zwierz strasznie wam narzekał po ostat­nim sezonie, że nie wie jaki jest 12 Dok­tor. Gdy­by miał wam powiedzieć jakiego Dwu­nastego Dok­to­ra chci­ał­by widzieć to chy­ba odesłał­by was do tego odcin­ka. Oczy­wiś­cie opryskli­wy ale także troskli­wy, nie rozpoz­na­ją­cy wieku (cud­owne zdanie do Clary, że nie umie powiedzieć czy jest stara czy mło­da – co ogól­nie rozczuliło zwierza niezwyk­le) ale mają­cy w sobie mimo wszys­tko czułoś­ci – zwłaszcza przy starszej Clarze.  Zwier­zowi strasznie podobał się powrót do Dok­to­ra który nie lubi wszys­t­kich tych uczuć, przy­tu­la­nia się i łapa­nia za rękę, ale jed­nocześnie słucha­jącego się Clary. Było w tym wszys­tkim cud­owne połącze­nie mojego ukochanego Dziesiątego, z nie mniej kochanym Dziewią­tym i z kap­ką czegoś co tylko Capal­di umie dorzu­cić do roli. Zwierz musi przyz­nać, że po raz pier­wszy od cza­su kiedy Capal­di zaczął grać zwierz miał wraże­nie, że nie tylko na ekranie jest Dok­tor – ten jedyny i prawdzi­wy ale też że między nim a Clarą naresz­cie coś kliknęło – coś co było w seri­alu wcześniej – takie oczy­wiste głębok­ie, wychodzące daleko poza deklarac­je porozu­mie­nie Dok­to­ra i towarzysz­ki. Zwierz nagle zrozu­mi­ał, dlaczego Clara powin­na jeszcze zostać. I w sum­ie się na to jej pozostanie w seri­alu ucieszył.

Tak bard­zo mój Doktor

Last Christ­mas – zwierz musi przyz­nać, że szuka­ją­cy swoich błyskotli­wych lin­i­jek Mof­fat cza­sem trafi abso­lut­nie w sed­no. To zdanie, że każde świę­ta są jed­nocześnie ostat­ni­mi świę­ta­mi jest doskon­ałe. Zwierz nie wie jak wy ale sam miał zawsze takie wraże­nie – od cza­su kiedy był dzieck­iem. Każde świę­ta są w jak­iś sposób obchod­zone tak jak­by kole­jne były niepewne. Jest w tym coś niesły­chanie prawdzi­wego – nawet jeśli budzi w nas smutek czy poczu­cie, że to nie jest coś o czym koniecznie chce­my w tym momen­cie myśleć. Przy­wołanie tego moty­wu – wraz z moty­wem smutku po Dan­nym było dobrym zabiegiem. Udawanie, że w świę­tach nie ma ele­men­tu smutku czy pewnej niepewnoś­ci nie ma sen­su. Wręcz prze­ci­wnie – jest ich zde­cy­dowanie więcej niż w pozostałe dni roku. Zwierz nie ma tu dużo więcej do doda­nia, poza tym, że w odcinku pada jeszcze jed­no niesły­chanie ważne zdanie. Gdy Dok­tor pyta Clarę czy wszys­tko w porząd­ku a ta odpowia­da że nie. Dok­tor mówią­cy, że są takie sytu­acje w życiu z który­mi nigdy nie powin­niśmy być pogodzeni jest znów tym cud­ownym Dok­torem który mimo­cho­dem uczy widzów że wcale nie zawsze musi być OK. To jed­no małe zdanie ale zwierz bard­zo je ceni – zwłaszcza w cza­sach kiedy zawsze wszys­tko musi być w porząd­ku. A tym­cza­sem naprawdę – nie zawsze i nie ma się czego wsty­dz­ić. Ogól­nie jeśli chodzi o liczbę wypowiadanych fajnych tek­stów to ten odcinek stal wysoko poza jed­ną małą bzdurą. Jak to nikt nie lubi mandarynek?

To jest ten moment kiedy zwierz pier­wszy raz od daw­na naprawdę się wzruszył

Old friends, new adven­tures – zwierz musi powiedzieć, że ostat­ni seg­ment odcin­ka zapisze sobie jako jeden z najlep­szych i ukochanych. Po pier­wsze wiz­ja starej Clary i jej roz­mowa z Dok­torem. Tak to jest doskon­ała roz­mowa – pokazu­ją­ca jak Dok­tor zmienia życie swoich towarzyszek – jak po spotka­niu z nim staw­ia się życiu takie wyma­gania że trud­no je potem spełnić. Zwier­zowi podobała się czułość Dok­to­ra i to cud­owne pokazanie jak nie widzi on wieku, jed­nocześnie doskonale zda­jąc sobie sprawę z upły­wu cza­su. Ale ta sce­na nie tylko dlat­ego tak bard­zo wzruszyła zwierza – w końcu jest to sen. Sen w którym widz­imy lęki bohaterów – zarówno Clary – która wyraźnie boi się, że życie już nigdy nie będzie tak ciekawe, jak i Dok­to­ra który wyraźnie żału­je, że pod­jął taką a nie inną decyzję doty­czącą Clary.  Kiedy oglą­damy tą scenę zda­jąc sobie sprawę że to sen to widać jak na dłoni ile łączy Dok­to­ra i Clarę. Co przy­na­jm­niej zwierza odrobinę wzrusza. Ale to nie koniec. Jest prze­cież jeszcze dru­ga odsłona. Dru­ga szansa której prak­ty­cznie nikt nigdy nie dosta­je. TARDIS sto­ją­cy pod domem, cały świat i cały czas na wyciąg­nię­cie ręki. Wystar­czy tylko w zimową noc zła­pać Dok­to­ra za rękę i wybiec na zasy­pane śniegiem pod­wórko. Sposób w jaki ta sce­na jest nakrę­cona – to z jakim entuz­jazmem Capal­di mówi te słowa i oczy Clary i widz który siedzi na krawędzi krzesła z zaciśnię­ty­mi kciuka­mi – marząc by tylko powiedzi­ała tak. Nawet jeśli to nie ma więk­szego sen­su i nawet jeśli ist­nieje praw­dopodobieńst­wo że tą scenę trze­ba było dopisać po przedłuże­niu kon­trak­tu Jen­ny. To ta sce­na jest w jak­iś sposób uoso­bi­e­niem naszych marzeń o Dok­torze i kwin­tes­encją tego czym jest postać. Kimś kto ofer­u­je ci cały świat, cały czas i mnóst­wo bie­ga­nia.  I kiedy Clara bieg­nie to zwierz nie może się nie uśmiech­nąć. Bo bieg­nie za nas wszystkich.

Czy w świę­ta jest potrzeb­ne cokol­wiek więcej poza tą sceną?

Zwierz musi powiedzieć, że niewiele spodziewał się po tym odcinku. Był niemal przeko­nany, że przyjdzie mu pisać recen­zję, która potwierdzi jego ros­ną­cy spadek entuz­jaz­mu (nie miłoś­ci bo Dok­to­ra zwierz nadal kocha). Jaka to radość napisać z ser­ca, że odcinek się zwier­zowi spodobał i zostaw­ił zwierza z wielkim świątecznym uśmiechem. Coś na co zwierz zawsze bard­zo liczy. A i jeszcze jed­no. Sce­na  w której Dok­tor powozi sanie Świętego Mikoła­ja przekon­ała zwierza raz na zawsze że Capal­di może bard­zo szy­bko awan­sować do pier­wszej trój­ki jego abso­lut­nie ukochanych aktorów gra­ją­cych Dok­to­ra. Bo to była taka radość że zwierz przez chwilę, ale tylko przez chwilę praw­ie wierzył w świętego Mikoła­ja. Tylko dla niego podob­nie jak dla Clary wyglą­da on odrobinkę inaczej.

Najlep­sza sce­na od wieków

Ps: Zwierz oczy­wiś­cie obe­jrzał też pier­wszy z dwóch ostat­nich odcinków Mirandy. I… najpierw strasznie się śmi­ał ale koniec odcin­ka był tak strasznie nie sit­co­mowy. Co więcej – żeby było jeszcze gorzej – był bard­zo słuszny – tzn. Miran­da to taka postać, która w sum­ie cały czas jest przeko­nana, że musi się dla kogoś zmienić i rzeczy­wiś­cie nie dowierza nie tyle innym co nie wierzy w samą siebie. Zwierz musi powiedzieć, że bard­zo go uderzyło pod­ję­cie tego – w sum­ie ważnego tem­atu w tak cud­own­ie ciepłym i kome­diowym odcinku swo­jego ukochanego seri­alu. Zwierz ma jed­nak nadzieję, że Miran­da Hart przy­pom­ni sobie jak strasznie, strasznie wszyscy na zie­mi potrze­bu­ją dobrego rados­nego i  świątecznego zakończenia jej seri­alu. Bo świat Mirandy jest zbyt piękny by był prawdzi­wy i tak powin­no zostać. W każdym razie zwierz jed­nocześnie bard­zo pole­ca ale nie jest w stanie wydać jed­noz­nacznego sądu póki nie zobaczy jak to się wszys­tko kończy.

Ps2: Za to emoc­je zwierza w cza­sie świątecznego odcin­ka Down­ton Abbey dowodzą, że zwierz ma jeszcze mnóst­wo ser­ca (mimo wszys­tko!) do tego seri­alu. Genial­na Mag­gie Smith (serio w tym odcinku jest jeszcze bardziej genial­na niż zwyk­le), abso­lut­nie przepiękny Matthew Goode i … sce­na na którą wszyscy tak czekali, że zwierz aż piszczał i klaskał przed ekranem. Serio naprawdę doskon­ały odcinek. Choć zwierz cały czas zas­tanaw­iał się kto pad­nie tru­pem pod koniec tego odcin­ka. Zwłaszcza że tak pojaw­ia się tam szy­b­ki samochód. A wiemy że szy­bkie samo­chody i świę­ta u Fel­lowe­sa to przepis na tru­pa przy drodze.

9 komentarzy
0

Powiązane wpisy

judi bola judi bola resmi terpercaya Slot Online Indonesia bdslot
slot
slot online
slot gacor
Situs sbobet resmi terpercaya. Daftar situs slot online gacor resmi terbaik. Agen situs judi bola resmi terpercaya. Situs idn poker online resmi. Agen situs idn poker online resmi terpercaya. Situs idn poker terpercaya.

Kunjungi Situs bandar bola online terpercaya dan terbesar se-Indonesia.

liga228 agen bola terbesar dan terpercaya yang menyediakan transaksi via deposit pulsa tanpa potongan.

situs idn poker terbesar di Indonesia.

List website idn poker terbaik. Daftar Nama Situs Judi Bola Resmi QQCuan
situs domino99 Indonesia https://probola.club/ Menyajikan live skor liga inggris
agen bola terpercaya bandar bola terbesar Slot online game slot terbaik agen slot online situs BandarQQ Online Agen judi bola terpercaya poker online