Hej
Zwierz udał się wczoraj na pokaz prasowy filmu dokumentalnego HBO „ Czekając na sobotę” — tak moi drodzy od pewnego czasu zwierz z nieznanych sobie przyczyn „bywa” to tu to tam czując się zawsze równie nie na miejscu. No ale ad rem jak mawiali starożytni. Film który HBO wyemituje 24 października jest w opinii zwierza bardzo dobry. Łącząc obrazy nudnego życia na totalnym zadupiu ( zwierz przeprasza za to określenie ale najlepiej pasuje ono do miejsc w któych żyją bohaterowie) z obrazami z wiejskich dyskotek ( których wystrój, oświetlenie i wielkość dorównuje czy nawet przebija te miejskie) autorzy portretują życie w świecie w którym oprócz tej dyskoteki nie ma co robić. Oczywiście to film HBO więc na dyskotekach zobaczymy głównie erotyczne show które wydaje się tym bardziej bulwersujące że widownia wygląda raczej na przyzywczajoną i niekiedy nawet znudzoną. Oszczędzono nam natomiast scen których zwierz był najbardziej ciekawy czyli tej dyskotekowej kuchni — burd, awantur, bójek itp. W sumie dyskoteki wyglądają w tym filmie zaskakująco schludnie. Być może dlatego dużo ciekawszą częścią filmu jest ta w której po prostu pyta się młodych ludzi z głębokiej prowincji czego by chcieli od życia. I tu z tego strasznego obrazu braku perspektyw i ogólnej moralnej degrengolady wychodzą zupełnie zwykli ludzie — chcieli by pracy, dzieci i żony, nie mają wielkich ambicji poczęści bo mieć ich nie mogą po części dlatego że wydają się być zadowoleni ze stanu rzeczy — kochają swoją rodzinę i wieś, nawet występująca w filmie tancerka erotyczna która już w życiu chyba wszystko przeszła przy mlutkiej córeczce zmienia się w osobę która naprawdę wygląda jakby miała wszystko. To chyba właśnie zwierza w filmie urzekło — ten szacunek dla ludzi. Szkoda że zabrakło tego wątku w późniejszej dyskusji która toczyła się wokół tego jak tych ludzi z tej wsi wyrwać, dlaczego nikt bez pracy nie wyjechał za granicę i dziwienia się że tacy prymitywni ludzie umieją spojrzeć na swoje życie z boku i dokonać autodiagnozy. Im dłużej trwała dyskusja mądrych inteligentów zaszokowanych brakiem wielkich ambicji mieszkańców wsi tym bardziej miałam wrażenie że materializują się wokół mnie duchy dobrych pań które chodziły z koszykami do biednych i wysyłały chłopskie dzieci do szkół. W całym tym inteligenckim przerażeniu na sali studyjnego kina w środku Warszawy gdzie za ścianą czekały ciepłe przekąski i kieliszek wina czuć było takie poczucie wyższości które zwierza zawsze odrzuca i nie wie on czy to jego cecha charakteru czy skutek wychowania przez socjologa;) Nie mniej zwierz film poleca bo bez tej dyskusji robi naprawdę bardzo pozytywne wrażenie.