Home Ogólnie Tak naprawdę nie dzieje się nic, i nie stanie się nic czyli zwierz i 4 sezon Downton Abbey

Tak naprawdę nie dzieje się nic, i nie stanie się nic czyli zwierz i 4 sezon Downton Abbey

autor Zwierz

Hej

Zwierz nie oglądał w tym roku Downton Abbey.  Powodów było wiele, pierwszy – irytacja zwierza po bardzo słabym trzecim sezonie a zwłaszcza jego podyktowanej decyzjami aktorów końcówce.  Ale nie zadziałała tu tylko chłodna kalkulacja zirytowanego fana. Kiedy pojawił się pierwszy odcinek serii, zwierz po prostu nie miał najmniejszej ochoty go oglądać. To uczucie pojawia się u zwierza rzadko i najczęściej jest oznaką, że dany serial po prostu przestał go interesować. Co się zmieniło?  Przede wszystkim, skończył się sezon, co oznacza, że zwierz mógł zrobić to samo, co właściwie powinien robić od początku – obejrzeć wszystkie odcinki za jednym zamachem. Po drugie miał przed sobą dziesięć godzin podróży a cóż jest lepszego na 10 godzin podróży niż sezon serialu. Tak, więc zwierz obejrzał w końcu Downton Abbey i nie ma wyrzutów sumienia, że jako fan popularnej kultury brytyjskiej porzucił jeden z jej najpopularniejszych telewizyjnych wytworów. Ale czy mu się spodobało dowiecie się z następnych akapitów. No i ważna uwaga – ponieważ sezon się skończył co daje możliwość spojrzenia na całość zwierz zdecydował się na tekst ze spoilerami. To taki przywilej omawiania sezonu po jego zakończeniu.

 

Zacznijmy od tego, że sezon czwarty jest lepszy od trzeciego, w którym ewidentnie Fellowesowi zabrakło węzła dramatycznego. Teraz po wykończeniu Matthewa ma nareszcie znów, o czym opowiadać. Szkoda tylko, że wprowadzając dramatyczne zwroty akcji nieco się zagalopował. Przez te kilka miesięcy, które obejmuje akcja czwartego sezonu w Downton Abbey dzieje się więcej niż w niektórych posiadłościach angielskich zdarzyło się przez całe stulecie. Czegóż tam nie mamy – gwałt, niechciana ciąża, spór o zarządzanie majątkiem, czarnoskóry ukochany, szantaż, żałobę, rywalizujących adoratorów a to tylko początek. I zwierz specjalnie wymienia to wszystko w jednym zdaniu, bo mniej więcej tak jest w serialu – nagromadzenie problemów mniejszych i większych jest niesamowite. Kiedy w ostatnim odcinku hrabina Grantham mówi, że życie to pokonywanie jednych problemów za drugimi aż do śmierci to człowiek ma wrażenie jakby podsumowywała metodę pisania scenariuszy przez autora serii. Co więcej przez to nagromadzenie tragedii większych i małych serial trochę traci swoje oblicze opowieści obyczajowej a staje się taką ekskluzywną odmianą soap opery, gdzie każdy zmarły pozostawia list zza grobu, a każda służąca spiskuje jakby tu kogoś uwieść. Co więcej wydaje się, że gdyby Fellowes od czasu do czasu się powstrzymał i np. pozwolił jednej z córek lorda po prostu wyjść normalnie za mąż, urodzić dziecko i żyć bez większych komplikacji to paradoksalnie historia byłaby ciekawsza. Bo tak zwierz jest trochę znużony światem serialu, w którym jedna córka wyszła za szofera i umarła, druga wyszła po wielu bojach za ukochanego i on umarł, a trzecia właśnie zaszła w ciąże z ukochanym, który zaginął gdzieś w okolicach Monachium. A kiedy kuzynka (wprowadzona ewidentnie, jako zastępstwo Sybill) postanowiła się zaręczyć z czarnoskórym muzykiem – wtedy zwierz pomyślał, że scenarzysta naprawdę powinien wziąć wolne.

 

Jednak nie tylko z fabułą zwierz ma problem.  Chodzi też o postacie. Zwierz ma wrażenie, że w pewnym momencie część z nich całkowicie zmieniła charakter, część go zupełnie straciła, a część po prostu przestała ewoluować. Przykładem pierwszego rodzaju postaci będzie Mary. W pierwszym sezonie zwierz lubił ją najbardziej ze wszystkich córek właściciela Downton właśnie, dlatego, że nie była szczególnie sympatyczna. Wyniosła, snobistyczna, zarozumiała – doskonała córka swojej klasy i pozycji społecznej. Niestety przez ostatnie kilka sezonów Fellowes postanowił pokazać na niej jak miłość zmienia nas wszystkich w ciepłe kluchy. I tak Mary jest obecnie pełna współczucia, ciepła i zrozumienia. I choć od czasu do czasu wspomina nawet, że boi się, iż małżeństwo tak ją rozmiękczyło to wszystko wskazuje na to, że całkowita utrata przez nią cech charakteru jest przyjmowana przez scenarzystę i bohaterów serialu, jako przemiana pozytywna. Co do utraty charakteru to zwierz żałuje, że złośliwa Edith też zamieniła się w istotkę, której jedynym znakiem rozpoznawczym jest cień cierpienia na twarzy, zaś w przypadku Cory charakter zamienił się w uśmiech. Serio gdyby w tym momencie rozjechał ją rozpędzony pociąg serial nic by na tym nie stracił. Z kolei pod schodami czas się zatrzymał. Zwierz ma wrażenie, że jako tako ewoluowała tylko Diasy. Wszystkie pozostałe postacie zachowują się mniej więcej tak samo jak w 1912 roku, kiedy rozgrywał się pierwszy sezon serialu. To zwierza nieco irytuje, bo przecież przez tyle lat ludzie się jednak zmieniają. A może to tylko zwierz chciałby, aby zmiany społeczne, choć trochę odbiły się na służbie. No i na koniec zwierz musi powiedzieć, że Fellowes zupełnie stracił kontrolę nad postacią hrabiny Grantham granej przez Maggie Smith. Co zwierz przez to rozumie? Po pierwsze zbyt często korzysta z niej, jako z osoby wypowiadającej dowcipną puentę. Szkoda na taką role dobrej aktorki. Po drugie, – jeśli się przyjrzeć temu sezonowi – jest ona trochę za bardzo silą sprawczą.  Choć Maggie Smith jest wspaniała to jednak jej postać powinna być chyba jednak nieco bardziej na drugim planie – nie, dlatego, że zwierz jej nie chce, ale ma wrażenie, ze wszystko sprowadza się do takiej anegdotycznej dziarskiej babci, która za plecami pana domu rozwiązuje wszystkie problemy.

 

No właśnie to drugi problem zwierza. Koncepcja serialu wydaje się prosta – Downton jest ostoją starego świata. Może mieć kłopoty finansowe czy własnościowe, ale w ostatecznym rozrachunku nic się nie zmienia. Oznacza to, że choć panie noszą suknie według nowego kroju i czeszą się wedle nowej mody, ale poza tym niewiele się zmienia. Oczywiście, co chwila powtarza się, że to już nie to samo, co przed wojną, ale prawda jest taka, że jedynym znakiem nowych czasów zdają się być przejściowe problemy jednego z byłych służących ze znalezieniem pracy oraz konieczność przekwalifikowania się Downton na nieco inny sposób prowadzenia gospodarstwa. Ale to w sumie też służy temu by do posiadłości mógł przybyć uroczy inspektor państwowy, który zakocha się w Lady Mary. A szkoda, bo przecież po to między innymi ogląda się tego typu seriale by przyjrzeć się temu, co my uważamy za staroświeckie a wówczas było nowością i przełomem. Jednak tym, co zwierza najbardziej irytuje jest skłonność autora do czynienia mieszkańców Downton ahistorycznie szlachetnymi. Gdy dowiadują się, że jeden ze służących jest gejem nikomu to jakoś szczególnie nie przeszkadza. Ba, nawet jest to wiedza powszechnie znana, do której nawiązuje Mary w rozmowie z ojcem (przekonując go, że Tom powinien popłynąć z nim do Ameryki, bo może pozna na pokładzie miłego stewarda). Potem zaś kiedy wydaje się, że w końcu scenarzysta pokaże nam, że nasi mili bohaterowie są podobnie jak większość ówczesnych mieszkańców Europy i Świata rasistami, Fellowes znów robi z mieszkańców Downton niemal współczesne postacie. Gdy Mary idzie porozmawiać z czarnoskórym ukochanym swojej kuzynki tłumaczy mu podobnie jak wcześniej tłumaczyła jej, że nie chodzi o kwestie ich uprzedzeń. Tylko o tych innych, którzy uczynią wspólne życie mieszanej pary bardzo trudnym. I że oni naprawdę uważają za większy problem fakt, że bohater jest piosenkarzem niż fakt, że jest czarnoskóry. To zwierza wkurzyło. Jak wytłumaczyć ludziom, że rasizm był czymś absolutnie powszechnym, jeśli raz na jakiś czas nie pokażemy, ze w 1921 roku twój miły bohater, któremu kibicujesz zapewne jest rasistą. Arystokracji z ówczesnej Anglii zdecydowanie przeszkadzałby kolor skóry. I byłoby doskonale gdyby zamiast wybielać bohaterów pokazać, że ich sposób myślenia o świecie drastycznie różnił się od naszego. Być może wtedy ludzie zrozumieliby, ze przed wojną rasista nie zawsze miał twarz ponurego typa z nizin społecznych, ale też właśnie doskonale wychowanej panny z dobrego domu czy arystokraty. Zwierz strasznie nie lubi, kiedy okazuje się nagle, że to nasi bohaterowie są jednymi sprawiedliwymi w niesprawiedliwym świecie. Taki serial na pewno łatwiej się pisze, zaś widzom łatwiej takim mieszkańcom Downton kibicować, ale wprowadzenie pewnego dyskomfortu byłoby doskonałym impulsem by zastanowić się nad przeszłością.

Zresztą trochę podobnie rozprawia się Fellowes z problemem reakcji na gwałt Anny. Sama Anna reaguje mniej więcej tak jak powinna wedle schematu, choć może nawet za bardzo. Jej kwestie są jak wyjęte z podręcznika „jak przeciętna kobieta reaguje na gwałt”. Gorzej z reakcją otoczenia – ponownie wszyscy są po stronie Anny czyniąc jej wątpliwości irracjonalnymi. I znów jesteśmy w alternatywnej rzeczywistości gdzie nikt oczywiście nigdy nie obwinia kobiety, gdzie nie pojawiają się pytania czy nie za bardzo go kusiła i prowokowała i gdzie wszystkie jej wątpliwości uznane są w sumie od początki do końca za głupie. Trochę to nie ładne biorąc pod uwagę, że przecież do dziś walczy się z postawą ludzi, którzy uważają, że kobieta sama się o gwałt prosiła. A w 1921 roku było takich osób zdecydowanie więcej. Tymczasem twórcy zachowują się tak, jakby nie istniała nawet możliwość, że ktoś Annę negatywnie oceni. Ponownie – tak jest zdecydowanie łatwiej, tylko cóż z tego skoro niezgodnie z prawdą. Zresztą trochę zwierza zirytował fakt, że scenarzysta tak ustawił wątek, że najbardziej martwić się mamy o reakcję Batesa. Bo znów ważniejsze od przeżyć bohaterki jest to czy jej mąż weźmie odwet na sprawcy czy też nie. Wydaje się, że ten wątek właściwie został wprowadzony tylko po to by nad i tak już biedną Anną zawisła groźba utraty męża.

A tak już zupełnie na koniec to zwierza trochę zdenerwowała ahistoryczność podejścia postaci do żałoby Mary. Otóż wszyscy interweniują gdyż jest on a w żałobie i apatii już pół roku. Pół roku? Przecież jeszcze do niedawna za zwykły okres żałoby w czasie, którego można było spokojnie pozostawać w oderwaniu od świata uważano rok, jeszcze wcześniej kobieta spokojnie mogła uznać, że jej życie skończyło się wraz ze śmiercią męża i do końca swych dni pozostawać w czerni. Prawda jest taka, że krótka żałoba jest wymysłem współczesności. Po pół roku można byłoby się oczywiście Mary martwić, ale powszechne przekonanie, że powinna już skończyć z żałobą jest tak współczesne, że serce zwierza mocno krwawiło, gdy to widział. Nawet, jeśli uznamy, że Mary musi wyjść z żałoby, bo ma dziecko, to już na pewno nikt nie namawiałby do porzucenia czerni matki Matthew. Ponownie – jak mamy zrozumieć przeszłość, kiedy wmawia się nam ciągle, że zamieszkiwali ją ludzie, którzy mieli dokładnie takie same schematy zachowań jak my? To taki drobiazg, ale zirytował zwierza, który jest na takie drobnostki wyczulony nawet bardziej niż na pomyłki w kwestiach strojów czy etykiety.

  Zwierz uwielbia Maggie Smith i jej postać ale ma wrażenie, że scenarzysta korzysta z niej nierozważnie.

Jak zwierz pisał czwarty sezon podobał mu się bardziej od trzeciego, ale nie ukrywajmy, że to nie jest już serial na tym samym poziomie, co na początku. Wydaje się, że scenarzyście nieco za bardzo podoba się ciepła przeszłość, nieco za bardzo kocha on swoją klasę społeczną (w sumie serial, który rozgrywał się w salonie i w kuchni, co raz mniej rozgrywa się w kuchni) a przede wszystkim nie ma pomysłu na to, co tak właściwie pisać dalej. Nagromadzenie tragedii jest dla zwierza widomym znakiem, że twórca próbuje odwrócić naszą uwagę od faktu, że właściwie w snuciu tej historii nie ma już większego celu. Pytanie, od którego zaczął się serial znalazło już w zeszłym sezonie swoja odpowiedź. Ciekawość widzów, jak posiadłość przetrwa zmiany obyczajowe i ekonomiczne zaspakajana jest w minimalnym zakresie. Co więcej przecież wiemy jak to się wszystko skończy, – bo znamy historię. Być może autor zrobiłby lepiej gdyby między tym a następnym sezonem zafundował nam nie pół roku przerwy, ale kilka lat. Wtedy być może historia nabrałaby nowej dramaturgii. Tak jest to serial, w którym współcześni ludzie przechadzają się po historycznych dekoracjach, a scenarzysta tylko marzy by przechadzać się razem z nimi. I choć ogląda się to całkiem miło (zwłaszcza, kiedy ma się pod nosem wszystkie odcinki) to jednak żal, że serial, który trak fajnie się zapowiadał jest dziś naprawdę cieniem samego siebie. Co dalej? Zwierz dobrze siebie zna – w ostatnich latach porzucił z premedytacją i na zawsze tylko Glee a i tak czasem do niego powraca jak mu ktoś poleci jakiś odcinek. Z Downton będzie podobnie – zwierz może wyczekiwać w napięciu nie będzie, ale następny sezon pewnie też zobaczy hurtem. I pewnie też będzie wściekły, że to już nie to samo. Czyli wszystko pozostanie bez zmian. W zgodzie z intencjami serialu.

Ps: Jeśli kupicie najnowszą Politykę to najdziecie tam artykuł zwierza o Doktorze Who.

Ps2: Zwierz wyjeżdża w ten weekend do Warszawy i chciałby wiedzieć czy ktoś ewentualnie nie ma czasu na spotkanie ;)

17 komentarzy
0

Powiązane wpisy

slot
slot online
slot gacor
judi bola judi bola resmi terpercaya Slot Online Indonesia bdslot
Situs sbobet resmi terpercaya. Daftar situs slot online gacor resmi terbaik. Agen situs judi bola resmi terpercaya. Situs idn poker online resmi. Agen situs idn poker online resmi terpercaya. Situs idn poker terpercaya.

Kunjungi Situs bandar bola online terpercaya dan terbesar se-Indonesia.

liga228 agen bola terbesar dan terpercaya yang menyediakan transaksi via deposit pulsa tanpa potongan.

situs idn poker terbesar di Indonesia.

List website idn poker terbaik. Daftar Nama Situs Judi Bola Resmi QQCuan
situs domino99 Indonesia https://probola.club/ Menyajikan live skor liga inggris
agen bola terpercaya bandar bola terbesar Slot online game slot terbaik agen slot online situs BandarQQ Online Agen judi bola terpercaya poker online