Hej
zwierz biegnąc dziś po bieżni chcąc nie chcąc mógł obejrzeć odcinek serialu Majka. Majka to serial oparty na kretyńskim założeniu że podczas cytologii można dokonać zapłodnienia in vitro. Potem jest tylko lepiej bo naiwna Majka to dziewczę naprawdę rozchwytywane, otoczone pięknymi mężczyznami i podłymi kobietami. Wiemy jak to się skończy — ojciec dziecka który teraz miota się między byłą żoną, ukochaną i namiętną współpracowniczką. Oczywiście w tle mamy spiski, porwania,podpalenia i kradzieże. A wszystko to na tle Krakowa który składa się tylko z rynku starego miasta, jednej kawiarni i tradycyjnie urządzonego mieszkania w kamienicy. Majka to już druga po Brzyduli polska wersja południowo amerykańskiej ( zwierz stawia na Wenezuelę ale nie da sobie głowy uciąć) telenoweli. Jednak zwierz odnosi wrażenie że przenoszenie akcji do Polski tylko uwypukla wszelkie luki fabuły takich produkcji. Zwierz apeluje byście czytelnicy nie mylili telenoweli ( musi mieć początek i koniec i ok. 100 odcinków, winna zawierać morał i dobrze się kończyć) i soap opery — czyli tasiemca który winien mieć odcinków gdzieś koło miliona i odpowiednie stężenie poruszających zdarzeń ( czyli. np Klan czy Na Wspólnej). Telenowele są w sumie całkiem sympatycznymi tworami — zwierz nie wie czemu rozwinęły się najsilniej akurat w Ameryce południowej ale trzeba stwierdzić że podłe matki, nieślubne dzieci i straszne rodzinne tajemnice są zdecydowanie łatwiejsze do przełknięcia jeśli bohaterowie mówią po hiszpańsku. Zwierz zastanawia się czy dla nas Europjeczyków nie jest to znak że cała historia dzieje się w takim dalekim i trochę nie realnym świecie. Takim historiom jesteśmy gotowi wiele wybaczyć. Gorzej kiedy ktoś nas próbuje przekonać do podpalania szpitali w Polsce, podmieniania dzieci w kołysce czy przekrętach w świecie wielkiej mody. Telenowele muszą być z resztą mocno zakorzenione w kulturze iberoameykańskiej skoro ten wątek pojawia się także w książce dzisiejszego noblisty „ Ciotka Julia i Skryba” tam też mamy autora takich właśnie zapętlonych historii ( choć nie dla telewizji) który w pewnym momencie co raz gorzej kojarzy kto z kim i co ( jest to chyba jeden z najśmieszniejszych elementów tej świetnej książki). Z resztą zwierz musi powiedzieć, że dzisiejszy Nobel jakoś osobiście go ucieszył bo już dawno nie dostał go ktoś czyją twórczość zwierz znał i cenił jeszcze przed ogłoszeniem werdyktu. Przez ostatnie kilka lat szwedzcy akademicy dawali nagrody pisarzom wybitnym ale publiczności szerzej nie znanym a przynajmniej nie powszechnie kochanym. Nobel dla Vargas Lliosy to Nobel też dla czytelników którzy od dawna wiedzą że czytają coś naprawdę dobrego. Nie zależnie od tego co powiedział przedstawiciel akademii zwierz nie ma wątpliwości że właśnie za bycie po prostu świetnym pisarzem został nagrodzony Vargas Lliosa. I tak znów będzie można śnić o pięknym medalu który wcześniej czy później trafia do tych którzy umieją pisać lepiej niż inni.
Ps: Zwierz po wizycie na siłowni czuje że ma jakieś mięśnie o których nie wiedział. Zwierz nie wie czy chciał się dowiedzieć o ich istnieniu.