Home Ogólnie Trzeba mieć odwagę być słabym czyli „Would Michael Fassbender do it”?

Trzeba mieć odwagę być słabym czyli „Would Michael Fassbender do it”?

autor Zwierz

Hej

W jednym z wywiadów towarzyszącym sesji zdjęciowej Daniel Radcliffe opowiada o tym jak podejmuje decyzje, na co się zgodzić w filmie. Robi test Fassbendera. Jeśli producent czy reżyser chcą go poprosić o coś bardzo wymagającego, prowokującego czy potencjalnie skandalicznego, młody aktor zadaje sobie jedno pytanie. Czy na proponowany scenariusz zgodziłby się Michel Fassbender. Radcliffe opowiada o teście dość naturalnie, a prowadzący wywiad dziennikarz potakuje. Bo rzeczywiście wydaje się, że to doskonały sposób by sprawdzić gdzie we współczesnym kinie leżą granice to zadać sobie pytanie –  „Would Michael Fassbender do it”.  I choć Fassbender nie jest ani pierwszym aktorem, który drastycznie schudł do roli (żeby przywołać tu chociażby Christiana Bale w Mechaniku) i nie jest pierwszym, który przechadzał się po ekranie zupełnie nago, ani też jedynym, który grał bohaterów mało sympatycznych, to wydaje się, że współczesne kino nie wie za bardzo, co zrobić z aktorem, który po prostu postanowił się nie przejmować. I co więcej pokazuje przy okazji, że o pewnych sprawach wciąż mówić nie umiemy. A przy okazji spraw, o których mówić nie umiemy.

 

Zwierz nie mógł się powstrzymać ale to taki idealny gif na początek wpisu. Niezorientowanym, zwierz dopowiada że to lekka fanowska manipulacja sceny z Bękartów Wojny, zaś porównanie Fassbendera z rekinem bierze się z tego jak niebezpiecznie wygląda aktor kiedy się uśmiecha (gif stąd)

Zwierz nie będzie przed wami udawał, że od razu poznał się na talencie Fassbendera. Zupełnie przegapił go w gąszczu umięśnionych Spartan, w 300 (co ciekawe odkrył go w tym filmie zwierz zupełnie przypadkiem, jakiś czas później), zaś pierwszy raz dostrzegł go w Bękartach Wojny. Jego jedyna reakcja była „Och, jaki ładny ten Anglik”.  Jak widzicie refleksja zwierza nie była szczególnie pogłębiona. I prawda jest taka, że zwierz pewnie nigdy nie zadałby sobie pytania o pełnię aktorskich możliwości Fassbendera gdyby nie X-men First Class. Zwierz przyjął i pokochał jego Magneto od pierwszej sceny, (co nie jest takie proste biorąc pod uwagę jego niewielkie zastrzeżenia przed rozpoczęciem seansu). Choć cały czas zastanawiał się skąd kojarzy tego przystojnego faceta (jak widzicie nadal nie jest to refleksja pogłębiona). Jednak tu na całe szczęście zadziałał naturalny odruch zwierza. Skoro aktor jest ciekawy i dobrze gra to trzeba, obejrzeć wszystkie pozostałe produkcje, w których się pojawił. Widzicie ilekroć zwierz namawia was do oglądania innych filmów, aktorów, którzy przykuli waszą uwagę podkreśla, że nie chodzi tylko o to by napawać się obecnością ładnego faceta na ekranie (czy sympatycznej aktorki). Po to można sobie oglądać w kółko ten sam film czy nawet gif. Zanurzenie się w filmografie aktorki czy aktora, który nas zainteresował prawie zawsze przynosi ciekawe odkrycia. Czasem zupełnie inne niż się spodziewamy czasem niemające nic wspólnego z powodami, dla których rozpoczęliśmy poszukiwania. W przypadku Fassbendera zwierz podszedł do kinematografii aktora filmów popularnych a wyszedł zaskoczony tym jak przenikają się dziś światy kina niezależnego i wysokobudżetowego.

Rzadko zdarza się by jedna rola tak jasno przedzielała karierę aktora. Po 2008 Fassbendera wszędzie było pełno, wcześniej jest to aktor właściwie nieznany.

Niewątpliwie kariera Fassbendera nie skalda się z samych wybitnych ról i filmów. Zwierz nie będzie was zachęcał do wielokrotnych seansów filmu Angel, Centuriona (zwierz powie szczerze, że obecność Fassbendera jest jedynym powodem by to oglądać) czy koszmarku, jakim jest Jonah Hex (serio to jest trudne do uwierzenia jak bardzo ten film nie wyszedł). To produkcje nieudane, gdzie jakoś nie widać by reżyser i aktor mieli szczególny pomysł na rolę, – choć trzeba przyznać, że Centurion zawsze pozostanie w głowie zwierza filmem dziwnym – głównie, dlatego, że Fassbender gra tam postać właściwie sympatyczną, co mu się prawie nigdy nie zdarza. Ale pomiędzy nieudanymi produkcjami zdarzyło się Fassbenderowi coś co aktorom nie zdarza się często. Do 2008 roku słyszeli o nim tylko ci, którzy bardzo uważnie oglądali Kompanię Braci albo zastanawiali się, kim jest ten przecudownie psychopatyczny zły w jednej z mniej udanych adaptacji Sherlocka Holmesa (zwierz oglądał ten film wiele lat później o był lekko zaskoczony obecnością Fassbendera w filmie). Po 2008 roku grał u Tarantino, Cronenberga, Soderbergha czy Ridleya Scotta. A wszystko za sprawą Głodu Steva McQueena. Jak zwierz pisał Fassbender nie był pierwszym, który schudł do roli, jak samy wiemy nie był tez ostatnim, ani nawet najbardziej radyklanie podchodzącym do diety aktorem. Ale wydaje się, że w tym niesamowitym reżyserskim debiucie (zwierz nadal nie może uwierzyć, że McQueen nakręcił tylko trzy pełnometrażowe produkcje) chudnięcie po raz pierwszy od lat nie było tylko ozdobnikiem czy aktorskim popisem. Film McQueena, który jak właściwie wszystkie jego produkcje jest bolesny, niepokojący i niedający spokoju, nie zadowalał się tylko pokazaniem wyniszczonego ciała aktora. Produkcja zawierająca 17 minutową scenę kręconą w jednym ujęciu, podejmująca problem polityczny tak, że wyszedł film daleko poza granice polityki wykraczający, okazała się jednym z lepszych filmów, jaki można było oglądać ostatnimi laty. Jednocześnie zaś pozwoliła Fassbenderowi na rozpoczęcie dość jednak dziwnej kariery.

Doskonałe odwzorowanie reakcji zwierza na Fassbendera w roli młodego Magneto (gif stąd) 

Zwierz pisze dziwnej, bo jednak wciąż widać w aktorze straszne rozdwojenie. Nie chodzi tylko o to, że niemal zaraz po Głodzie, widownia mogła go oglądać w znakomitym Fish Tank, gdzie zagrał chyba jedną ze swoich najlepszych ról (serio to film, w którym nic się nie dzieje, który ogląda się jak thriller i do samego końca nie ma się jednoznacznego zdania o bohaterze, którego powinno się jednoznacznie oceniać od początku). Chodzi o fakt, że mimo rosnącej popularności i udziale, w co raz szerzej reklamowanych i bardziej popularnych projektach Fassbender wciąż jednak wraca do kina niezależnego. Oczywiście sporo ma to wspólnego z jego współpracą z McQueenem, która jak na razie układa się wręcz podręcznikowo. Raz na jakiś czas zdarza się, że aktor i reżyser dobiorą się idealnie, pod względem wrażliwości, rozumienia sztuki filmowej, sposobu kręcenia i grania. Tak jest w przypadku tego duetu – Fassbender, który jest doskonały w opowiadaniu połowy historii oczami, bardziej w byciu na ekranie niż w graniu, jest dla uwielbiającego długie studiujące bohaterów ujęcia McQueena aktorem wymarzonym. Jeden chce na ekranie trwania, drugi wie jak na ekranie trwać. Przy czym na całe szczęście McQueen wciąż stawia przed swoimi aktorami nowe wyzwania i jeszcze duet nie osiadł w tym spokojnym braku lęku i komforcie wspólnej pracy, która zniszczyła nie jeden aktorsko/reżyserski tandem.

Trudno się dziwić, że aktor bez trudu wyznaje uczucia swojemu ulubionemu reżyserowi, bez tej współpracy pewnie nadal jego kariera stałaby w miejscu (gif stąd)

Ale Fassbender decydując się na rolę we Wstydzie, zrobił coś, co wielu, nawet flirtujących z kinem niezależnym rozpoznawalnym aktorom raczej by nie przyszło do głowy. I nie chodzi o pokazanie się nago na ekranie, (co prawdę powiedziawszy udowodniło, jacy dziecinni wciąż jesteśmy, kiedy chwila nagości staje się jakimś niesamowitym skandalem, – czego zwierz nie może zupełnie zrozumieć – zwłaszcza, że to jest akurat taka jedna z mniej skandalicznych scen w filmie), ale o stworzenie postaci, która właściwie pozostawia widza z mieszaniną współczucia i obrzydzenia. Grany przez niego Brandon to postać, o której jak pokazały liczne wywiady i komentarze, (choć co trzeba zaznaczyć – niewychodzące od krytyków filmowych an nawet od widzów – raczej od skonfundowanych mediów) nie przystaje do świata, gdzie przystojny sypiający na prawo i lewo bohater jest nieszczęśliwy. Zwierz dawno nie widział Hollywood tak zakłopotanego, tak odwracającego się w kierunku dziecinnych żartów i obsesyjnie powracającego do tematu nagości. Fassbender był w swojej roli niesamowity, ale trzeba powiedzieć, że nie bez powodu nie dostał Oscara.  Jeśli istnieje coś, czego Hollywood nie lubi to gwiazd nieobliczalnych. Wolą, jeśli ktoś trzyma się swojego kawałka kina, a do kina niezależnego zagląda albo wtedy, kiedy już wszyscy uznają jego pozycję, albo w takich spokojnych amerykańskich produkcjach rodzinnych, w których obsada nie nosi makijażu. Co ciekawe pytany o Oscarowe pominięcie Fassbender powiedział szczerze, że trochę mu przykro, choć w sumie cieszy się, że może pracować.  Akademii chyba też było trochę głupio, bo w tym roku nominowano go do statuetki za znakomitego zniewolonego. Nagrody zapewne nie dostanie, (choć prawdę powiedziawszy Jared Leto ma ułatwioną sprawę grającego chorego na AIDS transseksualistę), ale powinien.  Powinien bo jest w jego karierze konsekwencja, w graniu postaci, które w najmniejszym stopniu nie walczą o sympatię widowni. A także w konsekwentnym graniu ich na tyle dobrze, że na samo wspomnienie jego bohatera we Wstydzie widza przechodzi dreszcz. Nie wielu aktorów się decyduje na taką karierę. Przy czym nie chodzi tu o odwagę grania w filmach o niższym budżecie (zwierz podejrzewa, że Wstyd widziało więcej osób niż ktokolwiek się spodziewał), raczej brak lęku, że widzowi aktor będzie się źle kojarzył.

Wstyd to jednak jest film zdecydowanie o czymś więcej niż o seksie a nerwowy chichot jaki wywołała nagość aktora (zresztą co ciekawe w Głodzie też grał wiele scen nago i jakoś nikogo to nie interesowało) pokazuje, że jednak wciąż budzi to w nas jakiś dyskomfort. Zwierzowi zaś najbardziej podoba się w filmie to jak bardzo niepodobny jest do siebie aktor. 

Wydaje się, bowiem, że tym, co najbardziej myli i amerykańskie gremia i część widzów, to złudzenie, że Fassbender jest aktorem amerykańskim. Nie chodzi o pochodzenie tylko o przynależność do pewnej części Show Biznesu. Tymczasem wydaje się, że to jest dokładnie aktor europejski (nawet nie brytyjski), który przechadza się po kinie amerykańskim budząc wśród widzów konsternacje. Co to, bowiem za pomysł by bardzo przystojny aktor u szczytu swojej kariery przyjął rolę w filmie gdzie nie widać jego twarzy? A tak jest właśnie w filmie Frank, który niedługo będzie miał premierę.  Zwierz widział wiele z wywiadów z aktorem (prawdę powiedziawszy wcale nie ciekawych, – co doskonale pokazuje, że ekranowa charyzma nie zawsze przekłada się na życie) i jednym z trudnych do zrozumienia dla rozmówców wątkiem była metoda gry Fassbendera. Wydaje się, że wielu rozmówców spodziewało się aktora metody, człowieka, który nie tyle gra, co jest swoją postacią. Ale ze wszystkiego, co Fassbender mówi (a także chyba z tego, co robi na ekranie) wynika coś wręcz przeciwnego. Żaden z niego aktor metody, jak sam twierdzi, wiele ze sobą na plan przynosi, ale nic z niego nie wynosi. Gra, co jego i wychodzi, na pytania o trudność grania swoich niejednoznacznych postaci, odpowiada, że to przecież nie on tylko jego bohaterowie popełniają wszystkie zapisane na taśmie czyny.  Co więcej, jak próbował przekonywać w wielu wywiadach, wcale na planie swoich poruszających filmów nie zachowuje cały czas roli i pełnej koncentracji. Trzeba widzieć twarz dziennikarzy, którym tłumaczył, że wbrew temu, co się wydaje na planie Głodu było całkiem wesoło, (choć jak zwierz mniema przy kręceniu filmu o takim ciężarze musi być jakiś wentyl bezpieczeństwa). Zresztą w ogóle oglądając z nim wywiady nie ma się wrażenia, by to był jeden z tych aktorów, którzy potrafią godzinami mówić o swoich bohaterach. Na pytanie, dlaczego gara w większość postacie, których nie da się jednoznacznie osądzić stwierdza, że po prostu ludzie są skomplikowani i chce by widzowie takimi widzieli granych przez niego bohaterów. Po czym się uśmiecha i człowieka ciarki przechodzą po plecach.

 

  Miło jest śledzić karierę kogoś nieprzewidywalnego. Fakt, że ten aktor z maską na głowie, to Fassbender czyni śledzenie jego kariery jeszcze ciekawszym.

Zwierz wielokrotnie powtarzał wam, że tym, co najbardziej go pasjonuje w kulturze (popularnej czy wyższej bez różnicy) jest talent. To, dlatego, zwierz przekopuje biografie aktorów, ogląda w bez końca wywiady i ciągle nadrabia produkcje. Talent, co coś, co zwierza absolutnie fascynuje. Podobnie jak pytanie skąd się w ludziach bierze, czy potrzebne jest wykształcenie, metoda, wiedza, czy może bierze się z człowieka. Fassbender właśnie z tego powodu zwierza fascynuje. Bo serio jak już zwierz wspomniał, kiedy udziela wywiadów, czy mówi o swoich filmach – nie ma w nim nic szczególnie interesującego. Kiedy nie trafi się mu dobry reżyser, jest na ekranie jakby nieco bezrady. Pytany, dlaczego został aktorem nie ma jednej z tych gładkich dobrze wypracowanych odpowiedzi, twierdzi, że to mu pasowało (brzmi jak jedyna słuszna odpowiedź zdaniem zwierza). Ale kiedy reżyser wie, czego od niego chce, to nagle nie można od Fassbendera oczu oderwać.  Jak w Prometeuszu, gdzie przez kilka minut jest na ekranie wykonując proste czynności i widz wcale nie ma ochoty by cokolwiek innego działo się w filmie, (co prawda, dlatego, że kiedy w końcu zaczyna się dziać film jest rozczarowująco zły), albo jak w recenzowanym niedawno przez zwierza Zniewolonym gdzie człowiek oglądając sceny z nim czuje się nieco jak niewolnik czekający na wybuch gniewu pana. Nawet nie wygląda tak samo w swoich filmach. W Fish Tank jest przystojniakiem (właśnie to jest to słowo, którego zwierz chce użyć), we Wstydzie jego uroda nagle zaczyna odrzucać, mimo że to przecież ta sama twarz, w Adwokacie przechadza się po ekranie jak po wybiegu. Zresztą akurat trzeba mu przyznać, że ma ten rodzaj urody, który budzi mieszane uczucia. Z jednej strony patrzy się na niego niesłychanie miło, z drugiej jest w nim coś niebezpiecznego. Jak facet, z którym się, co prawda miło flirtuje w barze, ale wiadomo, że nic dobrego z tego nie wyniknie. Przy czym to jest ciekawe, bo wydaje się, że sami reżyserzy chętnie grają plastycznością i drapieżnością urody Fassbendera.  Zarówno w Fish Tank, we wstydzie jak i w Adwokacie wygląd bohatera, wrażenie, jakie robi na widzu było nie bez znaczenia.

Jego David w Prometeuszu to chyba jedyny powód by film  oglądać. Przecudowne było jego stwierdzenie, że rola robota jest doskonała bo jeśli krytycy zarzucą ci że jesteś drewniany to zawsze można powiedzieć, że taki był zamysł. (gif stąd)

Przy czym zwierz jest pod wrażeniem doboru ról przez aktora. Spośród jego bohaterów właściwie żadnego nie da się lubić. Niemal żadnemu nie da się przystawić jednoznacznej pieczątki. Od czasu głodu udało mu się stworzyć kilkanaście postaci, z których żadna po prostu sympatyczna. Nawet w X-menach jego Magneto to postać od samego początku dwuznaczna. Jakby Fassbenderowi nie tyle nie zależałoby widownia lubiła jego bohaterów, ale wręcz przeciwnie, cały czas testował jak bardzo możemy naszych bohaterów nie lubić. A kiedy w końcu gra w filmie gdzie jego bohater jest przynajmniej najmniej wredny ze wszystkich przedstawionych, jak w Adwokacie, to i tak wciąż jest to jednostka słaba, skazana z góry na porażkę.  Zwierza ten dobór ról fascynuje, zwłaszcza, że wydaje się niesłychanie konsekwentny – nawet wtedy, kiedy zdecydował się zagrać w klasyce – jak w (zdaniem zwierza) nie do końca udanej adaptacji Jane Eyre wybrał sobie bohatera romantycznego, który jednak budzi w czytelniku sporo sprzecznych uczuć.  Jeśli już ma się pojawić w roli Szekspirowskiej to nawet nie dziwi, że obsadzono go, jako Makbeta, – na co zwierz się zresztą z góry cieszy, bo Fassbender wydaje się być idealnie do roli dobrany ( w przeciwieństwie do zapowiadanej Lady Makbet). Przy czym jakby wciąż grając na nosie tym, którzy chcą mieć zawsze pewność, co aktor dalej zrobi, wydaje się być już pewnym, że zagra w ekranizacji Assassin’s Creed – jednej z popularniejszych gier komputerowych. Przy czym pytany o jakikolwiek klucz doboru ról Fassbender stwierdza, że robi to intuicyjnie. Co nieco niepokoi.

Zwierz nie wie czy Fassbender świadomie dobiera swoje role tak, że jego bohaterowie, właściwie niemal wszyscy są przegrani. Ale to jest zaskakująco dobry przepis na ciekawą karierę (gif stąd)

Aktorzy nie muszą być przystojni. Ne muszą być sympatyczni, nie muszą być elokwentni. Jak wskazuje doświadczenie nie muszą być nawet błyskotliwie inteligentni. Wszystkie te cechy da się jakoś zamaskować czy zatuszować. Ale muszą być utalentowani. To jedna z tych rzeczy, których podrobić się nie da. Jeśli aktor jest utalentowany i charyzmatyczny (a takich jest jeszcze mniej), to wszystko, co robi na ekranie jest prawdą. Może być przystojny i może być brzydki, może być przerażający i może być słaby, może być kompletnym idiotą i osobą, która zdaje się być najinteligentniejsza w całym pomieszczeniu. Dlatego tak strasznie trudno o dobrych przedstawicieli tego fachu. Wszystko można podrobić a tego jednego podrobić się nie da, co więcej nawet nie trzeba koniecznie poświadczać dyplomami zawieszonymi na ścianie. Można uciec z cyrkiem, skończyć szkołę aktorską albo porzucić kurs na pierwszym roku. I nadal grać świetnie. Fassbender ma talent. Nie ma dyplomu. I jest w piątce najlepiej płaczących na ekranie aktorów, jakich zwierz kiedykolwiek widział. A musi wam po cichu przyznać, że zdaniem zwierza, po płaczu aktora poznacie.

Ps: Zwierz bez problemu pisze o filmach, i o aktorach w filmach. Ale ilekroć przychodzi mu pisać o aktorach ma poczucie, że robi coś bardzo głupiego. Zwierz nie wie skąd się to bierze, pewnie z poczucia, że czytelnik może nie zrozumieć, że sympatia dla aktora, może wykraczać daleko poza kwestię urody. A może z faktu, że zawsze wydaje się, iż wszelkie pochwały są przesadzone. A może to po prostu kwestia tego, że zwierz ma dziwne wrażenie, że to jest ten jeden moment, kiedy nie chciałby by widziano w nim fangirl.  Bo t nie jest kwestia bycia fangirl tego czy innego aktora. To kwestia bycia widzem.

Ps2: Zwierz obiecał w ten weekend konkurs z LEGO ® dla czytelników posiadających potomstwo, więc zaprasza na swojego Facebooka dziś popołudniu.

38 komentarzy
0

Powiązane wpisy

slot
slot online
slot gacor
judi bola judi bola resmi terpercaya Slot Online Indonesia bdslot
Situs sbobet resmi terpercaya. Daftar situs slot online gacor resmi terbaik. Agen situs judi bola resmi terpercaya. Situs idn poker online resmi. Agen situs idn poker online resmi terpercaya. Situs idn poker terpercaya.

Kunjungi Situs bandar bola online terpercaya dan terbesar se-Indonesia.

liga228 agen bola terbesar dan terpercaya yang menyediakan transaksi via deposit pulsa tanpa potongan.

situs idn poker terbesar di Indonesia.

List website idn poker terbaik. Daftar Nama Situs Judi Bola Resmi QQCuan
situs domino99 Indonesia https://probola.club/ Menyajikan live skor liga inggris
agen bola terpercaya bandar bola terbesar Slot online game slot terbaik agen slot online situs BandarQQ Online Agen judi bola terpercaya poker online