Hej
Zwierz miał dziś pisać o czymś zupełnie innym ale ostatecznie po obejrzeniu dzisiejszej porcji swoich seriali zwierz doszedł do winsoku, że nie będzie was uczył jak wiedzieć lepiej niż media co dzieje się na świecie. Tak już jest ze zwierzem, że ilekroć sobie wcześniej zaplanuje jakiś temat tylekroć odwleka go w czasie. Być może po prostu ma zbyt wiele pomysłów. No ale to chyba nie jest złą cecha dla blogera który podjął się codziennie karmić czytelników ( zwierz naprawdę nie wie jakim cudem dał się w to wrobić. Jakim cudem nadal udaje mu się codziennie coś pisać).
Wracając jednak do seriali. Otóż dzisiejsze refleksje sponsorują dwa seriale nadawane w stanach w czwartki które zwierz tradycyjnie ogląda w piątki. Chodzi zwierzowi o Big Bang Theory i Bones. Oba seriale choć różnią się formatem, tematyką i gatunkiem łączy jedno – w obu występuje racjonalna niemal do granic możliwości postać która nie do końca załapała zasady na jakich odbywają się interakcje społeczne. W The Big Bang Theory jest to Sheldon który choć fizykiem jest genialnym ( co lubi podkreślać, a zwierz wierzy mu na słowo) to jako człowiek ma pewne problemy by znaleźć się w definicji normalności. Sheldon nie jest szalony ( twierdzi że jego matka na wszelki wypadek go przebadała) ale nie ma się co po nim spodziewać dobrze nam znanych schematów zachowań. Sheldon nie przepada za ludźmi, ledwie toleruje swoich znajomych, ma paskudny zwyczaj zawsze mówienia prawdy i zupełnie nie rozumie czemu ludzie obrażają się gdy tylko stwierdza oczywiste fakty odnośnie ich zachowań i inteligencji.
Nie jest przy tym Sheldon bohaterem szczególnie sympatycznym – wręcz przeciwnie żyje w poczuciu wyższości i egocentrycznym przekonaniu że większość wydarzeń których jest świadkiem koncentruje się na nim. Zwierz nie chciałby mieszkać z Sheldonem ani nawet z nim pracować ale musi przyznać że bardzo lubi jego obecność w swoim telewizorze. Pomijając fakt, że Sheldon i wszyscy jego przyjaciele z TBBT są nieuleczalnymi geekami ( z czym zwierz całym sercem się solidaryzuje) to na dodatek Sheldon jest jedną z najlepiej napisanych postaci w telewizji – co więcej niesłychanie wręcz zabawną. O Doktor Brennan z serialu Bones zwierz pisał bardzo niedawno już przy okazji problemu z rozwijaniem wątków w serialu Kości nie mniej może na potrzeby tej notatki zwierz przypomni, że choć zamiast komiksów woli ludzkie kości ( cóż każdy ma jakieś hobby) to jej postać jest w sumie dość do Sheldona podobna – oczywiście w bardziej poważnym i zdecydowanie mniej przerysowanym kontekście. dla niej też zrozumienie podstawowych sytuacji społecznych jest pewnym wyzwaniem, podobnie jak Sheldon mówi niemal wyłącznie prawdę i nie zawsze zachowuje się w sposób który uznalibyśmy za grzeczny, i niemal identycznie z bohaterem sitcomu jest przekonana o swojej wyższości intelektualnej nad wszystkimi otaczającymi ją osobami.
Obie te postacie wnosiły do swoich seriali jeszcze jedno – brak zrozumienia koncepcji poszukiwania romantycznego uczucia. Typ postaci która nie szuka za wszelką cenę pary czy miłości ( niekoniecznie to samo:) wcale nie jest taki powszechny. Niemal wszystkie seriale w pewnym momencie dążą do sparowania swoich bohaterów. oczywiście czasem zajmuje to dłużej czasem krócej ale jeśli oglądacie serial czy film to nie musicie być szczególnie błyskotliwi by dostrzec że niemal w każdym pojawia się dla bohatera potencjalna romantyczna para ( bądź bohater już jest w jakimś związku). Tak więc zobaczyć kogoś kto na ekranie nie wykazuje zainteresowania miłością wcale nie jest takie częste. Zwierz bardzo lubił Sheldona przyglądającego się z boku swojemu współlokatorowi Lenardowi i komentującego jego dość średnio udane życie uczuciowe z pozycji osoby zupełnie podobnymi kwestiami nie zainteresowanej. Czy nie miło od czasu do czasu usłyszeć że chodzenie na randki jest kompletną stratą czasu i to nie z ust zawiedzionej związkami kobiety w okolicach 30? Podobnie zwierz lubił dyskusje Brennan z agentem FBI Boothem który w przeciwieństwie do pani doktor w miłość romantyczną wierzył całym sercem. Wydaje się jednak że tego typu postacie stoją w jakiejś sprzeczności z panującym w telewizji dyktatem nakazującym wszystkim szukać uczucia.
O tym że na jakieś uczucie należy liczyć w Bones zwierz był przygotowany – niestety im dłużej ogląda szczęśliwą i zakochaną ( a przynajmniej kochającą) Brennan tym bardziej tęskni do postaci z pierwszych sezonów – oczywiście zwierz życzy swoim bohaterom zawsze wszystkiego najlepszego ale w tym przypadku postać bardzo straciła na oryginalności – wszystkie sceny w których dzieli się z nami swoimi przeżyciami i emocjami oddalają ją o oryginalności a co raz bardziej przybliżają w kierunku dobrze znanego nam schematu wedle którego tworzy się genialne postacie pełne wewnętrznych lęków. Nie mniej jednak zwierz nie może się tu czepiać scenarzystów bo sama formuła serialu niemal od początku zakładała że gdzieś po drodze w naszej bohaterce będzie musiała zajść zmiana. Ma za to zwierz pretensje do scenarzystów The Big Bang Theory. Od trzeciego sezonu serialu wprowadzili oni postać równie neurotycznej jak Sheldon Amy z którą naszego bohatera łączyła przyjaźń. Teraz w ostatnim nadanym odcinku sezonu czwartego kazali Sheldonowi zostać jej chłopakiem. Wszystko zapewne by razem z widownią pośmiać się z tego jak bardzo nasz bohater nie standardowo potraktuje taki nowy układ. Nie mniej zwierz nie może pozbyć się wrażenia że Sheldon dostał dziewczynę niejako z przydziału. Fabularnie nie jest to postać ani potrzebna, ani najlepiej napisana ( widać że scenarzyści umieją uczynić facetów geeków zabawnymi ale zupełnie nie wychodzi im to w przypadku kobiet) i dodana tylko i wyłącznie po to by móc wprowadzić wątek związku, miłości czy seksu do wątku Sheldona. Pozostaje pytanie po co? Sheldon jest postacią napisaną tak, że sama myśl by miał dziewczynę wydaje się zupełnie sprzeczna z jego charakterem i wizją świata. Z resztą wydaje się że autorzy scenariusza już od samego początku pisali go jako postać aseksualną ( jak już zwierz pisał – na podobieństwo Spocka) , by przy rosnącej popularności serialu nagle zmienić kurs.
Tymczasem wydaje się że wątek romantyczny to coś co rzeczywiście lubimy ale nie zawsze koniecznie potrzebujemy. Czy nie woleliście Housa zanim zaczęły się jego problemy sercowe? House ( co ciekawe też lecący w czwartki – czwartek dniem osób emocjonalnie nie dostępnych?) był zabawny bo podobnie jak Sherlock Holmes wydawał się nie zainteresowany ideą związków i miłości ( co ciekawe filmowemu Holmsowi niemal na siłę dopisano romantyczny wątek ). Oczywiście była ukochana pojawiająca się pod koniec pierwszego sezonu dodawała postaci niezbędnej głębi ale kiedy w szóstym i siódmym sezonie uczucia stały się ważniejsze od medycyny zwierz nie był jednym który podjął decyzje o rozstaniu się z serialem. Zwierz ma też nadzieje że scenarzyści nigdy nie zdecydują się dodać romantycznego wątku Patrickowi Jane głównemu bohaterowi serialu Mentalista. Serial ten od tak wielu mu podobnych wyróżnia właśnie fakt, że nie próbuje się nas przekonać że nasz specjalista od czytania z mowy ciała i policjantka którą wspiera mają się ku sobie. Jednak zarówno w przypadku Housa z pierwszych sezonów jak i Patricka Jane ta niechęć w stosunku do związków zostaje wyjaśniona traumą – House zawiódł się na ukochanej, żona i córka Patrica zostały okrutnie zamordowane a on szukając zemsty nie ma oczywiście czasu na romanse.
Scenarzyści jednak jak ognia boją się seriali bez romantycznych wątków i bohaterów miłością nie zainteresowanych. To choroba która pożera także kino gdzie niemal wszędzie dopisuje się postać stanowiącą parę dla bohatera. Zwierz zwykł nazywać to zjawisko syndromem Arweny – od czasu kiedy niemal na siłę wepchnięto wątek ukochanej Aragorna do Władcy Pierścieni by film nie pozostał całkowicie pozbawiony romansu. Zwierz zastanawia się tylko co stoi za taką praktyką. Czy tradycja amerykańskiej popkultury która każe święcie wierzyć że niezależnie od tego o czym jest film zawsze znajdzie się miejsce na romantyczne uczucie. Czy z wiary że bohater który się nie zakochuje nie może zdobyć sympatii widzów, a może dlatego, że co raz więcej odbiorców popkultury stanowią kobiety do których zazwyczaj kieruje się wątki romantyczne. A może przekonanie że nie uwierzylibyśmy w bohatera który jest zupełnie zadowolony samotna egzystencją. Niezależnie od przyczyn dla których scenarzyści decydują się na takie a nie inne rozwiązanie zwierz musi stwierdzić, że nie zawsze wychodzą na tym dobrze. Bo skoro wszyscy wszędzie wierzą w miłość to miło od czasu do czasu przyjrzeć się komuś kto ma to gdzieś. Taka miła odmiana dla tych wszystkich widzów którzy sami powątpiewają by wszędzie za rogiem czaiła się miłość.
Ps: Zwierz obejrzał Doktorowy występ w Children in Need i zwiastun odcinka świątecznego. Zwiastun z świetnym nawiązaniem do Narni bardzo mu się spodobał, ale sam występ doktora pozostawił zwierza w sporym niedosycie. Zwierz zdecydowanie przygotował się na więcej, tymczasem miał wrażenie jakby ktoś za wcześnie rozmontował dekoracje w Cardiff i całą resztę trzeba było nagrać pośpiesznie na zapleczu BBC.