Home Film Zemsta klasy tańczącej czyli o Ślicznotkach

Zemsta klasy tańczącej czyli o Ślicznotkach

autor Zwierz
Zemsta klasy tańczącej czyli o Ślicznotkach

Na „Ślicznot­ki” poszłam w sum­ie nie z potrze­by ser­ca ale dlat­ego, że prze­chodz­iłam obok kina Atlantic w piątkowy wieczór i był to jedyny film który grali o odpowied­niej godzinie. I przyz­nam szcz­erze – wciąż jestem zaskoc­zona tym jaki to był miły seans. I film z gatunku takich które coraz rzadziej zdarza­ją się w kinach – zaw­ies­zony gdzieś pomiędzy sym­pa­ty­czną rozry­wką a próbą komen­tarza społecznego. A wszys­tko w klu­bie ze striptizem.

 

 

His­to­ria jest pros­ta – oto poz­na­je­my tancer­ki pracu­jące w pier­wszej połowie lat 2000 w klu­bie ze strip­tizem na Man­hat­tanie. Pieniądze są bard­zo dobre a i atmos­fera pra­cy miła. Panie tańczą dla znud­zonych życiem mak­lerów gieł­dowych i bankierów, a za kulisa­mi tworzą zgraną drużynę pra­cown­iczą, która się wza­jem­nie wspiera i wspól­nie staw­ia czoła prob­le­mom świa­ta. Brz­mi to niemalże jak utopia w skrom­nej bieliźnie. Wszys­tko jed­nak trafia szlag w 2007 roku kiedy kryzys finan­sowy uderza nie tylko w giełdę ale też we wszys­tkie usłu­gi które obsługi­wały zach­cian­ki elit finan­sjery. Inny­mi słowy – panie zosta­ją na lodzie. Mija kil­ka lat aż dojdą do tego jak mogą zaro­bić naprawdę duże pieniądze a przy okazji zemś­cić się trochę na świecie, który jed­nym daje mil­iony do strace­nia a innym nie dał nawet mil­ionów do zarobienia.

 

Zdję­cie: Bar­bara Nitke

 

Choć wąt­ki społeczno-eko­nom­iczne odgry­wa­ją istot­ną rolę w filmie to jed­nak na pier­wszym miejs­cu twór­cy staw­ia­ją poczu­cie wspól­no­ty i siostrza­ńst­wa bohaterek. Des­tiny (grana przez Con­stance Wu) zosta­je wzię­ta pod opiekę przez Ramonę (Jen­nifer Lopez) i ich przy­jaźń stanowi serce opowieś­ci. Jed­nocześnie do ich spół­ki dochodzą kole­jne dziew­czyny – Mer­cedes (grana przez Keke Palmer) i Annabelle (gra ją Lili Rein­hart), które są trak­towane jak rodz­i­na. Film tworzy przy­jem­ny (choć pewnie trochę dale­ki od prawdy) obraz relacji między przy­jaciółka­mi. Ich mały świat pełen jest miłoś­ci, zrozu­mienia, tros­ki i ciepła. Zaro­bione pieniądze dają im poczu­cie bez­pieczeńst­wa, którego wcześniej im w życiu brakowało. Dziew­czyny inwes­t­u­ją w siebie, ale także w swo­je rodziny – mężów, dzieci, bab­cię. Przyglą­da­jąc się tej społecznoś­ci nie sposób się nie uśmiech­nąć. To świat kon­flik­tów które jed­nak nie przesła­ni­a­ją wza­jem­nych uczuć, to his­to­ria w której nikt sobie nie da po pysku, to wiz­ja społecznoś­ci zbu­dowanej na równym podziale zysków i wza­jem­nej sol­i­darnoś­ci. Choć moż­na się zas­tanaw­iać czy rzeczy­wiś­cie tak było, to widać w tym trochę fil­mową kon­trę do męs­kich krę­taczy. Kobi­ety nie spisku­ją prze­ci­wko sobie, tylko robią to razem. Najwięk­sze różnice między nimi – te które zaowocu­ją różny­mi decyz­ja­mi gdy wszys­tko zacznie się wal­ić – nie wynika­ją z ambicji, ale raczej z poczu­cia obow­iązku wzglę­dem rodziny.  Film tworzy wiz­ję, w której kobieca współpra­ca i sol­i­darność jest w stanie stworzyć społeczność niemal bez wad.

 

 

Należy tu dodać niemal – bo prze­cież bohater­ki zaj­mu­ją się niele­gal­ną dzi­ałal­noś­cią. Podrzu­ca­ją trochę narko­tyków bogatym klien­tom by potem ich oskubać do cna. Film pozostaw­ia pytanie o moral­ność tego zachowa­nia w pewnym zaw­iesze­niu. Tak oczy­wiś­cie, jest to niele­galne, i tak raz na jak­iś czas okrada­ją w ten sposób człowieka, który abso­lut­nie na to nie zasłużył. Ale resz­ta? Film jakoś nie wyry­wa się do przo­du by kry­ty­cznie potrak­tować oskuby­wanie z kasy młodych wilczków z Wall Street. Jak mówi  grana przez Lopez bohater­ka – cokol­wiek zro­bią w klu­bie ze strip­tizem to będzie najpraw­dopodob­niej najbardziej niewin­na i moral­na rzecz jaką zro­bią danego dnia. Nie ma też wąt­pli­woś­ci, że klien­ci takich barów nie trak­tu­ją i nie trak­towali tańczą­cych przed nimi dziew­czyn do koń­ca ucz­ci­wie. Film nie pokazu­je aktów prze­mo­cy ale cza­ją się one gdzieś tam w domyśle. I tu w sum­ie twór­cy (a właś­ci­wie twór­czynie) zada­ją wid­zowi najbardziej prob­lematy­czne pytanie. Jakim cud­em jesteśmy w stanie żyć w społeczeńst­wie w którym codzi­en­nie Wall Street okradało ciężko pracu­ją­cych ludzi, i nikt za to nie poszedł siedzieć, a kiedy kil­ka strip­tiz­erek właś­ci­wie się za to mści, to mamy poczu­cie, że zaraz powin­na spotkać je kara. Dlaczego wciąż kradzież – wyra­chowana, wielo­mil­iar­dowa, w białych rękaw­iczkach, tak mało nas oburza. Pod tym wzglę­dem to nie tylko film o przekrę­cie, ale o zemś­cie, bard­zo małej zemś­cie, ale jednak.

 

 

Pod pewny­mi wzglę­da­mi miałam wraże­nie, że oglą­dam pro­dukcję, która jest wyrazem tego, że Stany Zjed­noc­zone po raz pier­wszy od daw­na, zdały sobie w pełni sprawę, że są społeczeńst­wem kla­sowym. To nie jest film o tym jak ciężką pracą moż­na dostać się nam sam szczyt. To jest film o tym, że w społeczeńst­wie gdzie jed­ni zara­bi­a­ją nieprzyz­woicie dużo, a drudzy led­wo wiążą koniec z końcem, ucz­ci­wie na szczyt dostać się nie da. Chcesz mieć futro z szyn­szyli, i aparta­ment z widok­iem na Man­hat­tan? Nie ma innego sposobu by okraść złodzie­ja. A jeśli złodziej jest do tego kole­jnym facetem, który przyszedł pogapić się na pół­nagie młode dziew­czyny wijące się przed nim w sek­su­al­nych pozach, to moż­na mieć z tego dodatkową satys­fakcję. I tak oczy­wiś­cie, spraw­iedli­wość w końcu dosięg­nie nasze bohater­ki, ale jed­nocześnie – pod ich drzwia­mi znalazło się dużo więcej pol­i­cyjnych wozów niż pod doma­mi tych, którzy rzu­cali w strip­tiz­er­ki polisą emery­tal­ną jakiegoś straża­ka – bo w końcu tym były te wielkie mil­iony, które wyparowały w cza­sie kryzy­su. Oczy­wiś­cie moż­na się z wydźwiękiem fil­mu nie zgadzać, zwłaszcza że nie jest on zbyt sub­tel­ny, ale nie ukry­wam – dla mnie to dowód że z roku na rok Hol­ly­wood zaczy­na coraz to inaczej myśleć o tym jak właś­ci­wie reprezen­tować kryzys i jego skut­ki – coraz częś­ciej opowiada­jąc o nich z punk­tu widzenia innych grup niż sami finansiści.

 

 

Przy czym – „Ślicznot­ki” to przede wszys­tkim film, który się fan­tasty­cznie oglą­da. Ma dobre tem­po, sporo humoru (w tym trochę absurdal­nego np. jed­na z bohaterek wymio­tu­je ilekroć jest zden­er­wowana i udało się to pokazać w sposób komiczny ale nie obrzy­dli­wy) i naprawdę doskon­ałe sek­wenc­je taneczne. Co ciekawe, mimo że roz­gry­wa się (przy­na­jm­niej w pier­wszej połowie) w klu­bie ze strip­tizem, to ani przez moment nie miałam wraże­nia, by był nies­maczny. Sposób w jaki kam­era krę­ci taniec bohaterek, ich wza­jemne inter­akc­je i zachowanie, spraw­ia, że nie mamy poczu­cia jak­byśmy oglą­dali coś wul­gar­nego. Moim zdaniem ma to jed­nak coś wspól­nego z tym, że film reży­serowała kobi­eta – Lorene Sca­faria. Może za wiele temu przyp­isu­ję, ale w sce­nach strip­tizu film pozwala nam bardziej spo­jrzeć na bohater­ki ocza­mi innych strip­tiz­erek a nie głod­nych  nagoś­ci, napalonych facetów. Zresztą w ogóle co warto zaz­naczyć – to jest jeden z rzad­kich przy­pad­ków filmów praw­ie bez mężczyzn. Mężczyźni nie są tu ważni, nie o nich chodzi, właś­ci­wie pojaw­ia­ją się wyłącznie na drugim albo trzec­im planie. Nigdy nie sta­ją się prawdzi­wy­mi bohat­era­mi na włas­nych prawach. Są trak­towanie w tej his­torii dokład­nie tak jak posta­cie kobiece w więk­szoś­ci filmów. Tylko, że aku­rat zwyk­le się tego nie zauważa bo do filmów bez kobi­et jesteśmy przyzwyczajeni.

 

 

Pro­dukc­ja ma fan­tasty­cznie dobraną i niesamowicie zróżni­cow­aną obsadę. Jen­nifer Lopez spraw­ia, że zaczy­namy się zas­tanaw­iać, jaki jest jej okręg łowiec­ki jako wam­pi­ra, bo bez bycia nieśmiertel­nie pokąsaną istotą tak się nie da wyglą­dać w wieku 50 lat. Poza tym jed­nak przy­pom­i­na, że jej dobre wys­tępy aktorskie na początku kari­ery nie były przy­pad­kiem. Lopez to nie jest tylko piosenkar­ka, która chce się sprawdz­ić w filmie, ale całkiem przyz­woi­ta aktor­ka, z okiem do postaci, w których może najlepiej pokazać swo­je zdol­noś­ci (choć nie zawsze jej to wychodzi – ostate­cznie zagrała w jed­nym z naj­gorszych filmów jaki nakrę­cono). Con­stance Wu niesie na swoich barkach więk­szość emocjon­al­nych scen fil­mu i wypa­da w nich doskonale – głównie dlat­ego, że nawet w chwilach oszuki­wa­nia klien­tów czu­je­my, że mamy do czynienia z osobą która przede wszys­tkim szu­ka rodziny. W pier­wszych sek­wenc­jach fil­mu dosta­je­my też w ogóle niesamowicie zróżni­cow­aną grupę aktorek gra­ją­cych strip­tiz­er­ki – bard­zo mi się spodobało, że twór­cy – chy­ba zgod­nie z prawdą (nie wiem nigdy w takim przy­bytku nie byłam) uznali, że w tym zawodzie różnorod­ność jest cnotą, więc bohater­ki różnią się wyglą­dem, rozmi­arem, wymi­ara­mi – bard­zo mi się spodobało że nie są to tylko młodz­i­utkie, szczu­plutkie dziew­czyny – bo to chy­ba nie jest prawdzi­wy obraz tego świa­ta. Ogól­nie pod wzglę­dem różnorod­noś­ci bohaterek ten film jest wręcz książkowym przykła­dem jak zro­bić to sprawnie, fajnie i tak żeby to wnosiło coś do his­torii. Warto jeszcze dodać, że film choć pokazu­je udra­maty­zowane wydarzenia pow­stał na bazie artykułu pra­sowego. To ciekawe, że coraz częś­ciej do kin trafi­a­ją filmy nie na pod­staw­ie książek ale właśnie tek­stów prasowych.

 

 

Nie ukry­wam – bard­zo braku­je mi takich filmów. Przy­jem­nych do oglą­da­nia. Dobrze nakrę­conych. Zabawnych. Z ele­men­ta­mi kry­ty­ki społecznej, ale też – zwykłego fil­mu rozry­wkowego, w którym baw­imy się oglą­da­jąc bohater­ki i zas­tanaw­iamy się jak skończy się dla nich cała opowieść. To taki satys­fakcjonu­ją­cy film do obe­jrzenia gdzie mamy dobre aktorstwo, dobrą muzykę  i naprawdę niesamow­itą chore­ografię tań­ca na rurze. No i naprawdę fan­tasty­czne stro­je —  serio każ­da sukien­ka czy ską­pa bieliz­na w której wys­tępu­ją bohater­ki jest taka ład­na.  Jest coś este­ty­cznie miłego w tym filmie — pełnym ład­nych ludzi w ład­nych ubra­ni­ach. Co ciekawe – a pro­pos muzy­ki – sporo w tym filmie … Szope­na. Tak moi drodzy, to film który pokazu­je że do Szope­na moż­na się nawet roz­bier­ać. Moim zdaniem to bard­zo fajny zabieg, ale mój mąż bard­zo narzekał. Głównie dlat­ego, że naprawdę nie lubi Szope­na. Jak widzi­cie nie wszys­tkim da się dogodzić.

 

Ps: Powiem wam szcz­erze, jestem całym sercem za ist­nie­niem kin nie sieciowych i studyjnych. Ale nigdy nie zrozu­miem dlaczego w Atlanticu są takie niewygodne krzesła. Gdy­by to ode mnie zależało wymieniłabym krzesła na wszys­t­kich salach – kocham to kino, ale moje siedze­nie zawsze protes­tu­je po seansie.

0 komentarz
2

Powiązane wpisy

judi bola judi bola resmi terpercaya Slot Online Indonesia bdslot
slot
slot online
slot gacor
Situs sbobet resmi terpercaya. Daftar situs slot online gacor resmi terbaik. Agen situs judi bola resmi terpercaya. Situs idn poker online resmi. Agen situs idn poker online resmi terpercaya. Situs idn poker terpercaya.

Kunjungi Situs bandar bola online terpercaya dan terbesar se-Indonesia.

liga228 agen bola terbesar dan terpercaya yang menyediakan transaksi via deposit pulsa tanpa potongan.

situs idn poker terbesar di Indonesia.

List website idn poker terbaik. Daftar Nama Situs Judi Bola Resmi QQCuan
situs domino99 Indonesia https://probola.club/ Menyajikan live skor liga inggris
agen bola terpercaya bandar bola terbesar Slot online game slot terbaik agen slot online situs BandarQQ Online Agen judi bola terpercaya poker online