Home Film Film super- rodzinny czyli o Shazam!

Film super- rodzinny czyli o Shazam!

autor Zwierz
Film super- rodzinny czyli o Shazam!

Shaz­am! Pojaw­ił się w Pol­s­kich kinach po tym jak z zachodu zaczęły napły­wać pozy­ty­wne i bard­zo pozy­ty­wne recen­z­je. Nie ukry­wam – byłam z tego powodu bard­zo zad­owolona, bo życzę dobrze DC Uni­verse ( a przy­na­jm­niej jego próbom poz­biera­nia się po zmi­anach kierunku) a poza tym gra­ją­cy Shaza­ma! Zachary Levi to jeden z tych aktorów których od lat darzę sym­pa­tią. Ostate­cznie prawdą okaza­ło się, że Shaz­am! Jest filmem który łat­wo pol­u­bić. Choć niekoniecznie przyszło mi go pokochać. W tekś­cie pom­niejsze spoilery.

Fakt, że DC się­ga po postać taką jak Shaz­am! Świad­czy o tym, że naprawdę zna­j­du­je­my się w dojrza­łej fazie roz­wo­ju fil­mowych uni­w­er­sów bazu­ją­cych na komik­sach. W fazie w której wid­ow­n­ia nie potrze­bu­je zbyt długiego wstępu by zrozu­mieć, że 14 let­ni Bil­ly Bat­son wychowu­ją­cy się w rodz­i­nach zastępczych, zosta­je w mag­iczny sposób wybrany by prze­jąć moce czar­o­dzie­ja Shaza­ma! co gwaran­tu­je mu rozliczne mag­iczne moce – pod warunk­iem ze w odpowied­nim momen­cie wypowie swo­je imię – „Shaz­am”. Serio dziesięć lat temu trze­ba było­by ludzi co najm­niej pół roku przekony­wać że ten film ma w ogóle pra­wo ist­nieć a dziś – proszę niko­go nie dzi­wi i nie zdu­miewa. A DC trochę Shaza­ma może potrze­bować bo jak wiado­mo to jed­na z najsil­niejszych postaci w tym świecie.

 

Pod jed­nym wzglę­dem Shaz­am! Wybi­ja się z masy innych filmów o super bohat­er­ach – mamy tu do czynienia z dzieci­akiem który otrzy­mał olbrzymią moc. Jasne – Spi­der-Man też do dorosłych nie należy, ale jest to zwyk­le nas­to­latek czy chłopak na progu dorosłoś­ci, lub wręcz oso­ba zupełnie dorosła.  Tu zde­cy­dowanie mamy do czynienia z dzieci­aka­mi – Bil­ly i jego rodzeńst­wo to wciąż jeszcze dzieci (poza najs­tarszą Mary wybier­a­jącą się na stu­dia) i po otrzy­ma­niu super mocy Bil­ly wraz ze swoim bratem z rodziny zastępczej zachowu­ją się jak dzieci­a­ki które właśnie dostały ciało super bohat­era do zabawy. Ma to zde­cy­dowanie swój urok i wyróż­nia się na tle innych filmów o super bohat­er­ach którzy zwyk­le cier­pią z zupełnie innych powodów (choć wieczne poszuki­wanie rodz­iców i miłoś­ci mat­ki wyda­je się moty­wem prze­wod­nim świa­ta ludzi z super moca­mi – najwyraźniej zasa­da jest taka, że nie moż­na mieć dwój­ki kocha­ją­cych się rodz­iców i jeszcze super mocy na dodatek). Ta szkol­na i dziecię­ca strona fil­mu jest sym­pa­ty­cz­na i do tego pozwala na sporo mrug­nięć do widza, bo wszak bohaterowie żyją w świecie pozostałych super bohaterów. Więc mogą zbier­ać mem­o­ra­bil­ia z Super­manem, nosić ple­cak z Bat­manem i wyliczać super moce korzys­ta­jąc z cytatów z komik­sów. Inny­mi słowy to ciekawy sposób na pokazanie co by było gdy­by super moce wpadły w ręce dzieci­aków które wychowały się w kul­turze trochę jed­nak podob­nej do naszej.

 

Film zresztą niekoniecznie spieszy się z jakąś właś­ci­wą czy ostate­czną kon­frontacją z prze­ci­wnikiem zda­jąc sobie chy­ba sprawę, że tu nie jest w stanie zaofer­ować czegoś zupełnie nowego, zami­ast tego dosta­je­my więc dość dobrze znany motyw (choć coraz rzadziej pow­tarzany w fil­mach) pod tytułem „Mam super moce i co ter­az”. Ponieważ Bat­son nie dosta­je od razu celu to ma trochę cza­su na to by błąkać się bez pomysłu. Jed­nak w odróżnie­niu od młodego Spi­der-Mana który przeprowadzał starusz­ki na drugą stronę uli­cy i odbier­ał skradzione row­ery, młody Bat­son, wychowany głównie w śred­nich rodz­i­nach zastępczych, popisu­je się moca­mi i szu­ka sposobu na łatwy zarobek. Ostate­cznie nie zna­j­du­je bohater­skiego wyzwa­nia – to ono zna­j­du­je jego.  Nie mniej – to aku­rat jest ele­ment który w tego typu nar­rac­jach lubię, bo wyobrażam, sobie że gdy­bym jutro obudz­iła się z super umiejęt­noś­ci­a­mi też nie miałabym zielonego poję­cia jak je wyko­rzys­tać. Choć pewnie nie robiłabym sobie z ludź­mi płat­nych self­ie na uli­cy. Podo­ba mi się też fakt, że twór­cy fil­mu dość rozsąd­nie pomyśleli, że we współczes­nym świecie dzieci­a­ki obdar­zone super moca­mi niekoniecznie od razu by się ukry­wały tylko nagrał­by całe mnóst­wo filmików na YouTube. W sum­ie to jest moim zdaniem naj­moc­niejsza część fil­mu — ta w której kon­cen­tru­je się ona na pokaza­niu jak współczesne patrze­nie na świat młodych ludzi sty­ka się z ideą super bohaterst­wa. Fajnie to wypa­da — nat­u­ral­nie i pod pewny­mi wzglę­da­mi nowa­torsko — przy­na­jm­niej w świecie ekraniza­cji komiksów.

 

Przyz­nam wam jed­nak szcz­erze, że mam z filmem dwa prob­le­my. Pier­wszy doty­czy głównego prze­ci­wni­ka – dok­to­ra Sivana. Otóż właś­ci­wie film trochę każe się nam domyślać skąd bierze się jego mówiąc delikat­nie – niezbyt dobry charak­ter. Mamy tu dwa jego potenc­jalne źródła. Jeden to odrzuce­nie przez bra­ta i ojca, którzy nim pomi­ata­ją i go nie szanu­ją, są dla niego paskud­ni. Ten trop prowadzi nas do inter­pre­tacji, że Sivana jest taki jaki jest bo się nad nim znę­cano, i jako ofi­ara takiego trak­towa­nia mści się na świecie. Choć swo­je dzi­ała­nia zaczy­na od oso­bis­tej zem­sty to chce więcej. Oso­biś­cie mam prob­lem z tym wątkiem, bo po pier­wsze – jest on pokazany zde­cy­dowanie szczątkowo, po drugie wpisu­je się w ten schemat w którym z ofi­ar prześlad­owa­nia wyras­ta­ją źli ludzie. Jed­na taka postać jeszcze może być ale kiedy zaczy­namy to pow­tarzać w kółko to pow­sta­je pytanie czy nie zaczniemy na każdą ofi­arę nie patrzeć przez pryz­mat tego dość jed­nak krzy­wdzącego stereo­ty­pu.  Jasne ludzie mają­cy prob­le­my rodzinne i odtrąceni mogą mieć więk­szą skłon­ność do roz­go­ryczenia i agresji. Ale tu nikt nie ma cza­su na psy­cho­log­iczną głębię więc wypa­da to niepoko­ją­co schematy­cznie.  Nie mniej gdy­by był to jedyny wątek doty­czą­cy charak­teru bohat­era – mogłabym go przyjąć jako komen­tarz doty­czą­cy tego jak toksy­czne zachowa­nia wewnątrz rodziny mają wpływ na późniejsze życie.

 

Ale jest jeszcze dru­ga kwes­t­ia. Otóż Sivana poz­na­je­my kiedy na pró­bie Shaza­ma dowiadu­je się, że jest sła­by i ma słabe serce. Nie jest godzien i mocy nie dostanie. Wyda­je się, że film wskazu­je nam to jako moment deter­min­u­ją­cy jego późniejsze prag­nie­nie władzy i poko­na­nia naszego bohat­era. Ale jed­nocześnie sam film nigdzie nie mówi „Ej, wiecie ten czar­o­dziej to nie jest szczegól­nie dobra postać, ktoś kto mówi dzieci­akowi że jest z natu­ry zły i nigdy nie będzie wystar­cza­ją­co dobry sam prosi się o prob­le­my”.  Film nigdzie się do tego nie odnosi, a tym­cza­sem powinien – bo mamy tu do czynienia albo z daleko posunię­tym deter­minizmem (jesteś zły zan­im cokol­wiek złego zro­bisz) albo z samo­speł­ni­a­jącą się przepowied­nią (jesteś zły bo powiedzieliśmy ci że będziesz zły). Fil­mowi braku­je momen­tu reflek­sji nad tym, że źródło mocy bohat­era, i źródło frus­tracji jego prze­ci­wni­ka jest to samo ‑a jeśli jed­na moc może stworzyć bohat­era i czarny charak­ter to może warto pode­jść do niej z pewnym dys­tansem? Albo przy­na­jm­niej gdzieś powiedzieć jakieś zdanie w sty­lu „Ej wcale nie urodz­iłeś się zły ale byłeś fatal­nie trak­towany przez całe życie i stąd two­ja frus­trac­ja” – zwłaszcza że film jest kierowany do młod­szej wid­owni, której moim zdaniem wciąż jeszcze takie rzeczy trze­ba powiedzieć głośno – zwłaszcza że bohater zostanie za chwilę sprany na kwaśne jabłko.  Co więcej – zwróćmy uwagę, że Sivana zosta­je odrzu­cony po pró­bie na którą się nie pisał. Czym innym jest pró­ba do której pod­chodzi świadomy śmi­ałek i zosta­je odrzu­cony. To klasy­czny ele­ment baśniowy. Ale wyr­wanie kogoś z codzi­en­noś­ci by go odrzu­cić nie staw­ia czarnok­siężników w dobrym świetle.

 

Inna sprawa – film ma prob­lem z ustal­e­niem celu Sivana. Tak dokonu­je on oso­bis­tej zem­sty. Do niej jed­nak w sum­ie nie potrze­bował super mocy. Tak chce on prze­jąć moce naszego bohat­era. Jak rozu­miem by udowod­nić swo­ją wartość. Widz­imy też że powodu­je nim zaz­drość (choć dowiadu­je­my się tego pod sam koniec).  Ale co dalej? Czy chce być wład­cą wszechrzeczy? Chce być kochanym królem? Chce pstryknąć pal­ca­mi? Tak naprawdę Sivana jest postacią napisaną w sposób bard­zo niech­lu­jny. Teo­re­ty­cznie znamy źródła jego zachowa­nia ale niekoniecznie – bo nie wiemy co ostate­cznie prze­ważyło w jego decyz­jach. Nie wiemy też co tak naprawdę chce osiągnąć. Wszys­tko co robi w tym filmie ma go zaprowadz­ić do jakiegoś celu którego nie znamy. Być może się rozbest­wiłam ale wolę kiedy plan zło­la wykracza poza granice jed­nej poty­cz­ki ze swoim głównym prze­ci­wnikiem. Co więcej sko­ro wprowadza­my wątek prześlad­owa­nia – który potenc­jal­nie łączył­by bohat­era i jego prze­ci­wni­ka to wypadało­by go jakoś dobrze roze­grać. Tu niby film pode­j­mu­je taką próbę w jed­nej sce­nie ale naty­ch­mi­ast wraca do walk i pogo­ni. Gdzieś tam przy­dało­by się odpowiedzieć na pytanie czy Sivana jest zły z urodzenia, z wychowa­nia czy padł ofi­arą dość okrut­nego i niepros­zonego sposobu doboru herosów. Film zda­je się z jed­nej strony pokazy­wać bohat­era jako ofi­arę okolicznoś­ci z drugiej jako jed­nos­tkę złą do szpiku koś­ci z natu­ry. I nie umie się zde­cy­dować co tak właś­ci­wie chce w tej spraw­ie ostate­cznie powiedzieć.

 

Dru­ga sprawa z którą ma prob­lem to wątek mat­ki bohat­era. Bil­ly przez cały film szu­ka mat­ki, którą zgu­bił kiedy miał cztery lata. Znalezie­nie mat­ki oznacza dla niego odnalezie­nie rodziny. Nie może być częś­cią innej rodziny póki nie rozprawi się z przeszłoś­cią. Oczy­wiś­cie nowa zastępcza rodz­i­na – 27 ze wszys­t­kich, jest sym­pa­ty­cz­na zróżni­cow­ana i gotowa przy­tulić go do ser­ca i zaak­cep­tować jak bra­ta. Ostate­cznie Bil­ly matkę spo­ty­ka i poz­na­je prawdę na tem­at przeszłoś­ci. Powin­na to być kluc­zowa, czy wręcz najważniejsza sce­na w filmie. Ale ponown­ie miałam wraże­nie, że sce­narzyś­ci – przy­wyk­li tego, że mat­ki nie żyją, zupełnie nie umieli sobie z tą sceną poradz­ić, być może dlat­ego, że na emocjon­alne kon­sek­wenc­je tak napisanej sce­ny nie ma cza­su. Poza tym ja rozu­miem, że liczy się tu przesłanie, że waż­na jest ta rodz­i­na która nas chce a niekoniecznie ta bio­log­icz­na, ale jakoś miałam wraże­nie, że film obchodzi się z matką Bil­lego dość niepo­rad­nie. Pokazu­je wiel­ki prob­lem i skom­p­likowane decyz­je oraz ich nie najlep­sze kon­sek­wenc­je w kil­ka min­ut by potem wró­cić do swo­jej szy­bkiej i rados­nej akcji. Która niekoniecznie do tego przystaje.

 

Poza tym film ma takie klasy­czne schematy opowieś­ci o współczes­nych nas­to­latkach. Oczy­wiś­cie szkolne łobuzy nie są po pros­tu nie miłe tylko są abso­lut­nie pato­log­iczne. Jak potracą dzieci­a­ka samo­cho­dem to jeszcze potem zaczną go pub­licznie obi­jać. I oczy­wiś­cie nie poniosą żad­nych kon­sek­wencji. Jeśli jadą na dia­bel­skim młynie to tylko po to by pluć z wysokoś­ci na dzieci. Nie wiem kiedy pokazy­wanie szkol­nych łobuzów i dręczy­cieli stało się takie karykat­u­ralne ale mam wraże­nie, że to jest jed­na z gorszych klisz jakie znam. Naprawdę więk­szość paskud­nych dzieci­aków w szkołach nie jest zupełny­mi psy­chopata­mi. Mam też wraże­nie, że być może fil­mowi przy­dała­by się jed­na czy dwie sce­ny więcej pomiędzy Bil­lym a rodz­iną bo w sum­ie film dąży do tego by Bil­ly zaak­cep­tował ich jako swój prawdzi­wy dom ale nie widz­imy zbyt wielu inter­akcji np. między nim a zastępczy­mi rodzi­ca­mi. Mamy uwierzyć że są mili ale brakowało mi trochę pokaza­nia że mogą dać bohaterowi coś czego doty­chczas nie miał.  Zwłaszcza że bicie się ze złoczyń­ca­mi nie koniecznie ma dzi­ałanie ter­apeu­ty­czne na wszys­tkie prob­le­my (tak przy­na­jm­niej moż­na wnioskować patrząc na Bat­mana). Bo film bard­zo chce pokazać nam drogę bohat­era od samol­ub­nej nieza­leżnoś­ci do rodzin­nej przy­należnoś­ci, ale przy­dało­by się tam trochę więcej pod­walin. Nie mówię o tym by film był dziesięć razy dłuższy ale jakaś jed­na roz­mowa z rodzi­ca­mi, czy może odrobinę więcej takich inter­akcji w ramach bycia rodzeńst­wem by się przy­dało. Zwłaszcza że to jed­no z niewielu naprawdę pozy­ty­wnych przed­staw­ień rodziny zastępczej na ekranie więc im więcej mają ekspozy­cji tym lepiej.

 

Jeśli chodzi o kreac­je aktorskie to doce­ni­am to jak Zachary Levi gra nas­to­lat­ka w ciele dorosłej oso­by  — zde­cy­dowanie jest duszą tego fil­mu i jego gra aktors­ka spraw­ia, że nawet niedorzeczne filmy są zabawne. Grać zagu­bionego nas­to­lat­ka w ciele dorosłego fac­eta nie jest proste i tu wychodzi to doskonale. Nie jestem jed­nak fanką prz­erysowanego kostiu­mu (wiem, że tak ma być spec­jal­nie – to nie znaczy że jest dobrze) – mam wraże­nie, że dla efek­tu kome­diowego poświę­cono tu za dużo. Kostium jest po pros­tu brzy­d­ki (nawet nie pro­jekt tylko wyko­nanie) i mam wraże­nie, że skutecznie ukry­wa jak bard­zo Levi przy­go­tował się fizy­cznie do roli (choć przy okazji przyz­nam szcz­erze, że wcale nie jestem wybit­ną fanką wysyła­nia wszys­t­kich aktorów którzy mają grać super bohaterów na pół roku na siłown­ię. Człowiek pros­tokąt nie może być jed­nym wzorcem super fac­eta). Uważam że spoko­jnie moż­na było zachować komik­sowy charak­ter kostiu­mu (łącznie z białą pel­erynką) a jed­nocześnie lep­iej to roze­grać.  Szko­da że nie za wiele ma tu do gra­nia Mark Strong. Jasne że to jest aktor do gra­nia prze­ci­wników, bo w sum­ie nie za wiele trze­ba robić by wyglą­dał groźnie czy dia­bol­icznie. Ale ponieważ jego bohater głównie gania za Shaz­a­mem to jego rolą jest złowro­go zerkać i łypać niebieskim okiem. Strong to doskon­ały aktor – moż­na by mu  powierzyć nieco więcej (BTW – ogłaszam otwarty konkurs na nazwanie korelacji pomiędzy blizną w okol­i­cy oka a byciem złym „Zać­ma zeźle­nia” jak na razie wyda­je mi się najlep­szą nazwą).

 

Ostate­cznie aktorsko chy­ba najlepiej w filmie radzą sobie dzieci­a­ki – zwłaszcza Jack Dylan Gra­zier gra­ją­cy Fred­diego radzi sobie znakomi­cie i jest w pewnym stop­niu duszą fil­mu. Ogól­nie dzieci­a­ki dobra­no tu fan­tasty­cznie i po raz pier­wszy od dłuższego cza­su nie zgrzy­tałam zęba­mi że na ekranie jest mniej dorosłych niż dzieci. Musi­cie bowiem wiedzieć, że od dziecińst­wa nie lubiłam filmów z dzieć­mi. Być może wyni­ka to z mojej głębok­iej niechę­ci do gatunku zwanego kinem famil­i­jnym. A może po pros­tu nie lubię dzieci (choć w sum­ie to nie praw­da bo w real­nym życiu wyda­ją się całkiem spoko, tylko na ekranie mnie den­er­wu­ją). Trze­ba też przyz­nać, że twór­cy włożyli trochę wysił­ki by rodzeńst­wo wśród którego prze­by­wa bohater było zróżni­cow­ane pod wzglę­dem pochodzenia. Moim zdaniem to nie jest zły pomysł zwłaszcza, że wątek takiej rodziny zastępczej swo­bod­nie na to pozwala. Ogól­nie  praw­da jest taka, że te wąt­ki rodziny i rodzeńst­wa wypada­ją w filmie lep­iej niż ele­men­ty z klasy­cznego podręczni­ka pro­dukcji o super bohat­er­ach. Zas­tanaw­iam się (nie sprawdza­łam) czy fil­mu nie planowano wpuś­cić do kina w okoli­cach świat bo trochę dzi­wnie oglą­da się te wszys­tkie świąteczne deko­rac­je i piosen­ki w kwiet­niu. Moim zdaniem jeśli chodzi o dys­try­bucję spoko­jnie moż­na było­by zamienić go z Aqua­manem (co zresztą ład­nie by kore­spon­dowało z drugą sceną po napisach) i chy­ba by lep­iej pasowało, ale to uwa­ga wielce marginalna.

 

Żeby było jasne – część osób uważa że jeśli ma się jakieś zas­trzeże­nia do wątków i  czy sposobu pisa­nia postaci to od razu nie lubi się fil­mu i uważa się go za zły czy bez­nadziejny. Prawdę powiedzi­awszy jed­no nie ma z drugim aż tak wiele wspól­nego. Moż­na mieć zas­trzeże­nia i dobrze się baw­ić, moż­na nie mieć zas­trzeżeń i umier­ać z nudów. Z Shaz­a­mem jest tak, że moim zdaniem to mógł­by być film nieco lep­szy a przy­na­jm­niej głęb­szy. Po tym co w nim naj­ciekawsze pro­dukc­ja się nieco śliz­ga, także dlat­ego, że jed­nak gatunek ma swo­je żelazne i niezmi­enne prawa i musi być mor­do­bi­cie, nawet jeśli dużo ciekawsze był­by inne rozwiąza­nia sce­nar­ius­zowe. No ale po mor­do­bi­cie ludzie przy­chodzą. Zresztą pod koniec film ma taki plot twist (choć nie dla fanów komik­su), który spraw­ia, że nie mogę się doczekać kole­jnej częś­ci która zapowiadać się może dużo ciekaw­iej. Zwłaszcza że ja w ogóle wole te filmy w których już bohater nie musi szukać celu i uczyć się kim jest. Sam seans pewnie będzie dla wielu doświad­cze­niem sym­pa­ty­cznym i zabawnym co nie było oczy­wiste w przy­pad­ku pro­dukcji DC jeszcze jak­iś czas temu.

 

 

 

No właśnie jeszcze na koniec gdzie Shaz­am! Wpisu­je się w budowanie świa­ta DC? Moim zdaniem całkiem dobrze go uzu­peł­nia – zwłaszcza, że to taka postać której np. nie ma jeszcze Mar­vel w żad­nej ze swoich licznych bohater­s­kich inkar­nacji. Do tego widać że DC trochę ekspery­men­tu­je styl­isty­cznie i gatunkowo – bo jed­nak nie jest to film bard­zo spójny pod tym wzglę­dem z Aqua­manem czy Won­der Woman. Prawdę powiedzi­awszy mam wraże­nie, że ter­az na to co zro­bi DC czekam z dużym napię­ciem bo tam jest jeszcze przestrzeń na wiele pomysłów – o ile oczy­wiś­cie uda się uporząd­kować sprawy z Bat­manem i Super­manem – którzy są temu światu potrzeb­ni ale za to w naszym świecie pro­dukcji przeży­wa­ją prob­le­my i nagłe zmi­any twarzy.

 

Ps: Bard­zo mi się podobało niewielkie naw­iązanie do Dużego z Tomem Han­ksem – o ile oczy­wiś­cie poprawnie je wyłapałam

0 komentarz
0

Powiązane wpisy

judi bola judi bola resmi terpercaya Slot Online Indonesia bdslot
slot
slot online
slot gacor
Situs sbobet resmi terpercaya. Daftar situs slot online gacor resmi terbaik. Agen situs judi bola resmi terpercaya. Situs idn poker online resmi. Agen situs idn poker online resmi terpercaya. Situs idn poker terpercaya.

Kunjungi Situs bandar bola online terpercaya dan terbesar se-Indonesia.

liga228 agen bola terbesar dan terpercaya yang menyediakan transaksi via deposit pulsa tanpa potongan.

situs idn poker terbesar di Indonesia.

List website idn poker terbaik. Daftar Nama Situs Judi Bola Resmi QQCuan
situs domino99 Indonesia https://probola.club/ Menyajikan live skor liga inggris
agen bola terpercaya bandar bola terbesar Slot online game slot terbaik agen slot online situs BandarQQ Online Agen judi bola terpercaya poker online