?
Hej
Zwierz został przez jedną z czytelniczek lub czytelników (nick nie pozwalał rozeznać płci) poproszony o napisanie paru słów o Suburban Shootout. Jeśli serial ten obił wam się drodzy czytelnicy o uszy to zapewne dlatego, że w roli drugoplanowej pojawia się w nim Tom Hiddleston, powszechniej znany jako Loki a ostatnio król Henryk V. Zwierz nie będzie przed wami ukrywał, choć słyszał o serialu wcześniej (zwierz takie dziwne zwierzę, które o mnóstwie rzeczy słyszy choć ich nie ogląda) obejrzał go (ba! Nawet zakupił!) dopiero niedawno. Obejrzał go w ramach powszechnej u zwierza potrzeby prześledzenia całej filmografii jednego aktora. I zwierz nawet chyba nie musi precyzować, którego. Ale jak zwykle bywa w takich przypadkach (wieloletnie doświadczenie zwierza) dostaje się zupełnie co innego niż się spodziewał.
Mniej więcej tak poczuł się zwierz kiedy obejrzał pierwszy odcinek. Zaczyna się normalnie a potem BUM
Suburban Shootout najbardziej przypomina zwierzowi Hot Fuzz – jedną z jego ulubionych i z całą pewnością angielską do szpiku kości komedię. Bo w sumie punkt wyjścia jest podobny – nasza bohaterka wraz z mężem policjantem przybywają do małego miasteczka znanego ze swojej niskiej (właściwie nie istniejącej) przestępczości. Ładny otoczony zielenią domek, miłe sąsiadki i panie z lokalnych komitatów – wszystko wygląda jak raj na ziemi. Szybko się jednak okazuje, że ów brak przestępczości nie jest przypadkowy, a spokój miasteczka, tylko pozorny. Oto bowiem idealnym Little Stempingtin rządzą twardą ręką dwa gangi. Oba prowadzone są przez gospodynie domowe, niegdyś przyjaciółki, które po wydarzeniach pewnej nocy (zwierz nie będzie ujawniał jakich) zdecydowały się na walkę z przestępczością w mieście. Przez pewien czas ramię w ramię walczyły z przestępczością (przy czym walczyły dosłownie z bronią w ręku ) jednak jedna z nich przeszła na złą stronę, wykorzystując zdobyte umiejętności do prowadzenia własnej przestępczości – dobrze zorganizowanej.
Nie ma to jak groźba wypowiedziana z rodzinnego vana przez szefową lokalnej organizacji charytatywnej
Tak moi drodzy – Suburban Shootout to właściwie stara historia dwóch gangów rządzących miastem z tą różnicą że z bronią i groźbą latają po miasteczku panie w średnim wieku, które zamiast sprowadzać nowego rodzaju narkotyku do lokalnej dyskoteki powinny się zająć przyjęciem charytatywnym. Przy czym nie miejcie złudzeń, zarówno ta część obywatelek miasta która opowiada się po stronie prawa, jak i te które stanowią małą mafię są zupełnie porąbane i zupełnie straciły kontakt z rzeczywistością. Co więcej wygląda na to, że obie grupy upatrzyły sobie naszą bohaterkę na idealny dodatek do ich małych organizacji. W ostateczności spokojna i stateczna gospodyni domowa spędza większość swoich dni biegając z bronią, negocjując z francuskimi terrorystami i udając, że wszystko jest w absolutnym porządku.
W niewielkim miasteczku nie ma przestępstw. No może poza tymi które popełniają panie z klasy średniej
Ten dość surrealistyczny pomysł, świetnie się sprawdza przede wszystkim dlatego, że autorzy serialu nie boją się przesadzać. Tu nie chodzi o jakieś drobne knucie jak w Gotowych na Wszystko czy sąsiedzkie intrygi i plotki, które omawia się przez płot. Bohaterki biegają z bronią, są brutalne , właściwie zupełnie pozbawione moralności i bardzo ale to bardzo zabawne. Przede wszystkim dlatego, że kolejne zbrodnie (czy też walkę z nimi ) omawiają nad obowiązkową filiżanką herbaty, z rzadka podnoszą głos no i ubierają się stosownie do okazji – choć tą okazją nie jest popołudniowa herbatka z przyjaciółkami tylko napad z bronią w ręku. Co ciekawe scenarzyści zdecydowali się całość rozegrać w dość ciekawy sposób. Właściwie wszyscy w miasteczku doskonale wiedzą, że bohaterkom nie należy podpadać i wchodzić w drogę – co jest bardzo przydatne w czasie robienia niezwykle korzystnych zakupów. Jedynymi ludźmi którzy wydają się być absolutnie niczego nie świadomi i niemający pojęcia są mężowie wszystkich pań.
To cudowne jak mężczyźni nie ważne czy synowie czy mężowie nie mają zielonego pojęcia co się wokół nich dzieje
W dość nienachalny sposób przemycana jest tu bowiem myśl, że mężowie o życiu swoich żon właściwie nie mają bladego pojęcia, po prostu wracają do domu przekonani, że ich dzień upłyną równie nudno i spokojnie jak mogą to sobie wyobrazić. Co więcej nie są to źli mężowie, wręcz przeciwnie, policjant mąż głównej bohaterki wydaje się być bardziej niż odrobinę zatroskany stanem swojej żony (której rozdarcie między dwiema grupami przestępczymi odbija się na zdrowiu) no ale przecież nigdy nie przyjdzie mu do głowy, że dzieje się coś niedobrego. Zwierz nie podejrzewa by był to zamiar scenarzystów ale właściwie trochę bije z tego serialu myśl, że faceci tak bardzo nie znają swoich żon (zwłaszcza w rodzinach zamożnej klasy średniej), że równie dobrze mogą one prowadzić nielegalne sesje botoksu w salonie a oni i tak by się nie zorientowali. Zdaniem zwierza to w sumie dość ciekawa (i zdecydowanie mniej poważna) krytyka życia na przedmieściach na których kobiety tworzą własne małe społeczności do których mężczyźni raczej nie mają wstępu, a mężczyźni prowadzą swoje życie w mieście jedynie pojawiając się w domu. Nie mniej niech nawet przez moment nie przyjdzie wam do głowy, że to serial obyczajowy czy zawierający element krytyki społecznej. Po prostu zwierz odniósł wrażenie, że tak scenarzystom wyszło.
Choć obie mafie radzą sobie dobrze to jednak czasem dopasowanie się do stylu grup przestępczych sprawia im pewne trudności.
Serial nie jest wybitny ale ogląda się go z przyjemnością bo nie cofa się absolutnie przed niczym. To nie znaczy, ze jest w nim mnóstwo krwi, eksplozji i wystrzelonych kul (no dobra tych ostatnich trochę jest) ale trochę jak w Hot Fuzz – kiedy myślisz że będzie normalnie i sztampowo pojawia się jakiś wątek który przewraca wszystko do góry nogami i kieruje nas prosto w stronę zupełnie irracjonalnej komedii. Zwierz trochę żałuje że serial miał jedynie dwa sezony, ale z drugiej strony to ten rodzaj humoru z którym trzeba uważać, w małych dawkach bawi w dużych zaczyna nużyć – może dlatego, nie wypalił pomysł amerykańskiego serialu na jego postawie, który chciał przerobić tą półgodzinna komedię na większy format. Bo nie ma co ukrywać – większość postaci w filmie nie jest szczególnie pogłębionych psychologicznie i właściwie nikt nie każe się nam zastanawiać nad tym jak to możliwe, że jedno miasteczko zamieszkuje tyle niestabilnych psychicznie kobiet z skrzywionym poczuciem moralności.
Serial nawet przez chwilę nie udaje że jest czymś innym niż kompletnie wariacką komedią.
Trzeba z resztą dodać, ze serial byłby dużo gorszy gdyby nie obsada. Zwierz wie, że robi się nudny z tym ciągłym wychwalaniem angielskich aktorów, ale cóż zwierz poradzi na fakt że potrafią grać? Zdaniem zwierza najlepsza jest w całym serialu jest Anna Chancellor (większości z was pewnie znana albo z Czterech Wesel i Pogrzebu jako Kaczy Dziób albo jako siostra Pana Bingleya z TEJ adaptacji Dumy i Uprzedzenia). Gra postać dość wyrachowanej i psychopatycznej szefowej jednego z gangów, która jednak nigdy nie podnosi głosu. Trzeba przyznać, że jest absolutnie idealnie psychopatyczna, a jej zachowanie dokładnie oddaje zwierzowe wyobrażenia o tym co by się stało gdyby spokojna pani domu postanowiła zostać bezwzględnym szefem gangu. Zwierzowi niezwykle podoba się też rola Ruth Wilson w roli córki jednej z członkiń gangu. Wilson gra egzaltowaną dziewczynę, która zdecydowanie naczytała się za dużo Lolity. To dziewczę które naprawdę nie ma zielonego pojęcia co ze sobą zrobić poza wizją rychłego małżeństwa i ewentualnej kariery aktorskiej. Zwierz podziwia Ruth Wilosn zwłaszcza za scenę przesłuchania w której tak strasznie źle grała, że to aż bolało. Zwierz jak wiecie zawsze podziwia aktorów, którzy potrafią zagrać ludzi którzy nie umieją grać. Dobra, powie część czytelników wpisu, a gdzie kaskada uwag i pochwał dla Toma? Cóż zwierz nie będzie przed wami ukrywał – jego postać naiwnego syna głównej bohaterki, jest absolutnie przeurocza, ale wydaje się, że Tom dostał rolę przede wszystkim ze względu na swój wygląd. Nie żeby grał źle, tylko po prostu nie za bardzo ma co grać, poza sprawianiem wrażenia bardzo speszonego lub nie do końca ogarniającego co się wokół niego dzieje. Poza tym ma być miły i radosny co właściwie nie wymaga od Toma żadnej gry aktorskiej.
Większość konwersacji pań z serialu przypomina pogodne gadanie o niczym ale w większości przypadków kończy się na omawianiu życia przestępczego i przemocy.
Tak więc w ostatecznym rozrachunku jeśli zwierz poleca wam serial to przede wszystkim dlatego, że przynajmniej sam zwierz uwielbia czarny lekko surrealistyczny humor. Jeśli jednak nie daj boże usłyszycie gdzieś, że to takie brytyjskie Desperate Housewives to naprawdę potraktujcie to jako najgorsze porównanie z możliwych – bo Suburban Shootout ma w sumie więcej z Małej Brytanii (zwierz nie mówi, że te seriale są do siebie podobne!) czy z Ligii Dżentelmenów niż z amerykańskiego serialu. Zwierz jest bardzo z resztą zadowolony że trafił na ten serial choć ponownie (jak zwykle w przypadku przeglądania filmografii Toma) wróci do niego z zupełnie innych powodów niż go szukał.
Suburban Shootout to serial gdzie kobiety strzelają a mężczyźni są zdecydowanie nie poważni.
Ps: Uroczyście przyrzeka zwierz że nie będzie recenzował absolutnie wszystkich seriali brytyjskich jakie wpadną mu w ręce ale czekają was jeszcze dwie refleksje nad Wallanderem i przeogromny wpis o Hollow Crown. Cóż takie to brytyjskie lato (minus deszcz).
Ps2: Jutro będzie o samochodach. Tak zwierz będzie pisał o samochodach. Cztery kółka i takie tam. W końcu kiedyś trzeba.
No i na koniec zwierz pragnie przypomnieć wszystkim nie facebookowym czytelnikom o swojej facebookowej stronie gdzie newsy, zdjęcia, gify, nowości oraz zwierzowe refleksje nad rzeczywistością pojawiają się codziennie w sporych dawkach. Zwierz zawsze z radością widzi nowych czytelników. A dla tych którzy chcą zwierza w 140 znakach – zwierz przypomina, że ma też konto na twitterze, na którym nie tylko linkuje ale i wyraża mądrości w jakże zwięzłej formie.