Hej
Zwierz nie będzie dziś pisał o kulturze popularnej a może kto wie będzie. Zwierz jakoś nigdy nie jest w stanie uciec od tematu swojego bloga tak zupełnie do końca. Dziś jednak będzie trochę z boku i chyba trochę bardziej o zwierzu. Widzicie może zdążyliście się zorientować zwierz nie jest perfekcyjny. Prawdę powiedziawszy listę nie perfekcyjności (czy jest takie słowo) zwierza można byłoby sporządzić dość krótko z silnym wsparciem wiecznie czuwających, nigdy nie powracających anonimowych czytelników. Zwierz nie wygląda więc perfekcyjnie (o czym mieliście okazję się przekonać kiedy kilka dni temu opublikował tu kilka swoich zdjęć), nie pisze perfekcyjnie (o czym przypomina wam każdy wpis i bardzo ważna podstrona „Gdzie są przecinki”) i jeśli słuchaliście wczorajszego podcastu Myszy zwierz perfekcyjnie nie mówi (dla niewtajemniczonych – zwierz wykorzystuje wiele literek ale ‘r” praktycznie sobie w wymowie odpuszcza). Dla niektórych jest to wystarczający argument by zwierz zaprzestał swoich działań wychodzenia przed ludzi, mówienia czy to w radio czy w podcaście, pisania codziennie na blogu jak nawiedzony wariat. Zwierzowi tacy ludzie nie przeszkadzają. Został on przez przypadek obok braku perfekcyjności obdarzony jeszcze nieproporcjonalną do zdolności pewnością siebie. Ten rzadki dar jaki spływa na ludzi dość przypadkowo każe im robić co ich bawi i się nie przejmować. Ale ilekroć zwierz słyszy taką uwagę myśli ile złego w naszym świecie wyrządza to dążenie do perfekcji. I choć zwierz wychodzi z tego obronną ręką nie może przestać myśleć o innych.
Ten wpis nie powstał dlatego, żeby zwierz mógł znów skorzystać z tego gifu tej wersji się trzymamy.
Zwierz nie zliczy ile razy zachęcał kogoś do założenia bloga, wystąpienia publicznego, wystawienia swoich prac na pokaz. Zwierz powtarzał że to tylko blog, konwent, że pomysł czasem liczy się bardziej od wykonania, że nie musi być idealnie, czasem wystarczy jak jest bardzo dobrze a czasem jest idealnie bo właśnie nie jest perfekcyjnie. Czasem się udawało, ale czasem nie. Bo jak zacząć pisać skoro nie pisze się od razu idealnie, jak pokazać światu swoje rysunki skoro są ładne ale gdzie im tam do dzieł dawnych mistrzów, jak stanąć przed grupą chcących wysłuchać nas ludzi, skoro nie przeszło się kursu dla krasomówców. Przekonanie, że perfekcyjnie albo wcale zabiło już niejedną pasję. Ktoś kto lubił śpiewać w obliczu braku umiejętności wyciągnięcia najwyższych nut ogranicza się wyłącznie do cichego mruczenia tylko wtedy kiedy ma pewność że wszystkie drzwi są zamknięte, rysowanie stało się dziedziną w której nagle zaczęła liczyć się perfekcyjna technika niemal od pierwszej klasy. Radość niewiele ma tu do powiedzenia (zwierz uwielbiał rysować ale wkopał się sam w to, że skoro nie umie dobrze rysować to właściwie nie powinien) liczy się czy nasze prace można byłoby wystawić w galerii, czy nasz taniec nadałby się do powtórzenia przez wszystkich w klubie (zwierz ma zerowe poczucie rytmu więc mógłby zostać guru tańca współczesnego). Zwierz ma wrażenie, że część z nas traktuje samych siebie trochę jak szkolny projekt, który trzeba doskonalić, ulepszać, poprawiać i wtedy kiedy już na pewno jest najlepszy można go pokazać innym. Problem polega na tym, że nie zawsze musimy się poprawiać, dążyć do perfekcji, czekać aż wszystkie nasze wady znikną. Zwłaszcza że niektóre nigdy nie znikają – jak dysfunkcje (może być lepiej to prawda) czy wady wymowy (ponownie część da się wyplenić ale nie wszystkie). A czekać w nieskończoność aż jakieś lepsza wersja nas będzie miała nareszcie szansę się wykazać? Ileż to odbiera zabawy.
Nie zrozumcie zwierza źle – zwierz nie jest wrogiem perfekcji jako takiej. Dążenie do tego by być jak najlepszym jest wszech miar słuszne. Zwierz pisząc te słowa zdaje sobie sprawę, że jest prawdopodobnie lepszym blogerem niż był kiedy pisał pierwszą notkę na blogu. Dalekim od perfekcji ale bardziej doświadczonym, lepiej panującym nad słowem, szybciej wstukującym literki na klawiaturze (zwierz budzi przerażenie wśród niektórych ludzi kiedy zaczyna pisać bo osiąga niesamowitą szybkość jak się skoncentruje). Ale właśnie – perfekcja to coś co może być ostatecznym celem, ale nigdy nie powinna być warunkiem wstępnym. Pierwsze opowiadania wielkich autorów rzadko są wielkie (czasem są ale o nich nie mówimy mutanci jedni), z kompozytorów od dzieciństwa genialnie pisało kilku (przy czym Mozart się nie liczy bo jak twierdzi słusznie ojciec zwierza Mozart był jedynie pośrednikiem przez który przepływała idealna muzyka sfer) pierwsze role aktorów – tylko niekiedy wybitne. Zanim dziennikarz wydrukuje tekst musi go kilka razy poprawić na prośbę redaktora, początkujący spiker czasem się jąka i traci głos, na pierwszym roku aktorstwa mnóstwo osób nie ma pojęcia jak wydobyć z siebie emocje. To przychodzi później – wraz z doświadczeniem, profesjonalizacją, uznaniem czegoś za zawód. Od aktora, któremu płacą grube miliony możemy wymagać by jednak mówił wyraźnie, od pisarza, który wydał książkę – by znalazły się w niej przecinki, od fotografa – by w kadrze nie było opuszków jego palców. Jednak, jeśli zaczniemy tego wymagać od siebie – daleko nie zajdziemy. Zwłaszcza, jeśli okaże się, że ta perfekcyjność wymagana jest w każdej dziedzinie naszego życia. Jeśli ciasto, które upiekliście nie będzie ładne nie znaczy, że nie będzie smaczne. I że nie macie prawa gotować dla waszej rodziny której uszy się aż trzęsą kiedy stawiacie je na stole. To się tyczy prawie wszystkiego co w życiu robimy.
Irenka nie pyta czy świnki jedzą Banany. nie pyta czy inne robią to szybciej. Irenka wcina
Mamy skłonność do wytykania sobie wzajemnie wad. Niektórzy z nas noszą je jak ordery – choć to smutne oznaczenia bo właściwie oznaczają zakaz wstępu. Inni co prawda swoich wad się nie boją czy nie wstydzą ale w imię zachowania perfekcji na świecie ustępują innym tym którym do tego wyimaginowanego ideału bliżej. Problem tylko w tym, że świat nie chce działać tak jak się nam wydaje. Derek Jacobi się jąkał. Został aktorem, lepiej niż ktokolwiek inny zagrał jąkającego się Cesarza i stał się jednym z najważniejszych aktorów brytyjskiej telewizji, teatru i kina. Choć przecież nie powinien nawet zdawać do szkoły aktorskiej. Hans Christian Andersen robił masę błędów ortograficznych i pisał tak niewyraźnie, że prawie nikt nie mógł przeczytać jego pisma. Dziś pewnie zdiagnozowano by u niego jakąś dysfunkcję. Wtedy się z niego śmiano lub wyrażano się nie do końca pochlebnie. To znaczy dopóki nie zaczął opowiadać bajek, bo te choć zapisane tym brzydkim nieperfekcyjnym pismem bliskie były ideału. Jack Nicholson dziękując za swojego Oscara zadedykował go swojemu agentowi, który powiedział mu, żeby poszukał sobie miejsca w innym zawodzie bo do tego się nie nadaje. Przykłady można mnożyć i mnożyć. Bo prawda jest taka, że dary nie zostały na tym świecie rozdane na równi z ochotą. Część z nas nigdy nie będzie absolutnie idealna. Więcej większość z nas nigdy nie będzie jakiejś czynności wykonywać idealnie. Większość z nas nawet nie dojdzie do bardzo dobrze. Ale czy to znaczy, że zawsze mamy się powstrzymywać? I czy na pewno już na wstępie wiemy co czeka nas pod koniec drogi? Człowiek jest ponoć swoim najsurowszym krytykiem ale jest też krytykiem najbardziej ograniczonym, interesownym i niedoinformowanym.
Część z was może w tym momencie powiedzieć – oj zwierzu, zwierzu – to przecież pochwała braku samokrytyki, dystansu, cóż będzie jeśli wszyscy zaczniemy tak myśleć. Ilu fałszujących piosenkarzy, grafomańskich autorów książek i opowiadań, ludzi którzy chcą malować a trzech prostych kresek nie umieją postawić. Widzicie zwierz jest przekonany, że wcale by się to tak źle nie skończyło. Wszyscy mamy zdrowy rozsądek – wiemy gdzie leżą nasze ostateczne granice (nawiązanie do wiadomo czego zamierzone). Większość osób które znał zwierz a które powstrzymywały się od jakich czynności – jak wystąpienia publiczne, założenie bloga, pokazanie światu swoich rysunków, nigdy by nie popadły w zbędny samo zachwyt. Pewnie nigdy też nie chciałby by brać za swoje wytwory czy występy pieniędzy i przekonywać cały świat że są najlepsi. Byliby sobie po prostu dobrzy, średni, nieźli – nie idealni i nie perfekcyjni. Zresztą tak zupełnie na marginesie, nie wiem czy czytaliście jakąkolwiek rozmowę z pisarzami grafomanami. To są bardzo szczęśliwi ludzie, dużo szczęśliwsi od tych, którzy trzymają swoje rękopisy w szufladach bo nie są na poziomie Illiady. Zresztą większość z nas nigdy nie będzie miała skłonności do samo zachwytu – nawet pewny siebie zwierz takich nie ma choć przecież dość powszechnie wiadomo, że jest wspaniały. Przy czym to ważne – te nasze wszystkie wątpliwości czy możemy czy powinniśmy nie tyle przeszkadzają nam w realizowaniu wielkich marzeń, ale raczej w próbowaniu rzeczy, które mógłby nam sprawić przyjemność czy sprawiały nam przyjemność zanim wbiliśmy sobie do głowy, że idealnie albo wcale
.
To, że próbujemy nie znaczy że od razu będziemy idealni. Irenka jadła Arbuza dłużej niż Świnki na filmiku ze świnkami jedzącymi arbuza
Zwierz tak pisze, pisze i pewnie zastanawia się co chce powiedzieć. A zwierzowi po prostu chodzi o to byście nie stawiali sobie od razu za wysoko poprzeczki. Jeśli chcecie pisać – piszcie – może któregoś dnia będziecie wielkim pisarzem, może skończy się na pięciu fan fikach o Sherlocku bez jednego przecinka. Zwierz zastanawia się ile będzie w tym szkody dla ludzkości i dla was i nie widzi (OK to zależy jak złe będą te fan fiki choć powiedzmy sobie szczerze – wszystko już tu było). Jeśli będziecie naprawdę dobrzy na samym końcu tej drogi czeka wykfalifikowany redaktor. Jeśli chcecie występować publicznie ale boicie się, ze wasze wystąpienie może nie wyjść – i tak wystąpcie. Może będzie beznadziejnie a może po pięciu prelekcjach napisze do was jakiś konwent że fani domagają się waszej obecności. A może po prostu będziecie się znakomicie bawić. Każda z tych opcji jest dla was równie dobra. Na pewno lepsza niż przekonanie, że to jest nie dla was. Jeśli chcecie śpiewać, śpiewajcie. Może akurat okaże się że was zaśpiewany w zupełnie innej tonacji cover Let it Go spodoba się piętnastu nastolatkom z Japonii. Czy naprawdę to byłoby takie straszne? Nie zaczynajcie od stwierdzenia że musicie być idealni. W ogóle nigdy nie próbujcie być idealni. Natomiast możecie próbować być odrobinę lepsi. Z czasem, powoli, spokojnie, biorąc pod uwagę rozsądną krytykę. Ignorując ludzi którzy jeszcze nie zrozumieli, że bycie perfekcyjnym jest na tym świecie sprawą absolutnie drugorzędną. Zwłaszcza dla ludzi, którzy po prostu chcą sobie umilić czas a nie uczynić ze wszystkiego maszynkę do zarabiania czy sens swojego życia. Zdanie „Najwyżej nie będę najlepszy” nie brzmi jak porażka. Brzmi jak początek czegoś bardzo fajnego. I jak stwierdziła moja droga czytelniczka. Trzeba iść przez świat pewnie bo haters gonna hate a świnki gonna pietruszka. A jak patrzę na Irenkę z pietruszką w zębach to wiem że przynajmniej ona zna definicję perfekcji.
perfekcja
Ps: Koniecznie wpadnijcie jutro będzie wpis z fajerwerkami – zwierz ujawni czego się boi, da wam prezent i jeszcze konkurs będzie. Orkiestra dęta stoi już w pogotowiu.
Ps2: Zwierz nadrabia przeżycia z młodości więc zaczął oglądać nową Czarodziejkę z Księżyca pierwszy odcinek bardzo się zwierzowi podobał