Home Ogólnie Their exits and their entrances” czyli zwierz i 50 lat National Theatre.

Their exits and their entrances” czyli zwierz i 50 lat National Theatre.

autor Zwierz

Hej

To ciekawe, że zaled­wie dwa dni po tym jak zwierz den­er­wował się na świat teatru, że nie chce zrozu­mieć świa­ta blogów dostał zwierz potwierdze­nie, że ma pra­wo się na ten tem­at wypowiadać.  Zwierz nigdy nie miał się za wiel­bi­ciela teatru, ale jakimś cud­em znalazł się wczo­raj z mod­l­itwą na ustach (do wszys­t­kich muz i bogów) i zaciśnię­ty­mi kciuka­mi przed kom­put­erem gdzie oglą­dał galę, jaką z okazji pięćdziesię­ci­ole­cia Nation­al The­atre przy­go­towano dla widzów. Mod­l­it­wa była potrzeb­na, bo trans­mis­ja zaci­nała się od cza­su do cza­su a gdy­by się urwała, zwier­zowi serce by pękło. Sam pomysł gali — zebrać w jed­nym miejs­cu najwięk­szych aktorów, którzy pojaw­iali się na deskach londyńskiego teatru, i prze­tyka­jąc ich kilku­min­u­towe wys­tępy w najsławniejszych sztukach, archi­wal­ny­mi nagra­ni­a­mi prze­jść się po pięćdziesię­ciu lat­ach teatru bry­tyjskiego. Zwierz wybrał się na tą przechadzkę z myślą, że będzie ciekaw­ie i zabawnie. Nigdy nie myślał, że pod sam koniec będzie porus­zony tak jak porus­zony bywa tylko w zetknię­ciu z najwięk­szym tal­en­tem i tą cią­gle umyka­jącą prawdą o życiu, którą rzad­ko da się zła­pać w słowach. Próbu­jąc jed­nak to uczu­cie sprowadz­ić do jakichkol­wiek zdań, (jeśli chce­cie opis fizy­czny to jest to dokład­nie to dzi­wne łaskotanie w okoli­cach ser­ca, które spraw­ia, że przez chwilę nie chce­cie się ruszać i nie jest zawałem) zwierz zde­cy­dował się jed­nak ująć swo­je prze­myśle­nia w punk­tach. Której miejmy nadzieję, będą miały, choć trochę sensu.

 

Sce­na znaczy świat - zwierz pamię­ta jak kil­ka dni temu roz­maw­ia­jąc z pewną osobą zaj­mu­ją­ca się zawodowo kry­tyką teatral­ną dowiedzi­ał się, że wid­zowie lubią teatr ang­iel­s­ki, ponieważ nie ekspery­men­tu­je on, jest aneg­do­ty­czny i mieszcza­ńs­ki. Nie było w tym pog­a­rdy, ale jakieś przeko­nanie, że mówimy o czymś mniej znaczą­cym niż kole­jne przed­staw­ie­nie, z którego tylko kry­ty­cy są w stanie wynieść coś w głowach. Ale przyglą­da­jąc się kole­jnym “aneg­do­ty­cznym” osad­zonym we współczes­noś­ci sztukom, zwierz dostrzegł niesamowicie trafną kro­nikę naszych cza­sów. Poli­ty­ka, media, woj­na, sprawy społeczne — wszys­tko, co męczy ludzi, na co dzień, w formie sztu­ki zosta­je pod­nie­sione do kwestii uni­w­er­sal­nych. Sztu­ka o wojnie w Iraku nawet wys­taw­iona później sta­je się prze­cież sztuką o poli­ty­cznych decyz­jach czy odpowiedzial­noś­ci, mag­nat pra­sowy wykupu­ją­cy po jed­nej gaze­cie pod­chodzą­cy bru­tal­nie do pisanego słowa, jest chodzącą per­son­ifikacją współczes­nego pode­jś­cia do mediów — przyglą­da­jąc się tym sztukom moc­niej niż kiedykol­wiek zwierz uwierzył, że teatr ma jed­nak wciąż możli­wość prze­bi­cia kina czy telewiz­ji. Właśnie przez możli­wość powraca­nia wciąż do tych samych sztuk, cią­gle pokazu­jąc je inaczej, cią­gle utrzy­mu­jąc ich płyn­ność, zmieni­a­jąc aktorów. Odchodząc od ostate­cznej wer­sji, jaką jest wer­s­ja fil­mowa. Patrząc na to wszys­tko nie sposób było nie dostrzec jak wspani­ałe jest medi­um, które nigdy nie daje wer­sji ostate­cznej. I pomyśleć, że to wszys­tko dotarło do zwierza, (co praw­da nie po raz pier­wszy) za pośred­nictwem telewiz­ji w Internecie. Jeśli to jest ten gorszy teatr, to prawdę powiedzi­awszy, zwierz ma nadzieję, że tu podob­nie jak w przy­pad­ku pieniądza zadzi­ałało­by sfor­mułowane przez Koperni­ka prawo.

Tal­ent nie ma wieku — jeśli widzieliś­cie trans­misję, powin­niś­cie usłyszeć ścianę oklasków, jaka towarzyszyła pojaw­ie­niu się na sce­nie Mag­gie Smith. Pokazany klip wyję­ty z archi­wów, pokazu­ją­cy młodą ener­giczną, ale na pier­wszy rzut oka niesamowicie utal­en­towaną aktorkę, zestaw­iony z jej współczes­nym wygłos­zonym ze sce­ny monolo­giem zmiótł w jed­nej chwili poję­cie aktorskiej emery­tu­ry. Zresztą doskonale wtórowała jej w tym Judi Dench. Powraca­jąc dekady później do roli Kleopa­try przez trzy min­u­ty udowod­niła, że jak dziecięce jest nasze wyobraże­nie, co mogą grać kobi­ety w podeszłym wieku. No i w końcu śpiewa­jąc “Send in the Clowns” — utwór, którego zwierz słucha tylko w jej wyko­na­niu (śpiewała dwa lata temu na Proms) — bo tylko jej głos odd­a­je pełną goryczy tego śpiewanego mono­logu (zwierz słyszał go w wielu różnych wyko­na­ni­ach, ale tylko Dench tak dobrze lamie się w nim głos). A na samym końcu na sce­nie pojaw­iła się nieco prze­cież młod­sza, ale już nie mło­da Helen Mir­ren gra­jąc tak jak­by nigdy nie dostała tej kartecz­ki, na której napisane jest, że wiek powinien w człowieku cokol­wiek zmieni­ać. Wciąż sposób, w jaki rusza się po sce­nie jest sposobem porusza­nia się oso­by młodej, podob­nie jak jej mimi­ka i gesty. Zresztą tak zupełnie na mar­gin­e­sie to jest poniżej wszelkiej kry­ty­ki by kobi­eta w jej wieku miała tak wspani­ałe nogi.

Film? A ci bied­ni pla­gia­torzy — każdy wiel­bi­ciel ang­iel­skiego kina wie, że jego ukochani aktorzy przes­zli z teatru do kina. Ale kto tak naprawdę zada­je sobie sprawę ile filmów zaczęło się w teatrze — Sza­leńst­wa króla Jerzego, Nasz Ryszard III, (czyli ten z Ianem McK­el­len­em), czy w końcu Amadeusz — który jed­nak w tym kam­er­al­nym dra­ma­cie potrafi miejs­ca­mi poruszyć bardziej niż znakomi­ty prze­cież film For­mana. Zresztą te kawał­ki, które potem znamy z fil­mu jakoś inaczej wyglą­da­ją na sce­nie. Choć jesteśmy przyzwycza­jeni do per­fekcji 34 uję­cia (tak to kiedyś zwierz nazwał próbu­jąc zrozu­mieć, dlaczego tak częs­to człowiek wychodzi z teatru zaw­iedzionym i doszedł do wniosku, że kino za bard­zo przyzwycza­ja nas do per­fekcji najlep­szego uję­cia) to jed­nak McK­ellen to jest aktor, który oży­wa na sce­nie — jego maleń­ki frag­ment z Ryszar­da II to była abso­lut­na pereł­ka, nawet przez moment nie zbliżył się w filmie do tego poziomu. Jak wiecie zwierz kocha filmy, ale musi przyz­nać, że jeśli coś ma swo­je źródło w sztuce to cza­sem film zawodzi by prze­nieść to na ekran – najlep­szym przykła­dem – kawałek War Horse – na sce­nie chłopak i kukła w filmie prawdzi­wy koń. A jed­nak te trzy min­u­ty ze spek­tak­lem uświadomiły zwier­zowi, dlaczego sztu­ka cieszyła się takim powodze­niem. Coś czego po filmie, zwierz zupełnie nie mógł zrozumieć.

Trzy min­u­ty? Tylko? — Kiedy zwierz usłyszał, że z każdej sztu­ki zostaną wyjęte tylko min­u­ty myślał, że to naprawdę będzie tylko jakaś taka sen­ty­men­tal­na przechadz­ka. Ale gdzie! Trze­ba tylko znaleźć właś­ci­we trzy min­u­ty. Kiedy Roger Allam jest na sce­nie trzy min­u­ty i wygasza monolog z Kopen­ha­gi (jed­na z ulu­bionych sztuk zwierza) to nagle te trzy min­u­ty to jest kwin­tes­enc­ja całej sztu­ki, a to, o czym opowia­da widzi się ze wszys­tki­mi szczegóła­mi, kiedy z Jer­ry Springer The Opera wyjmie się jed­ną piosenkę to nagle człowiek czu­je, że musi usłyszę całość, no i jed­na sce­na ze wspani­ałych His­to­ry Boys rozłożyła zwierza na łopat­ki tak, że zaczął płakać ze śmiechu. Kto by pomyślał, że tyle mogą zro­bić trzy min­u­towe zestaw­ienia. A jed­nak to jest plus sztu­ki na żywo.

Czy oni tam coś mają w wodzie — oglą­da­jąc kole­jne frag­men­ty zwierz zas­tanaw­iał się, co płynie w Londyńskiej czy raczej Bry­tyjskiej wodzie. Bo prze­cież nie ma chy­ba możli­woś­ci by tyle tal­en­tów po pros­tu rodz­iło się na wys­pach. Co więcej tu nie ma prz­er­wy. Każde kole­jne pokole­nie pro­duku­je znakomi­tych aktorów. Jasne wszyscy zna­ją wielkie nazwiska bry­tyjskiego kina, który tak bard­zo związany jest z teatrem. Ale dopiero, kiedy widzi się Ral­pha Fiennsa o pół głowy niższego do wszys­t­kich na sce­nie mówiącego z chro­powatym akcen­tem i dającego popis nieskrępowanego czys­tego aktorskiego tal­en­tu (zwierz zawsze uważa, że Fiennes jest mimo wszys­tko trag­icznie niedoce­niony), kiedy śliczny Dominic Coop­er okazu­je się nagle znakomi­tym aktorem, czego wcale tak częs­to nie pokazu­je w swoich fil­mach, kiedy Rory Kin­n­ear, który jest prze­cież mało znany ma więcej charyzmy niż cały zastęp aktorów znanych nam z filmów, kiedy w końcu niepo­zorny James Cor­don, którego kojarzą właś­ci­wie tylko sza­leni wiel­bi­ciele kul­tu­ry bry­tyjskiej, potrafi zagrać dia­log z samym sobą tak, że widz­imy dwie oso­by na sce­nie — Wtedy dopiero uderza widza, jacy to są niesamowicie dobrzy aktorzy. Serio. Tego nie widać w fil­mach, a może inaczej. Widać, ale kiedy ode­jmie się ten efekt “na żywo”, na deskach, bez deko­racji wtedy dopiero człowiek rozu­mie, że nie ma takiej sztucz­ki, która by potrafiła zastąpić prawdzi­wy aktors­ki talent.

Ich stra­ch i nasza stra­ta - całość kończy się abso­lut­nie wspani­ałym monolo­giem wypowiadanym ze sce­ny przez znakomitą Frances de la Tour o tym, że aktorzy się boją, że tym, co czu­ją na sce­nie jest stra­ch przed wid­own­ią. To znakomi­ty monolog, doskonale zresztą powiedziany. Ów lęk aktorów, przed porażką to chy­ba właśnie to, co spraw­ia, że oglą­da­jąc ich na sce­nie o tyle moc­niej czu­je­my to, co oni czu­ją. Ale jed­nocześnie, kiedy zwierz starał się lekko opanować swo­je wzbur­zone serce w jego głowie pojaw­iła się jeszcze jed­na myśl. Że to jest jed­nak strasz­na pot­wor­na stra­ta, że nagra­nia spek­tak­li nie są równie pop­u­larne w sklepach i Internecie, co nagra­nia filmów. Bo prze­cież to, co mignęło zwier­zowi przed ocza­mi to jest coś niesamowitego — porusza­jącego, coś, co jest zbyt cenne żeby przepadło. I nie mówi, zwierz o jed­nym roczni­cowym spek­tak­lu. Tylko o tych wszys­t­kich nagry­wanych przez ostat­nie 50 lat sztukach, które leżą w archi­wum teatru w Lon­dynie. Prze­cież to jest coś cen­niejszego niż połowa bry­tyjskiej kine­matografii. Zapis wiel­kich ról, ważnych sztuk i rzeczy, które już się więcej nie zdarzą. Jakim cud­em pozwalamy by w świecie gdzie wszys­tko da się zapisać i ludzie robią zdję­cia włas­nym kanap­kom, była jakakol­wiek możli­wość nien­agry­wa­nia sztuk lub nagry­wa­nia bez udostęp­ni­a­nia. Zwierz nie jest głupi, wie, że urodą sztuk jest ich przemi­jal­ność, więcej wie, że nagranie nie odda tego, co dzieje się na sce­nie. Ale nie stać nas, jako ludzi, by pozwalać tym błyskom prawdzi­wego tal­en­tu gas­nąć, kiedy może­my je na chwilę zatrzy­mać. Zwierz wie, że to, co pisze może być sprzeczne z ideą jakiegoś teatru, inter­akcji z wid­own­ią, ze to nie jest to samo. Ale zwierz nie ma sam żad­nej idei. Tylko stra­ch, że tal­en­tu, którego się nie zobaczy nic nam nie zwró­ci. A na to ani zwierza ani chy­ba nas wszys­t­kich po pros­tu nie stać.

Na sam koniec zwierz musi coś napisać. Początek trans­misji nie ciął się bez powodu. Set­ki tysię­cy fanek rzu­ciło się na trans­misję by zobaczyć kró­ci­utką scenę z Cume­br­batchem w Rozenkranc i Gilden­stern nie żyją. Słusznie zresztą, bo aku­rat dostały do ręki potwierdze­nie, że ich ulu­biony aktor potrafi być zabawny, (co wie każdy, kto słuchał Cab­in Pres­sure). Nie mniej zwier­zowi zro­biło się trochę żal, kiedy trans­mis­ja przes­tała się ciąć. Oznacza­ło to, bowiem, że dla wielu w tym miejs­cu wieczór się skończył. Ma jed­nak nadzieję, że sporo z tych, które (i którzy) przys­zli tylko na Sher­loc­ka zostali na resztę. Nawet gdy­by tylko jed­na duszy­cz­ka oczeku­jąc innego akto­ra (zwierz śledz­ił czat sporo osób zostało­by zobaczyć Anderw Scot­ta, który co jak­by nie widzi był znakomi­ty) została do koń­ca to jest plus. Zwierz słabo wierzy by to przed­staw­ie­nie mogło kogoś nie ruszyć. I tak dochodz­imy do kon­kluzji. Nie ważne, jaką drogą, dla kogo i w jakim celu dotarło się do teatru, do aktorów, do sztu­ki. W ostate­cznym rozra­chunku każde dobre przed­staw­ie­nie i każdy uzdol­niony aktor dotrze do widza sam, nawet, jeśli będzie pomiędzy nimi kam­era, szkło i rwące łącze. Nie ma się, więc co bać i wściekać czy unosić. Trze­ba tylko kibi­cow­ać tym, co szuka­ją. I wierzyć. W co? W tal­ent rzecz jas­na. Jed­na tych niewielu rzeczy na świecie, za którą wciąż płacimy i nie może­my jej kupić.

ps: Zwierz nie wie gdzie obec­nie moż­na obe­jrzeć przed­staw­ie­nie, jak mniema szy­bko pojaw­ią się w sieci kopie i ury­w­ki. Na pewno od jutra będzie dostęp­ne na BBC Iplay­er. Zwierz zapew­nia, że jeśli wyjdzie na DVD zwierz kupi sobie i pewnie obdaru­je zna­jomych. Prawdę powiedzi­awszy gdy­by mu kaza­li dziś zapłacić za to, co widzi­ał nie wahał­by się ani chwili.

ps2: Tak zwierz wie, że to emocjon­al­ny wpis, ale czy nie ustalil­iśmy kil­ka dni temu, że tak trze­ba. Plus może­cie być pewni, że wzrusze­nie i porusze­nie zwierza jest 100% prawdzi­we. Ludzie z Nation­al The­atre nawet nie wiedzą, że zwierz ist­nieje, więc nie mogli mu nic zapłacić za noc­ne mod­ły przed komputerem.

28 komentarzy
0

Powiązane wpisy

judi bola judi bola resmi terpercaya Slot Online Indonesia bdslot
slot
slot online
slot gacor
Situs sbobet resmi terpercaya. Daftar situs slot online gacor resmi terbaik. Agen situs judi bola resmi terpercaya. Situs idn poker online resmi. Agen situs idn poker online resmi terpercaya. Situs idn poker terpercaya.

Kunjungi Situs bandar bola online terpercaya dan terbesar se-Indonesia.

liga228 agen bola terbesar dan terpercaya yang menyediakan transaksi via deposit pulsa tanpa potongan.

situs idn poker terbesar di Indonesia.

List website idn poker terbaik. Daftar Nama Situs Judi Bola Resmi QQCuan
situs domino99 Indonesia https://probola.club/ Menyajikan live skor liga inggris
agen bola terpercaya bandar bola terbesar Slot online game slot terbaik agen slot online situs BandarQQ Online Agen judi bola terpercaya poker online